W imię Prawdy! C. D. 303

3 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Wtedy otwarła się świątynia Boga w niebie i arka przymierza stała się widoczna w świątyni jego. Potem rozbłysły błyskawice i nastąpił silny grzmot, trzęsienie ziemi i grad wielki.
Wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, księżyc pod jej stopami, a na głowie jej korona z dwunastu gwiazd. Była brzemienna i krzyczała w bólach i mękach porodu.
Inny jeszcze znak ukazał się na niebie: Ogromny smok, rudy, mający siedem głów i dziesięć rogów, i siedem koron na głowach jego. Ogonem swym zmiótł z nieba trzecią część gwiazd i zrzucił je na ziemię. A smok stanął naprzeciw Niewiasty, która miała porodzić, aby pożreć jej dziecię, gdy je porodzi. I porodziła syna, który ma rządzić wszystkimi narodami żelaznym berłem. Lecz syn jej został porwany do Boga, na tron jego. Niewiasta zaś uciekła na pustynię, gdzie Bóg przygotował jej miejsce, aby ją tam żywiono przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni.
Wtedy usłyszałem potężny głos wołający w niebie: ,,Teraz nastąpiło zbawienie, moc i królestwo Boga naszego oraz władanie Pomazańca jego. Strącony został oskarżyciel braci naszych, który oskarża ich przed Bogiem naszym we dnie i w nocy”. Ap 11, 19a; 12. 1-6a. 10ab

,,Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego,
spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi
i niech będzie błogosławiony Pan Bóg,
Stwórca nieba i ziemi.
Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki
w sercach ludzkich wspominających moc Boga.
Niech Bóg to sprawi,
abyś była wywyższona na wieki”. Jdt 13, 18bcde. 19-20a

,,Dlatego też nie ustajemy od chwili, kiedy nas doszła wiadomość o takim stanie rzeczy, zanosić za was modlitwy i błagania pragnąc, abyście posiedli doskonałą znajomość woli Bożej oraz pełnię mądrości duchowej. Wówczas będziecie mogli wieść życie godne Pana i podobać mu się we wszystkim. Będziecie rodzic bogate owoce przez wszelkie dobre uczynki i wzrastanie w poznaniu Boga; siły wasze wzmogą się wspaniale przez jego chwalebną moc, tak że okazywać będziecie we wszystkim cierpliwość i wytrwałość, i dziękować będziecie z weselem Bogu Ojcu, który uczynił nas godnymi stać się uczestnikami dziedzictwa w światłości.
On to wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł nas do królestwa Syna swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie przez krew Jego, grzechów odpuszczenie. On jest obrazem Boga niewidzialnego, jest pierworodnym przed wszelkim stworzeniem. W nim stworzone zostało wszystko w niebie i na ziemi, co widzialne i co niewidzialne: Trony, Państwa, Księstwa i Potęgi. Wszystko stworzone zostało przez niego i dla niego”. Kol 1, 9-16

,,Blisko krzyża stała Matka Jego oraz siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Widząc swą Matkę i przy niej ucznia, którego miłował, Jezus rzekł do Matki swojej: ,,Niewiasto, oto syn Twój”. Potem rzekł do ucznia: ,,Oto Matka twoja!” Od tej chwili wziął Ją uczeń do domu swego”. J 19, 25-27

,,Gdy smok spostrzegł, że został strącony na ziemię, zaczął prześladować niewiastę, która porodziła syna. Lecz niewieście dano dwa skrzydła wielkiego orła, aby leciała na pustynię, na miejsce swoje, gdzie ją żywią, z dala od węża, przez czas, przez dwa czasy i przez pół czasu. Wówczas wąż wyrzucił z paszczy swej za niewiastą strumień wody, aby ją rzeka porwała. Lecz ziemia przyszła niewieście z pomocą: ziemia otworzyła gardziel swoją i wchłonęła rzekę, którą smok wyrzucił z paszczy swojej. Wówczas smok zawrzał gniewem ku niewieście i poszedł, aby walczyć z resztą jej potomstwa, które zachowuje przykazania Boże i strzeże świadectwa Jezusa Chrystusa”.  Ap 12, 13-17

,,Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico. Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram. Tak samego siebie, jak i moje Królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, smoleńskie, czernichowskie oraz wojsko obu narodów i wszystkie moje ludy Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym Królestwa mojego stanie przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła pokornie przyzywam.
A ponieważ nadzwyczajnymi dobrodziejstwami Twymi zniewolony pałam wraz z narodem moim nowym a żarliwym pragnieniem poświęcenia się Twej służbie, przyrzekam przeto, tak moim, jak senatorów i ludów moich imieniem, Tobie i Twojemu Synowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, że po wszystkich ziemiach Królestwa mojego cześć i nabożeństwo ku Tobie rozszerzać będę.
Obiecuję wreszcie i ślubuję, że kiedy za przepotężnym pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem, nad wrogami, a szczególnie nad Szwedem odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie uroczyście, i to po wieczne czasy, był święcony oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to, co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało.
Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić.
Ty zaś, o najlitościwsza Królowo i Pani, jakoś mnie, senatorów i stany Królestwa mego myślą tych ślubów natchnęła, tak i spraw, abym u Syna Twego łaskę wypełnienia ich uzyskał”. – Śluby króla Jana Kazimierza, złożone dnia 1 kwietnia 1656 roku

W imię Prawdy! C. D. 195

22 lutego 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Popiełuszko, będziesz ukrzyżowany”:

,,Dni po zaginięciu księdza Jerzego należy uznać za moment załamania się psychozy stanu wojennego wywołanej przez terror. Czuwanie gromadziło dziesiątki tysięcy (wiedziała o tym CIA na podstawie danych satelitarnych), pogrzeb zgromadził setki tysięcy. 350 tysięcy – jak chcą jedni, 500 tysięcy, jak udowadniają drudzy na podstawie zdjęć robionych przez samoloty komunistów i satelity – zebrało się bez lęku na pogrzebie bohaterskiego księdza.

Uczestnicy pogrzebu mieli poczucie, że stykają się z jedną największych zbrodni, jakich dokonał reżim moskiewski w Polsce, ze zbrodnią półwiecza, która nigdy nie będzie zapomniana. Przemówił prymas Polski i Lech Wałęsa, uznany przez komunistów za już nieistniejącego. Milicjanci zamiast bić, zabijać, dbali o bezpieczeństwo wrogich im tłumów, a może i własne, gotowe bronić samych siebie, nie okazując nienawiści do tłumów. Przekonali się, że są one od nich liczniejsze i że kiedyś może będą musieli przed nimi zdać sprawę ze swojego postępowania. Ksiądz Jerzy swoją śmiercią zadał cios terroryzmowi komunistycznemu. Nastąpiło załamanie się strachu. I choć to zwycięstwo zostało zaprzepaszczone przez negocjatorów na ulicy Zawrat, w Magdalence i przy ,,okrągłym stole”, przez zabranianie robotnikom strajku w ważnym momencie 1986 i 1989 roku, zwycięstwo księdza Jerzego – moim zdaniem – uświadomiło komunistom, że należy postarać się o legalizację swojej władzy, co zrealizowali, gdy do władzy doszedł Gorbaczow, który nakazał im takie postępowanie.

Mordercy, nim księdza Jerzego zabili, liczyli na to, że da się tego uniknąć dzięki zastraszeniu. Jak ongi Bock, który żegnał świętego Maksymiliana, wstrzykując mu fenol, słowami: ,,Teraz ci będzie lżej na drodze do wieczności”, także funkcjonariusze SB lubowali się w aforyzmach, metaforach i alegoriach. Telefonowali całe miesiące, powtarzając natrętnie jak katarynka, kwestię: ,,Będziesz ukrzyżowany”.”

*

,,Naród polski nie nosi w sobie nienawiści, i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy. Bo prawda i tylko prawda jest pierwszym warunkiem zaufania. Naród tak boleśnie doświadczony już nie uwierzy żadnym gołosłownym deklaracjom”.

W tym dniu przeczytałem również ważne dla mnie treści w książce pt. ,, Wydanie świętego Maksymiliana w ręce oprawców”:

,,- Podobieństwa wynikały ze ścisłego naśladowania Chrystusa przez ojca Maksymiliana, więc i to co zwracało się przeciw niemu też się upodobniło – powiedział brat Arnold.
– Czy brat powie, kim byli ci Judasze?
– bardzo mnie pan zjednał swoim wywodem, ale nie nadszedł czas, bym panu powiedział, co jest wiadome w tej sprawie.
– Kiedy ten czas nastąpi? – spytałem.
– Trzeba czekać i być cierpliwym – odrzekł franciszkanin.

Odpowiedź brata Arnolda za zakaz poszukiwania na własną rękę. Choć nie wiedziałem, czy brat Arnold wprowadzi mnie kiedykolwiek na drogę poznania historii wydania świętego Maksymiliana w ręce oprawców, i choć nie znałem przyczyny tego zakazu, postanowiłem go nie łamać.

– Trzydzieści lat temu, ten sam czas. Żniwa w Oświęcimiu. Można zjeść kilka ziarenek zboża. Przy wieczornym apelu okazuje się, że brak jednego więźnia z bloku 14A. Wszedł w zboże i wyludnioną wokół obozu okolicą odszedł tak daleko, że pościg go nie dosięgnął. Noc, dzień i noc staliśmy, czekając na selekcję do bunkra głodowego na śmierć, co było karą za ucieczkę więźnia dla tych, którzy zostali – zaczął Gajowniczek.

Niektórzy SS-mani noc spędzili z nami, bijąc. Rósł stos nieprzytomnych. Zaczęła się wybiórka. Liczyliśmy, na kogo wypadnie. Oko Fritzscha padło na mnie, potem wskazał ręką i wiedziałem, że po mnie, i rzeczywiście wypowiedziałem te słowa: ,,Mam żonę i dzieci, żal mi ich, że je osierocę”.

Nagle ruch: jakiś więzień wystąpił z szeregu przede mną, zdjął czapkę przed Fritzschem, a on pyta, czego więzień chce, więzień odpowiada: ,,On ma żonę i dzieci, ma dla kogo żyć, ja jestem samotny i chcę umrzeć za niego”. ,,Za którego ty chcesz iść więźnia?” – zapytał Fritzsch. ,,Za tego” – odwrócił się więzień. Patrzył na mnie. Poznałem, że jest to ojciec Kolbe. Mnie kazano wstąpił do szeregu na jego miejsce, a jemu na moje. Jak to się stało, że Fritzsch usłuchał więźnia – nigdy tej zagadki się nie wyjaśni. Nie wierzyłem sobie, że znów będę żył.

– Powiedział pan ,,znów”. Od tej chwili – jak pan żyje?
– w tym życiu czekały mnie zaraz straszliwe chwile… przechodziłem tyfus.
– Czy nie przeklinał pan tego, że pan żył?
– O, nie. Bardziej jeszcze chciałem żyć, żeby nie zmarnowała się ofiara ojca Kolbe, chroniłem siebie dwa razy bardziej. W ten sposób ratował mnie drugi raz. On mi jeszcze dodawał siły, myślę, że już z nieba. Jak mogłem zaprzepaścić jego życie? On przeznaczył je, żebym żył z moją żoną i cieszył się synami. Do nich szedłem przez lasy pod Schwerinem w czasie ewakuacji: dwanaście dni nie dano nam jeść ani pić. Żywiliśmy się trawami i pokrzywami. Były upały i one były suche. Potem wojska amerykańskie przeszły przez nas. Kazali nam wstać i iść. Poszedłem. Zapisałem się na transport do Polski i wróciłem.

– Potem minęło dwadzieścia pięć lat życia?
– Bez burz, wielki okres spokoju, żadnych zdarzeń.
– Żadnych?
– Nic, zupełnie nic się nie zdarzyło. Rozpoczęło się to życie w Brzegu, nie chcieliśmy wracać do Warszawy, do wspomnień. Przyjechaliśmy tu za kuzynką. ,,Przywiozłaś mnie do miasta umarłych. Tu umarli tylko mieszkają” – powiedziałem żonie. Może trzy tysiące ludzi tu było, łącznie z Niemcami, którzy wyjeżdżali. Miasto zdruzgotane. Ja pracowałem w administracji, żona w handlu. Nie zdobyliśmy wysokich stanowisk ani godności, ani odznaczeń. Nie dokonaliśmy niczego. Pracowałem w opiece społecznej. Jak tylko przyjechaliśmy, garnęli się do nas Niemcy, mały chłopiec, który stracił ojca na froncie, Manfred. Dawaliśmy mu chleb. Kiedy odjeżdżali do Niemiec, przyniósł prezent: tacę z kieliszkami, obiecał pisać, ale wiedzieliśmy, że nigdy nie napisze ani się nie zobaczymy”.

W imię Prawdy! C. D. 189

13 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści z książki pt. ,,Pajda chleba” autorstwa ks. Adama Ziemby:

,,Mroczyło się, kiedy wkroczyliśmy w gościnną kopalnianą kolonii. W wąskiej uliczce zostały nasze sanki, a my razem z esmanem weszliśmy do polskiego domu.

Starsza pani, którą pierwszy raz w życiu widziałem, witała mnie serdecznie jako bliskiego kuzyna, po cichu pytając mnie, jak mi na imię, a potem głośno mówiła po niemiecku:
– Jak ty, Adam, wychudłeś! Biedny mój chłopaku! – i znowu po cichu: – Nie rozumieją po polsku?
– Nie.

Serdecznie zapraszała do stołu. Gorąca, prawdziwa herbata z rumem rozwiązała esmanowi i kapo języki, a wódka zrobiła resztę. Śmiało mówiłem starszej pani: ciociu. Kapo i esman przechwalali się, jacy są dobrzy dla nas, jak nas nigdy nie biją, jak lubią Polaków. Poschodzili się sąsiedzi i ładowali worki z jedzeniem dla nas, dla całego komando. Bez obawy wstałem od stołu, odpowiadałem na setki pytań o obozie, ilustrowałem nasze życie, skrzętnie dowiadywałem się o wiadomości radiowe, chowałem po kieszeniach konieczne lekarstwa, których kapo nigdy by nam nie dał. Chowałem również papierosy, bo i na nie kapowie byli łakomi. Podawałem adresy rodziny, by ją wszystkim zawiadomić, by przestrzec osoby, o które byłem pytany na Gestapo, a z którymi wyparłem się znajomości.
– Trzymajcie się!
– Trzymajcie za wszelką cenę!
– To długo tak nie może potrwać!
– Wyjdziecie niedługo na wolność!
Łzy płynęły im, kiedy patrzyli na moją wynędzniałą twarz, ostrzyżoną głowę, poranione ręce.
– Skądżeście się dowiedzieli, że jestem na Harmenzach?
– Ksiądz dziekan Skarbek z Oświęcimia powiedział nam, że ksiądz jest na Harmanzach.
– Kapo wziął dla panów już parę razy od nas duże paczki.
– Ja dałem wełniany pulower.
– Ja dwie pary rękawiczek.
– Ja dwa kilo słoniny.

Słuchałem litanii darów serdecznych, które nigdy do nas, szarej braci, nie dotarły.
– Jak sam przyjedzie – proszę nie dawać mu nic, chyba coś na odczepnego.
– On zawsze domaga się wódki dla chorych na tyfus!
– Ależ u nas tyfusu jeszcze nie ma!
– Co więc robić?
– Teraz ich upijcie, żebym mógł ich zawieźć pijanych do komando, to nic nie będą pamiętać.
– Damy dzisiaj dużo, żebyście mieli na święta.
Kochane i ofiarne serca polskie!

Niewiasty znosiły bez przerwy, dawały ze swoich skromnych wojennych zapasów, co tylko mogły pomieścić nasze worki.
Tak, to były polskie domy, polskie serca.
– Nie myślcie, że jesteście tam sami!
– Co dzień za was się modlimy.
– Nigdy o was nie zapomnimy!
– Na litość Boską – trzymajcie się!

Pokazywano mnie dzieciom:
– Patrz! Człowiek z drugiego świata jest u nas w gościnie! Człowiek zza drutów kolczastych!
Kapo i esman chwiali się mocno na nogach, tłumaczyli bez przerwy, jacy to oni dobrzy, biją tylko, gdy kto zasłuży, i to nie mocno (kapo miał na sumieniu wielu zabitych więźniów, esmana nie znałem). Łzy leciały przy pożegnaniu; takie wielkie, serdeczne, z dobrego serca płynęły. Cichutko w kieszeni spoczywały medaliki z Częstochowską Panią. Głęboko zaszyty w pasiaku medalik towarzyszył nam na każdy oświęcimski dzień. Nie był od matki, ale był od dobrych, kochanych ludzi.

Wieczorną godziną nikt z Polaków na Hermanzach nie spał. Czekali na wiadomości więcej niż na chleb. Słuchali z zapartym oddechem.
– To jednak pamiętają o nas jeszcze. Nie wymazali z pamięci?
– Widzisz! Należymy do ludzi jeszcze!

Biedne, skołatane dusze, kiedy posłyszały o odrobinie ludzkiego serca, topniały w wylewności wszystkich uczuć, dobrych i obojętnych, dawały upust beznadziejności swego położenia. Posypały się pytania.
– a wiedzą, jak my jeść dostajemy?
– Jak nas biją?
– Jak ciężko pracować musimy?
– Jakie mamy marne ubrania?
– Wiedzą wszystko – wiedzą, ilu nas dziennie umiera, ilu gazują, wszystko wiedzą.
– Toś ty był w środku w domu?
– Siedziałeś przy stole?
– Rozmawiałeś tak jak z nami?
– Adam, mów wszystko – wszystko, co widziałeś!

Stawiali dziecinne pytania. Dym z papierosów przesłaniał łóżka. Każdy delektował się otrzymanym papierosem. Jak w wielki święto palili po całym. Stawiali dziecinne pytania, bo chcieli zachłysnąć się życiem rodzinnym, wyczarować wzrokiem duszy własne wspomnienia, twarze najbliższych. Przypomnieć sobie ubrania, meble, uśmiech drogich, pozostawionych osób. Długo w nos słychać było wzdychania, a czasem szloch, taki męski, tajony”. (…)

W imię Prawdy! C. D. 63

31 października 2023 roku

Tego dnia przeczytałem jeden z wierszy czytanych na Mszach Świętych za Ojczyznę celebrowanych przez bł. Ks. Jerzego Popiełuszkę:

MODLITWA POWSZECHNA

,,Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemi wedle obyczaju –
już nie wrócimy, bośmy z tego kraju
wygnali prawa narodu i nieba –
i kraj już nie ten i straszno w tej ziemi,
gdzie chleb wdeptany butami brudnymi.
Lecz choć kraj ten tak boleśnie zmieniony,
Tu trwanie nasze – tu nasze ufanie.
Który obalasz i prawa, i trony,
Spraw niechaj dom nasz znów się domem stanie.
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie –
przywróć tych, co jak ptaki rozgonione burzą –
bo i naszą jest winą ich niepowracanie.
Daj mowę dawną – przywróć dawne strony
Tym odepchniętym i tym pogardzonym –
a gniazdo niechaj czyste na nich czeka,
bo to jest prawo ptaka – i człowieka.
Módlmy się, niechaj nam wybaczą rozstanie,
spraw niechaj dom nasz ich domem się stanie.
– Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

Do kraju tego, gdzie pierwsze pokłony
bywały niegdyś Tobie oddawane –
a dziś oto nam Boga zmylono z szatanem,
a dziś kto włada ten bywa chwalony –
choć temu, który kark najniżej zgina
fałsz jest zapłatą, i wzgarda i drwina –
byśmy pomiędzy szatanem a Bogiem
wybrali – iść daj nam choćby przez ogień.
Za niepokorne karku uginanie –
spraw niechaj dom nasz znów Twoim się stanie.
– Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie”.

Ja w nich

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: «Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś.

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich». J 17, 20-26

Czytaj dalej Ja w nich