Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Łk 14, 25-27. 33
Już widzę tłumy ludzi, którzy po tych słowach zaczną wątpić w Jezusa i Jego trudną naukę. Jak te słowa mają się do największego przykazania miłości, które Chrystus wielokrotnie głosił i sam przypieczętował je swoją męczeńską śmiercią na krzyżu? O jaką nienawiść tutaj chodzi?
Myślę, że Jezus pragnie naszej totalnej, wewnętrznej wolności w służbie dla Bożego Królestwa. Każdy człowiek, który jest zbytnio przywiązany do rodziców, dzieci, przyjaciół, znajomych, siebie samego, a także pasji lub rzeczy materialnych – nie jest w stanie pójść radykalnie za słowami Boga. Takiego człowieka zawsze będą ograniczali ludzie lub jakieś życiowe sprawy. Chrystus natomiast pragnie, abyśmy poszli za Nim na maksa. Ciekawe jest to, że taka ekstremalna droga nie jest tylko dla kapłanów i osób konsekrowanych. Są także wspaniali ludzie świeccy, którzy robią fenomenalną, tytaniczną pracę dla Królestwa Bożego. Można tu powiedzieć dla przykładu o całych rodzinach z neokatechumenatu, które wyjeżdżają na misje, aby zasiewać ziarna Ewangelii na spragnionej glebie azjatyckiego kontynentu.
Nie zachęcam Cię dzisiaj do całkowitego wyrzekania się więzów rodzinnych. Kochaj swoich bliskich, ale nie pozwól, aby oni ograniczali Twoją osobistą relację z Bogiem i zaangażowanie się w dzieło ewangelizacji. Bóg zawsze ma być na pierwszym miejscu w Twoim sercu. Jeżeli coś innego jest na szczycie, to proś Pana o łaskę przewartościowania. Polecam w tym temacie rewelacyjny wpis (http://rozterkikatolika.pl/rozterki/piramida-wartosci)
Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch Boży na was spoczywa. Por. 1 P 4, 14
Nie zaryzykuję stwierdzenia, że złorzeczenie nam przez ludzi ze względu na Chrystusa jest miernikiem świętości, ale trzeba przyznać, że radykalne pójście za Jezusem często będzie wiązało się ze sprzeciwem ludzi – i to najbliższych. W ten sposób Pan Bóg oczyszcza nasze serca i patrzy, ile jesteśmy w stanie oddać Mu.
Paradoksalnie zauważam, że jednym z największych przejawów miłości do bliźnich może być mówienie im prawdy i pokazywanie, że na pierwszym miejscu jest Bóg. Oni nie muszą zrozumieć tego od razu. Ale, gdy przyjdzie ten czas, to jeszcze podziękują za to, że daliśmy im świadectwo radykalnej miłości do Boga. Nie ma piękniejszego daru miłości dla rodziny.
Panie Jezu, dla Ciebie wyrzekam się wszystkiego, co posiadam. Oddaję to Tobie. Ty jesteś dla mnie wszystkim i nie potrzebuję już nic. Niech się dzieje Twoja święta wola.
Dzisiaj polecam bardzo ciekawe świadectwo Pana Amaro, który porzucił życie w showbiznesie dla Pana Boga:
oraz