Wszyscy jesteśmy braćmi

A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Mt 23, 8-12

Wiem, że powyższa mowa Jezusa może rodzić w Twoim umyśle kilka pytań. Dlaczego słowa: Nauczyciel, Mistrz, Ojciec są zastrzeżone dla Jezusa i Boga Ojca? Czy dzisiejsze przesłanie Chrystusa mamy przyjmować dosłownie? Jak zwracać się do osób, które po ludzku mają zawód nauczyciela? Jak nazywać kogoś, kto zdobył złoty medal na Mistrzostwach Świata w swojej dyscyplinie? No i szczytowym pytaniem będzie, jak nie mówić tato do biologicznego ojca? Oczywiście te pytanie mogą prowokować do myślenia.

Prawda jest jedna. Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi. A my wszyscy jesteśmy braćmi należącymi do jednej wielkiej rodziny. Jezus jest naszym Nauczycielem z największym i niepodważalnym autorytetem. On jest po prostu Mistrzem!
Możemy nazywać ludzi mistrzami, ojcami, nauczycielami, ale oni są słabym cieniem naszego jedynego Pana i Boga. Warto o tym pamiętać, gdy kogoś chcemy wywyższać w swoich pochwałach.

Niezwykłe jest to, że Jezus zachęca dzisiaj do patrzenia na bliźniego tak, jak na brata. Tym samym On rozszerza pojęcie rodziny na cały świat. Gdybyśmy to zrozumieli, to zaczęlibyśmy kochać prawdziwie nie tylko ludzi ze swoich domów, ale i tych, którzy są odrzuceni przez społeczeństwo. Właśnie Ci zepchnięci na margines potrzebują największej pomocy, opieki, troski i po prostu bezinteresownej miłości.

Gdy wczoraj odwiedziliśmy bezdomnych mieszkających w pustostanie przy temperaturze -9 stopni w dzień i -14 w nocy, to serca mieliśmy ściśnięte. Ci ludzie po prostu walczyli o przetrwanie. Nie da się opisać obrazów trzęsących się ludzi, którzy grzeją się przy prowizorycznym ognisku w środku starej fabryki bez dachu. Czajnik jest pokryty płomieniami z ogniska. Za chwilę wypłynie z niego odrobinę wrzątku na herbatę. Słoik z zamarzniętymi ogórkami rozgrzewa się przy ogniu. Kawałek brudnego mięsa gotuje się w jakimś starym garze, aby pokrzepić wyziębione ciała. To jest samo życie. Z tego miejsca jedziemy do szpitala odwiedzić bezdomnego, który jest na leczeniu już 5 tygodni. Człowiek jest uśmiechnięty i pełen życia. Jest tak, ponieważ otrzymał wsparcie i miłość od przyjaciół bezdomnych (https://www.facebook.com/PrzyjacieleBezdomnych), którzy odwiedzają go w szpitalu i walczą o miejsce dla niego w Domu Pomocy Społecznej.

Wystarczy odrobina miłości do drugiego człowieka, który jest moim i Twoim bratem. Nie omijaj dzisiaj braci w potrzebie. Porozmawiaj z nimi chwilę i daj im trochę nadziei.

Panie, dziękuję za przypomnienie o tym, że wszyscy jesteśmy braćmi i powinniśmy służyć sobie tak, jak Ty służyłeś i służysz nam.

Ufam, że dzisiejsze wzruszające załączniki pobudzą Twoje serce do większej miłości:

oraz

Dodaj komentarz