W imię Prawdy! C. D. 102

17 grudnia 2023 roku

W tym dniu przeczytałem wiele ważnych treści z książki pt. ,,Golgota, a życie dzisiejsze”:

,,Wy wszyscy, którzy sobie za wstyd poczytujecie wyznać otwarcie swą Wiarę, śmiało stanąć w obronie Boga, a nie wstydzicie się grzechu, nie wstydzicie się jawnie grzeszyć, zapamiętajcie sobie słowa Jezusa, zapisane w Piśmie świętym: że kto się Jego wstydzi wyznać przed ludźmi, tego i On nie wyzna przed Bogiem.
Umiemy wołać do Jezusa, gdy trwoga, gdy nieszczęścia nas dotykają, a czemu nie umiemy stanąć odważnie, gdy Jezus cierpi zniewagi?
Czyż to nie nasz Bóg, czyż to nie nasz Jezus, czy zapomnieliście Jego słowa: ,,Ufajcie, Jam zwyciężył świat”?
Z Jezusem pewne zwycięstwo, bez Jezusa straszna klęska.
,,Bez Boga ani do proga”. (…)

Gdy już dobrze rozedniało i cała czereda użyła sobie naigrawań z Jezusa, że się aż pomęczyli wszyscy, Kajfasz z całym Sanhedrynem prowadzą Pana Jezusa przed Piłata.
Jezus nadal związany, popluty, pokryty sińcami, koło Niego tłoczy się motłoch, który nadal daje upust nienawiści do swego Mesjasza, szarpiąc Go, popychając wśród piekielnych wrzasków.
Kajfasz z kapłanem i faryzeuszami podniecają pospólstwo, że Pan Jezus to zwodziciel, a co gorsza, straszny bezbożnik, bluźnierca, bo świątynie chce burzyć, Synem Bożym się mianuje.
Istna zaraza nienawiści ogarniała zgraję uliczną, jednych ze wstydu, że uwierzyli niegdyś w Jezusa, innych z pochlebstwa starszyźnie a resztę z bezkrytycznej zasady, – że jak kogo nienawidzą inni, to go trzeba nienawidzić – zwłaszcza, gdy wyżsi go nienawidzą. (…)

I oto dziś do tego znienawidzonego Piłata muszą iść Kajfasz, kapłani i faryzeusze z prośbą, pokorną prośbą, by im potwierdził wyrok na Jezusa.
A było to nie lada upokorzenie, jak zresztą zobaczymy z przebiegu sądu.
Jednak nienawiść, jaką czują do Jezusa, zmusiła ich do ugięcia dumnych karków nawet przed znienawidzonym Piłatem, byleby tylko zgodził się stracić Jezusa.
To nam daje wyobrażenie, jak strasznie żydzi nienawidzili Jezusa i dotąd Go nienawidzą.
Ale też równocześnie widzimy, jak straszna jest sama nienawiść, jak ona dla swego zaspokojenia każe człowiekowi wszystko poświęcić: i honor i rozum i naukę, słowem wszystko a wszystko. To najokropniejszy tyran ludzkości. Człowiek, przeżarty nienawiścią, jest najtrudniejszy do nawrócenia i opamiętania. (…)

Sanhedryci nie chcą wejść do pałacu, bo boją się ,,strefnić”, gdyby przestąpili próg, gdzie poganin mieszka. O przeklęci obłudnicy, boją się zanieczyścić sobie duszę, gdyby przestąpili próg mieszkania poganina, a Krew, którą chcą wytoczyć z Niewinnego, ona ich nie zbrudzi na duszy! Połykacze wielbłądów a cedziciele komarów! (…)

,,Weżmijcie go wy i osądźcie według waszego zakonu” – woła Piłat i zabiera się do odejścia.
Kajfasz ani słówkiem nie zdradza, że oni już sądzili i zasądzili Jezusa – na śmierć.
A czemu taili to przed Piłatem? Bo wiedzieli, że Piłat jako poganin i jako wróg religii żydowskiej nigdy nie zatwierdzi wyroku śmierci za ,,bluźnierstwo”.
By więc utrzymać w sile swój pierwszy zarzut, że Jezus jest złoczyńcą, chce przekonać Piłata, że tu ważna sprawa ,,gardlana”, tu chodzi o wyrok śmierci, więc wrzeszczy za odchodzącym Piłatem: ,,Nam się nie godzi nikogo zabijać”.
Niewiniątka! – A któż to pomordował wszystkich Proroków od Amosa począwszy aż do Jana Chrzciciela?!

Gdyby nie to, że Rzymianie zakazali im wykonywania wyroków śmierci, byliby już tej nocy Jezusa zamęczyli z żydowskim sadyzmem, z właściwą swej rasie krwiożerczością.
Piłat zrozumiał z tych słów, że tu jednak o śmierć chodzi, więc wraca zaciekawiony, za co ma być Ten Jezus skazany na śmierć.
Niestety od kapłanów nie dowie się prawdy, tylko samych kłamstw, oszczerstw tak misternie ułożonych, że sam Piłat da się w nie zaplątać tak, że wbrew swej woli wykona to, czego chcą jego wrogowi żydzi.
Kto potrafi innych nauczyć kłamstwa, ten jeszcze lepiej musi kłamać, bo ,,nie jest uczeń nad mistrza”.

Za pieniądze nauczyli kapłani kłamać przekupionych świadków w procesie u Kajfasza, teraz zobaczymy, jak sami mistrze kłamstwa, ,,których ojcem jest diabeł”, jak oni potrafią kłamać i oczerniać.
Posłuchajmy:
,,Znaleźliśmy tego człowieka, – mówią do Piłata – podburzającego lud, by nie płacił podatków… podaje się za króla… i szerzy niepokój od Galilei aż dotąd…”
Ile słów, tyle kłamliwych oszczerstw. (…)

Tak to zawsze synowie szatańscy robią. Ciągną do grzechu, a potem oskarżają tych, których uwiedli w szatański sposób. Ale niewinność wyjdzie na jaw, bo Jezus oczerniony o to się postara”.

W imię Prawdy! C. D. 101

15 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie następujące treści z Liturgii Słowa:

,,Szczęśliwy człowiek, który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.
On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.
Co innego grzesznicy:
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem droga sprawiedliwych jest Panu znana,
a droga występnych zaginie”. Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6

,,Jezus powiedział do tłumów:
«Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny»”. Mt 11, 16-19

16 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie następujące treści z Liturgii Słowa:

,,Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. On głód na nich sprowadził, a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień.
Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda i któż się może pochwalić, że do ciebie jest podobny?
Ty, który zostałeś wzięty w wirze ognia, na wozie zaprzężonym w ogniste rumaki. O tobie napisano w karceniach dotyczących przyszłości, że masz uśmierzyć gniew, zanim zapłonie, by zwrócić serce ojca do syna i pokolenia Jakuba odnowić.
Szczęśliwi, którzy cię widzieli, i ci, którzy w miłości posnęli, albowiem i my na pewno żyć będziemy”. Syr 48, 1-4. 9-11

,,Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa:
«Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu”. Mt 17, 10-13

Antyfona na Komunię świętą:

,,Oto przyjdę wkrótce, a zapłatę mam ze sobą, aby każdemu oddać według jego uczynków”. Ap 22, 12

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie słowa z książki pt. ,,Golgota, a życie dzisiejsze”:

,,Już całkiem widno było, gdy wyrok na Jezusa zapadł w domu Kajfasza, ale, że jeszcze Piłat spał i dużo czasu było, postanowili sędziowie-zbrodniarze obmyśleć sposób, w jakiby mogli uzyskać potwierdzenie wyroku u Piłata.
Trzeba bowiem wiedzieć, że wszystkie wyroki żydowskie musiały mieć zatwierdzenie przez starostę rzymskiego.
Sanhedryn pozostał na naradę w Sali, a Jezusa oddał w ręce czeredy, by sobie mogła z Jezusa urządzić zabawę.

Opuśćmy z Jezusem salę upiorów-sędziów, pójdźmy za Nim, popatrzmy, jak się Nim będą bawić chudopachołki, a może tam wśród nich i siebie znajdziemy…
Jezus stoi już na podworcu, a koło Niego motłoch. Lecz od czego zacząć tę piekielną zabawę, na jaką mają pozwolenie?
W tej chwili wychodzi z sali jeden radny i mijając Jezusa, spogląda na Niego z szatańskim uśmiechem, a potem zbliża się do Twarzy Jezusa i pluje na Nią.

To było hasłem dla motłochu. Zaryczeli wszyscy śmiechem i nuże naśladować sędziego. Każdy zaczyna kaszleć, by nagromadzić plwocin z czeluści gardlanych, potem podbiega do Jezusa i pluje Mu prosto w Twarz.
Wnet całe Boskie przepiękne Oblicze pokryło się obrzydliwą flegmą z gardzieli żołdaków i zbirów.
Ci, którzy już nie mieli czem pluć, zaczęli bić Jezusa, szturchać, kopać, popychać, tak, że Jezus zaczął się chwiać to w tę to tamtę stronę, spluty, zszarpany, obetrzeć Sobie Twarzy nie może, bo ręce ma związane… motłoch aż ryczy ze śmiechu.

Wiem, że już trudno czytać te okropności, jakich się ludzie na Bogu dopuszczają… Tak nam czytać trudno, a Jezus przecierpieć to musiał…
Gdyby nawet najgorszemu człowiekowi tyle naraz krzywd robiono, tobyście go bronili, bo litość i poczucie ludzkiej godności nie pozwoliłoby wam patrzeć na to.
A tu Jezusa naszego tak strasznie poniewierają!
O, gdybyśmy tam byli – powiecie może – nauczylibyśmy ten motłoch dziki, jak z Jezusem postępować!…

Piękna myśl… ale wiecie, co wam powiem? To, że wielu z pośród was było przy takich pluciach, szyderstwach, naigrawaniach z Jezusa, i nie broniliście Go!
Gdzie?… Kiedy?…
Przedewszystkiem na weselach zakrapianych alkoholem i na katolickich weselach, kiedy to przy nowożeńcach, którzy w tym dniu przyjęli Jezusa w Komunii świętej, pozwalaliście śpiewać bezwstydne, nieczyste piosenki mówić najobrzydliwsze żarty, przekleństwa… i nie tylko nie gromiliście rozpustników, lecz może śmialiście, jak ta czereda w podwórzu Kajfasza, a może i sami zaczęliście takie śpiewy i żarty?

Właśnie te nieczyste śpiewy, żarty bezwstydne, przekleństwa brudne… to są te przebrzydłe plwociny, jakie już nie pachołki żydowskie, lecz katolicy wypluwają na Boskie Oblicze Jezusa i to z tych ust, do których przecież przyjmują Jezusa w Komunii świętej.
I nasze katolickie salony są bardzo często podwórzem Kajfasza…
Katolicy, katoliczki! Czy wy innego Jezusa czcicie w kościele, obnosicie w uroczystych procesjach np. w Boże Ciało, czy Tego Samego, którego nowożeńcy przyjęli w Komunii świętej przed ślubem a po ślubie przynieśli do domu w sercu?

A wy jak pomagacie im uczcić Tego Jezusa na weselu?
Wypędzacie Go z domu nowożeńców plugawemi piosenkami, żartami, przekleństwami, pijaństwami… Czy to może przesada?
Kto z was zdobył się wtedy na odwagę i stanowczo upominał się o krzywdę Jezusa?
Baliście się, wstydziliście się, by się z was hołota nie śmiała, żeście porządni, bogobojni…
Więcej niestety liczymy się z tem, co o nas powiedzą podrostki i bezkrytyczny tłum… niż co Jezus w tej chwili o nas myśli, gdy milczymy na grzechy cudze.

Jezusa wstydzimy się bronić… a czemu nie wstydzimy się brać darów od Jezusa, jak zdrowie, majątek itd.?”

Tego dnia modliłem się między innymi słowami Psalmu 4:

,, Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi, Boże,
który wymierzasz mi sprawiedliwość.
Tyś mnie wydźwignął z utrapienia,
zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę.
Jak długo będą ociężałe wasze serca, mężowie?
Czemu kochacie marność i szukacie kłamstwa?
Wiedzcie, że godnym podziwu czyni Pan swego wiernego,
Pan mnie wysłucha, gdy będę Go wzywał.
Zadrżyjcie i już nie grzeszcie,
rozważcie na swych łożach i zamilknijcie.
Złóżcie należne ofiary
i miejcie nadzieję w Panu.
Wielu powiada: „Któż nam szczęście ukaże?”
Wznieś ponad nami, Panie, światłość Twojego oblicza!
Więcej wlałeś radości w moje serce
niż w czasie obfitych plonów pszenicy i wina.
Spokojnie zasypiam, kiedy się położę,
bo tylko Ty jeden, Panie,
pozwalasz mi żyć bezpiecznie”.

W imię Prawdy! C. D. 99

13 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie następujące treści z Liturgii Słowa oraz z Liturgii Godzin:

,,«Z kim moglibyście Mnie porównać, tak żeby Mi dorównał?» – mówi Święty. Podnieście oczy w górę i patrzcie: Kto stworzył te gwiazdy? – Ten, który w szykach prowadzi ich wojsko, wszystkie je woła po imieniu. Spod takiej potęgi i olbrzymiej siły nikt się nie wymknie.
Czemu mówisz, Jakubie, i ty, Izraelu, powtarzasz: «Zakryta jest moja droga przed Panem i prawo moje przez Boga pominięte?» Czy nie wiesz tego? Czy nie słyszałeś? Pan – to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona. On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się, słabnąc, młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”. Iz 40, 25-31

,,Jezus przemówił tymi słowami:
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy strudzeni jesteście i uginacie się pod ciężarem, a Ja was pokrzepię.
Weźmijcie na siebie jarzmo moje i stańcie się moimi uczniami, bo jestem cichy i pokornego serca. A znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych.
Jarzmo moje jest słodkie, a brzemie moje lekkie”. Mt 11, 28-30

W Godzinie Czytań ważne słowa św. Ambrożego:

,,O dziewico, wybrana spośród wielu, wybrana spośród ludu, której wrodzony wdzięk opromienia piękno łaski – przez co bardziej upodabniasz się do Kościoła – ty, kiedy jesteś nocą w twej izdebce, zawsze rozważaj o Chrystusie i w każdej chwili wyczekuj Jego przyjścia.
Taką chce ciebie mieć Chrystus, taką cię wybrał. Wchodzi On przez drzwi otwarte. Nie może zawieść Ten, który obiecał wejść. Obejmij Tego, którego szukałaś; zbliż się do Niego, a znajdziesz się w światłości; zatrzymaj Go, proś, aby jeszcze nie odchodził; błagaj Go, aby się nie oddalił. Bo Słowo Boże nie da się zniewolić; nie uchwyci Go znudzony, nie zatrzyma niedbały. Niech twoja dusza podda się Jego mowom, niech idzie wytrwale drogą niebiańskich nauk, bo Słowo łatwo może cię minąć. Ale cóż mówi oblubienica? „Szukałam go, lecz nie znalazłam, wołałam go, lecz mi nie odpowiedział”. Nie sądź, że nie zostałaś przyjęta, skoro wołałaś, prosiłaś, otwarłaś, a On tak prędko uszedł. On często wystawia nas na próbę. Cóż bowiem mówi rzeszom proszącym Go, aby nie odchodził? „Także innym miastom trzeba głosić Ewangelię o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”. Więc nawet, gdy ci się wydaje, że odszedł, wyjdź i nadal Go szukaj.

A któż, jeżeli nie Kościół święty, ma cię pouczyć o tym, jak masz zatrzymać Chrystusa? Co więcej, już cię pouczył, jeśli rozumiesz to, co czytasz: „Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę”.
Jak więc zatrzymać Chrystusa? Nie krzywdzącymi zobowiązaniami, nie splotami sznurów, lecz więzami miłości, ukochaniem ducha i uczuciem płynącym z duszy.
Jeśli i ty chcesz pochwycić Chrystusa, poszukuj Go i nie obawiaj się cierpieć. Często bowiem w mękach ciała i w rękach prześladowców łatwiej Go znaleźć.
„Zaledwie ich minęłam” – mówi. Bo zaledwie ujdziesz z rąk oprawców i nie poddasz się mocom tego świata, Chrystus wyjdzie ci naprzeciw i nie dozwoli, abyś dłużej była doświadczana.

Ta, która tak poszukuje Chrystusa i znajduje Go, może powiedzieć: „Pochwyciłam go i nie puszczę, aż go wprowadzę do domu mej matki i do komnaty mej rodzicielki”. Czym jest dom twej matki i jej komnata, jeśli nie tajemną głębią twej istoty?
Strzeż tej świątyni i w czystości zachowuj jej wnętrze. A gdy będzie nieskalana, wzniesie się ona, oparta na kamieniu węgielnym i stanie się świętym kapłaństwem, a Duch Święty w niej zamieszka.
Ta, która tak poszukuje Chrystusa i tak Go wzywa, nie będzie przez Niego opuszczona i często ją Pan będzie nawiedzał, albowiem jest On z nami aż do skończenia świata”.

,,Nie sądźcie więc przedwcześnie, zanim przyjdzie Pan. On wydoędzie na swiatło to, co ukryte jest w ciemnościach, i wyjawi zamysły serca. A wtenczas otrzyma każdy od Boga zasłużoną pochwałę”. 1 Kor 4, 5

W tym dniu przeczytałem także słowa ks. Feliksa Cozela:

,,Jest Bóg sprawiedliwy, który dał nam rozum i wolną wolę, który dał nam przykazania, a ich zachowanie nieraz jest trudne, dla ich zachowania nieraz potrzeba ponieść i największe ofiary, jak np. ponosili święci Męczennicy i wszyscy Święci i wszystkie dusze prawdziwie pobożne i Bogu oddane. Tu w tym życiu odpowiedniej sprawiedliwości i nagrody nie ma; ludzie niegodziwi nic sobie z Boga i Jego przykazań nie robią, a ludzie najzacniejsi i najświętsi ponoszą dla Boga największe ofiary, ponoszą krzywdy i śmierć nawet samą; wśród największych nieraz katuszy, – a więc sprawiedliwość Boska, która nie może być obojętna na dobre i złe, która za dobre wynagradza, a za złe karze, musi dać dobrym odpowiednią nagrodę za wierne wypełnianie przykazań Boskich i za tyle ofiar i poświęceń dla Boga poniesionych, a nie dając jej w tym życiu, musi ją dać w życiu przyszłym, czyli jest i musi być niebo! Słusznie zawołał Prorok Pański: ,,Jest ta nadzieja schowana w sercu moim!… Wiem, że Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi i zaś obleczon będę w skórę moją i w ciele moim oglądać będę Boga (Hi 19, 25-27). Wielką tę prawdę wyraził też św. Paweł w liście swym do Tymoteusza: ,,Potykaniem dobrym potykałem się, zawodum dokonał, wiarę zachowałem. Na ostatek odłożony mi jest wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, Sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i tym, którzy miłują przyjście Jego (2 Tym 4, 7n)

Tak! Na Sędziego sprawiedliwego powołuje się św. Paweł i na tym opiera swe przekonanie i swą nadzieję otrzymania wiecznej zapłaty! Na tym opierali się święci Męczennicy, którzy swe życie dla Boga i wiary świętej w ofierze złożyli – i oni mieliby się zawieść na Bogu, Jego obietnicy i Jego sprawiedliwości?… Dla tego Boga i nadziei nieba tyle dusz opuszcza świat i wszystko co na świecie mieli i mieć mogli, i idą do klasztorów, gdzie najtwardsze życie, pełne ofiar i poświęcenia prowadzą, będąc nieraz na świecie bardzo bogatymi i w największych wygodach, wybierają dobrowolnie ubóstwo i niewygody, poświęcają się usłudze w szpitalach z największym zaparciem się samych siebie – i to wszystko czynią dla Boga, w nadziei otrzymania od Niego zapłaty w niebie – i oni mieliby się na Bogu, Jego dobroci, obietnicach i sprawiedliwości zawieść?… Ktokolwiek tylko wierzy i wyznaje Boga i rozumnie się nad tym zastanowi, cóż mu na to rozum jego powie? Rządząc się rozumem, musi poznać i uznać, że Pan Bóg nieskończenie dobry, święty i sprawiedliwy nie może nas w nadziei naszej zawieść i oszukać! Jeżeli zatrzymanie zapłaty, słusznie zapracowanej i zasłużonej jest zbrodnią i grzechem o pomstę do nieba wołającym, tedy tym bardziej Bóg nam krzywdy tej nie zrobi i zrobić nie może!… Nie zawiedli się na Bogu Święci, i my się nie zawiedziemy!!!”

W imię Prawdy! C. D. 97

11 grudnia – ciąg dalszy

Tego dnia przeczytałem ważne dla mnie słowa z książki pt. ,,Golgota, a życie dzisiejsze”:

,,Rzeczywiście, Sanhedryn już był zgromadzony. Wszystkich miało być według przepisu 71.
Ale nie wszyscy się zebrali, kilku naumyślnie nie przyszło; jedni bali się tłumu, gdy ten się dowie o pojmaniu Cudotwórcy Jezusa, inni nie chcieli przykładać ręki do zbrodni Bogobójstwa, bo wierzyli w Jezusa, jak Nikodem i Józef z Arymatei.
Jednak innych było na tyle, że sąd mógł się zacząć. Już się zaczynał na polu lekki świt, ale na sali świeciły się pochodnie, rzucające mdłe światło.
Przy tem świetle wyglądali sędziowie, jak upiory, twarze zaczerwienione, nabrzmiałe, oczy mgliste od niewyspania, a i ze strachu, bo kto wie, myśli sobie każdy w duszy, czy ten Jezus jakim cudem ich tu nie wytraci.
Wszyscy przywdziali białe płaszcze na znak sprawiedliwości i niewinności.
Tak to na świecie było i będzie, że gdy zbrodniarze, gorszyciele będą chcieli potępiać niewinnych, a sobie niewygodnych, to przywdziewać będą na siebie, na swe brudy duszy – szaty niewinnych dzieciątek, pokornych baranków, a swoich przeciwników przykryją najstraszniejszemi oszczerstwami, zniesławią ich, by bez zgorszenia innych mogli uzyskać wyrok, jaki sobie już z góry uplanowali.

Czy tak nie jest? Na białem szuka się plamy u innych, a piekielnej czerni na własnej duszy nie chce się widzieć.
Annasz pierwszy wszedł na salę, przed zgrają, wiodącą Jezusa. Za nim wepchnięto przed upiornych sędziów skrępowanego Jezusa, za Jezusem idą świadkowie już przekupieni i pouczeni z góry, jak mają kłamliwie zeznawać.
Zaczyna się sąd.
Występuje z tłumu kilku świadków i przysięgają, że najwyraźniej słyszeli, jak Jezus mówił, że zburzy świątynię jerozolimską, a za trzy dni nową postawi.
A trzeba wiedzieć, że u żydów niegdyś najcięższą zbrodnią było mówić coś na szkodę, choćby pozorną, świątyni, nie dlatego, że mieli religijne uszanowanie dla niej, tylko, że żyli z tej świątyni, nieraz świętokradzko.
Inni te same słowa Jezusa inaczej powtarzali, tak, że już między świadkami przygotowanymi nie było zgody.
Jezus przez cały czas tych fałszywych zeznań nic nie mówi, tylko patrzy, słucha. Bo i cóż ma mówić, gdy świadkowie, wrogowie Jego wzajemni się zbijają.

Kajfasz nie spuszcza oka z Jezusa, widzi Jego spokój i powagę, jaką Mu daje poczucie Boskiej niewinności.
Ale już nie może dłużej znieść tego milczenia, więc nagle zrywa się i głośno pyta: ,,Nic nie odpowiadasz? Co świadczą przeciw Tobie?”
A Jezus milczy dalej.
To Jego uporczywe milczenie zawiera wielką głośną prawdę, że jak ci przekupieni świadkowie kłamią, tak samo i sędziowie koniecznie na kłamstwie chcą swój wyrok oprzeć i choć chwilowo wygrają, to jednak ta zbrodnia niedługo dosięgnie ich i zniszczy.
Kłamstwo, nieuczciwość, oszczerstwa muszą dosięgnąć ich sprawców, choćby się komuś wydawało, że w życiu jest przeciwnie. (…)

Tak cnota musi zwyciężyć, a im później zwycięża, tem wspanialszy jej triumf.
Najsilniejszym dowodem tej prawdy jest Jezus, który teraz sądzi niesprawiedliwość.
Kto dziś Jezusa nie zna na świecie? Komu piękniejsze kościoły, ołtarze, tabernakula przebogate budują, jak nie Jezusowi? Kogo w większym triumfie obnoszą w Monstrancjach kosztownych i misternych wśród milionowych rzesz?
Co świat ma najpiękniejszego w dziedzinie sztuki, czy muzyki, czy poezji, w ogóle we wszelkich zdobyczach ducha ludzkiego, w jego najpiękniejszych polotach, to wszystko złożone do Stóp Jezusa.

A czyje imiona napełniają nas większym wstrętem, jak nie Judasze zdrajcy, Kajfasze wydający wyroki na podstawie oszustw, i inni kaci Jezusa?
Tak i Boże i ludzkie przekleństwo czeka tych wszystkich, którzy walczą przeciw Prawdzie, Dobru, Kościołowi, posługując się kłamstwem, niesprawiedliwością.
Najniebezpieczniejszą oznaką dla tych, którzy walczą przeciw Bożym sprawom, jest ta, gdy już nie czują wyrzutów sumienia; znak to, że Jezus w ich duszy milczy, jak milczy podczas sądu u Kajfasza.
Pismo święte wciąż zapisuje, że Jezus milczał i patrzył. Ale to milczenie było milczeniem tylko Ust Jezusowych, bo Umysł Jezusa sądził i wydał wyrok na wszystkich.
Te dusze Sanhedrytów, przed którymi Jezus teraz stoi, stoczone grzechami, pokryte wrzodami fałszu, nienawiści, zaślepionego uporu, te dusze zgniłe, nie godne są już słuchać życiodajnych Słów Boskiego Mistrza.
Im się tylko jeden wyrok należy, wyrok potępienia.

Jezus ubliżyłby Sobie, gdyby odpowiadał na kłamstwa i podłe oszczerstwa.
Dla Kajfasza to milczenie Jezusa, a przede wszystkim te Oczy, których Jezus ani na chwilę nie spuszczał z niego i z reszty sędziów upiorów, te Oczy były dla niego niczem żelazo do białości rozżarzone, przepalające mu mózg, sumienie, duszę…
Kajfasz nie może znieść tych Oczu, wyrażających Boską świętość, ale i nieubłaganą sprawiedliwość, on czuje w tych oczach już tylko wyrok i potępienie.
By nie pokazać strachu, jaki mocno targa jego duszą, chce koniecznie zmusić Pana Jezusa, by choć coś przemówił, by można mieć jakiś materiał do sądzenia.
Zrywa się więc po raz drugi i gromkiem głosem woła, starając się o ton uroczysty:
,,Zaklinam cię przez Boga żywego, powiedz nam, czy Ty jesteś Jezus Chrystus, Syn Boga?”

Teraz już Jezus przewie milczenie, bo choć Go zaklęły przeklęte, bluźniercze usta, jednak zaklęły Go w Imię Boga, zaklęły Go o prawdę, tyczącą Syna Boga.
Dowie się Kajfasz, czego chciał się dowiedzieć, ale też dowie się, czego chyba nie chciał wiedzieć, a co już zdaje się wyczytał z milczenia Jezusa i Oczu Jego.
Najpierw dowiaduje się, że Jezus jest Synem Bożym.
,,Wy powiadacie, że jestem Synem Bożym”. Na to zrywają się wszyscy, jak wilki, rzucają się ku Jezusowi, wołając: ,,Więc Ty jesteś Syn Boży?”
Jezus spokojnie potwierdza ich powiedzenie, a potem uroczyście dodaje: ,,Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego na Prawicy Mocy Bożej, przychodzącego w obłokach niebieskich”.

Dowiedzieli się niesprawiedliwi sędziowie, że i Syna Bożego przed sobą mają, ale i Sędziego Boga.
I w tej chwili staje się cud, niebywały cud… Jaki? Cud zatwardziałości ludzkiej!
O, nie dziw, że nieraz ludzie słyszą najwspanialsze nauki misjonarzy, którzy życie gotowi ofiarować, by zbłąkane dusze naprowadzić na drogę Bożą, a ludzie im nie wierzą… ludzie pozostają w zatwardziałości.
O, nie dziwmy się, gdy takie fakta spotkamy, bo jeśli Sam Bóg, Jezus Chrystus, pod przysięgą zapytany, pod przysięgą prawdę mówi i nie uwierzą Mu, gdzież możemy się dziwić, że kapłanom nie wierzą.

Oto kapłani narodu wybranego, mający Objawienia i Przepowiednie od Samego Boga co do czasu przyjścia na świat Syna Bożego, za którym tyle pokoleń tyle modlitw do nieba słało, tyle łez gorących wylewało, oto teraz, gdy Ten Mesjasz stoi przed nimi i pod przysięgą zapewnia, że On jest tym Mesjaszem, – z czem się spotyka, z jakim wybuchem entuzjazmu i radości?…

Czy rozrywają na strzępy te hańbiące powrozy, jaki Mu przed chwilą ich pachołkowie zacisnęli na Rękach? Czy porywają Go do kościoła? Czy padają arcykapłani z ludem na kolana i ze łzami w oczach wołają: ,,Przebacz, Panie, przebacz ludowi Twemu?”
Patrzmy! Słuchajmy! Oto rozlega się w domu Kajfasza rozdzierający okrzyk, który wstrząsnął całym pałacem. Jaki okrzyk? ,,Zbluźnił! Zbluźnił! Co wam się zda?” ryczy Kajfasz, rozdzierając szaty i powiewając ich strzępami, a wszyscy z opętańczym szale zaślepienia ryczą: ,,Winien jest śmierci!”

W tym piekielnym okrzyku Kajfasza ,,Zbluźnił” – jest drugi cud, przerażający cud.
Oto ludzie znaleźli grzech w Bogu Najświętszym.
I kto ma tę odwagę zarzucić Samemu Bogu grzech? Czy może bandyta Barabasz, lub ten łotr, który popołudniu z Jezusem umrze na krzyżu?
Nie, ani Barabasz, ani najgorszy łotr tegoby nie zarzucił Jezusowi, kiedy nawet szatan, sam szatan, który kusił Jezusa na puszczy, sam szatan nazywał Jezusa Synem Bożym, kiedy uciekał z opętanych, grzechu nigdy nie odważył się zarzucić Jemu.
Dopiero Kajfasz zdobył się na to… arcykapłan narodu wybranego.
Jak do tego mógł dojść? – pytamy przerażeni.

Katolicy, którzyście tyle razy Komunię świętą przyjmowali i tyle innych Sakramentów, zauważmy straszniejszą rzecz, że pośród katolików są synowie Kajfasza, są ochrzczeni Kajfasze! A może między wami są.
,,Nie obrażaj nas księże”, gotów mi ktoś powiedzieć. ,,Udowodnij przedtem…” Dobrze, wy sami udowodnicie, że prawdę pisze!
Czy nie słyszeliście nigdy takich powiedzeń z ust katolików, że… Pan Bóg jest niesprawiedliwy, że źle świat urządził itp.?

Lecz na pociechę trzeba stwierdzić to, że nigdy tego o Bogu nie powie prawdziwie pobożny, lub prawdziwie uczony.
O chciałbym, byście widzieli, jak wielcy uczeni modlą się, jak o Bogu mówią. Taki np. Newton, ile razy o Bogu mówił, wstawał na zebraniach naukowych.
Raz we Francji zastał modlącego się Pasteura, największego uczonego, jakim się Francja szczyci, młody jego uczeń, akademik, i ździwiony do najwyższego stopnia tym widokiem, pyta: ,,I pan profesor taki uczony i modli się?”
Na to z politowaniem odpowiada wielki geniusz: ,,Ponieważ tak jestem uczony, to mam wiarę bretończyka (chłopa wiejskiego) a gdybym jeszcze więcej był uczony, miałbym wiarę bretonki (wieśniaczki)”.

Niedouczony akademik dowiedział się, że prawdziwa nauka musi człowieka do Boga doprowadzić, bo Bóg jest źródłem wszystkich nauk i mądrości.
Wszyscy najwięksi uczeni geniusze, to ludzie, kochający Boga jak dzieci. (Przeczytaj Apologetykę ks. Bartynowskiego).

Chcecie wiedzieć, kto w Bogu grzechy znajduje, kto chce być mądrzejszy od Boga?
Otóż na pierwszym miejscu ci, którzy z początku byli pobożni i tak może blisko stali Pana Boga, jak Judasz lub Kajfasz… ale chcieli przy Panu Bogu znaleźć ziemskie cele, sławę, bogactwa… i potem stali się odstępcami, zdrajcami… bo im się sprzykrzyła pobożność i przyjaźń Boga, bez korzyści ziemskiej i zadowolenia swej ambicji doczesnej.
A gdy to jeszcze ludzie z małą nauką, lub bez wykształcenia, to ci już najgorsi, najniebezpieczniejsi, przed takimi nawet samo Pismo święte przestrzega: ,,Corruptio optimi pessima – Zepsucie najlepszego najgorsze”. Ci są filarami herezyj, oni najgoręcej szerzą rozmaite wiary amerykańskie, bo za to mają dolary. Tam czego u nich głupota nie zrobi, to dokończy pycha i judaszowskie łakomstwo pieniądza.

Inni, którzy także w Bogu grzechy znajdują, rekrutują się znowu z pośród takich głuptaków, niewykształconych, jak ten, który bił Pana Jezusa po twarzy w domu Annasza.
Te głuptaki, co ledwie czytać lub pisać umieją, którzy może jaki kalendarz przeczytali lub jakąś socjalistyczną gazecinę… oni tam takiej mądrości się nauczyli, żeby samego Boga umieli poprawić. Oniby dopiero umieli ten świat urządzić, w każdym razie lepiej, niż Sam Pan Bóg…
Wierzcie mi, że najgorzej z głupim dysputować, bo on tylko przez jeden otwór na świat i na wszystko patrzy.
Nie lepsi od powyżej zacytowanych są ci, którzy są poduczeni, jak to na wsi dosadnie mówią: ,,rozparzeni, podgrzani nauką”.
Skończy nieraz taki reformator Mądrości Bożej parę klas gimnazjalnych, zda oszukańczo i z wielką biedą maturę, liźnie nieco może jeszcze uniwersytetu i już mu się zdaje, że Pan Bóg powinien zapraszać go na narady, jak ma światem rządzić.

Już w dawnych czasach powiedział jeden z największych filozofów: Roger Bacon: ,,Kto tylko liznął nauki, ten traci wiarę, powiada, że Boga nie ma, ale kto się naprawdę wykształcił, ten musi Boga w nauce znaleźć, bo źródłem wszelkiej wiedzy jest Bóg”.

Sąd, raczej komedja sądu nad Jezusem skończona. Kajfasz jeszcze trzyma kawałki podartych szat kapłańskich, jakby zdobyte chorągwie.
Dobrze zrobił Kajfasz, że podarł te szaty, bo w nich nie Bogu, ale szatanowi służył. Sam wykonał wyrok, jaki jeszcze dziś Bóg dokończy, kiedy popołudniu o godzinie trzeciej rozedrze zasłonę świątyni Jerozolimskiej na znak, że nabożeństwo i kapłaństwo żydowskie jest na zawsze przekreślone i przeklęte – za zbrodnie Bogobójstwa.
Po kilkudziesięciu latach i świątynia zostanie zburzona, że kamień na kamieniu nie pozostanie”.

Tego dnia ważne były dla mnie także słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 10 czerwca 1955 roku:

,,By doznać łaski zrozumienia wielkości kapłaństwa, trzeba – niekiedy – doznac jednocześnie łaski poznania wielkiej nędzy i niegodziwości swojej. Chrystus, do którego mówimy we Mszy świętej – quoniam tu solus Sanctus – pokaże mi, kim jestem – quoniam tu solus peccator. Jak bardzo przydaje się wtedy felix culpa; pozwala mi uwolnić się od tego ,,nieprzystojnego” poczucia prawa do Ołtarza. Wszak prawo suwerenne do Ołtarza ma tylko Jezus Chrystus, Bóg Człowiek, Sacerdos et Hostia, przyozdobiony w człowieczeństwie swoim – Kapłaństwem na wieki. A ja jestem zaledwie ,,naczyniem ku zelżywości”, z którego solus Sanctus tak przedziwnie karmi swe dzieci, że chroni je przed całym brudem i nędzą moją. Misericors et miserator Dominus”.

Oraz z dnia 12 czerwca 1955 roku:

,,Gdy patrzę w gniazdo muchołówek, które skrzydlaci rodzice uwili sobie we framudze mego okna i tu złożyli pięcioro swoich piskląt – zaczynam lepiej rozumieć Ołtarz dla duszy kapłańskiej. Te nieudolne okruszyny, w których zaledwie tli iskierka życia, umieją tylko dziobki swoje otwierać – jak szeroko i namiętnie, jak chciwie i odruchowo – gdy tylko usłyszą szum skrzydeł ojcowskich. Jak bardzo bezpiecznie czują się w tym gniazdku, chociaż dzieli je od wnętrza mej izby tylko – szyba. Ja są gotowe, jak czujne… Jak nigdy nie mają dość! Gdzież lepiej może czuć się pisklę, jeśli nie w gniazdku? Cóż dziwnego, że tak niechętnie puszcza się ku pierwszemu lotowi.
Bardziej niż pisklęciem nieudolnym jestem przy ołtarzu. Umiem tylko jedno – otwierać usta. Ale nic z nich dać nie mogę! To Chrystus wszystko w nie wkłada: Hoc est enim Corpus Meum… Cała moja siła z tego Skrzydlatego Serafina, który przybija ręce moje i nogi do ołtarza altaria Tua, Domine, virtutem… Gdzież lepiej się czuję, jak nie przy ołtarzu? Gdzież wspanialej żyję, jak nie w tym gnieździe łaski? Cóż mi pozostaje? Otwierać usta z żarłocznością piskląt! Trzymać się mocno ołtarza, jak pisklęta trzymają się krawędzi gniazda! Otwierać serce, ufać, czekać, pragnąć, wyglądać… Ołtarz – to mój dom…”

 

W imię Prawdy! C. D. 96

11 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważna dla mnie treści odnalazłem w Liturgii Słowa:

,,Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić».
Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynice wód, a badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale – w trzcinę i sitowie.
Będzie tam droga czysta, którą nazwą drogą świętą. Nie przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż, i głupi nie będą się tam wałęsać. Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy nie wstąpi na nią ani się tam nie znajdzie, ale tamtędy pójdą wyzwoleni. Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na czołach; osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie”. Iz 35, 1-10

,,Łaska i wierność spotkają się z sobą,
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie,
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.
Pan sam szczęściem obdarzy,
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Sprawiedliwość będzie kroczyć przed Nim,
a śladami Jego kroków zbawienie”. Ps 85, 11-14

,,Oto przyjdzie Król, Pan ziemi,
i zdejmie z nas jarzmo niewoli”.

,,Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. A była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać.
Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa. On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy».
Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?»
Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”? Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga.
Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj»”. Łk 5, 17-26

W tym dniu modliłem się między innymi poniższymi słowami:

,,Panie, do Ciebie się uciekam,
niech nigdy nie doznam zawodu,
wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej.
Nakłoń ku mnie Twego ucha,
pośpiesz, aby mnie ocalić!
Bądź dla mnie skałą schronienia,
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą,
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.
Wydobądź z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego,
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Nienawidzisz czcicieli bóstw marnych,
ja zaś pokładam ufność w Panu.
Weselę się i cieszę Twoim miłosierdziem,
boś wejrzał na moją nędzę,
zrozumiałeś udrękę mej duszy.
I nie oddałeś mnie w ręce nieprzyjaciół,
postawiłeś me stopy na miejscu przestronnym.
Zmiłuj się, Panie, nade mną, bo żyję w udręce,
od smutku słabnie me oko i dusza, i ciało.
Moje życie upływa wśród zgryzoty,
a lata moje wśród jęków.
Siłę tracę w ucisku,
osłabły kości moje.
Stałem się przykładem hańby dla wszystkich mych wrogów,
dla sąsiadów przedmiotem odrazy,
Postrachem dla moich znajomych,
ucieka, kto mnie ujrzy na drodze.
Zapomnieli o mnie w sercach, jak o zmarłym,
stałem się jak wyrzucone naczynie.
Słyszałem bowiem, jak wielu szeptało:
„Trwoga jest dokoła!”
Gromadzą się przeciw mnie, zamierzając odebrać mi życie.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
i mówię: „Tyś jest Bogiem moim”.
W Twoim ręku są moje losy,
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą,
wybaw mnie w swoim miłosierdziu.
Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie,
którą zachowałeś dla bogobojnych.
Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie
na oczach ludzi.
Osłaniasz ich Twą obecnością od spisku mężów,
ukrywasz w swym namiocie przed swarliwym językiem.
Niech będzie Pan błogosławiony,
On cuda swoje i łaskę okazał mi w mieście warownym.
Ja zaś w przerażeniu mówiłem:
„Odtrącony jestem od Twego oblicza”.
Lecz Ty wysłuchałeś mój głos błagalny,
gdy wołałem do Ciebie.
Miłujcie Pana, wszyscy, co cześć Mu oddajecie.
Pan chroni wiernych,
a pysznym z nawiązką odpłaca.
Bądźcie dzielni i mężnego serca,
wszyscy, którzy ufacie Panu”. Ps 31

,,Oto Pan pustoszy ziemię, niszczy ją i burzy jej powierzchnię, a mieszkańców jej rozprasza. I będzie dotknięty jak lud, tak kapłan, jak sługa, tak jego pan, jak służąca, tak jej pani, jak nabywca, tak sprzedawca, jak pożyczkę dający, tak biorący ją, jak wierzyciel, tak jego dłużnik. Okropnie spustoszona będzie ziemia i doszczętnie rozgrabiona, bo Pan wydał taki wyrok.
Żałośnie wygląda ziemia, zmarniała, świat opadł z sił, niszczeje, niebo wraz z ziemią się wyczerpały. Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania, złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię zżera przekleństwo, a jej mieszkańcy pokutują; dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało.
Młode wino w smutku, winnica podupadła, wzdychają wszyscy ludzie wesołego serca. Ustała wesołość bębenków, ucichła wrzawa hulających, umilkł wesoły dźwięk cytr. Nie piją wina wśród pieśni, sycera gorzknieje pijakom.

Zburzone jest miasto chaosu, każdy dom zamknięty od wejścia. Na ulicach narzekanie na brak wina. Znikła wszelka radość, wesele uszło z ziemi. Tylko pustka została w mieście i brama rozbita w kawałki. Tak bowiem będzie pośrodku ziemi pomiędzy narodami, jak przy otrząsaniu oliwek, jak z ostatkami winogron po winobraniu.
Ci to podniosą głos, sławić będą majestat Pana, wzniosą okrzyki od strony morza. Dlatego na wschodzie czcić będą Pana, na wyspach morskich imię Pana, Boga Izraela. Od krańca ziemi słyszeliśmy pienia: „Chwała Sprawiedliwemu!”
Lecz ja rzekłem: „Mam tajemnicę, groźną mam tajemnicę, biada mi! Wiarołomni działają zdradliwie, wiarołomni dopuścili się zdrady!” Groza i dół, i sidło na ciebie, mieszkańcu ziemi; kto umknie przed krzykiem zgrozy, wpadnie w dół, a kto się wydostanie z dołu, w sidła się zamota! Tak, upusty otworzą się w górze i podwaliny ziemi się zatrzęsą”. Iz 24, 1-18

,,Główną przyczynę, dla której za dawnego Przymierza tak prorokom, jak i kapłanom dozwalano zapytywać Boga i żądać objawień i znaków, stanowiło to, że wiara się jeszcze dobrze nie ugruntowała. Nie było też Ewangelii, dlatego ludzie musieli zapytywać Boga, a On im odpowiadał, czy to przez słowa, widzenia, objawienia, czy też przez obrazy, podobieństwa i inne rodzaje znaków. Wszystko zaś, co Bóg wtedy mówił i działał, obejmowało tajemnice naszej wiary i to, co się jej tyczy i do niej prowadzi.
Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i ogłoszone jest prawo Ewangelii, nie ma potrzeby pytać Boga dawnym sposobem, ani też by przemawiał jeszcze i odpowiadał jak wówczas. Dał On bowiem swego Syna, który jest jedynym Jego Słowem – bo nie posiada innego – i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.

Taki jest sens świadectwa, jakie daje św. Paweł Hebrajczykom, chcąc wykazać, że powinni odstąpić od dawnych sposobów przestawania z Bogiem Prawa Mojżeszowego, a zwrócić oczy jedynie na Chrystusa: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna”. Daje tu Apostoł do zrozumienia, że Bóg jakby już zamilknął i nie ma już nic więcej do powiedzenia. To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie w Nim, dając nam Go całego, to jest swojego Syna.
Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby jeszcze pytać Boga albo pragnąć od Niego jakichś widzeń czy objawień, nie tylko postępowałby nieroztropnie, lecz również obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusa całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości.

Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: „To jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”. Wszystko już powiedziałem przez Słowo moje: Na Niego więc zwróć oczy, gdyż w Nim złożyłem wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co prosisz.
Powiedziałem niegdyś na górze Tabor, zstępując na Niego z Duchem moim: „To jest mój Syn umiłowany, w którym sobie upodobałem, Jego słuchajcie”. Nie ma powodów, dla których byś szukał nowego nauczania i nowych odpowiedzi. To, co mówiłem dawniej, było obietnicą Chrystusa. Jeśli zaś Mnie pytano, to w związku z nadzieją Jego przyjścia i z błaganiem o Niego. W Nim bowiem znaleźć miano wszelkie dobro, jak to widać z nauki Apostołów i Ewangelistów”. – św. Jan od Krzyża

,,Jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować”. Flp 3, 20b-21