W imię Prawdy! C. D. 148

18 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Zmiłuj się nade mną, Boże, bo prześladuje mnie człowiek,
uciska mnie w nieustannej walce.
Wrogowie moi wciąż mnie prześladują,
liczni są ci, którzy ze mną walczą.
Ty zapisałeś moje życie tułacze
i przechowałeś łzy moje w swym bukłaku,
czyż nie są spisane w Twej księdze?
Odstąpią moi wrogowie w dniu, gdy Cię wezwę,
po tym poznam, że Bóg jest ze mną.
W Bogu pokładam nadzieję, nie będę się lękał,
cóż może uczynić mi człowiek?
Wiążą mnie, Boże, śluby, które Ci złożyłem,
Tobie oddam ofiary pochwalne”.
Ps 56, 2-3. 9-10. 12-13

,,Wówczas Jezus usunął się wraz ze swymi uczniami na wybrzeże morskie. Wielka rzesza z Galilei szła za nim. Podobnie z Judei i Jerozolimy, z Idumei i Zajordanii – a także z okolic Tyru i Sydonu napływały do niego liczne gromady ludu, bo dotarła do nich wieść o wielkich czynach, jakich dokonał. Dlatego polecił swym uczniom, aby mieli dla niego stale łódź w pogotowiu, żeby nie dostał się w zbyt wielki tłok. Dokonał bowiem licznych uzdrowień i dlatego cisnęli się do Niego wszyscy cierpiący, aby Go choć dotknąć. A kiedy widziały Go duchy nieczyste, padały przed nim w proch krzycząc: ,,Ty jesteś Synem Bożym!” Lecz on nakazywał im surowo, aby nie ujawniały, kim jest”. Mk 1, 7-12

19 stycznia 2024 roku

W tym dniu z Liturgii słowa i Liturgii godzin ważne były dla mnie następujące treści:

,,Usłyszałem, Panie, Twoje orędzie,
zobaczyłem, Panie, Twoje dzieło.
Gdy czas nadejdzie, niech ono odżyje,
pozwól nam je poznać, gdy zbliży się pora,
w gniewnym zapale wspomnij na swą litość!
Bóg przychodzi z Temanu,
Święty z góry Paran.
Jego majestat okrywa niebiosa,
a Jego chwały pełna jest ziemia.
Jego wspaniałość podobna do światła,
z Jego rąk tryskają promienie,
moc Jego w nich jest ukryta.
Wyszedłeś, aby lud swój ocalić
i wybawić Twego pomazańca.
Konie bezbożnika wdeptałeś w morze,
w kipiącą topiel wód ogromnych.
Usłyszałem, i me serce struchlało,
na ten głos moje wargi zadrżały,
Moje kości przeniknęła trwoga,
zachwiały się moje kroki.
Jednak w spokoju czekam na klęskę,
która spotka lud naszych gnębicieli.
Choć drzewo figowe nie rozwija pąków
i winnice nie wydają plonów,
Chociaż zawiodły zbiory oliwek,
a pola nie przynoszą żywności,
Choć stada owiec znikają z owczarni
i nie ma wołów w zagrodach,
Ja się jednak rozraduję w Panu
i rozweselę w Bogu, moim Zbawicielu.
Pan, który jest moją siłą,
uczyni me nogi jak nogi jelenia
i na wyżyny mnie wyprowadzi”.
Ha 3, 2-4. 13a. 15-19

,,Zabrał Saul trzy tysiące wyborowych mężczyzn z całego Izraela i wyruszył na poszukiwanie Dawida i jego ludzi naprzeciw Skały Dzikich Kóz. I przybył Saul do zagród owczych przy drodze.
Była tam jaskinia, do której wszedł, by okryć sobie nogi. Dawid zaś znajdował się wraz ze swymi ludźmi w głębi jaskini. Ludzie Dawida rzekli do niego: «Właśnie to jest dzień, o którym Pan powiedział tobie: Oto Ja wydaję w twe ręce wroga, abyś z nim uczynił, co ci się wyda słuszne». Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: «Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim». Tymi słowami Dawid powściągnął swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula.
Tymczasem Saul wstał, wyszedł z jaskini i udał się w drogę. Powstał też i Dawid i wyszedłszy z jaskini, zawołał za Saulem: «Panie mój, królu!» Saul obejrzał się, a Dawid rzucił się twarzą ku ziemi, oddając mu pokłon.
Dawid odezwał się do Saula: «Dlaczego dajesz posłuch ludzkim plotkom, głoszącym, że Dawid szuka twej zguby? Dzisiaj na własne oczy mogłeś zobaczyć, że Pan wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił, a jednak oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego pana, bo jest pomazańcem Pańskim. Zresztą zobacz, mój ojcze, połę twego płaszcza, którą mam w ręku. Skoro uciąłem połę twego płaszcza, a ciebie nie zabiłem, wiedz i przekonaj się, że we mnie nie ma żadnej złości ani zdrady, ani też nie popełniłem przeciw tobie przestępstwa. A ty czyhasz na życie moje i chcesz mi je odebrać. Niechaj Pan dokona sądu między mną a tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie. Według tego, jak głosi starożytne przysłowie: „Od złych zło pochodzi”, ręka moja nie zwróci się przeciw tobie. Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? Pan więc niech będzie rozjemcą, niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę, niech obroni mnie przed twoją ręką!»
Kiedy Dawid przestał tak mówić do Saula, Saul zawołał: «Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie?» I zaczął Saul głośno płakać. Mówił do Dawida: «Ty jesteś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mnie w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli ktoś spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, co mi dziś uczyniłeś. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem»”. 1 Sm 24, 3-21

,,Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną,
u Ciebie moja dusza szuka schronienia.
Chronię się w cieniu Twych skrzydeł,
dopóki nie minie klęska.
Wołam do Boga Najwyższego,
do Boga, który wyświadcza mi dobro.
Niech ześle pomoc z nieba, niechaj mnie wybawi,
niech hańbą okryje tych, którzy mnie dręczą,
niech ześle Bóg miłość i łaskę.
Wznieś się, Boże, ponad niebiosa,
nad całą ziemią Twoja chwała.
Bo Twoja łaska sięga aż do nieba,
a wierność Twoja po chmury”.

,,Potem wstąpił na wzgórze i przywołał do siebie tych, których chciał. A oni przyszli do niego. Ustanowił ich dwunastu. Mieli być stale przy Jego boku, by mógł ich później wysyłać, aby głosili nauki. Mieli też posiadać władzę leczenia chorób oraz wypędzania czartów. Ustanowił więc tych oto Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr, Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba – których nazwał Boanerges, co znaczy synowie gromu; Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwca i Judasza z Kariotu – tego, który później Go zdradził”. Mk 3, 13-19

W imię Prawdy! C. D. 147

17 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa z żywotu św. Antoniego:

,,Święty Antoni, który jest pierwszym założycielem życia zakonnego, urodził się roku Pańskiego 251, w małej wiosce położonej blizko miasta Heraklei, w górnym Egipcie. Rodzice jego posiadali wielki majątek, i bardzo byli pobożni. Chcąc syna swego uchronić od zepsucia, jakie zwykle między młodzieżą w publicznych szkołach panuje, wychowali go w domu i więcej mieli na względzie ćwiczenie go w cnotach, niż kształcenie w próżnych naukach. W ośmnastym roku straciwszy rodziców, stał się panem znacznych posiadłości. Razu pewnego, gdy ciągle miał na myśli Apostołów Pańskich, którzy aby pójść za Panem Jezusem, wszystkiego byli odstąpili, wszedł on do Kościoła, kiedy właśnie czytano tam głośno te słowa Zbawiciela, wyrzeczono do pewnego młodzieńca: ,,Jeśli chcesz być doskonałym, idź, przedaj co masz i daj ubogim, a przyjdź i pójdź za mną, a będziesz miał skarb w Niebie”. Niezwłocznie potem, Antoni rozdał wszystko co posiadał ubogim, zatrzymując tyle tylko, ile do jego własnego, i jedynej którą miał siostry, skromnego utrzymania potrzebnem było. Lecz gdy wkrótce usłyszał znowu te słowa Ewangelii świętej: ,,Nie troszczcie się tedy o jutrze”, rozdał i resztę biednym, a siostrę nakłoniwszy do wstąpienia do klasztoru, sam udał się na puszczę, aby tam wieść życie bogomyślne, i zamieszkał w opuszczonych murach starego grobowca egipskiego.

Zaledwie oddał się temu rodzajowi życia, a zły duch uderzył na niego z najrozmaitszemi pokusami, aby go od tego odwieść. Rozbudzał w nim żal za życiem świetnem, jakie mógł był prowadzić na świecie; to znowu przedstawiał mu nieroztropność oddawania się pokucie i życiu samotnemu, będąc tak młodym; to nareszcie niepokoił mu sumienie wyrzutami, że siostrę młodą opuścił bez opieki. A gdy Antoni wszystkie te pokusy za łaską Bożą przezwyciężył, natarł znowu na niego szatan najstraszniejszemi podnietami przeciwnemi cnocie czytości. Lecz i tym nie uległ nasz Święty, a nabrawszy doświadczenia, jak dalece trzeba mu być gotowym do walki z piekłem, nawet od świata uchyliwszy się, podwoił modlitw i umartwień ciała. Jadał tylko chleb i wodę, i to raz na dzień po zachodzie słońca, a niekiedy tylko co dni cztery zażywał tego małego posiłku. Sypiał na prostej rohoży, a częściej jeszcze na gołej ziemi, nigdy nie zrzucając włosiennicy. Co dzień wstawał o północy , albo całą noc spędzał na modlitwie i na niej trwając z rękoma do nieba wzniesionymi, aż do świtu, nieraz rozwodził się przed Bogiem w skargach, że wschodzące słońce przerywa mu zatapianie się w bogomyślności.

Lecz im wyżej szedł na tej drodze Antoni, złe duszy, przewidując jak wielkim Świętym będzie, i jak wielu do życia doskonalszego za sobą pociągnie, tem silniej na niego nacierały. Razu pewnego, w wielkiej liczbie napadłszy na sługę Bożego, tak go zbiły, że nazajutrz pewien człowiek pobożny, który od czasu do czasu przynosił mu trochę chleba, zastał go na pół nieżywego. Skoro przyszedł do siebie, uradowany iż tego rodzaju cierpieniami mógł dowieść wierności swojej Bogu: ,,Nie wypędzajcie mnie ztąd, zawołał do szatanów. Otom znowu gotów do walki. Wiedzcie, iż nic mnie od Jezusa Chrystusa nie oddzieli”. Na te słowa zlatuje się do niego ogromna liczba złych duchów. Wstrząsają wszystkie mury, w których zwaliskach miszkał Antoni, tak iż zdawało się, że go przywalą, i w przerażających postaciach, już to dzikich zwierząt, już jadowitych żmij, to znowu poczwar piekielnych , nacierają zewsząd na niego. Święty i tem nie przestraszony, przeżegnawszy się, szydził z nich mówiąc: ,,Tchórze więc jesteście, gdy was aż tylu przeciw jednemu do walki przybywa; bezsilni, kiedy tylko hałasić możecie”. W tejże chwili światłość z Nieba zstąpiła na niego, i duszę jego napełniła niewymowną pociechą. On zaś, poznając, iż to sam Pan Jezus przybywał mu na pomoc: ,,Gdzieżeś ty był, Zbawco mój, zawołał, gdy mnie tylu nieprzyjaciół napadało”. – ,,Antoni, odpowiedział mu głos niebieski, byłem w tobie i wspierałem cię: a żeś mężnie walczył, więc cię zawsze wspierać będę”.
Pokrzepiony tem na duchu Antoni, postanowił jeszcze ostrzejsze wieść życie i jeszcze w głębszą udać się puszczę. Miał wtedy lat trzydzieści pięć”.

W imię Prawdy! C. D. 146

17 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie były poniższe treści w Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”. Rz 12, 1-2

,,O Boski Mistrzu, kiedy dziś sławimy
Wiernego sługę, któregoś uświęcił,
Niech nasze serca całe się otworzą
Na Twoje słowa:
„Niech przyjdzie do Mnie ten, kto utrudzony
I przytłoczony codziennym ciężarem,
Bo tylko we Mnie znajdzie pokrzepienie
Na dalszą drogę.
Niech krzyż swój weźmie i podąża za Mną
Po wąskiej ścieżce ofiarnej miłości,
A moje jarzmo słodkie jest i lekkie
Dla wiernych Ojcu”.
Szczęśliwy człowiek, który to zrozumiał
I wszystko oddał, by posiąść zbawienie,
A jego życie było hymnem chwały
Dla Najwyższego.
Wielbimy Ciebie, pełen majestatu
Wcielony Boże i Bracie nas wszystkich,
I Twego Ojca z Duchem, który mieszka
W pokornych duszach. Amen”.

,,O Panie, jesteś sprawiedliwy
i wyrok Twój jest słuszny.
Dałeś swe postanowienia sprawiedliwie,
kierując się wielką wiernością.
Gorliwość mnie pożera,
bo słów Twoich zapominają moi wrogowie.
Twoje słowo jest wypróbowane w ogniu
i sługa Twój je miłuje.
Jestem mały i wzgardzony,
nie zapominam o Twych postanowieniach.
Twoja sprawiedliwość jest sprawiedliwością na wieki,
a Prawo Twoje jest prawdą.
Ucisk i utrapienia na mnie spadły,
moją rozkoszą są Twoje przykazania.
Wieczna jest sprawiedliwość Twych napomnień,
daj mi je zrozumieć, a żyć będę.
Z całego serca wołam, wysłuchaj mnie, Panie,
zachować chcę Twoje ustawy.
Wołam do Ciebie, a Ty mnie wybaw,
będę strzegł Twoich napomnień.
Przychodzę o świcie i wołam,
pokładam ufność w Twoich słowach.
Budzą się moje oczy jeszcze przed świtem,
aby rozważać Twoje słowo.
W dobroci swej, Panie, słuchaj głosu mego
i daj mi życie zgodne z Twoim przykazaniem.
Zbliżają się niegodziwi moi prześladowcy,
dalecy są oni od Twojego Prawa.
Jesteś blisko, Panie,
i wszystkie Twe wyroki są prawdą.
Od dawna wiem z Twoich napomnień,
że ustaliłeś je na wieki”. Ps 119

,,Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przewyższa me siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę;
jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,
teraz i na wieki”. Ps 131

,,Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego. Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. 1 Kor 10, 24. 31

,,Dawid rzekł do Saula: «Niech niczyje serce się nie trapi! Twój sługa pójdzie stoczyć walkę z tym Filistynem». Saul odpowiedział Dawidowi: «To niemożliwe, byś stawił czoło temu Filistynowi i walczył z nim. Ty jesteś jeszcze chłopcem, a on wojownikiem od młodości».
Powiedział Dawid: «Pan, który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, wybawi mnie również z ręki tego Filistyna». Rzekł więc Saul do Dawida: «Idź, niech Pan będzie z tobą!»
Wziął w rękę swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał, i do kieszeni, a z procą w ręce skierował się ku Filistynowi.
Filistyn przybliżał się coraz bardziej do Dawida, a giermek jego szedł przed nim. Gdy Filistyn popatrzył i przyjrzał się Dawidowi, wzgardził nim dlatego, że był młodzieńcem, i to rudym, o pięknej powierzchowności. I rzekł Filistyn do Dawida: «Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?» Złorzeczył Filistyn Dawidowi, przyzywając na pomoc swoich bogów. Filistyn zawołał do Dawida: «Przybliż się tylko do mnie, a ciało twoje oddam ptakom podniebnym i dzikim zwierzętom».
Dawid odrzekł Filistynowi: «Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś. Dziś właśnie wyda cię Pan w moje ręce, pokonam cię i utnę ci głowę. Dziś oddam trupy wojsk filistyńskich na żer ptactwu podniebnemu i dzikim zwierzętom; niech się przekona cały świat, że Bóg jest w Izraelu. Niech wiedzą wszyscy zebrani, że nie mieczem ani dzidą Pan ocala. Ponieważ jest to wojna Pana, On więc wyda was w nasze ręce».
I oto, gdy wstał Filistyn, szedł, zbliżając się coraz bardziej ku Dawidowi, Dawid również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistynowi.
Potem sięgnął Dawid do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wyrzucił go z procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole, i Filistyn upadł twarzą na ziemię.
Tak to Dawid odniósł zwycięstwo nad Filistynem procą i kamieniem; trafił Filistyna i zabił go, nie mając w ręku miecza.
Dawid podbiegł i stanął nad Filistynem, chwycił jego miecz i dobywszy z pochwy, dobił go; odrąbał mu głowę. Gdy spostrzegli Filistyni, że ich wojownik zginął, rzucili się do ucieczki”. 1 Sm 17, 32-33. 37. 40-51

,,Błogosławiony Pan, Opoka moja,
On moje ręce zaprawia do walki,
moje palce do bitwy.
On mocą i warownią moją, osłoną moją i moim wybawcą,
moją tarczą i schronieniem, On, który mi poddaje ludy”. Ps 134, 1-2

MODLITWA PO KOMUNII
,,Boże, Ty pozwoliłeś świętemu Antoniemu odnieść sławne zwycięstwo nad mocami ciemności, spraw, abyśmy umocnieni Najświętszym Sakramentem zawsze pokonywali zasadzki złego ducha. Przez Chrystusa, Pana naszego”.

W imię Prawdy! C. D. 145

16 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. Iota unum”:

,,Drugą zaś hipotezą jest ta, którą sformułował biskup Montini, a którą potwierdzi on już jako Papież. Według niej Kościół nadal będzie się otwierał i dostosowywał do świata, czyli wyzbywał się swej natury, jednak jego nadprzyrodzona istota zostanie zachowana, co prawda ograniczając się do pewnego minimum. Jego transcendentny cel będzie nadal realizowany w świecie przez resztę, która pozostanie wierna jego posłannictwu. Złudnej ekspansji Kościoła, który de facto rozpływa się w świecie, będzie towarzyszyło stopniowe kurczenie się go do niewielkich rozmiarów: do pewnej mniejszości, która będzie się wydawała nieistotna, skazana na wymarcie, lecz która składa się z wybranych i która swoją postawą daje niezłomne świadectwo wiary. Kościół będzie ,,garstką zwyciężonych”, jak prorokował Paweł VI w swym orędziu z 18 lutego 1976 r.

To słabnięcie i kurczenie się Kościoła nie stoi w sprzeczności z fragmentem 1 Listu św. Jana Apostoła (1 J 5, 4): ,,Tym zwycięstwem, które zwycięża świat, jest nasza wiara (Haec est victoria quae vincit mundum, fides nostra)”, przeciwnie, zdaje się potwierdzić tę zapowiedź. Uwiąd Kościoła, o którym tu mówimy, pozostawałby niewytłumaczalny, gdyby odnosić się wyłącznie do płaszczyzny historycznej; ma on za to ścisły związek z tajemnicą predestynacji. Wiara nie jest ,,ai trionfi avvezza” (nawykła do zwycięstw), i w historii Kościoła nie ma zwycięstw odniesionych, lecz jest tylko zwyciężanie – a więc nieustanna walka, w której nie zostaje on nigdy pokonany, ale też nie wolno mu ani na chwilę spocząć. W obecnym zaćmieniu wiary, do którego nawiązuje Ewangelista Łukasz (Łk 18, 8), może dojść do regresu cywilizacji; mimo to nie spowoduje on nigdy zawrócenia Kościoła z jego drogi, która wiedzie wciąż naprzód – niezależnie od zburzenia Rzymu, tak często zapowiadanego w niekanonicznych proroctwach, od migracji Kościoła Wschodu na Zachód (być może do Ameryki, a być może do Afryki), od wspomnianych w Biblii zmian granic królestw, od zagłady całych narodów bądź ich odradzania się.

Kościół nieraz nękany przez prześladowania i biedę, wzgardzony przez świat, podzieli losy ,,Wybrańca” Tomasza Manna: kiedy stara cywilizacja pogrąża się w barbarzyństwie, on w duchu pokuty udaje się na pustkowie – na wyspę bezludną – gdzie dziczeje i karłowacieje, żywiąc się trawą i ziemią. Staje się jakby kłębkiem organicznej materii, w której żyje człowiek, choć w swej zewnętrznej postaci przypomina raczej niewielkiego gryzonia. A jednak w tym skrajnym upodleniu (czytaj: w skrajnym wyniszczeniu chrześcijaństwa) Opatrzność odnajduje małego potwora, już tylko w niewielkim stopniu przypominającego człowieka; wysłańcy Stolicy Apostolskiej każą mu jechać do Rzymu, gdzie zostanie posadzony na papieskim tronie, by podjąć się dzieła odnowy Kościoła i poświęcić swoje siły zbawianiu rodzaju ludzkiego.

Droga od wyniszczenia do wyniesienia: oto jest niewątpliwie szlak wskazywany przez wiarę. Od ruiny – zwalonego muru, który, jak napisał prorok Izajasz, ,,rozbił się tak doszczętnie, że nie dałoby się w nim znaleźć skorupy do zgarnięcia węgli z ogniska” (Iż 30, 14) – do nowego, niebieskiego Jeruzalem, widzianego oczyma nadziei, i tego, które ma zostać odbudowane na ziemi. Takie przejście jest niezgodne z prawami ludzkiej historii, lecz znajduje potwierdzenie w paradoksalnych, historycznych zmartwychwstaniach Kościoła – przede wszystkim po kryzysie ariańskim, kiedy to groziło Kościołowi zagubienie transcendencji, oraz po kryzysie luterańskim. To powstawanie z dołu zagłady ,,oltre la difension di senni umani” (Dante, Piekło, VII, 81) podlega prawom, przy pomocy których Opatrzność sprawuje swe rządy nad światem. Boże działanie prowadzi ze skrajności w skrajność. Stworzenie upada, doświadcza potwornego zła, by następnie wznieść się na wyżyny dobroci. Tak oto zmagania moralne kierują świat ku jego celowi, a jest nim zrealizowanie przygotowanej z góry ilości dobra moralnego, czy też – by posłużyć się stricte teologicznym terminem – dopełnienie liczby wybranych. Dopiero ta walka umożliwia pełny i wszechstronny rozwój stworzenia.

Co prawda nie jest tak, że zło stanowi niezbędny warunek owego rozwoju, ale pokonywanie zła i zwycięstwo nad nim jest, przynajmniej ,,możnościowo”, wpisane w przeznaczenie istoty rozumnej.
Przeto wiara w Bożą Opatrzność każe liczyć się z taką ewentualnością, że świat się opamięta i dozna uzdrowienia dzięki prawdziwemu nawróceniu, do którego nie jest wprawdzie zdolny o własnych siłach, lecz do którego może okazać się zdolny, gdy zostanie mu udzielona łaska nawrócenia. W owych krytycznych momentach właściwą postawą, zalecaną przez Kościół, nie jest wypatrywanie znaków czasu (por. Mt 16, 4), gdyż ,,nie wasza to rzecz znać czasy i chwile” (Dz 1, 7), lecz odczytywanie znaków przedwiecznej woli, które zawsze są obecne, stanowiąc wyzwanie dla wszystkich epok i pokoleń.

Ale jednocześnie nie ulega wątpliwości, że kanwą dziejów jest tajemnica predestynacji. W obliczu tej tajemnicy – jak mówił z naciskiem Manzoni – trzeba myśli człowieczej ,,złożyć skrzydła i spaść na ziemię”.
Wydaje się więc, że nasze rozważania doprowadziły nas do konkluzji, która ma charakter wiedzy negatywnej, hipotetycznej, spowitej mrokiem. Tak jest istotnie. Nie można przeniknąć tej zasłony inaczej, jak posuwając się po omacku lub usiłując dojrzeć coś w niewyraźnych przebłyskach.
,,Custos quid de nocte? Custos, qiud de nocte? Dixit custos: Venit mane et nox. Si quaeritis, quaerite, convertimini, venite” (Iz 21, 11-12) ,,Stróżu, która to godzina nocy? Stróżu, która to godzina nocy?” Odrzekł Stróż: ,,Przychodzi ranek, a także noc. Jeśli chcecie pytać, pytajcie; nawróćcie się, przyjdźcie”.

W imię Prawdy! C. D. 144

15 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe słowa z Liturgii Godzin:

,,W owych dniach Mojżesz przemówił do ludu tymi słowami: „A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, uczę was je wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. Widzieliście na własne oczy, co uczynił Pan w Baal-Peor, jak każdego człowieka, który poszedł za Baalem z Peor, wyniszczył Pan spośród was; a wy, coście przylgnęli do Pana, Boga waszego, dzisiaj wszyscy żyjecie.
Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie.
Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny». Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?
Zapytaj no dawnych czasów, które były przed tobą, zaczynając od dnia, w którym Bóg stworzył człowieka na ziemi, zapytaj od jednego krańca niebios do drugiego, czy nastąpiło tak wielkie wydarzenie jak to lub czy słyszano o czymś podobnym? Czy słyszał jakiś naród głos Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy? Czy usiłował Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to wszystko, co tobie uczynił Pan, Bóg twój, w Egipcie na twoich oczach? Widziałeś to wszystko, byś poznał, że Pan jest Bogiem, a poza Nim nie ma innego.
Z niebios pozwolił ci słyszeć swój głos, aby cię pouczyć. Na ziemi dał ci zobaczyć swój ogień ogromny i słyszeć swoje słowa spośród ognia. Ponieważ umiłował twych przodków, wybrał po nich ich potomstwo i wyprowadził cię z Egiptu sam ogromną swoją potęgą. Na twoich oczach, ze względu na ciebie, wydziedziczył obce narody, większe i silniejsze od ciebie, by cię wprowadzić w posiadanie ich ziemi, jak to jest dzisiaj.
Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego. Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie pełnić, by dobrze ci się wiodło i twym synom po tobie; byś przedłużył swe dni na ziemi, którą na zawsze daje ci Pan, Bóg twój”. Pwt 4, 1-8. 32-40

16 stycznia 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści z książki pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Piłat, obmywszy sobie starannie ręce, ogłasza wyrok: ,,Barabasz puszczony na wolność, a Jezus skazany na śmierć krzyżową”.
Tak i w naszej duszy zawsze kończy się, ile razy w czasie pokus do grzechu niby nie chcemy się zgodzić na ciężki grzech, czyli na śmierć Pana Jezusa, ale też i pokus nie chcemy prędko odpędzać, usprawiedliwiając się po piłatowsku, że to jeszcze nie ciężki grzech, więc biczujemy Jezusa lekkiemi grzechami, za któremi niemal zawsze przyjdzie wyrok śmierci i Ukrzyżowanie Jezusa.

Nie pomoże wtedy usprawiedliwianie się wobec siebie, czy wobec Boga, że za silna pokusa była, ,,bo nie pozwala Bóg kusić człowieka ponad jego siły”, jak zapewnia Sam Bóg w Piśmie św. My winni śmierci Jezusa.
,,Krew Jego na nas i nasze dzieci!” ryczą bluźnierczo żydzi.
W tej chwili najstraszniejszy wyrok potępienia podpisali żydzi na siebie i to (o zgrozo) Krwią Boską, Krwią Odkupienia.

I niedługo doczekają się wykonania tego wyroku, bo nawet ci, którzy tu stoją i bluźnierczo wołają: ,,Krew Jego na nas i na nasze dzieci”, i ci doczekają się zemsty Bożej i tak Bóg pokieruje, że ci sami rzymscy żołnierze, których żydzi obecnie używają do zamordowania Jezusa, tak samo będą wykonywali na żydach Boski wyrok za Boską Krew bluźnierczo wyzwaną na siebie i na dzieci.
Już po kilkudziesięciu latach od śmierci Jezusa oblegną Rzymianie zbuntowaną Jerozolimę, gdzie tak samo w czasie Wielkiej Nocy będzie aż 3 miljony zgromadzonych żydów.
Nastanie okropny głód, tak, że matki własne dzieci będą gotowały i jadły.
Wody zabraknie w mieście, bo wodociągi przetną Rzymianie i takie będzie palić pragnienie żydów, jakie paliło Jezusa na Krzyżu, że aż wołał: ,,Pragnę” a żydzi zabraniali podać Mu nawet octu.

Po długi oblężeniu wpadną Rzymianie do miasta i urządzą taką rzeź, że krew żydowska potokami, dosłownie potokami popłynie. Wyprówać będą żydom żołądki dla wydobycia złota połkniętego.
A tak dużo żydów będzie przybijanych do krzyżów, że nawet drzewa zabraknie na nowe krzyże, więc po kilka razy na tych samych będą przybijani, aż krzyże oślizgną krwi.
Którzy zaś ujdą miecza lub krzyża, tych będą Rzymianie taniej sprzedawać niż najpodlejsze bydło, bo po parę groszy.
Kupili żydzi Pana Jezusa od zdrajcy Judasza za pieniądze, i oni pójdą w niewolę, sprzedawani za pieniądze, i oni pójdą w niewolę, sprzedawani za pieniądze. (Z hist. Joz. Flawjusza).

I będą wołać wtedy żydzi: ,,Góry, pagórki, przykryjcie nas”, lecz te góry będą tak twarde i niewzruszone, jak twarde i kamienne są serca żydów teraz przed pałacem Piłata.
Ze świątyni, za którą Jezus ma śmierć ponieść, bo ją rzekomą obiecał zburzyć, kamień na kamieniu nie zostanie, jak i z pałacu Kajfasza, gdzie zapadł wyrok na Jezusa.
Wszystko to Jezus przepowiedział i jeszcze dziś powtórzy niewiastom, które płacząc nad Nim będą Mu towarzyszyć na górę Kalwarji.
I wykonało się bluźniercze żądanie żydów, ,,Krew Jego na nas i na nasze dzieci”.

Topili się żydzi w krwi swojej i swoich dzieci.
I nas nieraz pokusy, czy źli ludzie będą pocieszać, że oni na siebie biorą odpowiedzialność za grzechy nasze, do jakich namawiają.
Nie dajmy się uwodzić, bo tak kara spotka tych, którzy nas namawiają do grzechu, jak i nas, którzy się dajemy namówić.
,,Każdy baran swoją skórę pod nożyce niesie” mówi ludowe przysłowie. Tak każdy z nas ze swoją duszą stanie przed Bogiem na sądzie…

A jeśli nas to bolesne rozważanie Męki Jezusa, za nas ponoszonej, nie wzrusza, nie skłania do poprawy życia i czynnej wdzięczności względem Jezusa, Który ostatnią krople Krwi dla nas toczy, to niechże nas przerazi ogrom kary Bożej, wymierzonej tym, którzy bluźnierczo wołali: ,,Krew Jego na nas…”
Bóg chce być tylko Ojcem dla nas i to Ojcem kochającym, więc nie czyńmy z Niego naszemi grzechami Sędziego karzącego, jak żydzi to zrobili.
Nikt jeszcze wojny z Bogiem nie wygrał i nie wygra, więc zamiast grzechami wołać bluźnierczo do nieba ,,Krew Jego na nas…” wołajmy tej Krwi, ale na uleczenie ran duszy, grzechem pobitej, wołajmy słowami Gorzkich żalów: ,,Uderz Jezu bez odwłoki w twarde serc naszych opoki. Jezu mój, we Krwi Ran Twoich, obmyj duszę z grzechów moich”.