W imię Prawdy! C. D. 73

13 listopada 2023 roku

W porannej modlitwie ważne były dla mnie między innymi słowa:

,,Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko, co On uczynił z Abrahamem, i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem ich poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serca, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego”. Jdt 8, 25-26a. 27

oraz

,,Obym zasłużył, Panie, przynieść Ci plon łez moich i cierpień, abym z radością mógł otrzymać nagrodę mych znojów”.

Ważne były dla mnie także przesłania z Liturgii Słowa:

,,Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.
Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele uwikłanym w grzech. Święty Duch uczący karności ucieknie przed obłudą, odsunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości.
Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi, ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary: ponieważ Bóg świadkiem jego nerek, prawdziwym stróżem jego serca, Tym, który słyszy mowę jego języka. Albowiem Duch Pański wypełnił zamieszkaną ziemię, Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy”. Mdr 1, 1-7

oraz

,,Jeśli twój brat ci uchybi, to zgań mu to i jeżeli żałuje, daruj mu. A chociażby siedem razy na dzień ci uchybił i wracał do ciebie siedem razy wyznając: żal mi tego – daruj mu”. Łk 17, 3-4

Tego dnia przeczytałem ważne słowa w żywocie św. Dydaka:

,,Wkrótce po tem zdarzeniu sługa Boży opuścił pustelnię, a otrzymawszy od swego ojca duchownego, owego kapłana, z którym przemieszkiwał, pozwolenie i błogosławieństwo na zostanie zakonnikiem, udał się do rodziców, aby i od nich to samo uzyskać. Wszakże ci robili mu w tej mierze trudności. Póki przebywał na swojej puszczy, mieli zawsze nadzieję, że niezadługo wróci do nich i dlatego tamtemu rodzajowi życia mniej byli przeciwni. Lecz gdy szło o jego wstąpienie do zakonu, w którym przez uroczyste śluby jużby nieodwołalnie od świata i od ludzi się odłączył, nie mogli, a raczej, nie chcieli zdobyć się na złożenie tej ofiary Panu Bogu. Byli to jednak ludzie bogobojni: lecz tak dalece to każda miłość ludzka, a nawet miłość rodzicielska, jeśli rodzice dzieci swoich nie miłują tylko w Bogu i dla Boga, lecz głównie dla swojej dogodności lub pociechy, jest w gruncie samolubną i nie zdobywa się na ofiarę, chociaż takowej sam Pan Bóg się domaga. W takich też razach, dzieci nie rodziców, lecz Boga słuchać powinny; głosem Boga, powołującym ich do wyłącznej służby Swojej, powodować się są obowiązane, a nie głosem rodziców, powstrzymujących ich od tego. Gdyż do tego to właśnie stosują się te słowa Pana Jezusa: ,,Kto ojca albo matkę swoję więcej miłuje, niźli Mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10, 12). Święty też Dydak, który był zawsze doskonałym synem, i bardzo miłował rodziców, nie miłował ich jednak więcej nad Jezusa: Jego więc woli nad ich wolę, dał w tym razie pierwszeństwo”.

Moje serce poruszyła także antyfona na Komunię Świętą:

,,Jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele”.

W imię Prawdy! C. D. 51

30 września 2023 roku

Poruszyło mnie zdanie autora życiorysu wspominanego tego dnia św. Hieronima:

,,Tak się niegodnym poczytywał sługą Bożym ten wielki Święty, że przez całe swoje życie kapłańskie, ani razu nie sprawował przenajświętszej Ofiary Ołtarza!”

Przeczytałem tego dnia niezwykły wiersz Zbigniewa Wirskiego z książki pt. ,,Męczennik prawdy i nadziei”:

BRACIE JERZY, PRZEBACZ NAM

,,Nie byliśmy z Tobą, aby Cię bronić
Tak mało płaczemy, gdy łzy trzeba ronić
Byliśmy daleko tej tragicznej nocy
Gdy uprowadzony wzywałeś pomocy
Gdy próżno błagałeś i w śmiertelnej męce
Wyciągałeś do nas skrępowane ręce
Nie było przy Tobie jednej dobrej dłoni
By rozluźnić pętlę, od ciosów osłonić
Ocalić z niewoli, kiedy Cię zamknęli
W bagażniku auta, jak w śmiertelnej celi
Ty byłeś samotny wobec trzech zbrodniarzy
Twoich łez i potu nikt nie otarł z twarzy
Knebla z ust nie wyjął, nie wstrzymał szakali
Gdy z workiem kamieni w Wisłę Cię wrzucali
Nie biłeś oprawców, z nimi nie walczyłeś
Umrzeć za Ojczyznę zawsze gotów byłeś
Ty kochałeś bliźnich, jak brat kocha brata
Twój rodak, brat-Kain przerodził się w kata
Ojczyznę kochałeś z całego serca
Jak chwast z dobrej ziemi wyrósł Twój morderca
Na nas dzisiaj spada winy ciężkie brzemię
Za to, że powstało zwyrodniałe plemię
Myśmy Cię nie strzegli, myśmy nie chronili
Myśmy dopuścili, aby Cię zabili
Winni Twojej męki, śmiertelnego krzyku
Ciebie dziś błagamy: Przebacz, Męczenniku!
Chcemy być tak mężni, jak Ty mężnym byłeś
Chcemy być odważni, jak Ty nas uczyłeś
Chcemy kochać bliźnich, jak Ty ich kochałeś
Chcemy im przebaczać, jak Ty przebaczyłeś
Lecz gniew za Twą mękę czasem umysł zaćmi
Tedy trudno katów nazwać swymi braćmi
Tak ciężko wypraszać dla nich przebaczenie
I gorliwie się modlić o ich nawrócenie
Ty byłeś cnót wzorem, miłości przykładem
Oni odpłacili nienawiści jadem
Nie masz spokoju nawet w grobie, w trumnie
Gdy zbrodniarz przed sądem wygłasza kalumnie
Niełatwo nam uczniom Twą drogą podążać
I jak nas uczyłeś: ‘Dobrem zło zwyciężać’
Niegodni Twych nauk, dalecy od celu
Ciebie błagamy: Przebacz Nauczycielu!
Ty nie dla zaszczytów, medali i sławy
Żyłeś i poległeś, broniąc świętej sprawy
Chociaż żyłeś skromnie, nie szukałeś glorii
Naród Cię wprowadzi do trwałej historii
Twe imię ozdobi proporce, sztandary
Na Twoje zwycięstwo zagrają fanfary
Morderców imiona haniebne czas zetrze
Ulecą w niepamięć, jak liście na wietrze
Gdy już będziesz świętym, stań przed Bożym tronem
Proś o Solidarność i bądź jej Patronem”.

Ciąg dalszy nastąpi…

Uwierz w Miłosierdzie Boże!

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego. J 20, 19-31

Czytaj dalej Uwierz w Miłosierdzie Boże!

Ojciec czeka

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:

«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.

Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.

Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”». Łk 15, 1-3. 11-32

Czytaj dalej Ojciec czeka

Dwa ważne przesłania z nieba

Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.

Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu». Mt 18, 21-35

Czytaj dalej Dwa ważne przesłania z nieba