Teraz jednak nabierz ducha, Zorobabelu, mówi Pan, nabierz ducha, arcykapłanie Jozue, synu Josadaka, nabierz też ducha cały ludu ziemi, mówi Pan. Do pracy! Bo Ja jestem z wami, mówi Pan Zastępów. Według przymierza, które zawarłem z wami, gdyście wyszli z Egiptu, duch mój stale przebywa pośród was. Nie lękajcie się!»” Ag 2, 4-5
Niezależnie od tego, jaki jest stan Twojej duszy – powyższe słowa mogą być dla Ciebie wielkim pokrzepieniem… Tym fragmentem Bóg podniósł mnie kiedyś w chwilach największego duszpasterskiego doświadczenia… Te słowa od dawna są przyklejone do mojego klęcznika i przypominają mi o tym, że Bóg jest ze mną… W szerszym kontekście prorok Aggeusz mówi o świątyni, którą Bóg pozwolił zburzyć, ponieważ każdy dbał o siebie, a nie Jego świątynię… Ta zaś legła w gruzach… Po czym mówi do Zorobabela i całego ludu – nabierz Ducha, do pracy, jestem z wami, duch mój jest pośród was. Odbudujemy tę świątynię, a blask jej będzie jeszcze piękniejszy…
Świątynia mojego kapłańskiego serca też legła kiedyś w gruzach… Ciężko było mi wytrzymać uderzenia tych, których najbardziej kochałem… Nie miałem w sobie pokory i uniżenia… Myślałem, że nie należy mi się takie traktowanie… Nawet przez sekundę miałem ochotę przestać spalać się dla młodzieży… Diabeł wypuścił w moje serce trującą strzałę, która miała zabić we mnie ducha służby… Na szczęście Bóg przejął tę strzałę i pozwolił tylko na lekkie draśniecie mojego serca… Wiedział co robi… Dzięki draśnięciu zaczęła wylewać się pycha… Po czym dał mi wiele chwil pocieszenia na rekolekcjach ignacjańskich, po których wróciłem, jak nowonarodzony 🙂 Po czym od dawna już doświadczam, że Bóg jest ze mną i buduje od nowa świątynie mojego serca i relacje z Nim oraz z ludźmi, którym służę… Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałem, że każda Boża budowla musi mieć fundament pokory…
Dziękuję Ci Panie za to, że wciąż jesteś przy mnie – słabym grzeszniku, który jeszcze wiele nie widzi… Prowadź mnie według swojej woli, bym mógł z pokorą oddawać Tobie chwałę… Niech Twoje imię będzie rozsławione w każdym moim działaniu…
Jeszcze słówko o Ewangelii:
Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Łk 9, 22
Uświadamiam sobie, że Jezus był człowiekiem chodzącym z pewnym wyrokiem… Wiedział o tym… Po to przyszedł… Uczynił to z wielką miłością i pokorą… Zaczynam przekonywać się coraz bardziej, że moja droga nie będzie inna… Coraz mniej boję się doświadczeń i jestem gotów na to, co Bóg będzie chciał ze mną uczynić… Podczas jednego z rozważań różańcowych na wakacyjnych szlakach – zatrzymałem się na ukoronowaniu cierniem… Nie mogłem zrozumieć, jak Król królów mógł dostać koronę z cierniami… A Pan mówi do mnie szeptem, że idąc za Nim nie mogę spodziewać się korony chwały, lecz podobnych cierni… Przestałem już pragnąć swojej chwały – to marność nad marnościami… Natomiast dla Jego chwały mogę cierpieć i umierać…