W imię Prawdy! C. D. 145

16 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. Iota unum”:

,,Drugą zaś hipotezą jest ta, którą sformułował biskup Montini, a którą potwierdzi on już jako Papież. Według niej Kościół nadal będzie się otwierał i dostosowywał do świata, czyli wyzbywał się swej natury, jednak jego nadprzyrodzona istota zostanie zachowana, co prawda ograniczając się do pewnego minimum. Jego transcendentny cel będzie nadal realizowany w świecie przez resztę, która pozostanie wierna jego posłannictwu. Złudnej ekspansji Kościoła, który de facto rozpływa się w świecie, będzie towarzyszyło stopniowe kurczenie się go do niewielkich rozmiarów: do pewnej mniejszości, która będzie się wydawała nieistotna, skazana na wymarcie, lecz która składa się z wybranych i która swoją postawą daje niezłomne świadectwo wiary. Kościół będzie ,,garstką zwyciężonych”, jak prorokował Paweł VI w swym orędziu z 18 lutego 1976 r.

To słabnięcie i kurczenie się Kościoła nie stoi w sprzeczności z fragmentem 1 Listu św. Jana Apostoła (1 J 5, 4): ,,Tym zwycięstwem, które zwycięża świat, jest nasza wiara (Haec est victoria quae vincit mundum, fides nostra)”, przeciwnie, zdaje się potwierdzić tę zapowiedź. Uwiąd Kościoła, o którym tu mówimy, pozostawałby niewytłumaczalny, gdyby odnosić się wyłącznie do płaszczyzny historycznej; ma on za to ścisły związek z tajemnicą predestynacji. Wiara nie jest ,,ai trionfi avvezza” (nawykła do zwycięstw), i w historii Kościoła nie ma zwycięstw odniesionych, lecz jest tylko zwyciężanie – a więc nieustanna walka, w której nie zostaje on nigdy pokonany, ale też nie wolno mu ani na chwilę spocząć. W obecnym zaćmieniu wiary, do którego nawiązuje Ewangelista Łukasz (Łk 18, 8), może dojść do regresu cywilizacji; mimo to nie spowoduje on nigdy zawrócenia Kościoła z jego drogi, która wiedzie wciąż naprzód – niezależnie od zburzenia Rzymu, tak często zapowiadanego w niekanonicznych proroctwach, od migracji Kościoła Wschodu na Zachód (być może do Ameryki, a być może do Afryki), od wspomnianych w Biblii zmian granic królestw, od zagłady całych narodów bądź ich odradzania się.

Kościół nieraz nękany przez prześladowania i biedę, wzgardzony przez świat, podzieli losy ,,Wybrańca” Tomasza Manna: kiedy stara cywilizacja pogrąża się w barbarzyństwie, on w duchu pokuty udaje się na pustkowie – na wyspę bezludną – gdzie dziczeje i karłowacieje, żywiąc się trawą i ziemią. Staje się jakby kłębkiem organicznej materii, w której żyje człowiek, choć w swej zewnętrznej postaci przypomina raczej niewielkiego gryzonia. A jednak w tym skrajnym upodleniu (czytaj: w skrajnym wyniszczeniu chrześcijaństwa) Opatrzność odnajduje małego potwora, już tylko w niewielkim stopniu przypominającego człowieka; wysłańcy Stolicy Apostolskiej każą mu jechać do Rzymu, gdzie zostanie posadzony na papieskim tronie, by podjąć się dzieła odnowy Kościoła i poświęcić swoje siły zbawianiu rodzaju ludzkiego.

Droga od wyniszczenia do wyniesienia: oto jest niewątpliwie szlak wskazywany przez wiarę. Od ruiny – zwalonego muru, który, jak napisał prorok Izajasz, ,,rozbił się tak doszczętnie, że nie dałoby się w nim znaleźć skorupy do zgarnięcia węgli z ogniska” (Iż 30, 14) – do nowego, niebieskiego Jeruzalem, widzianego oczyma nadziei, i tego, które ma zostać odbudowane na ziemi. Takie przejście jest niezgodne z prawami ludzkiej historii, lecz znajduje potwierdzenie w paradoksalnych, historycznych zmartwychwstaniach Kościoła – przede wszystkim po kryzysie ariańskim, kiedy to groziło Kościołowi zagubienie transcendencji, oraz po kryzysie luterańskim. To powstawanie z dołu zagłady ,,oltre la difension di senni umani” (Dante, Piekło, VII, 81) podlega prawom, przy pomocy których Opatrzność sprawuje swe rządy nad światem. Boże działanie prowadzi ze skrajności w skrajność. Stworzenie upada, doświadcza potwornego zła, by następnie wznieść się na wyżyny dobroci. Tak oto zmagania moralne kierują świat ku jego celowi, a jest nim zrealizowanie przygotowanej z góry ilości dobra moralnego, czy też – by posłużyć się stricte teologicznym terminem – dopełnienie liczby wybranych. Dopiero ta walka umożliwia pełny i wszechstronny rozwój stworzenia.

Co prawda nie jest tak, że zło stanowi niezbędny warunek owego rozwoju, ale pokonywanie zła i zwycięstwo nad nim jest, przynajmniej ,,możnościowo”, wpisane w przeznaczenie istoty rozumnej.
Przeto wiara w Bożą Opatrzność każe liczyć się z taką ewentualnością, że świat się opamięta i dozna uzdrowienia dzięki prawdziwemu nawróceniu, do którego nie jest wprawdzie zdolny o własnych siłach, lecz do którego może okazać się zdolny, gdy zostanie mu udzielona łaska nawrócenia. W owych krytycznych momentach właściwą postawą, zalecaną przez Kościół, nie jest wypatrywanie znaków czasu (por. Mt 16, 4), gdyż ,,nie wasza to rzecz znać czasy i chwile” (Dz 1, 7), lecz odczytywanie znaków przedwiecznej woli, które zawsze są obecne, stanowiąc wyzwanie dla wszystkich epok i pokoleń.

Ale jednocześnie nie ulega wątpliwości, że kanwą dziejów jest tajemnica predestynacji. W obliczu tej tajemnicy – jak mówił z naciskiem Manzoni – trzeba myśli człowieczej ,,złożyć skrzydła i spaść na ziemię”.
Wydaje się więc, że nasze rozważania doprowadziły nas do konkluzji, która ma charakter wiedzy negatywnej, hipotetycznej, spowitej mrokiem. Tak jest istotnie. Nie można przeniknąć tej zasłony inaczej, jak posuwając się po omacku lub usiłując dojrzeć coś w niewyraźnych przebłyskach.
,,Custos quid de nocte? Custos, qiud de nocte? Dixit custos: Venit mane et nox. Si quaeritis, quaerite, convertimini, venite” (Iz 21, 11-12) ,,Stróżu, która to godzina nocy? Stróżu, która to godzina nocy?” Odrzekł Stróż: ,,Przychodzi ranek, a także noc. Jeśli chcecie pytać, pytajcie; nawróćcie się, przyjdźcie”.

ROZDZIAŁ XXXIV DZIAŁANIE ZŁA

ROZDZIAŁ XXXIV

DZIAŁANIE ZŁA

Nie pamiętam, żeby ktoś uczył mnie o działaniu zła. Niestety tego zabrakło, a jest to bardzo ważne, gdy prowadzi się Boże dzieła. W pierwszych moich kontaktach ze złem byłem kompletnie zaskoczony. Pierwsza styczność z dręczeniem człowieka przez demona była na początku kapłaństwa. Osoba wybiegła z kościoła i dziwnie charczała. Nie wiedziałem, co robić. Ktoś miał natchnienie, aby modlić się litanią do Krwi Chrystusa. Po jednym odmówieniu powiedział ktoś, że mamy jeszcze raz modlić się, tym razem z większą wiarą. Osoba dręczona wróciła do normalnego stanu. Po jakimś czasie nie obyło się bez pójścia do egzorcysty.

Później miałem styczność z demonem podczas rozmowy telefonicznej i to po północy. Ktoś zadzwonił w kłopocie i dał mi do słuchawki osobę, przez którą mówił demon. Ze strachu modliłem się Zdrowaś Maryjo, a demon poniżał mnie. Później ktoś mówił, że zły duch boi się mnie. Nie wiedziałem, o co chodzi. Dzisiaj powiedziałbym, że on nienawidzi każdej osoby oddanej Bogu i Maryi.

Ok. roku 2015/16 na rekolekcjach ignacjańskich miałem taki obraz, że Bóg uczyni wiele dobra przez moją posługę, ale demony zrobią wszystko, aby to dobro i Boże światło gasić na wszelkie możliwe sposoby.

Ok. roku 2018 zostałem zaatakowany w biały dzień przy płocie kościoła. Ktoś z przystanku krzyknął ,,zdejmij tą czarną sukienkę”. Wracałem z katechezy. Odwróciłem się i powiedziałem: ,,chodź, porozmawiamy”. Zaczął biec w moją stronę, nie patrząc na jadące samochody. Zamurowało go przede mną. Zaczął dotykać mojej twarzy i mówić jaki jestem fajny. Prosił o spowiedź. Siadłem z nim na murku kościoła. Zapytał, czy może mnie dotykać. Pomyślałem, że ja dotykałem tego dnia Jezusa w Eucharystii i modliłem się, aby Chrystus był w moim sercu, ciele, spojrzeniu i dotyku. Odpowiedziałem: ,,tak”. Znowu zapytał o spowiedź. Powiedziałem, że jak będzie na zero (nie po alkoholu i po narkotykach), to niech przyjdzie. Dobiegł kolega tego człowieka i pytał go, co on robi. Ten odpowiedział: ,,biegłem go pobić, ale jakoś nie mogę”. I odeszli. Popatrzyłem w niebo. Zapytałem Boga, co to było. Pomyślałem, że jeszcze chyba nie jest czas, aby ewangelizować w szpitalu.

Także w roku 2018 w dniu, kiedy mieliśmy mieć nagrywany materiał z TVP 1 na ulicach Radomia, do południa odwiedziłem bezdomnych i przypomniałem im, aby nie pili, ponieważ będzie telewizja wieczorem. Obok mojego samochodu biło się dwóch mężczyzn. Odezwałem się do nich z oddali, po czym rozdzieliłem ich. Jeden był wobec mnie bardzo wulgarny, a na koniec rozmowy przytulił mnie i powiedział: ,,nie odchodź”. Bóg dał mi łaskę wejść w centrum ognia nienawiści i On sam zaprowadził pokój. 

Ok. roku 2019 w przeddzień imienin zostałem uderzony na weselu przez człowieka, który wulgaryzował na mnie kilka razy tego samego dnia mimo, że widzieliśmy się pierwszy raz w życiu. Gdy po uderzeniu trzymali go mężczyźni, to wydzierał się głośno, aby mnie wszyscy pobili. Mówił to bardzo wulgarnie jak wściekły. Ja spokojnie odszedłem. Powiedziałem jego kolegom, żeby przekazali mu moje wybaczenie. Wracając, modliłem się za niego różańcem, a na drugi dzień powiedziałem zaufanej duszy, że to taki klejnot w koronie mojego cierpienia.

Proszę Boga, aby być mężnym kapłanem i ochraniać ludzi przed złem, a przede wszystkim uprzedzać ich, że nie można bać się zła. Bóg jest potężniejszy, a my mamy wszelkie metody walki ze złem. Oczywiście Najświętsza Ofiara, łaska uświęcająca, słowo Boże i codzienny różaniec są podstawą.

Ciąg dalszy nastąpi…

Jam zwyciężył świat

Uczniowie rzekli do Jezusa: «Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie potrzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś». Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat». J 16, 29-33

Czytaj dalej Jam zwyciężył świat

Walka z pokusami

Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu, a wiedziony był przez Ducha na pustyni czterdzieści dni, i był kuszony przez diabła. Nic przez owe dni nie jadł, a po ich upływie poczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem». Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: „Nie samym chlebem żyje człowiek”».

Wówczas powiódł Go diabeł w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je dać, komu zechcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”».

Zawiódł Go też do Jerozolimy, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół. Jest bowiem napisane: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli, i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”». Lecz Jezus mu odparł: «Powiedziano: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”». Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu. Łk 4, 1-13

Czytaj dalej Walka z pokusami