Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże”. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu. Lb 21, 6-9
Wyobraź sobie plagę węży we współczesnym świecie… Dla nikogo nie ma ratunku… Każdy zostaje śmiertelnie ukąszony… Będąc w tym obrazie – zacznij nazywać poszczególne węże… Z pewnością wiele z nich będzie miało wygląd pychy, nienawiści, gniewu, lenistwa, nieczystości, obżarstwa, braku przebaczenia itp… Popatrz teraz na siebie i swoje zranienia… Który z tych i im podobnych węży zostawił ślad na Twoim ciele?… Czy chcesz umrzeć od tego śmiertelnego jadu?… A może za przykładem Izraelitów – idź do kapłana i proś go, aby pojednał Cię z Bogiem i wstawiał się za Tobą…
To właśnie dzięki kapłanowi możesz spojrzeć na krzyż, a nawet dotknąć go i doświadczyć pełni miłosierdzia w sakramencie pojednania…
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3, 17
On zawsze czeka na Ciebie… Zna Twoje rany… Chce je opatrzyć, uleczyć, nawet pocałować i całkowicie zagoić… Po czym przytuli Cie ciepło i powie – ,,Bądź zdrów. Trzymaj się Mnie i Mojej Matki, a będziesz stąpał po wężach”…
Setki razy patrzyłem na krzyż – znak Jego miłości i mojej grzeszności… Ale nigdy nie zapomnę momentu, w którym podczas medytacji byłem pod krzyżem i płakałem jak dziecko za grzechy całego życia… A On patrzył na mnie z miłością i powiedział, że już za mnie umarł, wszystko wybaczył i już nic nie pamięta… Moje oczyszczenie było tak wielkie, że czułem się całkowicie wolny…, kochany… i mogłem już spokojnie umierać… Chciałem iść do Niego z lekkością serca… Po czym wróciłem do życia, jako inny człowiek… Ta medytacja umocniła moją wiarę w Jego miłosierdzie i nauczyła mnie pokory… Już nigdy nie chcę zapomnieć, że jestem wielkim grzesznikiem, który wszystko zawdzięcza miłosierdziu Boga…