ROZDZIAŁ XVIII NAWRÓĆENIE W KAPŁAŃSTWIE

ROZDZIAŁ XVIII

NAWRÓĆENIE W KAPŁAŃSTWIE

Rekolekcje ignacjańskie w 2014 roku były dla mnie nowością. Przyjaciel ks. Maciej tłumaczył mi trochę, jak odnaleźć się w takim rekolekcyjnym czasie ciszy. On jechał już na II tydzień rekolekcji. Nie wiedziałem, co mnie tam spotka poza ciszą, której bałem się trochę poprzez mój aktywizm kapłański. To był tak wspaniały czas, w którym Jezus dotykał mojego serca, że tego aż nie da się opisać. To trzeba było przeżyć. Pamiętam, że na początku rozkochiwałem się w Jezusie na nowo. Widziałem, jak pragnął mojego istnienia i kapłaństwa. Normalnie czułem się, jak bym był na dłoni Boga.

I tak po paru dniach była medytacja, w której mieliśmy prosić Boga, o zobaczenie wszystkich swoich grzechów i bólu, jaki zadaliśmy Jezusowi. BYŁEM POD KRZYŻEM JEZUSA I PŁAKAŁEM NAD SWOIMI GRZECHAMI. PRZEŻYŁEM DOSKONAŁY AKT ŻALU. Łkałem i łkałem, a Jezus z tego krzyża mówił do mnie: UMARŁEM ZA CIEBIE DANIEL. Ja odpowiedziałem: ,,to nie za cały świat?” Jezus kontynuował z krzyża: ,,Umarłem Daniel za Twoje grzechy i już nic ci nie pamiętam…” Poczułem się tak czysty i lekki, że od razu postanowiłem wyspowiadać się z całego życia, a pokutę z radości odmawiałem sobie codziennie przez rok. To był dla mnie kluczowy moment w życiu. Słuchając wielu świadectw nawróconych gangsterów zazdrościłem im wielkiej, gorącej miłości do Boga, bo przecież, komu wiele darowano, ten bardziej umiłował, a ja o sobie miałem takie dosyć dobre mniemanie przez to, że od wielu złych rzeczy byłem uchroniony. Tym razem poczułem się, jak największy grzesznik na świecie.

Dalej zobaczyłem się w medytacji na sądzie ostatecznym. Stałem tam jako dumny kapłan z wielkim, pięknym lampionem, ale bez światła. Bóg się pytał: ,,gdzie jest moje Boże światło? Oooo, zostawiłeś na sobie. Nie podoba mi się taka posługa.” Ależ zacząłem drżeć. Mówiłem: ,,to na marne ta cała moja posługa?” Bóg powiedział: ,,nie martw się. Z tej twojej nędzy mogłem coś dobrego uczynić. Zapomniałeś jednak, że masz problem z pychą i nie modliłeś się o pokorę.” I tak Duch Święty podyktował mi modlitwę o pokorę i zaznaczył, że mam ją odmawiać, leżąc krzyżem, jak tylko otworzę oczy każdego poranka. Czynię to od listopada 2014 roku do dzisiaj. Na potwierdzenie, że ta modlitwa jest z nieba, napiszę, że gdy w 2016 roku ujawniłem ją na blogu i udostępniłem na facebooku, to miała 9999+ udostępnień. Nie widziałem nigdy, żeby coś na fb miało tyle udostępnień. Wpis był opublikowany 17 grudnia 2016 roku (https://wyplynnaglebie.com/modlitwa-ktora-wszystko-zmienia/)

Bóg pokazał mi jeszcze jedną rzecz na tych rekolekcjach. Była Ewangelia o nielitościwym dłużniku. To byłem ja – dumny ksiądz Daniel, któremu wszystko wychodziło w seminarium, w pierwszej parafii i na początku drugiej. Musiałem rozbić się o twardą młodzież i dojść pod krzyż, którego tak zawsze pragnąłem. Zobaczyłem, ile wybaczył mi Jezus i że ja także mam tak wybaczyć z serca wszystkim. Uczyniłem to na modlitwie i nie mogłem doczekać się, kiedy wrócę do rodziny i młodzieży, aby im powiedzieć o wszystkim, wybaczyć i wyrazić miłość. Już wracając z rekolekcji z ks. Maćkiem, byliśmy tak pełni Ducha Świętego, że mogliśmy nie odzywać się. Pamiętam, że zacząłem mówić, abyśmy dużo modlili się za kapłanów.

Na rekolekcjach ogromne wrażenie zrobił na mnie ojciec Idziak. Był tak zanurzony w Jezusie, że aż góry mógł przenosić. Zapragnąłem takiej głębi i nawet takiego głosu głębokiego z Ducha Świętego. Bóg dał mi takie uczucie. Przez tydzień czułem, jakby chodził nad ziemią. Pamiętam, że od tych rekolekcji zacząłem gorliwie modlić się za kapłanów. Wymieniałem nawet z imienia tych, którzy zrzucili sutannę i tych, którzy wiedziałem, że upadają.

Po powrocie od razu w domu był szok. Wszystko wyglądało inaczej, wolniej, głębiej. Po tygodniu ciszy i bliskości Jezusa byłem napompowany jak balon i chciałem całemu światu oznajmić, że jestem grzesznikiem, a Bóg mi wybaczył.
Pamiętam zabawne spotkanie z moją krewną i jej mężem (dobrym przyjacielem, gdy byłem jeszcze w seminarium). Tego dnia, kiedy wróciłem z rekolekcji, byli po remoncie kuchni. Krewna zapytała, jak mi się podoba. Odpowiedziałem głębokim głosem, że to tylko marność. Widziałem jej zmęczenie remontem. Jakby życie z niej uszło. Odpowiedziała z wyrzutem: to co ja mam w jaskini mieszkać? Na co ja powiedziałem: ,,czy lodówka Samsunga, czy jaskinia to marność i to marność.” W końcu zeszło napięcie i zacząłem opowiadać o działaniu łaski Bożej. Mama mojej krewnej weszła z ciastem i miała od razu wychodzić, ale jak ją zatrzymało opowiadanie w drzwiach, tak stała może pół godziny.

Nie mogłem doczekać się spotkania z młodzieżą na parafii. Wyjeżdżałem jako pyszny, obrażony ksiądz. Wracałem pełen życia i ufam, że miałem już odrobinkę pokory. Przyszedł moment kadry – spotkania z animatorami. Z piętnastu osób przyszło 3 albo 4 osoby. Zrobiło mi się smutno. Przyszło mi natchnienie, aby wsiąść w samochód i jechać po wszystkich, ale zaraz pojawiła się druga myśl zapytaj innych, co robić. Animator Artur odpowiedział: ,,wsiadamy w Toyotę i jedziemy po ludzi.” To był SZOK. Ja miałem natchnienie, a kilka minut później Artur, to powiedział. Ten pomysł w ogóle nie był podobny do starego księdza Daniela. Kiedyś zrobiłbym spotkanie i kazał reszcie przekazać bieżące sprawy. Tym razem uniżyłem się i pojechałem do każdego, aby zaprosić na plebanię. Przyszli wszyscy. Zaczęło się. Pełen pokoju i uśmiechu powiedziałem, że jestem gotowy na wszystkie najtrudniejsze słowa wobec mnie. Jeden lektor powiedział: ,,czy na pewno?”. Po czym odpalił: ,,Bo wie ksiądz, ja to mam problem z pychą, ale przy księdzu, to się lepiej czułem.” To była torpeda, a ja przyjąłem ją z łagodnością i jeszcze uwielbiałem Boga. Inny lektor powtarzał: ,,no nie wierzę, co się stało z księdzem…” BÓG JEST WIELKI. CHWAŁA PANU!

W szkole były podobne cuda. Skończył się ksiądz katecheta rycerz w złotej zbroi, który wszystkich zaszachuje swoją wiedzą i doświadczeniem. Zaczęło się nauczanie z głębi serca i nie potrzebowałem już laptopa i multimedialnych fajerwerków. Właściwie każdego dnia działy się jakieś Boże znaki. Żywy Jezus działał z mocą. Często miałem w szkole natchnienia, aby do kogo podejść i coś powiedzieć. Osoby czasami płakały po paru sekundach, a ja nie zatrzymywałem na sobie żadnej chwały, bo wiedziałem, że całe dobro czyni we mnie Bóg, a nie ja. Ja to mogłem tylko popsuć coś albo z lęku zmarnować dobre natchnienia.

W kolejnych latach starałem się już dojrzalej podchodzić do rekolekcji ignacjańskich i czasu po rekolekcjach. Rekolekcjonista powiedział, że jak napompowałem się, jak balon, to nie powinienem całego powietrza wypuszczać, lecz tylko odrobinę, a z drugiej strony na kolanach dopompowywać. Kalisz i 4 tygodnie rekolekcji to czas wielkiej przyjaźni z Jezusem! Jestem Bogu niezwykle wdzięczny za każdą minutę tych 4 tygodni. Serce wciąż tęskni za takim byciem sam na sam z Bogiem, ale On miał i ma dalej piękne plany…

Chcę wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim osobom, które podjęły za mnie modlitwę margaretki. Jest ich na tą chwilę ponad 200 osób. Mam już ponad 30 margaretek. Gdyby nie te osoby, to już dawno pewnie rozsypałbym się w mojej nędzy. Chwała Bogu za piękne współpracowanie z łaską w sercach tych ludzi. Codziennie wspominam je Bogu podczas Najświętszej Ofiary oraz ofiaruje moje trudy także w ich intencji. Ponad to codziennie ofiaruję przez Niepokalane Serce moje cierpienia, udręki, ataki i wszystkie wysiłki w intencji: nawrócenia i uświęcenia kapłanów, za moich prześladowców, za dusze czyśćcowe, osoby, którym towarzyszyłem i towarzysze, za rodzinę i we wszystkich intencjach Maryi.

Ciąg dalszy nastąpi…

Wtul się w Najświętsze Serce Jezusa

Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia». Łk 15, 3-7

Czytaj dalej Wtul się w Najświętsze Serce Jezusa

Moc uwielbienia mimo cierpienia

Tłum Filipian zwrócił się przeciwko Pawłowi i Sylasowi, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi więzienia, aby ich dobrze pilnował. Ten, otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik więzienia zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. «Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy!» – krzyknął Paweł na cały głos.

Wtedy tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu – a zbawisz siebie i swój dom». Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu. Dz 16, 22-34

Czytaj dalej Moc uwielbienia mimo cierpienia

Wielu uwierzyło

A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych». Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?»

Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż do was mówię? Wiele mam w waszej sprawie do powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. J 8, 23-30

Czytaj dalej Wielu uwierzyło

Gdyby nie ……

Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił,
który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie,
rzeczy przedziwnych w krainie Chamitów,
zdumiewających nad Morzem Czerwonym.
Postanowił ich zatem wytracić,
gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec.
On wstawił się do Niego,
aby odwrócić Jego gniew niszczący. Ps 106, 21-23

Czytaj dalej Gdyby nie ……