W imię Prawdy! C. D. 210

10 marca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku.
Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez usta Jeremiasza: «Dokąd kraj nie dopełni swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat».
Aby się spełniło słowo Pańskie z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: «Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli ktoś z was jest z całego ludu Jego, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!»”. 2 Krn 36, 14-16. 19-23

,,Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy,
płacząc na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo ci, którzy nas uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej:
«Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich!»
Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszelką swoją radość”. Ps 137

,,A jak Mojżesz podwyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał żywot wieczny. Bo Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego wydał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem Bóg nie posłał Syna swego na świat, aby, aby świat potępił, lecz po to, aby świat przez Niego był zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie ulega potępieniu, lecz kto w Niego nie wierzy, jest już potępiony, ponieważ nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. A przyczyna potępienia jest taka: światło przyszło na świat, lecz ludzie więcej ukochali ciemności niż światło, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła z obawy, aby nie wykazało się, czym rzeczywiście są uczynki jego. Kto zaś prawdę w czyn wprowadza, zbliża się do światła, aby się okazało, że uczynki jego są dokonane według Boga”. J 3, 14-21

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa jednego ze współczesnych znanych ludzi:

,,Wolność zaczyna się od prawdy”.

W tym dniu przeczytałem także ciekawe treści zapisane przez służebnicę Bożą Wandę Malczewską, które miała usłyszeć od Jezusa Chrystusa:

,,Do tego, co usłyszałaś, dodam jeszcze, że zbliżają się czasy przewrotne, Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale opanują ją wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swoje ręce młodzież szkolną, dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami. Spowiedź i inne praktyki religijne, kontrola Kościoła nad szkołami zbyteczna, bo ogranicza samodzielność myślenia uczniów. Krzyże i obrazy religijne z sal szkolnych będą chcieli usunąć, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary zechcą w całym Narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbawi się wiary, straci przywróconą Ojczyznę. Niechże protestują przeciwko usuwaniu wizerunków religijnych ze szkoły i przeciwko nauczycielom dążącym do zaprowadzenia szkoły bezwyznaniowej. Nauka bez wiary nie zrodzi świętych ani bohaterów narodowych. Zrodzi grzeszników. Módl się o dobrą chrześcijańską szkołę”.

W imię Prawdy! C. D. 195

22 lutego 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Popiełuszko, będziesz ukrzyżowany”:

,,Dni po zaginięciu księdza Jerzego należy uznać za moment załamania się psychozy stanu wojennego wywołanej przez terror. Czuwanie gromadziło dziesiątki tysięcy (wiedziała o tym CIA na podstawie danych satelitarnych), pogrzeb zgromadził setki tysięcy. 350 tysięcy – jak chcą jedni, 500 tysięcy, jak udowadniają drudzy na podstawie zdjęć robionych przez samoloty komunistów i satelity – zebrało się bez lęku na pogrzebie bohaterskiego księdza.

Uczestnicy pogrzebu mieli poczucie, że stykają się z jedną największych zbrodni, jakich dokonał reżim moskiewski w Polsce, ze zbrodnią półwiecza, która nigdy nie będzie zapomniana. Przemówił prymas Polski i Lech Wałęsa, uznany przez komunistów za już nieistniejącego. Milicjanci zamiast bić, zabijać, dbali o bezpieczeństwo wrogich im tłumów, a może i własne, gotowe bronić samych siebie, nie okazując nienawiści do tłumów. Przekonali się, że są one od nich liczniejsze i że kiedyś może będą musieli przed nimi zdać sprawę ze swojego postępowania. Ksiądz Jerzy swoją śmiercią zadał cios terroryzmowi komunistycznemu. Nastąpiło załamanie się strachu. I choć to zwycięstwo zostało zaprzepaszczone przez negocjatorów na ulicy Zawrat, w Magdalence i przy ,,okrągłym stole”, przez zabranianie robotnikom strajku w ważnym momencie 1986 i 1989 roku, zwycięstwo księdza Jerzego – moim zdaniem – uświadomiło komunistom, że należy postarać się o legalizację swojej władzy, co zrealizowali, gdy do władzy doszedł Gorbaczow, który nakazał im takie postępowanie.

Mordercy, nim księdza Jerzego zabili, liczyli na to, że da się tego uniknąć dzięki zastraszeniu. Jak ongi Bock, który żegnał świętego Maksymiliana, wstrzykując mu fenol, słowami: ,,Teraz ci będzie lżej na drodze do wieczności”, także funkcjonariusze SB lubowali się w aforyzmach, metaforach i alegoriach. Telefonowali całe miesiące, powtarzając natrętnie jak katarynka, kwestię: ,,Będziesz ukrzyżowany”.”

*

,,Naród polski nie nosi w sobie nienawiści, i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy. Bo prawda i tylko prawda jest pierwszym warunkiem zaufania. Naród tak boleśnie doświadczony już nie uwierzy żadnym gołosłownym deklaracjom”.

W tym dniu przeczytałem również ważne dla mnie treści w książce pt. ,, Wydanie świętego Maksymiliana w ręce oprawców”:

,,- Podobieństwa wynikały ze ścisłego naśladowania Chrystusa przez ojca Maksymiliana, więc i to co zwracało się przeciw niemu też się upodobniło – powiedział brat Arnold.
– Czy brat powie, kim byli ci Judasze?
– bardzo mnie pan zjednał swoim wywodem, ale nie nadszedł czas, bym panu powiedział, co jest wiadome w tej sprawie.
– Kiedy ten czas nastąpi? – spytałem.
– Trzeba czekać i być cierpliwym – odrzekł franciszkanin.

Odpowiedź brata Arnolda za zakaz poszukiwania na własną rękę. Choć nie wiedziałem, czy brat Arnold wprowadzi mnie kiedykolwiek na drogę poznania historii wydania świętego Maksymiliana w ręce oprawców, i choć nie znałem przyczyny tego zakazu, postanowiłem go nie łamać.

– Trzydzieści lat temu, ten sam czas. Żniwa w Oświęcimiu. Można zjeść kilka ziarenek zboża. Przy wieczornym apelu okazuje się, że brak jednego więźnia z bloku 14A. Wszedł w zboże i wyludnioną wokół obozu okolicą odszedł tak daleko, że pościg go nie dosięgnął. Noc, dzień i noc staliśmy, czekając na selekcję do bunkra głodowego na śmierć, co było karą za ucieczkę więźnia dla tych, którzy zostali – zaczął Gajowniczek.

Niektórzy SS-mani noc spędzili z nami, bijąc. Rósł stos nieprzytomnych. Zaczęła się wybiórka. Liczyliśmy, na kogo wypadnie. Oko Fritzscha padło na mnie, potem wskazał ręką i wiedziałem, że po mnie, i rzeczywiście wypowiedziałem te słowa: ,,Mam żonę i dzieci, żal mi ich, że je osierocę”.

Nagle ruch: jakiś więzień wystąpił z szeregu przede mną, zdjął czapkę przed Fritzschem, a on pyta, czego więzień chce, więzień odpowiada: ,,On ma żonę i dzieci, ma dla kogo żyć, ja jestem samotny i chcę umrzeć za niego”. ,,Za którego ty chcesz iść więźnia?” – zapytał Fritzsch. ,,Za tego” – odwrócił się więzień. Patrzył na mnie. Poznałem, że jest to ojciec Kolbe. Mnie kazano wstąpił do szeregu na jego miejsce, a jemu na moje. Jak to się stało, że Fritzsch usłuchał więźnia – nigdy tej zagadki się nie wyjaśni. Nie wierzyłem sobie, że znów będę żył.

– Powiedział pan ,,znów”. Od tej chwili – jak pan żyje?
– w tym życiu czekały mnie zaraz straszliwe chwile… przechodziłem tyfus.
– Czy nie przeklinał pan tego, że pan żył?
– O, nie. Bardziej jeszcze chciałem żyć, żeby nie zmarnowała się ofiara ojca Kolbe, chroniłem siebie dwa razy bardziej. W ten sposób ratował mnie drugi raz. On mi jeszcze dodawał siły, myślę, że już z nieba. Jak mogłem zaprzepaścić jego życie? On przeznaczył je, żebym żył z moją żoną i cieszył się synami. Do nich szedłem przez lasy pod Schwerinem w czasie ewakuacji: dwanaście dni nie dano nam jeść ani pić. Żywiliśmy się trawami i pokrzywami. Były upały i one były suche. Potem wojska amerykańskie przeszły przez nas. Kazali nam wstać i iść. Poszedłem. Zapisałem się na transport do Polski i wróciłem.

– Potem minęło dwadzieścia pięć lat życia?
– Bez burz, wielki okres spokoju, żadnych zdarzeń.
– Żadnych?
– Nic, zupełnie nic się nie zdarzyło. Rozpoczęło się to życie w Brzegu, nie chcieliśmy wracać do Warszawy, do wspomnień. Przyjechaliśmy tu za kuzynką. ,,Przywiozłaś mnie do miasta umarłych. Tu umarli tylko mieszkają” – powiedziałem żonie. Może trzy tysiące ludzi tu było, łącznie z Niemcami, którzy wyjeżdżali. Miasto zdruzgotane. Ja pracowałem w administracji, żona w handlu. Nie zdobyliśmy wysokich stanowisk ani godności, ani odznaczeń. Nie dokonaliśmy niczego. Pracowałem w opiece społecznej. Jak tylko przyjechaliśmy, garnęli się do nas Niemcy, mały chłopiec, który stracił ojca na froncie, Manfred. Dawaliśmy mu chleb. Kiedy odjeżdżali do Niemiec, przyniósł prezent: tacę z kieliszkami, obiecał pisać, ale wiedzieliśmy, że nigdy nie napisze ani się nie zobaczymy”.

W imię Prawdy! C. D. 193

19 lutego 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Pan powiedział do Mojżesza: «Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!
Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego. Nie będziecie przysięgać fałszywie na moje imię. Byłoby to zbezczeszczenie imienia Boga twego. Ja jestem Pan!
Nie będziesz uciskał bliźniego, nie będziesz go wyzyskiwał. Zapłata najemnika nie będzie pozostawać w twoim domu przez noc aż do poranka. Nie będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kładł przeszkody przed niewidomym, ale będziesz się bał Boga twego. Ja jestem Pan!
Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczy na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względu dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego. Nie będziesz szerzył oszczerstw między krewnymi, nie będziesz czyhał na życie bliźniego. Ja jestem Pan!
Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie ponieść winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!»” Kpł 19, 1-2. 11-18

,,Jezus powiedział do swoich uczniów: ,,Gdy przyjdzie Syn Człowieczy w swej chwale, a wespół z Nim wszyscy aniołowie, wówczas zasiądzie na swym Bożym tronie. Wszystkie narody zgromadzą się prze Nim, a On oddzieli jedne od drugich, tak jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce ustawi po swej prawicy, a kozły po swej lewicy. Wtedy powie król do tych, co będą po jego prawicy: ,,Przyjdźcie błogosławieni Ojca mego! Weźcie w posiadanie królestwo zgotowane wam od stworzenia świata.
Bo byłem głodny, a daliście mi jeść;
Byłem spragniony, a daliście mi pić;
Znalazłem się na obczyźnie, a przyjęliście mnie;
Byłem nagi, a przyodzialiście mnie;
Byłem chory, a odwiedziliście mnie,
Byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie.

Wówczas zapytają go sprawiedliwi: Panie, kiedyż to widzieliśmy Cię głodnego, a nakarmiliśmy Cię,; lub spragnionego, a daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię na obczyźnie, a przyjęliśmy Cię; lub nagiego, a przyodzialiśmy Cię; kiedyż to widzieliśmy Cię chorego lub w więzieniu, a przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę powiadam wam: cokolwiek uczyniliście najmniejszemu spośród tych braci moich, mnieście uczynili.

Potem odezwie się także do tych, którzy będą stać po lewicy: precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który przygotowany jest dla diabła i aniołów jego!
Bo byłem głodny, a nie daliście mi jeść;
Byłem spragniony, a nie daliście mi pić;
Znalazłem się na obczyźnie, a nie przyjęliście mnie;
Byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie;
Byłem chory i byłem więźniem, a nie odwiedziliście mnie.

Wtedy oni również zapytają: Panie, kiedyż to widzieliśmy cię głodnym lub spragnionym, na obczyźnie lub nagim, chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Lecz On odpowie im: Zaprawdę powiadam wam: czego nie uczyniliście jednemu z najmniejszych spośród tych, tegoście i Mnie nie uczynili.
Ci pójdą na wieczną mękę; sprawiedliwi zaś do żywota wiecznego”. Mt 25, 31-45

,,Zastanów się, skąd masz to, że istniejesz i oddychasz, że myślisz i posiadasz zdrowe rozeznanie, a najwięcej to, że poznajesz Boga, spodziewasz się królestwa niebieskiego i kontemplacji chwały, którą teraz widzisz jakby w zwierciadle i niejasno, potem zaś będziesz ją oglądał w sposób bardziej czysty i doskonalszy. A skąd masz to, że jesteś synem Bożym i współdziedzicem Chrystusa, a odważę się nawet powiedzieć, że i bogiem – skąd to wszystko wziąłeś i od kogo?
Albo, jeśli już mam mówić o tych małych i widzialnych rzeczach, to z czyjejże to hojności i łaski oglądasz piękno nieba, bieg słońca, tarczę księżyca, mnóstwo gwiazd, a w tym wszystkim podziwiasz ład i harmonię tak wyraziście zachowaną, jak w lirze?
Kto ci zsyła deszcz, uczy cię uprawy roli i darzy cię pokarmem? Kto wtajemnicza cię w różne sztuki, tworzy dla ciebie prawa i państwa, pozwalając ci prowadzić życie spokojne i pełne wysublimowanej kultury? Kto daje ci się cieszyć przyjaźnią i zażyłością z tymi, którzy są z tobą złączeni więzami pokrewieństwa?
Skąd masz to, że jedne spośród zwierząt, te oswojone, są ci uległe, a inne zostały przeznaczone dla ciebie na pokarm?
Kto cię ustanowił królem i panem wszystkich rzeczy, jakie są na ziemi?
Któż, żebym już nie wyliczał szczegółowo, obdarował cię tak hojnie tym wszystkim, czym człowiek góruje nad innymi żywymi stworzeniami?
Nie jestże to Bóg, który przede wszystkim i za wszystko żąda od ciebie miłosierdzia? Czy więc nie będziemy się musieli wstydzić, że za to, co już otrzymaliśmy i czego się jeszcze spodziewamy, nie byliśmy zdolni nawet do tego jednego, by odwzajemnić się miłosierdziem? Jeżeli On, choć jest Bogiem i Panem, nie wstydzi się nazywać naszym Ojcem, to czyż my wyprzemy się tych, z którymi łączy nas wspólne pokrewieństwo?
Nigdy, bracia i przyjaciele moi, nigdy nie dopuścimy się tego, byśmy mieli źle szafować dobrami, jakie otrzymaliśmy z Bożej hojności. W przeciwnym bowiem razie moglibyśmy usłyszeć Piotra mówiącego: „Wstydźcie się wy, którzy zatrzymujecie sobie cudzą własność, i naśladujcie sprawiedliwość Boga, a nikt nie będzie ubogi”.
Obyśmy się nie trudzili gromadzeniem i składaniem pieniędzy, podczas gdy inni cierpią niedostatek, bo wówczas słusznie mógłby z nas szydzić prorok Amos słowami cierpkimi i pełnymi groźby: „Dalejże, wy wszyscy, którzy mówicie: Kiedyż minie nów księżyca, abyśmy mogli sprzedawać, i szabat, byśmy otwarli spichrze?”
Naśladujmy to pierwsze i najwyższe prawo Boga, który zsyła deszcz zarówno na sprawiedliwych, jak i na grzeszników, i sprawia, że słońce wschodzi jednakowo dla wszystkich. On udostępnia rozległe obszary ziemi, źródła, strumienie i lasy wszystkim stworzeniom lądowym. Dla ptaków przeznaczył powietrze, wodę zaś dla mieszkańców wód, a wszystkim udziela hojnie niezbędnych środków do życia, które nie podlegają niczyjej władzy, nie są określone żadnym prawem ani też porozdzielane granicami. Aby zaś okazać bogactwo swej dobroci i równością daru podkreślić równość natury, sprawił, że są one wspólne dla wszystkich i bardzo obfite, a przy tym nie wykazują żadnych braków”. św. Grzegorz z Nazjanzu

W tym dniu przeczytałem ciekawe słowa w jednej z książek dotyczących objawień w Fatimie:

,,Żyjemy czasach kłamstwa wszechogarniającego naszą codzienność. A ponieważ żyjemy w kłamstwie, znajdujemy się w niewoli.
Daleko nam do tej nawet wolności, jaką cieszyli się nasi przodkowie w dawnych wiekach, dziś niesprawiedliwie uważanych za mroczne czasy poddaństwa. Jak wielka bowiem była wtedy wrażliwość na prawdę i chęć obrony tej prawdy, którą się poznało. Dziś samo mówienie o prawdzie, domaganie się prawdy jest definiowane i karane, jako mowa nienawiści a twierdzenie, że istnieje prawda obiektywna, to już zuchwała herezja w świecie zdominowanym przez relatywizm i gąszcz subiektywnych prawd”.

W imię Prawdy! C. D. 140

12 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie treści z żywotu św. Arkadyusza:

,,W Cezarei Maurytańskiej, jednem z większych miast tegoż kraju, sędzia postanowiony na gładzenie chrześcijan, przechodził innych okrucieństwem i zapamiętałą do nich nienawiścią. Tam mieszkał pewien chrześcijanin, imieniem Arkadyusz, a będąc jednym z najbogatszych i najznakomitszych obywateli Cezarei odznaczał się przy tem wielką pobożnością i miłosierdziem dla ubogich. W chwili gdy prześladowanie wszczęło się silniej, pomny na radę samego Pana Jezusa dozwalającego uchodzić z miejsc gdzie się jest narażonym na niebezpieczeństwo, jeżeli żaden obowiązek szczególny nie nakazuje komu pozostać, uszedł z miasta, jak to wielu innych czyniło. Nie śmiał tuszyć sobie aby miał dość męztwa do wytrwania w męczeństwie, i słusznie sądził, że w takim razie byłoby zuchwalstwem, jakby dobrowolnie wystawiać się na takowe, jeżeli godziwym sposobem mógł się go uchronić.

Lecz że Arkadyusz był jednym z najznakomitszych mieszkańców Cezarei, więc sędzia pogański w tem mieście zasiadający, nie mógł go pominąć i nie zapomniał o nim. Dnia pewnego posłał żołnierzy aby go przed nim stawiono. Ci przybywszy do jego mieszkania i nie znalazłszy Arkadyusza, dom cały splądrowali i aby nie wrócić z niczem do sędziego, ujęli i przyprowadzili krewnego Arkadyusza, którego tam zastali. Tyran rozgniewany, iż mu uchodzi z rąk najznakomitszy chrześcijanin Cezarei, którego najbardziej do wyparcia się wiary zmusić pragnął, kazał jego krewnego przed sobą stawionego uwięzić i póty trzymać w kajdanach , aż Arkadyusza odszukają, lub sam się pojawi. Skoro do świętego doszła wieść o tem, nie mogąc przenieść aby kto inny cierpiał z jego niejako przyczyny, czując w takim razie obowiązek narażenia się na męczeństwo, zaufał, iż mu Bóg potrzebnej do zniesienia takowego doda łaski, wyszedł przeto z ukrycia i sam stawił się przed Wielkorządcą cesarskim. ,,Panie – rzekł do niego – ponieważ z mojej to przyczyny zatrzymujesz w więzieniu mojego krewnego, więc oto sam stawię się przed tobą, prosząc abyś go uwolnił. Bo zresztą on nie mógłby cię oświecić w tem, co chcesz wiedzieć ode mnie, a na co ja gotów jestem dać ci odpowiedź”.

– ,,Przebaczam odrzekł sędzia, który zrazu chciał podstępną łagodnością ująć Arkadyusza – przebaczam i twojemu krewnemu i tobie samemu, chociaż zawiniłeś uchodząc, byleś oddał cześć bogom”. – ,,Oddać cześć bogom!” – zawołał z oburzeniem święty Męczennik – ty tego ode mnie domagasz się, bo nie wiesz czem jest chrześcijanin, który żyje tylko Chrystusem i w Chrystusie, a jeśli za niego umiera, śmierć jest dla niego najpożądańszym zyskiem. ,,Albowiem mnie żyć – jest Chrystus, a umrzeć – zysk”. Z tych słów i sposobu, jakim je Arkadyusz wymówił, przebiegły sędzia a w swoim niegodziwym zawodzie bardzo doświadczony, poznał, że w stawionym przed nim Wyznawcy objawia się męstwo, którą nie lada jakąś groźbą da się przełamać. Wydał więc rozkaz najokrutniejszy, na jaki tylko jego barbarzyństwo zdobyć się mogło: skazał go na męki najcięższe, jakie tylko mógł wymyśleć. ,,Niech więc umiera – zawołał – kiedy śmierci pragnie, lecz zadać mu śmierć powolną; a tak go męczyć żeby aż śmierci zapragnął, lecz jak najdłużej tę chwilę odwlekać. Niech będą jeszcze przy życiu patrzy na ciało swoje porąbane i posieczone jak na drzewo któremu poobcinano wszystkie gałęzie. Zobaczymy, jak go wtedy wspomoże Bóg jego”. Rozkazał przeto katom, aby mu najprzód potłukli stawy tak, aby wszystkie członki ciała jego poodstawały jedne od drugich.

Oprawcy stosując się do tego wyroku, a nie wiedząc dokładnie jak go spełnić, zaczynają od tego iż mu odcinają jeden kawałek po drugim od palców u rąk, odrzynając staw po stawie, i za każdą razą zatrzymują się nieco, aby męczennik dłużej cierpiał. Po ucięciu palców odcinają mu znowu jednę rękę po kostkę, potem po łokieć, a następnie przy samym ramieniu; po chwili toż samo robią z drugą i znowu czekają . Następnie każą mu kłaść się na grzbiecie, co święty spokojnie i pokornie wykonywał i znowu podobneż męczeństwa zadają mu w nogach, poczynając od palców, staw po stawie odcinanych, a przechodząc od kostki, potem do kolan i nareszcie odrywając nogi przy samych kulszach. Z Arkadyusza pozostał tylko tułów krwią zbroczony, lecz żył on jeszcze, i przez cały czas męki nie wydał ani jęku, ani najmniejszej oznaki niecierpliwości nie okazał. Tylko od chwili do chwili odzywał się coraz słabszym głosem, chwaląc Boga i zachęcając obecnych do wytrwałości w wierze. ,,Widzicie więc bracia kochani, – mówił do nich – że bogowie, którym każą nam cześć oddawać, są to bałwany ręką ludzką zdziałane, i że Bóg który mnie w tej strasznej męce podtrzymuje, wspiera i pociesza, jest jedynie prawdziwym Bogiem”. Nakoniec blizkim już będąc skonania, rzucił okiem na członki ciała swojego poodcinane i leżące obok niego, i rzekł: ,,Błogosławione członki: za chwile wrzucą was w ziemię i rozłączą was ode mnie. Lecz w dzień sądu ostatecznego połaczym się na nowo, i już wtedy na wieczną szczęśliwość.” A po tych słowach pomodliwszy się głośno za sędziego , który go był skazał na tą męczarnię, i za oprawców, którzy go męczyli, przestał już mówić, lecz żył jeszcze. Tyran widząc iż lud coraz silniej się burzył, i że nawet obecni poganie nie mogli powstrzymać się od płaczu, i objawiali oburzenie, z powodu tak okrutnego pastwienia się nad Świętym, rozkazał katom aby rozciąwszy mu brzuch, wypuścili z niego wnętrzności, czego oni dokonawszy, dobili go nareszcie. Poniósł męczeńską śmierć dnia 13 stycznia, roku pańskiego 250.

POŻYTEK DUCHOWY
Widzisz jak straszne męki zadawano świętym Wyznawcom, z jaką stałością przenosili oni takowe z miłości Jezusa. Zkąd im ta siła nadludzka? Oto od tegoż Jezusa, który ich łaską swoją wspierał. Proś więc i ty Pana Jezusa o potrzebne ci łaski do mężnego znoszenia wszelkich spotkać cię mogących cierpień, a Bóg ci tego nie odmówi. Lecz pomnij, że każdą łaskę ten tylko otrzymuje, kto o nią wytrwale a pokornie prosi”.

W związku z brakiem odpowiedzi ze strony biskupa na moje pismo wysłane we wrześniu, wysłałem tego dnia pismo ponaglające do biskupa, aby otrzymać odpowiedź na pytania dotyczące zachowania kapłanów, którzy dopuścili się publicznych czynów przeciwko mojej osobie.

W imię Prawdy! C. D. 112

26 grudnia 2023 roku

Podczas modlitwy jutrznią ważne były dla mnie między innymi poniższe słowa:

,,W otwartych niebiosach widziałeś, Szczepanie,
Jezusa w chwale po Ojca prawicy
I z sercem wezbranym miłością dla Niego
Głosiłeś wszystkim zbawienie i pokój.

Jak święci prorocy dawnego Przymierza
Oddałeś życie, by świadczyć o prawdzie;
Pod gradem kamieni konałeś, błagając
O miłosierdzie dla serc zaślepionych.

Odszedłeś ze świata wzgardzony przez ludzi,
Okryty hańbą jak Chrystus niewinny,
Lecz twoje cierpienie nie było daremne,
Gdyż plon stokrotny przyniosło Mistrzowi.

Wielbimy Cię, Jezu, zrodzony z Dziewicy,
I Twego Ojca, i Ducha Świętego,
Gdy dziś sławimy męczeństwo Szczepana
Uwieńczonego koroną zwycięstwa. Amen”.

,,Do Ciebie, mój Boże, lgnie moja dusza, gdy ciało dla Ciebie jest kamienowane”.

,,Boże, mój Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak zeschła ziemia łaknąca wody.
Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.
Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami,
Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu
i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.
Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
„Do Ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera”. Ps 63

Podczas Liturgii Słowa ważne dla mnie były następujące teksty:

,,Szczepan, mąż pełen łaski i mocy Ducha, dokonywał wśród ludu wielkich cudów i znaków. Wtedy niektórzy członkowie stowarzyszenia synagogalnego tak zwanego libertyńskiego, cyrenejskiego i aleksandryjskiego, a nawet z synagog Cylicyjczyków i mieszkańców prowincji Azji wystąpili, aby rozprawiać ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Wtedy podstawili potajemnie ludzi, którzy mieli zeznać: ,,Słyszeliśmy, jak miotał bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i przeciwko Bogu”. Tak to podburzyli lud oraz starszyznę i uczonych w Piśmie. Potem napadli na niego i zawlekli go przed sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: ,,Człowiek ten występuje nieustannie przeciwko temu miejscu świętemu i przeciwko Zakonowi. Słyszeliśmy przecież jak mówił: Jezus Nazareński, ten zburzy to miejsce i zmieni zwyczaje, jakie nam Mojżesz przekazał”. A gdy wszyscy, którzy zasiadali w sanhedrynie, uważnie się mu przypatrzyli, zobaczyli oblicze jego przemienione niby oblicze anioła. (…)

,,O wy, twardego karku, nieobrzezanych serc i uszu! Wy sprzeciwiacie się nieustannie Duchowi Świętemu; jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali ojcowi wasi? Pomordowali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wy staliście się teraz zdrajcami i mordercami jego; wy, którzy otrzymaliście Zakon z rąk anielskich, lecz nie przestrzegaliście go…”

Gdy to usłyszeli, wściekłość opanowała ich serca i zgrzytali na niego zębami. A on, pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej; i zawołał: ,,Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej!” Wtedy podnieśli wielki krzyk, zatykali sobie uszy i rzucili się jak jeden mąż na niego. Potem wyrzucili go poza miasto i kamienowali. Świadkowie złożyli swe płaszcze u stóp młodzieńca imieniem Szaweł; i kamienowali Szczepana, który modlił się tymi słowy: ,,Panie Jezu, przyjmij Ducha mego”. A potem upadłszy na kolana zawołał donośnym głosem: ,,Panie, nie policz im tego grzechu!” Po tych słowach skonał. A Szaweł zgadzał się w zupełności na jego stracenie”. Dz 6, 8-15. 7, 51-60

,,Bądź dla mnie skałą schronienia,
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą,
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.
W ręce Twoje powierzam ducha mego,
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Weselę się i cieszę Twoim miłosierdziem,
bo wejrzałeś na moją nędzę.
W Twoim ręku są moje losy,
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą,
wybaw mnie w swoim miłosierdziu”.
Ps 31, 3c-4. 6 i 8ab. 16-17

,,Oto posyłam was jak owce między wilki: bądźcie zatem przezorni jak węże, a prości jak gołębie. Strzeżcie się ludzi; bo będą wydawać was sądom i biczować was będą w swych synagogach. Z mego powodu zawiodą was przed namiestników i królów, abyście składali świadectwo przed nimi i przed poganami. A gdy was im wydadzą, nie troszczcie się, co i jak mówić macie; to, co mówić macie, będzie wam w onej godzinie dane, bo nie wy mówić będziecie, lecz Duch Ojca waszego, który przez was mówić będzie.

Brat wyda na śmierć brata, a ojciec syna, dzieci powstaną przeciw rodzicom swoim i na śmierć ich wydadzą. Staniecie się dla wszystkich przedmiotem nienawiści z powodu imienia mego. Lecz kto wytrwa do końca, będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego. Zaprawdę powiadam wam: nie zdążycie obejść miast Izraela, zanim przyjdzie Syn Człowieczy.

Nie jest uczeń nad mistrza ani sługa nad pana swego. Uczeń musi się zadowolić, jeżeli obejdą się z nim jak z mistrzem jego, a sługa – jeżeli obejdą się z nim jak z panem jego. Jeżeli pana domu nazwali Belzebubem, o ileż więcej domowników jego!
A zatem nie bójcie się ich! Bo nie ma nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw, ani nic tajnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co wam mówię w ciemnościach, to w świetle powtarzajcie; a co się wam do ucha szepce, to głoście z wyżyn tarasów. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który może i dusze i ciało strącić do piekła na zatracenie”. Mt 10, 16-28