ROZDZIAŁ XXXV (ŁASKA KRZYŻA +)

ROZDZIAŁ XXXV

NISZCZENIE MOJEGO DOBREGO IMIENIA (ŁASKA KRZYŻA+)

Jak łatwo się domyśleć tak potężne dobre działania na chwałę Bożą nie mogły być obojętne dla tego z dołu, który całkiem mocno pogrywa sobie na ziemi. Czekał tylko, jak mnie zniszczyć, a przynajmniej ograniczyć w dobru. Gdy to piszę jest 8 kwietnia 2023 roku (Wielka Sobota). To co będę pisał jest trudne, ale prawdziwe. Nie wiem, czy ktoś to kiedyś opublikuje dla poznania prawdy, która oczyszcza i uwalnia. Kocham wszystkie osoby, które wyrządziły krzywdę mi oraz moim bliskim. Wybaczam im i proszę o wybaczenie. Modlę się o ich głębokie przylgnięcie do Jezusa – Prawdy. Zacznę od tego, że nie umie kłamać od 6 klasy szkoły podstawowej, gdy zobaczyłem kłamstwo bliskiej mi osoby i konsekwencje kłamstwa. Jezus – Prawda jest dla mnie wszystkim. To co będę pisał, to są fakty znane mi. Jeśli coś będzie moim domysłem, to będę zaznaczał.

POJEDYNCZE SYTUACJE, KTÓRE MOGŁY WPŁYNĄĆ NA NISZECZENIE MOJEGO DOBREGO IMIENIA
(Wiele bolesnych sytuacji ominę na ten czas, a pozostałe przedstawię w większości ogólnie…) – zdanie dopisane 19 lipca 2023 roku. 

2014r.

Postanowiłem dla dobra człowieka i pewnej sprawy upomnieć starszego kapłana, który wywoływał wielkie zgorszenie poprzez swoją postawę. Wstawił się za nim inny kapłan i powiedział, żebym sobie poszedł.

Ok. wrzesień 2015r.

Dowiedziałem się o krzywdzie cielesnej i moralnej wyrządzonej znanej mi osobie przez znanego kapłana. Upomniałem go w 4 oczy. Zgłosiłem sprawę księdzu biskupowi. Modlę się regularnie za tego kapłana i wielu innych.

2017r.

Od momentu towarzyszenia Wspólnocie Sychar otrzymałem łaskę coraz większej wiary w sakrament małżeństwa i kapłaństwa. Broniłem tych sakramentów w wielu rozmowach także z kapłanami. Zadawałem trudne pytania zasłużonym księżom. W pewnej trudnej kwestii dotyczącej kapłaństwa zaskoczyły mnie odpowiedzi niektórych kapłanów. Jedynie ks. Marek Dziewiecki ucieszył się moim pytaniem dotyczącym kapłaństwa i powiedział, że jest dumny, że ma takiego wychowanka.

28 maja 2018r.

Organizowałem razem z Caritasem Diecezji Radomskiej spotkanie interdyscyplinarne na temat bezdomnych. Tego dnia jeden pracownik Caritasu zabrał głos, że wiele lat czekał na takie spotkanie. Streetworkerka caritasu nie mogła nachwalić się mojej postawy jako kapłana i wolontariusza. Do tego momentu współpraca z caritasem była wzorcowa i nawet ks. dyrektor chwalił mnie bardzo.

Wystarczyło pół roku (bodajże końcówka listopada 2018), aby wezwano mnie do caritasu i negatywnie odnoszono się do mojej posługi wśród bezdomnych. Usłyszałem także, że przeze mnie płacze streetworkerka, bo niby wszyscy mówią o mnie, a nie o nich. Streetworkerzy otrzymali zakaz kontaktu ze mną. Tak skończyła się wcześniejsza bardzo skuteczna współpraca PB z Caritasem, która była owocna dla ubogich.

2019r.

Czułem, że ktoś mi robi złą opinię w oazie. Mimo że od lat byłem moderatorem Diakonii Ewangelizacji, który czynnie cały czas głosił na ulicy słowo Boże, to próbowano stworzyć dla mnie Diakonię Miłosierdzia. Odpowiadałem, że Przyjaciele Bezdomnych nie dadzą się wchłonąć diakonii miłosierdzia, a prowadzenie dwóch równoległych dzieł przez jednego kapłana jest bez sensu.

W między czasie zacząłem wymagać więcej od animatorów w Diakonii Ewangelizacji. Oni trochę buntowali się. Woleli więcej integracji. Doszło do tego, że nikt nie chciał objąć roli odpowiedzialnej za diakonię jako animator. Po tym powiedziałem, że dziękuję za współpracę. Dziwnie szybko znalazł się następca i chętna animatorka.

24 września 2020r.

Otrzymałem rano wiadomość, że jestem zaproszony na spotkanie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w sprawie bezdomnych. Zapytałem w smsie, kto zaprasza. Odpisała osoba, że dyrektor MOPSu. Poszedłem. Byli przedstawiciele caritas, policji, straży, dyrektor MOPSu. W trakcie spotkania długo milczałem. Niestety nie widziałem konstruktywnej dyskusji. W końcu nie wytrzymałem i zabrałem głos w imieniu bezdomnych. Zapytałem o prawa człowieka. Między innymi zapytałem, gdzie trzeźwi bezdomni mogą umyć się. To pytanie sprawiło wiele problemów. Cała dyskusja zeszła na temat mycia. Dzięki Bogu to jedno ustalenie wynikło z całego spotkania, że zarówno miejskie schronisko, jak i caritas otworzyły prysznice.

Po spotkaniu osoba mówiąca mi o zaproszeniu, powiedziała, że nie byłem proszony na to spotkanie, tylko ona tak mi napisała, bo miała dosyć tego, co tam zawsze jest. Nie pochwaliłem tej postawy i powiedziałem, w jakiej roli mnie postawiła. Moją wypowiedzią wstawiającą się za prawami ubogich mogłem sprawić problem ważnym osobom.

Dodam jednak, że dyrektorzy MOPSu zawsze bardzo szanowali moją posługę. Nawet raz goszcząc mnie na kawie, zadzwonił do nich jeden kapłan i pochwalili się niestety, że jestem u nich. Oczywiście na ich zaproszenie. Między innymi prosiłem, aby kontrolowali pewne miejsca, w których są ich pieniądze dawane konkretnym bezdomnym, a tam nie ma tych bezdomnych. 

Ciąg dalszy nastąpi…

Moc uwielbienia mimo cierpienia

Tłum Filipian zwrócił się przeciwko Pawłowi i Sylasowi, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi więzienia, aby ich dobrze pilnował. Ten, otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik więzienia zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. «Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy!» – krzyknął Paweł na cały głos.

Wtedy tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu – a zbawisz siebie i swój dom». Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu. Dz 16, 22-34

Czytaj dalej Moc uwielbienia mimo cierpienia

Tylko znajomi lub przyjaciele

I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów zaczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I mówili głosem donośnym: «Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach». Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą». Łk 19, 35-40

Czytaj dalej Tylko znajomi lub przyjaciele

Czy idziesz Jego drogą?

Żydzi porwali za kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: «Ukazałem wam wiele dobrych czynów, które pochodzą od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie kamienować?» Odpowiedzieli Mu Żydzi: «Nie kamienujemy Cię za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty, będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga».

Odpowiedział im Jezus: «Czyż nie napisano w waszym Prawie: „Ja rzekłem: Bogami jesteście”? Jeżeli Pismo nazwało bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to czemu wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: „Bluźnisz”, dlatego że powiedziałem: „Jestem Synem Bożym”? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choć nie wierzylibyście Mi, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu».

I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło. J 10, 31-42

Czytaj dalej Czy idziesz Jego drogą?

Czy chcesz wyzdrowieć?

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»

Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną». Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy».

On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat. J 5, 1-16

Czytaj dalej Czy chcesz wyzdrowieć?