Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”. Mt 22, 11-14
Wyobraź sobie najwspanialszą ucztę, na którą zostałeś zaproszony całkowicie bezinteresownie… Wiesz, że wszystkiego będzie pod dostatkiem… Każdy człowiek marzył, żeby znaleźć się na tej wybornej uczcie… Zaproszono wielu… Niestety większość pogardziła zaproszeniem:
Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.
Mt 22, 5-6
Ty jednak znalazłeś się w gronie tych, którzy udali się na ucztę… Teraz wyobraź sobie przechodzącego Króla, który przygląda się Tobie… Jego wzrok przenika Twoje serce… Co widzi?… Czy jest w nim miłość na wzór Syna Króla – Jezusa Chrystusa?… Poczuj na sobie Jego wzrok?… Czy czujesz się godnym bycia w obecności Boga Najwyższego?… Czy Twoje życie jest przepełnione miłością?… Czy dokonała się już w Tobie całkowita przemiana?… A może nadal podążasz ślepo za marnością?… Może to właśnie Ty dzisiaj oniemiejesz i otrząśniesz się dzięki temu słowu? Lepiej dzisiaj niż na sądzie ostatecznym…
Przypominają mi się słowa ks. Olszewskiego, który mówił o diable proszącym podczas egzorcyzmu, żeby go nie wtrącać do piekła, a ludzie walą drzwiami i oknami do otchłani i jeszcze przepychają się w drodze…
Dziękuję Ci Panie za to słowo, które zachęca mnie do nieustannej przemiany mojego serca… Wciąż wpatruję się w Twoją miłość… Uczę się jej na nowo i proszę, abym mógł spotkać się z Tobą i być godnym przebywania w Twojej chwale…