Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Mt 8, 5-8
Jezus w dzisiejszej Ewangelii zadziwia się wiarą setnika, który błaga jedynie o słowo wypowiedziane na odległość i ufa, że ono ma moc uzdrowienia. Ten głęboko wierzący i ufający człowiek uznaje także swoją grzeszność i małość wobec Chrystusa.
Przychodzi mi obraz pokornego serca setnika, który mówi z całej głębi, że nie jest godzien, aby Pan do niego przyszedł. I teraz patrzę na obraz mojego serca… Ileż razy wypowiedziałem te słowa przed Komunią świętą?… JA NAPRAWDĘ NIGDY NIE BYŁEM GODZIEN, ABY ON DO MNIE PRZYSZEDŁ…
Choćbym wyspowiadał się 5 min przed Eucharystią, to do momentu przyjęcia Ciała Chrystusa z pewnością pojawił się choćby pyłek lekkiego grzechu przez jakąś myśl lub rozproszenie albo po prostu przez zbyt małą miłość do Jezusa w każdej minucie celebracji… Tak, nigdy nie byłem godzien… Mimo to, On wciąż pragnie być we mnie.
Próbuję także zobaczyć Ciało Chrystusa w moim niegodnym sercu (choćby lekko zakurzonym). Oczywiście nie chodzi tutaj o stan grzechu ciężkiego i jakieś dalekie odkładanie spowiedzi. Blask Jezusa oczyszcza wszelki kurz mojego serca. Im bardziej pozwalam Mu rozgościć się we mnie i wyprzątam wszystko, co zaśmieca moje serce, to On może więcej czynić przeze mnie jako swoje narzędzie.
Panie Jezu, dziękuję Ci z całej głębi za to, że wciąż przychodzisz do mnie słabego i niegodnego sługi! Twoja miłosierna miłość jest niezgłębiona…
Warto poświęcić jeszcze chwilę, aby zobaczyć obraz z 1 czytania i z Psalmu:
Zburzył Pan bez litości wszystkie siedziby Jakuba; wywrócił w swej zapalczywości warownie Córy Judy, rzucił o ziemię, zbezcześcił królestwo i możnych. Usiedli na ziemi w milczeniu starsi Córy Syjonu, prochem głowy posypali, przywdziali wory; skłoniły głowy ku ziemi dziewice jerozolimskie. Wzrok utraciłem od płaczu, drgają me trzewia, żółć się wylała na ziemię wskutek klęski Córy mego ludu, gdy słabły niemowlęta i dzieci na placach miasta.
Jak cię pocieszyć? Z czym porównać, Córo Jeruzalem? Z czym cię porównać, by cię pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu? Gdyż zagłada twoja wielka jak morze. Któż cię uleczy? Wołaj sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak rzeka we dnie i w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica oka nie zazna spoczynku! Powstań, wołaj po nocy przy zmianach straży, wylewaj swe serce jak wodę przed obliczem Pana, wznoś do Niego swe ręce o życie twoich niemowląt, które padały z głodu na rogach wszystkich ulic. Lm 2, 2. 10-11. 18-19
Iluż ludzi oddaliło się od Pana i pozwoliło na doszczętne zniszczenie swoich wewnętrznych świątyń? Tak wielu leży dzisiaj w gruzach… Jak ich pocieszyć, podnieść, odbudować? Człowiek nie da rady. Dla Boga jednak nie ma rzeczy niemożliwych. Proś Go, aby podnosił upadłych poprzez Twoje serce zjednoczone z Nim.
Skieruj swe kroki ku niekończącym się ruinom,
nieprzyjaciel wszystko spustoszył w świątyni.
W miejscu świętych zgromadzeń
rozległ się ryk Twoich wrogów,
zatknęli tam swoje proporce.
Widać, że się podnoszą siekiery jak w leśnej gęstwinie.
Wyłamali wszystkie bramy,
zniszczyli je toporem i młotem.
Wydali Twoją świątynię na pastwę ognia,
zbezcześcili do szczętu przybytek Twego imienia. Ps 74, 3-7
Spustoszona świątynia serca, zatknięte proporce wroga, wyłamane wszystkie bramy wnętrza, które było przeznaczone dla Boga… Jakże biedny to obraz. Patrz tak na serca ciężko grzeszących i odrzucających miłosiernego Jezusa. Błagaj za nimi Twego Pana. Ratuj ich swoją modlitwą, ofiarą i samym cierpieniem i bólem wynikającym z patrzenia na najgłębszą biedę pogubionych dzieci Bożych.
https://www.youtube.com/watch?v=uFwfAyzqABo