W imię Prawdy! C. D. 258

7 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Ostatnia walka”:

,,Upadek człowieka w Raju byłby jego totalną klęską, gdyby Bóg nie wezwał człowieka do walki ze złym duchem: ,,Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje, a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). W tym miejscu chciałbym cię zaprosić do rozważenia tylko pierwszej zapowiedzi, danej człowiekowi przez Boga. Słowa Boga: ,,wprowadzam nieprzyjźń” należy rozumieć jako Jego akt stwórczy. Na mocy tego aktu zaistniała na zawsze nieprzyjaźń między osobowym złem a człowiekiem stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Nieprzyjaźń oznacza, że człowiek nigdy ze złem nie będzie czuł się dobrze, że nawet jego największa ,,przyjaźń” z demonem jest chwilową ułudą zaślepiającą władze poznawcze człowieka. Dlatego nieprzyjaźń, jaka zaistniała z woli Bożej dla ratowania człowieka z tej straszliwej tragedii, samorzutnie rodzi w człowieku wrogość, paniczny lęk i chęć ucieczki od zła. Dzięki temu człowiek, nawet najbardziej opętany przez złego ducha, rozpaczliwie pragnie i szuka ratunku (por. Mk 5, 1-20). Jednym słowem, panowanie demona jest wrogie naturze ludzkiej. Stopień wrogości wzmaga się u człowieka w miarę poznawania prawdy o złym duchu. Dzieje to często dopiero wtedy, gdy ta prawda bolesnymi ciosami zostaje wypisana na jego ,,skórze”. W końcu, gdy człowiek ,,przejrzy na oczy”, wtedy pozna tragedie swego losu oraz prawdę o nienawiści złego ducha do siebie. A prawda jest taka, że najmniejszy z ludzi w Królestwie niebieskim z racji swego uczestnictwa w naturze Bożej będzie większy od aniołów. Natomiast największy w królestwie ciemności (w piekle) z racji odarcia jego natury z wszelkiej godności i chwały będzie mniejszy od najmniejszego godnością, mocą i władzą złego ducha. Zły duch dobrze wie, jaki los gotuje ludziom sobie uległym, łączni z tymi, którzy tu na ziemi gorliwie mu służą. Dlatego starannie ukrywa prawdę przed człowiekiem, nieustannie go oszukując. Pismo Święte nazywa złego ducha ojcem kłamstwa, oszustem, w którym nie ma prawdy (por. J 8, 44). Zwodzi ludzi, dogadzając ich najniższym instynktom i zwyrodniałym potrzebom. Ukryty pod różnymi symbolami i postaciami (wąż) odbiera od człowieka fałszywy kult, fałszywą cześć i fałszywe uwielbienie. Choć dane wcielenie osobowego zła może być łatwo zdemaskowane, to jednak człowiek zaślepiony grzechem tak samo tak samo łatwo wpada w jego kolejną pułapkę. Póki człowiek żyje, ma szansę, by poznać prawdę o demonie i o grzechu, i by uwolnić się spod jego przeklętej mocy.
Zapoznałem cię na początku tego rozdziału z zewnętrznym przejawem (kult Bela i węża) wewnętrznego panowania demona nad Babilończykami. W tej ustawicznej i dziejowej walce pomiędzy człowiekiem a demonem, pomiędzy dobrem a złem, Bóg nie opuści człowieka. Jest prawdą, że demon czyni z ludzi uległych swe narzędzie zła, by za ich pośrednictwem przez przemoc i lęk przed śmiercią trzymać innych w ryzach niewoli. Jest tak samo prawdą, że Pan Bóg czyni z ludzi szczerze pragnących dobra swe narzędzia, by budzić u innych ich sumienia i skłaniać ich wolną wolę do wybierania dobra. Daniel jest takim narzędziem w rękach Boga, obrazem człowieka sprawiedliwego. Pomimo pochlebstw, przekupstw, zagrożenia karą śmierci pozostaje wierny Bogu. Jest klasycznym nieprzyjacielem złego ducha, typem (zapowiedzią) samego Jezusa Chrystusa.
Można by wiele rozmyślać nad tym, dlaczego Babilończycy okazywali tyle prymitywizmu, czcząc Bela, węża czy inne wcielenia złego ducha. Jak to możliwe, że chwałę Boga żyjącego człowiek zamienia dobrowolnie na cześć oddawaną złu? Czy król Persów, Cyrus, jego dwór i cały naród byli tak wielkimi prostakami, że posągom i zwierzętom oddawali pokłon – cześć boską, codziennie składając im ofiary?
Żyjemy w XXI wieku w czasach triumfu nauki i ogromnego postępu technicznego, a jak to jest możliwe, że masoneria, organizacja skupiająca miliony wybitnych ludzi w całym świecie, uprawia kult Zła, służąc Lucyferowi? Jak to się dzieje, że hordy satanistów po całym świecie czczą szatana, składając mu ofiary ze zwierząt i ludzi? Jak to dziś możliwe, że setki tysięcy czarowników, czarnoksiężników, magów i wszelkiego rodzaju okultystów – kapłanów królestwa ciemności – trzymają w ryzach posłuszeństwa Złu miliony, miliony ludzi. W świecie o wysublimowanej kulturze i estetyce, w wielu religiach nadal zwierzętom przypisuje się boskość i składa się im cześć należną Bogu! Czy współczesny nam świat nie jest o wiele bardziej pogrążony w niewoli zła niż Babilon za czasów Daniela?”

W imię Prawdy! C. D. 257

7 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził. I każdy kto miłuje Ojca, miłuje także dziecko jego. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże; po miłości Boga i wykonywaniu jego przykazań. Bo miłość Boga polega na tym, że zachowujemy jego przykazania; a przykazania jego nie są trudne. Wszystko bowiem, co jest zrodzone z Boga, zwycięża świat; a oto zwycięstwo, które zwyciężyło świat: wiara wasza.
Któż jest zwycięzcą świata, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę, krew i Ducha; nie w wodzie samej, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje o tym świadectwo, bo Duch jest prawdą. Tak to trzej dają świadectwo w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej są jednością. I trzej są, którzy świadectwo dają na ziemi: Duch, woda i krew, a ci trzej tworzą jedność.
Jeżeli przyjmujemy świadectwo ludzkie – to świadectwo Boże stoi wyżej. A oto świadectwo Boga: wydał świadectwo o Synu swoim. Kto wierzy w Syna Bożego ma w sobie świadectwo Boga. Kto nie wierzy Bogu, uczynił go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, które Bóg dał o Synu swoim. A świadectwo to brzmi: Bóg dał nam życie wieczne, a życie to jest w Synu jego. Kto Syna ma, ma życie; kto nie ma Syna Bożego, nie ma życia”. 1 J 5, 1-12

,,Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego”. J 20, 19-31

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa kardynała Bona w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Następnie i na to należy zwrócić uwagę, że wiele przypisujemy szatanowi z tego, co jest owocem zepsutej i przewrotnej natury. Albowiem ustrój fizyczny naszego ciała, temperament, zwłaszcza melancholiczny, złe nałogi i nagłe wzruszenia wzbudzają nieraz tak gwałtowne wybuchy, że wielu uważamy fałszywie za opętanych przez czarta, a oni tymczasem niedomagają tylko fizycznie.
Tak samo ma się rzecz i z dobrymi poruszeniami. Nieraz zapał odpowiedni jakiemuś wiekowi i usposobieniu, wysokie uzdolnienie umysłowe i żywa wyobraźnia sprowadzają takie zjawiska jak: łzy i westchnienia, głębokie myśli i uczucia, nawet zachwycenia i porywy; tak że to, co jest skutkiem zwykłych, naturalnych przyczyn, nieświadomi uważają za objaw Ducha Bożego.

Poruszenia łaski można odróżnić od poruszeń natury za pomocą wskazówek, jakie podaje autor książeczki ,,O naśladowaniu Chrystusa”. Ponieważ to dziełko jest powszechnie znane, to tylko nadmienię, że zapał pochodzący z wrodzonego temperamentu wobec jakiejś nadarzającej się wielkiej trudności zwykł słabnąć i ginąć; przeciwnie zaś: zapał pochodzący od Boga pokonuje wszelkie przeszkody, czerpie siły w niebezpieczeństwach, a w trudnościach wytrwałość, bo umacnia się tą cnotą, o której napisano: ,,Wody mnogie nie mogły ugasić miłości i rzeki nie zatopią jej” (Pnp 8,7).

Natchnienie Boże zawsze wywodzi początek z łaski, która naszą wolą uprzedza, wpiera i udoskonala. Stąd pochodzi to zapewnienie Zbawiciela: ,,Beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15, 5). Nie ma w nas nic dobrego, co by nie było darem Dobra najwyższego. Toteż jeżeli znajdujemy upodobanie w tym, co nas do Boga prowadzi, nie jest to owocem naszej woli i pracy, ale Tego, który zasiewa dobre ziarno w sercu, podlewa je i daje mu wzrost, aby nasza wola, uleczona w ten sposób, mogła to wykonać, czego zepsuta, sama z siebie, uczynić nie zdoła.
Ponieważ zaś natura zostawiona sama sobie jest zawsze skłonna do złego, stąd pochodzi, że niekiedy i szatańskie pokusy wiodą początek z natury, której tlejące zarzewie szatan umie rozdmuchać i zapalić. Wie on dobrze, jak słabe są siły natury ludzkiej po upadku pierwszych rodziców i jak bardzo natura własnym ciężarem skłania się do grzechu. Pięknie o tym mówi św. Bernard: ,,Człowiek sam siebie popycha i wtrąca w przepaść tak, że nie potrzebuje pod tym względem obawiać się cudzej ręki, bo tylko samym własnym popchnięciem, bez cudzej pomocy upada. Nie upadnie jednak za pchnięciem cudzym bez własnego udziału”. Kiedy więc dobrowolnie wchodzimy na pochyłe i gładkie stanowisko, wtenczas i szatan wymierza przeciwko nam pociski w przekonaniu, że będą one tym celniejsze, im bardziej będą harmonizowały z poruszeniami natury.
Z tego wszystkiego wynika, że początek wszelkiego dobra pochodzi od Boga, podszepty zaś i podniety, do złego rodzą się w nas albo za pobudką szatańską, albo też pochodzą z samej natury, bez żadnego zewnętrznego wpływu.

Jeżeli poruszenie jest złe, to na nic się nie zda dochodzenie, z jakiego ono źródła pochodzi: czy z własnego popędu, czy też od szatana. Potrzeba raczej czuwać i modlić się, byśmy się z nim nie zgodzili.
Z dobrym natchnieniem, które jedynie od Boga pochodzi, należy się natychmiast zgodzić i starać się, byśmy nie przyjmowali nadaremnie łaski Bożej (2 Kor 6, 1)”.

W imię Prawdy! C. D. 256

6 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Pewien pisarz opowiada takie zdarzenie. W pewnej wiosce żyły dwie ubogie dziewczyny – Adela i Rozalja, które od dziecięctwa łączyła wielka przyjaźń. Razem uczęszczały do jednej szkoły, razem chodziły do kościoła, razem uczyły się. Adela uczyła się na kwieciarkę i doszła niemal do mistrzostwa w swym fachu, dzięki czemu wyszła za mąż za bogatego drukarza. Rozalja została szwaczką i jako przeciętna krawczyni poślubiła biednego cieślę, który też niewiele zarabiał. Jednak w domu Rozalji znać było, że tam kwitnie szczęście rodzinne, domek jej wyglądał schludnie, gospodarstwo, choć małe, było utrzymane w wzorowym porządku: Dzieci zawsze czysto ubrane, co dnia uczęszczały razem z matką na Mszę świętą. Cieśla, choć mało zarabiał, był zawsze zadowolony i w pogodnem usposobieniu. Dom tak go przyciągał, iż nigdy nikt nie widział go w szynku.

Po wielu latach rozłąki Adela odwiedziła Rozalję – ale tak była zmieniona, że Rozalja nie mogła jej z początku poznać. Blada, wymizerniała, trzymała w ręku wątłe dziecko, a drugie starsze szło przy niej, również nędzne i wybladłe jak matka.
,,Adelo”, woła zdumiona Rózia, ,,czemu ty tak strasznie wyglądasz?”
,,Róziu droga”, mówi płacząc Adela, ,,mnie już nic nie cieszy na świecie, gdyż dzieci stale chorują, nie pozwalają mi ani na chwilę zabrać się do robienia kwiatów… mąż zaś, choć dużo zarabia, to jednak wszystko zostawia w szynku; długi stale rosną, wierzyciele nas dręczą, słowem żyję w nędzy. Cóż ty robisz?… zdradź mi sekret, że takie szczęście tchnie w twoim domu niemal z każdego kąta… ja ci po prostu zazdroszczę.”

,,Dobrze”, odpowiada Rozalja, ,,najchętniej wyjawię ci sekret mojego powodzenia, ale dopiero jutro. Przyjdź do mnie raniutko, a poznasz ten sekret.”
Adela nie mogła doczekać rana… zjawiła się najpunktualniej. Rozalja zaprowadziła ją na Mszę św. do kościoła. Po Mszy św. pożegnała ją prędko i pośpieszyła do swego domu, prosząc na odchodnem, by znów przyszła do niej jutro rano…
Nazajutrz znów zaprowadziła ją do kościoła i tak postępowała przez kilka dni, aż wreszcie Adela zniecierpliwiona zawołała: ,,No, kiedyż wreszcie wyjawisz mi ten sekret?”
,,Jakto”, powiada Rozalja, ,,to jeszcze nie zobaczyłaś mojego sekretu? Ja ci go przecież codziennie pokazywałam w kościele, skąd przynoszę Boże błogosławieństwo do domu, i szczęście, jakiego mi zazdrościsz.” ,,Msza święta nie opóźnia”.

Mówiąc albo pisząc o Mszy św., bardzo wielu popełnia ten wielki błąd, że nie przytaczają cudów, jakie dzieją się w czasie Mszy św. Jeśli czytamy roczniki z Lourdes, to dowiadujemy się z nich, że niemal wszystkie cuda zdarzają się tam właśnie wtedy, gdy chorzy słuchają Mszy św., które się tam licznie w czasie pielgrzymek odprawiają.
Z pomiędzy tysięcznych cudów, jakie się dzieją w czasie Mszy św., niech wystarczy następujący:

Jan Józef Allemand, mając dziewięć czy dziesięć lat, utracił zupełnie wzrok. Rodzice używali wszelkich środków na usunięcie kalectwa, ale wszystko bezskutecznie. ,,Zaprowadźcie mnie na Msze świętą”, błagał mały niewidomy rodziców, ,,a odzyskam wzrok”. Rodzice obiecywali mu, ale zawsze zwłóczyli. Raz chrzestna matka, która go bardzo kochała dowiedziała się o życzeniu chorego dziecka, odwiedziła go i rzekła do niego: ,,Jasiu, zaczniemy razem nowennę, a w ostatni dzień zaprowadzę cię do kościoła”. Chłopak modlił się w czasie nowenny i z niecierpliwością czekał dziewiątego dnia, w którym miał pójść do kościoła na Msze św.

Chrzestna matka dotrzymała obietnicy i zaprowadziła go na Msze św. w gronie licznych osób z rodziny. Młody ślepiec klęczał przy ołtarzu i modlił się żarliwie o uzdrowienie. Przychodzi chwila podniesienia, odzywa się dzwonek, a z nim silny głos małego Janka: ,,O Boże mój, widzę, widzę!” Po Mszy św. wszyscy obecni oglądali cudownie uleczonego ze ślepoty chłopaka. Allemand został później księdzem i zmarł w roku 1830 w Marsylji.

A ileż dusz uleczyła Msza św., która z istoty swej ma dusze nasze na celu.
Gdy grzesznik słucha pobożnie Mszy św., choćby serce jego było twardsze od diamentu, Msza św. potrafi je zmiękczyć, zanurzając je we Krwi Baranka, który jest na ołtarzu. Następny przykład jest tego dowodem:
Pewna młoda osoba, nazwiskiem Gauthier, straciła ojca, mając lat siedemnaście. Znalazłszy się bez żadnych środków do życia, wstąpiła do teatru w Paryżu, gdzie doszła do takiej sławy, że o nią ubiegali się nawet najznakomitsi książęta. Cnotliwa przyjaciółka jej zachęcała ją do prowadzenia życia więcej chrześcijańskiego. Nie było to jednak rzeczą łatwą. Oczarowana wielkością, opływająca w rozkoszach artystka, kochała świat i była od niego kochaną. Doszła do lat trzydziestu. Pewnego dnia, wbrew swoim zwyczajom, poszła na Msze św. i nagle łaska przemówiła do jej serca i uczuła wielką trwogę o los swej duszy. Powtórnie poszła na Msze św., a trwoga jeszcze się wzmogła. Postanowiła tedy chodzić codziennie zrana do kościoła, a wieczorem do teatru. Wyszydzana za swe nabożeństwo poznała, że nie można dwom panom służyć: trzeba wybrać – Boga, albo świat. Straszna walka powstała w jej duszy. Wreszcie łaska zwyciężyła. Artystka zrywa nagle wszystkie węzły i zadziwia Paryż swojem nawróceniem. Pewien wielki pan ofiarował jej wieś, lecz ona wyrwała się z tych nowych sideł i przywdziała habit Karmelitanek w Ljonie, gdzie prowadziła żywot bardzo świątobliwy.

Na zakończenie przeczytajmy kilka zdań niedawno zmarłego wielkiego biskupa węgierskiego Prohaszki, najsławniejszego kaznodziei naszych czasów:
,,Może wiele razy człowiek pomyśli, że nie potrzeba znowu tak wielkiej wagi przywiązywać do Mszy św., skoro tak łatwo ją jest odprawiać i wysłuchać. Ale gdy się pomyśli, ile ta ofiara kosztowała Jezusa Chrystusa, to chyba każdy przejmie się jej wielkością i zrozumie, że nie była łatwa, ani lekka. Najlepiej rozumieją to ci, co znaczy Msza św., którzy musieli wiele cierpieć za wysłuchanie jednej tylko Mszy świętej… Czytaliśmy niedawno w gazetach, jak w Polsce na Podlasiu, we wsi Kroże, rosyjscy kozacy chcieli zająć i zamknąć katolicki kościół. Oficer zmusił księdza, by wyniósł Najświętszy Sakrament, wtedy ludzie stanęli murem przy drzwiach, a jeden starzec siedemdziesięcioletni wziął puszkę z Najświętszym Sakramentem, który ksiądz złożył na ziemi i zaniósł go z powrotem na ołtarz. Wtedy do kościoła wpadli Kozacy i dali do Polaków salwę z karabinów i bili wiernych nahajkami. O, biedni Polacy, oni umieli cenić Msze św., rozumieli jej ogromną wartość, skoro nie wahali się takich ofiar dla niej ponieść… bo rozumieli, jak małe są nasze ofiary w stosunku do ceny, którą Chrystus zdobył nam królestwo niebieskie.

Polacy, będący na Sybirze, tam dopiero odczuli, i to w czasie Mszy św. odprawianej w kopalni ołowiu, zakuci w kajdany, oparci bezwładnie o wilgotne ściany, zapatrzeni, jak kapłan, również przebrany za Sybiraka, odprawiał Msze św. na czarnym chlebie i winie nalanem w zwyczajną szklankę… Tam Polacy rozumieli, co znaczy ofiarować i cierpieć.”
Polacy, jeśli kto z was do tego czasu jeszcze nie umie docenić znaczenia Mszy św., niechże ją pocznie czcić godnie choćby ze względu na pamięć tych, którzy gnili w tajgach sybirskich za to, że walczyli za wolność naszą i za zmartwychwstanie Ojczyzny, którego nie doczekali… Dla nich Msza św. była jedynym skarbem na ziemi, bo im zastępowała rodzinę i ukochaną Ojczyznę i dawał niezłomną wiarę, że Polska musi zmartwychwstać, skoro o jej zmartwychwstanie modlili się podczas Mszy św. zakuci w kajdany i skazani na powolne konanie.
Może tą drogą łatwiej będzie wam dojść do należytego zrozumienia Mszy św. i już nie będzie dla was ,,niedocenionym skarbem”.

W imię Prawdy! C. D. 255

6 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Przełożeni i starsi, i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi.
Kazali więc im wyjść z sali Sanhedrynu i naradzali się między sobą: «Co mamy zrobić z tymi ludźmi? Bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jeruzalem. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie szerzyło się to wśród ludu, surowo zabrońmy im przemawiać do kogokolwiek w to imię!»
Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać i nauczać w imię Jezusa. Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy».
Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało”. Dz 4, 13-21

,,Powstawszy z martwych wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia , ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wypędził był siedem czartów. Ona poszła i oznajmiła to towarzyszom jego, pogrążonym w smutku i we łzach. Lecz oni usłyszawszy, że żyje i że się jej ukazał, nie chcieli uwierzyć.
Potem ukazał się w odmiennej postaci jeszcze dwom innym spomiędzy nich, gdy byli w drodze na wieś. Oni także pobiegli i zanieśli tę wieść innym. Lecz im również nie uwierzono.
Na koniec ukazał się samym Jedenastu, gdy byli przy stole. Zganił ich brak wiary i upór, że nie chcieli wierzyć tym, którzy go widzieli zmartwychwstałego. Potem rzekł do nich: ,,Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; lecz kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te oto znaki towarzyszyć będą tym, co uwierzyli: w imieniu moim czarty wypędzać będą; nowymi językami mówić będą; węże w swe ręce brać będą, a gdyby nawet truciznę pili, nie zaszkodzi im; na chorych ręce kłaść będą, a ci powrócą do zdrowia”. Mk 16, 10-19

,,Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa.
Nikt jednak z was niech nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako niepowołany nadzorca obcych dóbr. Jeżeli zaś cierpi jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu.
Czas bowiem, aby sąd się rozpoczął od domu Bożego. Jeżeli zaś najpierw od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy nie są posłuszni Ewangelii Bożej? A jeżeli sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawienia, gdzie znajdzie się bezbożny i grzesznik? Zatem również ci, którzy cierpią zgodnie z wolą Bożą, niech dobrze czyniąc, wiernemu Stwórcy oddają swe dusze.
Starszych więc, którzy są wśród was, proszę ja, również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.
Tak samo wy, młodzieńcy, bądźcie poddani starszym. Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.
Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu. Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie.
A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Krótko, jak mi się wydaje, wam napisałem przy pomocy Sylwana, wiernego brata, upominając i stwierdzając, że taka jest prawdziwa łaska Boża, w której trwacie. Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie razem z wami wybrana, oraz Marek, mój syn. Pozdrówcie się wzajemnym pocałunkiem miłości. Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie”. 1 P 4, 12 – 5, 14

W imię Prawdy! C. D. 254

5 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Gdy Piotr i Jan przemawiali do ludu, po uzdrowieniu chromego, podeszli do nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie. Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia, bo już był wieczór. A wielu z tych, którzy słyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn sięgała pięciu tysięcy.
Następnego dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jeruzalem: arcykapłan Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich było z rodu arcykapłańskiego. Postawiwszy ich pośrodku, pytali: «Czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to?»
Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: «Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek odzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że dzięki Niemu ten człowiek stanął przed wami zdrowy.
On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni»”. Dz 4, 1-12

,,Bóg znany jest w Judzie,
Jego imię wielkie jest w Izraelu.
W Salem się wznosi przybytek Jego,
a na Syjonie jest Jego mieszkanie.
Tam zdruzgotał strzały łuków,
tarcze, miecze i zbroje.
Ty jesteś pełen światła
i potężniejszy od gór odwiecznych.
Najwaleczniejsi stali się łupem,
sen ich ogarnął,
bezwładnie opadły ręce wojowników.
Od Twojej groźby, Boże Jakuba,
rydwany i konie zamarły w bezruchu.
Jesteś straszliwy i któż Ci się oprze,
gdy gniew Twój się obudzi?
Z nieba ogłosiłeś wyrok;
zamilkła strwożona ziemia,
Kiedy Bóg powstał, by dokonać sądu
i ocalić poniżonych tej ziemi.
Bo nawet gniew na ludzi
przyniesie Ci chwałę,
A ci, których gniew nie dotknie,
będą obchodzić Twe święto.
Składajcie i wypełniajcie śluby
wobec Boga naszego i Pana.
Niech wszyscy stojący dokoła
przyniosą dary Budzącemu grozę,
Panu, który poskramia pychę książąt
i jest postrachem władców ziemi”. Ps 76