W imię Prawdy! C. D. 74

14 listopada 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie słowa z pierwszego czytania Liturgii Słowa:

,,Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zgon ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.

Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Wypróbował ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia ich przez Boga zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki.
Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali, łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych”. Mdr 2, 23 – 3, 9

oraz zdanie z Ewangelii:

,,Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Łk 17, 10

Poruszyły mnie także słowa bł. Kardynała Stefan Wyszyńskiego z dnia 1 sierpnia 1955 roku:

,,Związane ręce Chrystusa.
Dostałem taki obraz, gdy po drodze na ingres do Gniezna, wstąpiłem do Kościoła na przedmieściu toruńskim – Podgórze. Chrystus ze związanymi dłońmi stał, trzymany za prawe ramię przez żołnierza. W brewiarzu mam obrazek maleńki, przedstawiający Chrystusowe skrępowane dłonie; dostałem go w dniu konsekracji. Dziś obydwa są dla mnie tak aktualne! Przynoszą pociechę na myśl, że dłonie Chrystusowe są tak bardzo podobne do ludzkich dłoni… Ci, co związali Chrystusowe dłonie, chcieliby i nadal widzieć Chrystusa z dłońmi skrępowanymi. Iluż ludzi pracuje nad tym, by związać dłonie Chrystusa! Ale dziś nie mają władzy nad Bogiem. Sięgają więc po ręce tych ludzi, do których należy rozwiązywać ręce Bogu. Im więcej jest wysiłku, by związać ręce Chrystusowe, tym więcej musi być trudu kapłańskiego, by te błogosławione dłonie rozwiązywać. Chryste, pomóż mi rozwiązywać Twoje dłonie w duszach ludzkich, byś swobodnie mógł działać – byś mógł błogosławić i uzdrawiać… Ale miej litość i nad tymi, którzy Twoje dłonie krępują. Rozwiąż ich serca, by doznały Twej miłości”.

oraz słowa z 3 sierpnia 1955 roku:

,,Porwane są moje szaty, pełen jestem ran, jakbym wracał z pola bitwy, ale Ty wszystko zaleczysz i uzdrowisz. Nie żałuj, Ojcze, że dałeś mi życie: przymnóż łaski, a wystarczy mi. Jestem Ci wdzięczny za życie, za całe życie, nawet za obecne, które mi upływa w więzieniu. Nawet to jest lepsze niż niebyt”.

Tego dnia modliłem się między innymi słowami:

,,(…) Przyjmuję wszystko, co mi dziś ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku pożytkowi Kościoła świętego i jako zadośćuczynienie za moje grzechy, składając to wszystko Bogu Ojcu przez wstawiennictwo Maryi.
Oddaję samego siebie do pełnej dyspozycji Maryi, zawierzając jej moją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, bez warunków i bez zastrzeżeń. Amen”.

W imię Prawdy! C. D. 73

13 listopada 2023 roku

W porannej modlitwie ważne były dla mnie między innymi słowa:

,,Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko, co On uczynił z Abrahamem, i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem ich poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serca, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego”. Jdt 8, 25-26a. 27

oraz

,,Obym zasłużył, Panie, przynieść Ci plon łez moich i cierpień, abym z radością mógł otrzymać nagrodę mych znojów”.

Ważne były dla mnie także przesłania z Liturgii Słowa:

,,Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.
Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele uwikłanym w grzech. Święty Duch uczący karności ucieknie przed obłudą, odsunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości.
Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi, ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary: ponieważ Bóg świadkiem jego nerek, prawdziwym stróżem jego serca, Tym, który słyszy mowę jego języka. Albowiem Duch Pański wypełnił zamieszkaną ziemię, Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy”. Mdr 1, 1-7

oraz

,,Jeśli twój brat ci uchybi, to zgań mu to i jeżeli żałuje, daruj mu. A chociażby siedem razy na dzień ci uchybił i wracał do ciebie siedem razy wyznając: żal mi tego – daruj mu”. Łk 17, 3-4

Tego dnia przeczytałem ważne słowa w żywocie św. Dydaka:

,,Wkrótce po tem zdarzeniu sługa Boży opuścił pustelnię, a otrzymawszy od swego ojca duchownego, owego kapłana, z którym przemieszkiwał, pozwolenie i błogosławieństwo na zostanie zakonnikiem, udał się do rodziców, aby i od nich to samo uzyskać. Wszakże ci robili mu w tej mierze trudności. Póki przebywał na swojej puszczy, mieli zawsze nadzieję, że niezadługo wróci do nich i dlatego tamtemu rodzajowi życia mniej byli przeciwni. Lecz gdy szło o jego wstąpienie do zakonu, w którym przez uroczyste śluby jużby nieodwołalnie od świata i od ludzi się odłączył, nie mogli, a raczej, nie chcieli zdobyć się na złożenie tej ofiary Panu Bogu. Byli to jednak ludzie bogobojni: lecz tak dalece to każda miłość ludzka, a nawet miłość rodzicielska, jeśli rodzice dzieci swoich nie miłują tylko w Bogu i dla Boga, lecz głównie dla swojej dogodności lub pociechy, jest w gruncie samolubną i nie zdobywa się na ofiarę, chociaż takowej sam Pan Bóg się domaga. W takich też razach, dzieci nie rodziców, lecz Boga słuchać powinny; głosem Boga, powołującym ich do wyłącznej służby Swojej, powodować się są obowiązane, a nie głosem rodziców, powstrzymujących ich od tego. Gdyż do tego to właśnie stosują się te słowa Pana Jezusa: ,,Kto ojca albo matkę swoję więcej miłuje, niźli Mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10, 12). Święty też Dydak, który był zawsze doskonałym synem, i bardzo miłował rodziców, nie miłował ich jednak więcej nad Jezusa: Jego więc woli nad ich wolę, dał w tym razie pierwszeństwo”.

Moje serce poruszyła także antyfona na Komunię Świętą:

,,Jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele”.

W imię Prawdy! C. D. 68

7 listopada 2023 roku ciąg dalszy

Tego dnia przeczytałem także ważne cytaty z książki bł. Ks. Władysława Bukowińskiego pt. ,,Wspomnienia z Kazachstanu”:

,,Działo się w Karagandzie, w styczniu 1959 r., tuż po moim trzecim uwięzieniu – podczas śledztwa. (…) Audacja weszła na konfrontację z podniesioną głową. Od razu widać było, że nic się nie boi. Sędzia śledczy zaczął pisać protokół konfrontacji. Nie wiem, co on tam napisał, lecz wiem, że jego dialog z Audacją brzmiał tak:
Sędzia śledczy po napisaniu personalnych danych: ,,Czy ty jesteś znajomą Bukowińskiego?”
Audacja (ostro i głośno): ,,Tak, ja jestem z nim nawet zaprzyjaźniona”.
Sędzia śledczy: ,,W jakich stosunkach byłaś z Bukowińskim? Czy wasze stosunki były dobre, czy też między wami były nieporozumienia i jakie?
Audacja (jeszcze ostrzej i głośniej): ,,Tak, nasze stosunki zawsze były dobre, a nawet bardzo dobre i inaczej być nie mogło, bo on jest bardzo dobrym i spokojnym człowiekiem. Ale ja sama mam do was pytanie: dlaczego wy aresztujecie takiego dobrego człowieka? Tu w Karagandzie kobieta nie może spokojnie przejść przez ulice. Kręci się pełno chuliganów, którzy zdzierają palta, a wy ich nie aresztujecie. Za to aresztujecie takiego człowieka jak Bukowiński. Tego to ja już nie mogę pojąć!”
W takim duchu odpowiadała dalej nieustraszona Audacja. Oczywiście konfrontacja skończyła się na niczym. Audacja wyszła jak przyszła – z podniesioną głową. Zostaliśmy w pokoju z sędzią śledczym tylko we dwóch. Pan śledczy tak podsumował swoje wrażenia z konfrontacji: ,,Widzicie, co to za kobieta. To ‘nastojaszcza’ fanatyczka, z którą nie można nawet spokojnie porozmawiać. Da, da, Bukowinskyj, ty mnogo naroda isportił (Tak, tak, Bukowiński, zdemoralizowaliście dużo ludzi)”.

Kolejny cytat:

,,W 1948 r. aresztowano Julię Bojarską. Oczywiście chodziło o nasze paczki żywnościowe. Julia i na śledztwie i w sądzie broniła się odważnie i umiejętnie. Była ona z zawodu buchalterką i bynajmniej nie należała do prostaczków. Na śledztwie i w sądzie wciąż powtarzał się taki mniej więcej dialog:
Oni: ,,Dlaczego posyłałaś paczki?”
Julia: ,,Nie robiłam nic nielegalnego. Posyłałam paczki jawnie przez pocztę i otrzymywałam oficjalne pokwitowanie odbioru z każdego obozu pracy, do jakiego paczka była wysyłana”.
Oni: ,,Tak, ale powinnaś wiedzieć, komuś te paczki posyłała”.
Julia: ,,Posyłałam księżom, którzy są naszymi ojcami duchownymi i którzy dla nas pracowali”.
Oni: ,,I to mówisz ty, obywatelka radziecka? Ty posyłałaś paczki katolickim księżom, agentom Watykanu, najgorszym wrogom Związku Radzieckiego!”
Prokurator zażądał od Julii 8 lat więzienia. Julia powiedziała sądowi, że ma na utrzymaniu mamę staruszkę, która bez niej przepadnie, po czym Julia gorzko się rozpłakała. Sąd skazał Julię na 5 lat pozbawienia wolności. Była to wówczas kara minimalna, tzw. ,,tietskij urok”, bo zazwyczaj skazywano politycznych na 25 lat.
Julia pojechała do wielkiego żeńskiego obozu pracy, położonego na brzegu rzeki Pieczory w północno-wschodniej części Rosji Europejskiej. Opieka Opatrzności nad nią i jej matką przejawiła się wręcz widomie. Julia chodziła do pracy tylko kilka pierwszych tygodni, potem zaproponowano jej objęcie kierownictwa pralni obozowej. Przedtem w tej pralni były nadużycia i kradzieże. Julia objęła kierownictwo pralni i wszystko doprowadziła do porządku. W dowód uznania dano jej osobny malutki pokoik. Julia przywiesiła obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nad łóżkiem i w wolnych chwilach modliła się ile tylko chciała. I tak w tej pralni Julia spokojnie i prawie że wygodnie dobyła do końca owej ,,pięciolatki”, a następnie wróciła do swej mamusi, do Kamieńca. Tak nad córką, jak i nad matką widocznie czuwała Opatrzność Boska. Kamienieccy katolicy otoczyli staruszkę troskliwą opieką, tak iż oprócz córki z obozu, pożyły one razem jeszcze dwa lata, po czym staruszka zmarła pobożnie w obecności swej córki i opiekunki.”

Kolejny cytat:

,,Kiedy nasz rekordzista świata ks. Józef Kuczyński ,,oddziaływał” 7 lat za dwa i pół roku swojej pracy w Kazachstanie, nieraz mówił mi: ,,Ciężko, nawet bardzo ciężko jest siedzieć 7 lat, zwłaszcza gdy się już przedtem odsiedziało 10 lat. Ale muszę przyznać, że za tamte dwa i pół opłaci się znowu siedzieć i 7 lat”.
Wszak jesteśmy kapłanami Jezusa Chrystusa! Chrystus się nie oszczędzał – powiada Paweł Apostoł, który sam na pewno także się nie oszczędzał. Jesteśmy wyświęceni nie na to, abyśmy się oszczędzali, lecz na to, byśmy – jak trzeba – dusze swe kładli za owce Chrystusowe”.

kolejny cytat:

,,W 1963 r. napisano o mnie artykuł w Aktiubińsku, a w 1964 r. przedrukowano ten artykuł i uzupełniono w Karagandzie. Przekonałem się wtedy, jak słusznie mówił mi ksiądz prałat Zygmunt Chmielnicki: ,,Jeżeli ksiądz chce żyć w Związku Radzieckim, to musi być gotów przeczytać pewnego dnia o sobie coś takiego, o czym się nikomu nie śniło”. Dowiedziałem się z tych artykułów, że jestem bardzo chciwym na pieniądze i że każę biednej staruszce, która przychodzi do mnie, płacić za spowiedź 5 rubli, czyli około 80 złotych polskich.”

Kolejny cytat:

,,Ksiądz Bronisław Drzepecki miał śledztwo cięższe i bardziej przykre niż ks. Józef i ja., choć spekulacji mu nie zarzucano. Ksiądz Bronisław jest weredykiem i przy tym umie argumentować z nieodpartą logiką. Tymi swoimi cechami charakteru Bronisław naraził się prokuraturze, która ze skóry wyłaziła, by mu jak najbardziej zaszkodzić. O ile przeciw Józefowi, ani przeciw mnie nie było fałszywych świadków, to przeciw Bronisławowi wystawiono aż trzech.
Nastręczono pewną młodą dziewczynę i kazano mówić w sądzie, że Bronisław ją skrzyczał i rozkazał jej natychmiast wystąpić z komsomołu, do którego należała. Mówiąc nawiasem, przestrzegamy przed wstąpieniem do komsomołu, a jeszcze więcej do partii, lecz nigdy nie żądamy wystąpienia, jeżeli się już ktoś zapisał. W sądzie dziewczyna powtórzyła, co jej kazano mówić. Ksiądz Bronisław zapytał wręcz: ,,Czy to, co mówisz, jest rzeczywiście prawdą? Czy jest to zgodne z twoim sumieniem?” Biedna, zbałamucona dziewczyna rozpłakała się i całe śledztwo spełzło na niczym. Ale byli jeszcze dwaj inni świadkowie. Obaj mężczyźni i obaj, niestety, Polacy ,,wysoce postawieni”. (..) Ci nie rozpłakali się, lecz łgali jak z nut. (..) Podczas śledztwa, gdy Bronisław z właściwą mu logiką udowodnił kłamliwość stawianego mu zarzutu i zażądał wezwania innych świadków z tej samej wsi, odmówiono mu słowami: ,,Nam nie potrzeba żadnych innych świadków, wystarczą ci dwaj. Oni obaj są ‘czestnymi’ obywatelami radzieckimi i my im wierzymy więcej niż wam’. Fałszywi świadkowie zostali uznani za prawdziwych, a nasz weredyk Bronisław został uznany za kłamcę. Bywa i tak… W sądzie prokuratorka zażądała dla Bronisława 10 lat pozbawienia wolności. Sąd zatwierdził ten wyrok”.

Przeczytałem również niezwykłą modlitwę, którą odmówił bł. Ks. Drzewiecki:

,,Pójdę z Tobą, Chryste, drogą krzyżową, bo krzyż najlepiej mnie do Ciebie zbliża. Daj mi, o Chryste, przez Twoją świętą mękę gazowej męki zwyciężyć udrękę”

W imię Prawdy! C. D. 67

7 listopada 2023 roku

Podczas jutrzni modliłem się między innymi słowami:

,,Bóg jest moim wspomożycielem, Jemu będę ufał.
On moją ucieczką i moim wybawcą”.

oraz

,,Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo lud swój nawiedził i wyzwolił.
I wzbudził dla nas moc zbawczą
w domu swego sługi Dawida.
Jak zapowiedział od dawna
przez usta swych świętych proroków,
Że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
Że naszym ojcom okaże miłosierdzie
i wspomni na swe święte przymierze,
Na przysięgę, którą złożył
ojcu naszemu Abrahamowi.
Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani,
służyć Mu będziemy bez trwogi,
W pobożności i sprawiedliwości przed Nim
po wszystkie dni nasze.
A ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego,
gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi.
Jego ludowi dasz poznać zbawienie
przez odpuszczenie grzechów.
Dzięki serdecznej litości naszego Boga,
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju”.

Z liturgii słowa ważne były dla mnie słowa św. Pawła:

,,Weselcie się w nadziei, w przykrościach bądźcie cierpliwi, a w modlitwie nie ustawajcie.” Rz 12, 12

Ważne były dla mnie także słowa ks. Ludwika Civardi:

,,Wspomnieliśmy również, że apostolstwo jest walką. Dobry żołnierz nie rzuca karabinu po pierwszej przegranej walce, próbuje szczęścia ponownie, zaczerpnąwszy oddechu, zmieniając taktykę w razie potrzeby.
I my również, po pierwszych niepowodzeniach, podejmijmy na nowo walkę, powtarzając starania w tym samym lub innymi kierunku, uderzając z coraz to innej strony na warownię, którą chcemy zdobyć za wszelką cenę. Aby zwycięsko walczyć, musimy przezwyciężyć zniechęcenie, skłaniające nas do porzucenia broni.

Św. Ludwig Gonzaga w swej rozprawce o Aniołach Stróżach, nawołuje apostołów do naśladowania ich wytrwałości i pisze: ,,Ci, co dokładają starań, by nakłonić duszę do pokuty, niech nigdy nie porzucają swojego zadania z powodu przykrości, na jakie narażają się, ani z powodu zwątpienia o powodzeniu swojego duchowego przedsięwzięcia, jak nas uczą swoim przykładem Aniołowie Stróżowie nasi, którzy nigdy nie przestają troszczyć się i strzec grzeszników, mimo wielu przykrości spowodowanych ich przewinieniami”.

Pokusa porzucenia przedsięwzięcia bywa silniejsza, jeśli nasze wysiłki apostolskie nie tylko są bezowocne, lecz osiągają wręcz przeciwny skutek: gdy siejemy dobre ziarno, a wschodzi kąkol. Ewangelia wyjaśnia nam głębokie powody tych niepowodzeń: ,,…nieprzyjaciel… nasiał kąkolu…” (Mt 13, 25) w duszach przez nas przygotowanych z takim staraniem, szatan, rozgniewany naszą działalnością, pomnożył swe wysiłki, aby wyrwać nam z rąk zdobycz, którąśmy mu odebrali. A Bóg, może dla wypróbowania naszej wytrwałości i szczerych chęci, pozwolił mu na chwilową przewagę. Nie mamy żadnej podstawy do zdumiewania się, tym mniej do zaniepokojenia, opuszczenia rąk i zaprzestania naszych wysiłków. Idźmy naprzód w imię Boże! Zwycięstwo należy do wytrwałych.

Znowu tutaj jest nam Zbawiciel przykładem i zachętą: chciał sam doznać bólu i upokorzenia wynikających z niepowodzenia. Jakby chciał tym pocieszyć swoich bojowników w godzinie gorzkich rozczarowań.

Przez trzy lata miłośnie kształtował swoje ,,małe stado” (Łk 12, 32), jak nazywa Apostołów, nauczał ich, jak żaden inny nauczyciel nie zdołałby tego uczynić. A jednak jakie widome i bezpośrednie owoce wydała ta nauka? Patrzmy: w godzinie ostatecznej próby uczniowie opuszczają Go, zapierają się Go, zdradzają! Czyż nie zdaje się, sądząc powierzchownie, że działalność Jego nie osiągnęła celu? A przecież późniejsze wypadki wykazały, że stało się przeciwnie: chwilowe odstępstwo Apostołów jest argumentem apologetycznym wiary chrześcijańskiej, a także pociechą tym, którzy w swej gorliwej pracy apostolskiej opłakują ubóstwo plonów, powolność działań i gorzkie zawody.

Ufajmy przeto, że nasza pokorna praca, choć pozornie bezowocna, da swój zamierzony plon w godzinie oznaczonej przez Boga. Zdarza się, że godzina ta spóźnia się zanadto według naszego sądu, może uderzy dopiero po naszej śmierci. Nie będzie nam dane być świadkami kiełkującego dobrego ziarna przez nas posianego. Ale zakwitnie, da plon swój być może dopiero na łożu śmierci, gdy dusza znajdzie się na progu wieczności. Inni cieszyć się będą nawróceniem w ich oczach niespodzianem i sprawdzą się słowa Chrystusa: ,,kto inny sieje a kto inny żnie”. (J 4, 37)

Dlatego siejmy dalej, nawet jeśli nie widzimy owocu, nie troszczmy się o żniwo, Bóg nie żąda od nas powodzenia lecz pracy. Przypomnijmy sobie jak w przeszłych wiekach wznoszono wspaniałe katedry: pracowały przy tym całe pokolenia. Jeden budowniczy wykreślił plan, przychodzili inni i doprowadzali do końca jego dzieło. Dusza pełna łaski jest żywą świątynią Ducha Świętego. Nie skarżmy się, że nie ujrzeliśmy szczytu, zadowolnijmy się założeniem podwalin. Inni dokończą naszego dzieła poczętego w pokorze i ofierze”.

W imię Prawdy! C. D. 66

6 listopada 2023 roku

Tego dnia przeczytałem wiersz pt. ,,Po czyjej stronie?” M. Oszkiel:

,,Gdzie byliśmy wtedy,
gdy nasz Pan modlił się i cierpiał w Ogrodzie Oliwnym,
a uczniowie spali?
Zaś, dranie, łobuzy i sługusy szukali Go.
Znaleźli. Pojmali. Uprowadzili.
Bo zamiast: ,,ząb za ząb, oko za oko”
głosił: ,,miłujcie nieprzyjaciół waszych”,
Byliśmy z uczniami?
Może serca nasze wołały: ludzie, za co Go aresztujecie?
Ale boję się tej myśli,
że tego wieczoru byliśmy najgorliwsi wśród tej zgrai,
że dopasowaliśmy się do sytuacji, by być na wierzchu.

Widzieliśmy, jak żołdacy, faryzeusze, oszuści
prowadzili Pana związanego przed sąd Kajfasza, Piłata,
by raz na zawsze skończyć z Nim.
Uczestniczyliśmy w parodii procesu.
Sędzia skwapliwie wierzył fałszywym świadkom
i skazał Pana na śmierć przez ukrzyżowanie
za to, że my nie dorośliśmy do prawdy mesjańskiej.
Może chcieliśmy krzyknąć: to Ten, którego czekamy.
Ale boję się tego wspomnienia,
że byliśmy w tłumie i krzyczeliśmy najgłośniej:
ukrzyżuj Go!

Schowaliśmy się za węgłem jakiegoś domu,
gdy siepacze, łotrzy, pijacy
biczowali, pastwili się nad Nim,
przybili do krzyża naszego Pana
za to, że powiedział Prawdę: ,,Jestem Synem Bożym”,
prawdę oczywistą, udowodnioną,
ale kłującą, niechcianą.
Może oczy nasze pytały: dlaczego?
Ale głośno powtarzaliśmy, wraz z motłochem:
dość zamieszek, ukrzyżuj Go! Nie mamy króla,
tylko rzymskiego cesarza.

Staliśmy w gęstym tłumie,
Gdy Pan nasz wisiał na krzyżu i umierał.
A złodzieje, tchórze, dwulicowcy wrzeszczeli:
widzisz, taki jest Twój koniec.
Jeśli jesteś Mesjaszem,
uwolnij siebie z tej okropności.
Byliśmy przekonani, że to niewinna krew,
spadnie ona na nas i na nasze dzieci.
Ale nie krzyknęliśmy tak, tylko:
Hej, Ty tam, jeśli jesteś tym… to…

Prześladuje mnie ta myśl,
że my porządni ludzie,
daliśmy się tak omamić;
co więcej, wykorzystaliśmy
wszystkie środki przekazywania myśli:
pieniądze, reklamę, klakierów…,
by wmówić sobie i całej hołocie, że mamy rację,
że to jedyny sposób na spokój w państwie – rzymskim.

A gdzie jesteśmy dzisiaj?
Lękam się tej myśli, która budzi mnie w środku nocy,
że my tam wciąż jesteśmy; w Ogrodzie Oliwnym,
przed pałacem Piłata, wśród krzyżujących Go, na Golgocie,
i przekrzykujemy się nawzajem:
Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go za to,
że wprowadzał nowy porządek,
Boję się tej myśli…”

Przeczytałem także ważne dla mnie słowa bł. ks. Władysława Bukowińskiego:

,,Jesteśmy wyświęceni nie na to, byśmy się oszczędzali, lecz na to, byśmy – jak trzeba – dusze swe kładli za owce Chrystusowe”.

oraz

,,Ciało można zamknąć i nawet całymi latami trzymać w pojedynczej celi więziennej, lecz nie uwięzi się ducha, który i stamtąd znajduje drogę wprost do Boga”.