W imię Prawdy! C. D. 376

17 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w katechizmie według Summy Teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

,,— Czy ta bojaźń synowska ma związek z darem Ducha Świętego, który nazywamy darem bojaźni?
— Tak, ta bojaźń synowska ma związek z darem Ducha Świętego, który nazywamy da-rem bojaźni.
— W takim razie do tego daru Ducha Świętego, który nazywamy darem bojaźni, przyporządkowana jest w sposób specjalny cnota teologalna nadziei?
— Tak, do tego daru Ducha Świętego, który nazywamy darem bojaźni, przyporządkowana jest w sposób specjalny cnota teologalna nadziei.
— Na czym co do zasady polega ten dar Ducha Świętego nazywany darem bojaźni?
— Polega na tym, że dzięki niemu człowiek pozostaje poddany Bogu i działaniu Ducha Świętego, nie stawiając Mu oporu, lecz wprost przeciwnie, odnosząc się do Niego z czcią i unikając oddalenia się od Niego.
— Na czym właściwie polega różnica pomiędzy darem bojaźni i cnotą nadziei?
— Polega ona na tym, że cnota nadziei odnosi się bezpośrednio do nieskończonego dobra, jakim jest Bóg, które to dobro należy osiągnąć dzięki pomocy, jaką otrzymuje- my od Niego samego, podczas gdy dar bojaźni dotyczy bardziej zła, które wynikłoby dla nas z powodu oddzielenia od Boga i Jego utraty poprzez oddalenie się za sprawą grzechu od Bożej pomocy, której On nam udziela, aby nas do siebie doprowadzić.
— Czy cnota nadziei góruje nad darem bojaźni?
— Tak, tak jak wszystkie cnoty teologalne, zawsze górujące nad darami. W tym wypad-ku dzieje się tak również z tego powodu, iż cnota nadziei odnosi się do dobra, którego posiadanie jest celem, podczas gdy dar bojaźni dotyczy zła, które wynikłoby z braku tego dobra.
— Czy bojaźń, która odnosi się do daru Ducha Świętego, jest nieodłączna od doskonałej miłości Boga?
— Tak, bojaźń, która odnosi się do daru Ducha Świętego, jest nieodłączna od doskonałej miłości Boga, gdyż ta miłość jest jej przyczyną.
— Czy bojaźń synowska może współistnieć wraz z bojaźnią niewolniczą, jeśli ta będzie jednak pozbawiona cech złej bojaźni?
— Tak, bojaźń synowska może współistnieć wraz z bojaźnią niewolniczą, pozbawioną jednak cech złej bojaźni. Bojaźń niewolnicza jest nazywana bojaźnią zaczątkową, która wraz ze wzrostem miłości także wzrasta i osiąga stopień bojaźni synowskiej, całkowicie przenikniętej miłością Boga, którego uważa wówczas człowiek za swoje jedyne prawdziwe dobro i którego utrata byłaby dla człowieka największym złem, a nawet w pewnym sensie złem jedynym.
— Czy w ojczyźnie, czyli niebie, będzie jeszcze istniała bojaźń?
— Tak, w naszej ojczyźnie, w niebie, będzie jeszcze istniała bojaźń, ale w swoim ostatnim stopniu doskonałości i pozbawiona charakteru, który miała na ziemi.
— Jaki będzie zatem w niebie ten akt bojaźni synowskiej?
— Będzie on zawsze zawierał element świętej bojaźni przed nieskończoną wielkością dobra Bożego i Jego majestatu, ale już nie będzie drżenia ze strachu, a także obawy przed utratą szczęścia. Będzie to zatem raczej drżenie uwielbienia powodujące zachwyt Bogiem, który jest nieskończenie ponad wszystkim w naturze, ponieważ święci będą wiecznie mieli żywą świadomość tego, że ich nieskończone szczęście pochodzi jedynie od Boga.”

Tego dnia minął rok od brutalnego uderzenia mnie w trakcie posługi kapłańskiej. Czy w tym czasie poinformowane władze kościoła i państwa doprowadziły sprawcę do konsekwencji jego czynu? Niestety NIE…

W imię Prawdy! C. D. 375

17 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w katechizmie według Summy Teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

,,O darze bojaźni, który jest przyporządkowany cnocie nadziei, oraz o bojaźni niewolniczej i bojaźni synowskiej.
— Czy tylko dla wiernych tyjących na ziemi cnota nadziei stanowi wzmocnienie woli przeciwko wszystkiemu, co mogłoby doprowadzić do przesady w bojaźni Bożej, czyli do strachu, że nie osiągnie się pewnego dnia posiadania Boga?
— Tak, tylko dla wiernych będących na ziemi cnota nadziei stanowi wzmocnienie woli przeciwko wszystkiemu, co mogłoby być nieodpowiednie w bojaźni, a chodzi tutaj o strach, że nie osiągnie się pewnego dnia posiadania Boga.
— Czy istnieje pewien rodzaj bojaźni, która jest zawsze co do zasady dobra i która zawsze odnosi się do cnoty nadziei?
— Tak, istnieje pewien rodzaj bojaźni, która jest zawsze co do zasady dobra i która za-wsze odnosi się do cnoty nadziei.
— Jak nazywa się ten rodzaj bojaźni, która jest zawsze co do zasady dobra i która zawsze odnosi się do cnoty nadziei?
— To bojaźń Boża nazywana bojaźnią synowską.
— Co należy rozumieć poprzez bojaźń Bożą nazywaną bojaźnią synowską?
— Jest to bojaźń, która powoduje święty szacunek wobec Boga z powodu Jego wspaniałości i nieskończonej dobroci Jego majestatu, a także obawę przed obrażeniem Boga w jakikolwiek sposób oraz wystawieniem się na niebezpieczeństwo Jego utraty z powodu czegoś, co uniemożliwiłoby nam cieszenie się Nim wiecznie w niebie.
— Czy jest jakiś inny rodzaj bojaźni oprócz bojaźni synowskiej?
— Tak, a nazywana jest ona bojaźnią niewolniczą.
— Co oznacza ta nazwa „bojaźń niewolnicza”?
— Oznacza ona uczucie należące do niższego porządku, które jest właściwe niewolnikom i które powoduje obawę przed panem z powodu kar i dolegliwości, jakie ten jest w stanie wymierzyć i zesłać.
— Czy bojaźń przed karą lub dolegliwością, którą Bóg może wymierzyć lub zesłać, jest zawsze powodem dla bojaźni niewolniczej?
— Tak, ta bojaźń przed karą lub dolegliwością, którą Bóg może wymierzyć lub zesłać, jest zawsze powodem dla bojaźni niewolniczej. Jednakże bojaźń ta nie zawsze jest na tyle niedoskonała, by wiązać się z grzechem.
— Kiedy bojaźń niewolnicza jest na tyle niedoskonała, by wiązać się z grzechem?
— Dzieje się tak wtedy, gdy kara lub dolegliwość, albo też utrata jakiegoś dobra, będące przedmiotem tej bojaźni, są jednocześnie rzeczą, której się obawiamy jako największe- go zła.
— Czy jeśli zatem obawiamy się tego zła nie jako zła największego, ale podporządkowując je temu, co byłoby utratą dobra, którym jest Bóg, będący dobrem godnym ukochania ponad wszystko, to czy ta bojaźń niewolnicza nie jest rzeczą złą?
— Nie, w takim przypadku jest ona nawet rzeczą dobrą, choć nadal należy do niższego porządku oraz wciąż jest mniej dobra niż bojaźń synowska.
— Dlaczego jest ona mniej dobra niż bojaźń synowska?
— Dlatego, że bojaźń synowska nie przejmuje się wcale utratą dóbr stworzonych, lecz dba o to, by posiadanie dobra niestworzonego, którym jest Bóg, pozostało niezagrożone.
— Zatem bojaźń synowska obawia się jedynie utraty nieskończonego dobra, którym jest Bóg, lub tego, co mogłoby przeszkodzić w doskonałym posiadaniu Boga?
— Tak, bojaźń synowska obawia się jedynie utraty nieskończonego dobra, którym jest Bóg, lub tego, co mogłoby przeszkodzić w doskonałym posiadaniu Boga”.

W imię Prawdy! C. D. 374

17 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Nakłoń swego ucha i wysłuchaj mnie, Panie,
bo biedny jestem i ubogi.
Strzeż mojej duszy, bo jestem pobożny,
zbaw sługę Twego, który ufa Tobie.
Ty jesteś moim Bogiem,
Panie, zmiłuj się nade mną,
bo nieustannie wołam do Ciebie.
Uraduj duszę swego sługi,
ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę.
Tyś bowiem, Panie, dobry i łaskawy,
pełen łaski dla wszystkich, którzy Cię wzywają.
Wysłuchaj, Panie, modlitwę moją
i zważ na głos mojej prośby.
W dniu utrapienia wołam do Ciebie,
ponieważ Ty mnie wysłuchasz.
Nie ma wśród bogów równego Tobie, Panie,
ani Twemu dziełu inne nie dorówna.
Przyjdą wszystkie ludy przez Ciebie stworzone
i Tobie, Panie, oddadzą pokłon,
będą sławiły Twe imię.
Bo Ty jesteś wielki i czynisz cuda,
tylko Ty jesteś Bogiem.
Naucz mnie, Panie, Twej drogi,
bym postępował według Twojej prawdy,
nakłoń me serce, by lękało się Twego imienia.
Będę Cię wielbił z całego serca, Panie mój i Boże,
i na wieki będę sławił Twoje imię.
Bo wielkie było dla mnie Twoje miłosierdzie,
a życie moje wyrwałeś z głębin Otchłani.
Boże, pyszni przeciw mnie powstali
i zgraja zuchwalców czyha na me życie,
a nie mają oni względu na Ciebie.
Ale Tyś, Panie, Bogiem łaski i miłosierdzia,
do gniewu nieskory, łagodny i bardzo wierny.
Wejrzyj na mnie i zmiłuj się nade mną,
siły swej udziel słudze Twojemu,
ocal syna swojej służebnicy!
Daj mi znak dobroci,
aby ujrzeli ze wstydem ci, którzy mnie nienawidzą,
żeś Ty, Panie, mnie wspomógł i pocieszył”. Ps 86

,,Nabot Jizreelita miał winnicę w Jizreel obok pałacu Achaba, króla Samarii. Achab zatem zwrócił się do Nabota, mówiąc: «Oddaj mi na własność twoją winnicę, aby została przerobiona dla mnie na ogród warzywny, gdyż ona przylega do mego domu. A ja dam ci za nią winnicę lepszą od tej, chyba że wydaje ci się słuszne, abym ci dał pieniądze jako zapłatę za nią». Nabot zaś odpowiedział: «Niech mnie Pan broni przed tym, bym miał ci oddać dziedzictwo mych przodków».
Achab przyszedł więc do swego domu rozgoryczony i rozgniewany słowami, które Nabot Jizreelita wypowiedział do niego, a mianowicie: «Nie dam tobie dziedzictwa moich przodków». Następnie położył się na swoim łożu, odwrócił twarz i nic nie jadł.
Niebawem przyszła do niego Izebel, jego żona, i zapytała go: «Czemu duch twój jest tak rozgoryczony, że nic nie jesz?» On zaś jej odpowiedział: «Bo rozmawiałem z Nabotem Jizreelitą. Powiedziałem mu: Sprzedaj mi twoją winnicę za pieniądze albo, jeśli chcesz, dam ci zamiast niej inną. A on powiedział: Nie dam tobie mojej winnicy». Na to rzekła do niego Izebel, jego żona: «To ty teraz sprawujesz rządy królewskie nad Izraelem. Wstań, jedz i bądź dobrej myśli. To ja ci dam winnicę Nabota Jizreelity».
Potem w imieniu Achaba napisała listy i opieczętowała jego pieczęcią, a następnie wysłała do starszyzny i dostojników, którzy byli w mieście, sąsiadujących z Nabotem. W listach tak napisała: «Ogłoście post i posadźcie Nabota przed ludem. Posadźcie też naprzeciw niego dwóch ludzi nikczemnych, by zaświadczyli przeciw niemu, mówiąc: „Zbluźniłeś Bogu i królowi”. Potem go wyprowadźcie i kamienujcie, tak aby zmarł».
Jego współobywatele, starsi oraz dostojnicy mieszkający w mieście zrobili, jak im Izebel poleciła i jak było napisane w listach, które do nich wysłała. A więc ogłosili post i posadzili Nabota przed ludem. Potem przyszło dwóch ludzi nikczemnych, którzy zasiadłszy przed nim, zaświadczyli przeciw niemu, mówiąc: «Nabot zbluźnił Bogu i królowi». Dlatego wyprowadzili go za miasto i ukamienowali go, wskutek czego zmarł. Sami zaś posłali do Izebel, aby powiedzieć: «Nabot został ukamienowany i zmarł».
Kiedy więc Izebel usłyszała, że Nabot został ukamienowany i zmarł, powiedziała Achabowi: «Wstań, weź w posiadanie winnicę Nabota Jizreelity, której nie zgodził się dać ci za pieniądze, bo Nabot nie żyje, lecz umarł». Kiedy tylko Achab usłyszał, że Nabot umarł, zaraz wstał, aby zejść do winnicy Nabota Jizreelity i wziąć ją w posiadanie”. 1 Krl 21, 1b-16

,,Usłysz, Panie, moje słowa,
zważ na moje jęki.
Wytęż słuch na głos mojej modlitwy,
Królu mój i Boże.
Bo Ty nie jesteś Bogiem,
któremu miła nieprawość,
zły nie może przebywać u Ciebie,
nie ostoją się przed Tobą nieprawi.
Nienawidzisz wszystkich,
którzy zło czynią.
Zgubę zsyłasz na każdego, kto kłamie.
Pan brzydzi się człowiekiem podstępnym i krwawym”. Ps 5

,,Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich, Panie,
i światłem na mojej ścieżce”. Ps 119, 105

„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb! A ja powiadam wam: Nie opierajcie się złu; a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi. A jeśli kto chce się z tobą procesować i zabrać ci tunikę, zostaw mu w dodatku płaszcz. A jeżeli kto cię kto zmuszać będzie, abyś szedł z nim jedną milę, to idź z nim dwie. Prosi cię kto – daj mu; i nie odwracaj się od tego, który chce od ciebie pożyczyć.” Mt 5, 38-42

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

„w. 39 Żebyście się nie sprzeciwiali złemu. Złem nazywa krzywdę odebraną. I stąd nowochrzczeńcy (także się litery trzymając) błąd swój wywierają, twierdząc, iż się chrześcijaninowi pozywać ani prawować niegodzi. Jako i Luter stąd dowodził, że się Chrześcijanie Turkom hronić nie mają, ani przeciwko nim walczyć. Lecz Pan Chrystus temi słowy nie zakazuje prawnej, albo innej sprawiedliwej obrony; ale cierpliwości uczy, aby człowiek z swojej strony wolał raczej krzywdę cierpieć, a niźli się mścić albo prawować. Bo ani Pan Chrystus, ani Paweł święty tej się litery trzymali, o nastawieniu drugiego policzka.
w. 42. Który cię prosi, daj mu. Nauczał był że się nie należy opierać złu, teraz nadto pobudza do hojności i ochotnego świadczenia dobrodziejstw. – Nie odwracaj się. Nie wzbraniaj się dać pożyczki”.

W imię Prawdy! C. D. 373

17 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,W Tobie, Panie, ucieczka moja,
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca,
z ucisku złoczyńcy i ciemiężyciela.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem,
Ciebie zawsze wysławiałem.
Stałem się dla wielu przedmiotem podziwu,
Ty bowiem byłeś mym potężnym wspomożycielem.
Pełne Twojej chwały były moje usta,
sławiłem Cię przez dzień cały.
Nie odtrącaj mnie, gdy będę stary,
nie opuszczaj, gdy siły ustaną.
Albowiem moi wrogowie o mnie rozprawiają,
ci, co czyhają na me życie, odbywają narady.
Mówią: „Bóg go opuścił,
gońcie go i chwytajcie,
bo nikt go nie uratuje”.
Boże, nie stój z daleka ode mnie,
Boże, pośpiesz mi z pomocą!
Niech się zawstydzą i upadną wrogowie mej duszy,
niech się hańbą i wstydem okryją
szukający nieszczęścia mojego”. Ps 71

,,Do Ciebie wznoszę oczy,
który mieszkasz w niebie.
Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów,
oczy służebnicy na ręce jej pani,
Tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu,
dopóki się nie zmiłuje nad nami.
Zmiłuj się nad nami, zmiłuj się, Panie,
bo mamy już dosyć pogardy.
Ponad miarę nasza dusza jest nasycona
szyderstwem zarozumialców i pysznych pogardą”. Ps 123

,,Gdyby Pan nie był po naszej stronie,
przyznaj, Izraelu,
Gdyby Pan nie był po naszej stronie,
gdy ludzie przeciw nam powstali,
Wtedy żywcem by nas pochłonęli,
kiedy gniew ich przeciw nam zapłonął.
Wówczas zatopiłaby nas woda,
potok by popłynął nad nami,
wówczas potoczyłyby się nad nami wezbrane wody.
Błogosławiony Pan, który nas nie wydał
na pastwę ich zębom.
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników;
sidło się podarło i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana,
który stworzył niebo i ziemię”. Ps 124

W imię Prawdy! C. D. 372

16 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w katechizmie według Summy Teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

„— Jaka jest forma nauczania kościelnego, która jest dostosowana do wszystkich wiernych i jest szczególnie używana przez Kościół?
— Jest to forma nauczania nazywana katechizmem.
— Wszyscy wierni mają zatem obowiązek znać nauczanie katechizmowe i stosować się do niego w takim zakresie, w jakim jest to tylko możliwe?
— Tak, jest to ścisły obowiązek wszystkich wiernych.
— Czy to nauczanie katechizmowe ma specjalną wartości i autorytet?
— Tak, to nauczanie katechizmowe jest udostępnieniem dla wszystkich tego, co najwspanialsze i najdoskonalsze z całego porządku najwyższych prawd, i jest też odpowiednim pokarmem dla naszego rozumu.
— Kto jest autorem tego nauczania?
— Jest nim sam Kościół w osobach najzdolniejszych i największych swoich teologów.
— Czy można powiedzieć, że to nauczanie jest właściwym owocem darów mądrości i rozumu w Kościele Bożym?
— Tak, to nauczanie jest właściwym owocem darów mądrości i rozumu w Kościele Bożym, gdyż nie jest niczym innym jak odtworzeniem, choć w różnym stopniu, najwspanialszego z tych owoców, którym jest Summa Teologiczna Świętego Tomasza z Akwinu.
— Czy Summa Teologiczna Świętego Tomasza z Akwinu cieszy się specjalnym autorytetem w Kościele?
— Tak, i Kościół nakazuje wszystkim, którzy nauczają w jego imieniu, by inspirowali się nią w swoim nauczaniu (Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., kan. 589 i 1366, obecnie Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r., kan. 251-252).
— Nie ma zatem niczego lepszego niż życie tym nauczaniem?
— Nie, nie ma niczego lepszego niż życie tym nauczaniem, gdyż w ten sposób jesteśmy pewni tego, że żyjemy w pełni światła rozumu i wiary.

— Czy z nadziei, biorąc pod uwagę rację, na której się ona opiera, wynikają w sposób konieczny nasze cnotliwe i zasługujące uczynki, których dokonujemy pod wpływem działania Boga pomagającego nam osiągnąć siebie samego takim, jakim pragnie się nam dać w swoim niebie?
— Tak, to właśnie z nadziei, biorąc pod uwagę rację, na której się ona opiera, wynikają w sposób konieczny nasze cnotliwe i zasługujące uczynki, których dokonujemy pod wpływem działania Boga pomagającego nam osiągnąć siebie samego takim, jakim pra-gnie się nam dać w swoim niebie.
— Byłoby zatem grzechem przeciwko nadziei liczyć na to, że pewnego dnia posiądzie się Boga, trwając w przekonaniu, iż jest to możliwe bez wysiłku polegającego na przygotowaniu się do tego poprzez nadprzyrodzone cnotliwe życie?
— Tak, to byłoby grzechem przeciwko nadziei.
— Jak nazywa się taki grzech?
— Nazywa się on zuchwalstwem.
— Czy tylko taki grzech można popełnić przeciwko cnocie nadziei?
— Nie, jest jeszcze inny grzech, który nazywa się rozpaczą.
— Na czym polega grzech rozpaczy?
— Polega on na tym, że z powodu tego wzniosłego dobra, którym jest posiadanie Boga takim, jakim jest, albo też z powodu pewnych trudności w nas lub wokół nas powodujących problemy z praktykowaniem nadprzyrodzonego życia cnotą, obrażamy Boga, myśląc, że nigdy nie będziemy w stanie prowadzić takiego życia lub osiągnąć tego wzniosłego dobra. Rezygnujemy ze wzywania Boga o pomoc i przestajemy liczyć na Niego, tak jakby Bóg już więcej miał nam nie pomagać, choć tak naprawdę nie ma ku temu powodów.
— Czy grzech rozpaczy jest grzechem szczególnie poważnym?
— Ten grzech jest w pewnym sensie najpoważniejszym ze wszystkich, gdyż czyni nie-możliwymi wszystkie wysiłki zmierzające do nadprzyrodzonego dobra i powoduje, że grzesznik w pewnym sensie sam siebie potępia.
— Człowiek zatem nigdy nie ma prawa do rozpaczy, bez względu na to, jak wielka byłyby jego nędza i słabości moralne?
— Nie, człowiek nigdy nie ma prawa do rozpaczy, gdyż miłosierdzie Boga i Jego moc nieskończenie przeważają nad tą nędzą i słabościami ludzkimi, bez względu na to, jak wielkie mogłyby one być.
— Co człowiek powinien robić, gdy widząc swoją nędzę i słabości, czuje się przytłoczony przez ich ciężar?
— Powinien natychmiast odpowiedzieć na działanie łaski, która zawsze zaprasza go do zwrócenia się do Boga, z mocną nadzieją, że Bóg zlituje się nad nim, pomoże mu pod-nieść się i obdarzy go siłą, by żył prawdziwym życiem nadprzyrodzonym oraz zasłużył pewnego dnia na posiadania Boga w niebie.
— Jaka może być formuła aktu nadziei jako aktu cnoty teologalnej?
— Może być taka:
Mam nadzieję, o Boże mój, że dla zasług Pana naszego Jezusa Chrystusa dasz mi łaskę do zbawienia potrzebną, a jeśli przykazania Twoje zachowam — chwałę w życiu przyszłym; boś to sam obiecał, a jesteś dobry, miłosierny i w obietnicach swoich wierny. Boże mój, po- mnóż nadzieję i ufność moją.
— Czy ta formuła może być jeszcze krótsza?
— Tak, może być odmawiana także w takiej formie:
Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmogący i miłosierny; Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie.
— Kto może uczynić taki akt nadziei?
— Wszyscy wierzący, którzy są na ziemi, mogą uczynić taki akt nadziei.
— Czy święci w niebie mają cnotę nadziei?
— Nie, święci w niebie nie mają cnoty nadziei, gdyż cieszą się już tym szczęściem Boga, w przeciwieństwie do tych wszystkich, którzy mają nadzieję dopiero je posiąść.
— Czy potępieni w piekle mają cnotę nadziei?
— Nie, potępieni w piekle nie mają wcale cnoty nadziei, gdyż szczęście Boga, zasadniczy przedmiot tej cnoty, jest dla nich na zawsze nieosiągalny (tamże).
— Czy dusze w czyśćcu mają cnotę nadziei?
— Tak, dusze w czyśćcu mają cnotę nadziei, choć akt tej cnoty nie jest w całości taki sam, jak ten, który jest możliwy dla wiernych na ziemi, gdyż czekając na szczęście od Boga, którego jeszcze nie mają, nie muszą już liczyć na Bożą pomoc, by na owo szczęście zasłużyć, a to z tego powodu, że już niczego nie są w stanie zasługiwać; przy czym wiedzą oni, że szczęścia tego utracić już nie mogą, bo i popełnienie przez nich grzechu nie jest już możliwe”.