W imię Prawdy! C. D. 140

12 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie treści z żywotu św. Arkadyusza:

,,W Cezarei Maurytańskiej, jednem z większych miast tegoż kraju, sędzia postanowiony na gładzenie chrześcijan, przechodził innych okrucieństwem i zapamiętałą do nich nienawiścią. Tam mieszkał pewien chrześcijanin, imieniem Arkadyusz, a będąc jednym z najbogatszych i najznakomitszych obywateli Cezarei odznaczał się przy tem wielką pobożnością i miłosierdziem dla ubogich. W chwili gdy prześladowanie wszczęło się silniej, pomny na radę samego Pana Jezusa dozwalającego uchodzić z miejsc gdzie się jest narażonym na niebezpieczeństwo, jeżeli żaden obowiązek szczególny nie nakazuje komu pozostać, uszedł z miasta, jak to wielu innych czyniło. Nie śmiał tuszyć sobie aby miał dość męztwa do wytrwania w męczeństwie, i słusznie sądził, że w takim razie byłoby zuchwalstwem, jakby dobrowolnie wystawiać się na takowe, jeżeli godziwym sposobem mógł się go uchronić.

Lecz że Arkadyusz był jednym z najznakomitszych mieszkańców Cezarei, więc sędzia pogański w tem mieście zasiadający, nie mógł go pominąć i nie zapomniał o nim. Dnia pewnego posłał żołnierzy aby go przed nim stawiono. Ci przybywszy do jego mieszkania i nie znalazłszy Arkadyusza, dom cały splądrowali i aby nie wrócić z niczem do sędziego, ujęli i przyprowadzili krewnego Arkadyusza, którego tam zastali. Tyran rozgniewany, iż mu uchodzi z rąk najznakomitszy chrześcijanin Cezarei, którego najbardziej do wyparcia się wiary zmusić pragnął, kazał jego krewnego przed sobą stawionego uwięzić i póty trzymać w kajdanach , aż Arkadyusza odszukają, lub sam się pojawi. Skoro do świętego doszła wieść o tem, nie mogąc przenieść aby kto inny cierpiał z jego niejako przyczyny, czując w takim razie obowiązek narażenia się na męczeństwo, zaufał, iż mu Bóg potrzebnej do zniesienia takowego doda łaski, wyszedł przeto z ukrycia i sam stawił się przed Wielkorządcą cesarskim. ,,Panie – rzekł do niego – ponieważ z mojej to przyczyny zatrzymujesz w więzieniu mojego krewnego, więc oto sam stawię się przed tobą, prosząc abyś go uwolnił. Bo zresztą on nie mógłby cię oświecić w tem, co chcesz wiedzieć ode mnie, a na co ja gotów jestem dać ci odpowiedź”.

– ,,Przebaczam odrzekł sędzia, który zrazu chciał podstępną łagodnością ująć Arkadyusza – przebaczam i twojemu krewnemu i tobie samemu, chociaż zawiniłeś uchodząc, byleś oddał cześć bogom”. – ,,Oddać cześć bogom!” – zawołał z oburzeniem święty Męczennik – ty tego ode mnie domagasz się, bo nie wiesz czem jest chrześcijanin, który żyje tylko Chrystusem i w Chrystusie, a jeśli za niego umiera, śmierć jest dla niego najpożądańszym zyskiem. ,,Albowiem mnie żyć – jest Chrystus, a umrzeć – zysk”. Z tych słów i sposobu, jakim je Arkadyusz wymówił, przebiegły sędzia a w swoim niegodziwym zawodzie bardzo doświadczony, poznał, że w stawionym przed nim Wyznawcy objawia się męstwo, którą nie lada jakąś groźbą da się przełamać. Wydał więc rozkaz najokrutniejszy, na jaki tylko jego barbarzyństwo zdobyć się mogło: skazał go na męki najcięższe, jakie tylko mógł wymyśleć. ,,Niech więc umiera – zawołał – kiedy śmierci pragnie, lecz zadać mu śmierć powolną; a tak go męczyć żeby aż śmierci zapragnął, lecz jak najdłużej tę chwilę odwlekać. Niech będą jeszcze przy życiu patrzy na ciało swoje porąbane i posieczone jak na drzewo któremu poobcinano wszystkie gałęzie. Zobaczymy, jak go wtedy wspomoże Bóg jego”. Rozkazał przeto katom, aby mu najprzód potłukli stawy tak, aby wszystkie członki ciała jego poodstawały jedne od drugich.

Oprawcy stosując się do tego wyroku, a nie wiedząc dokładnie jak go spełnić, zaczynają od tego iż mu odcinają jeden kawałek po drugim od palców u rąk, odrzynając staw po stawie, i za każdą razą zatrzymują się nieco, aby męczennik dłużej cierpiał. Po ucięciu palców odcinają mu znowu jednę rękę po kostkę, potem po łokieć, a następnie przy samym ramieniu; po chwili toż samo robią z drugą i znowu czekają . Następnie każą mu kłaść się na grzbiecie, co święty spokojnie i pokornie wykonywał i znowu podobneż męczeństwa zadają mu w nogach, poczynając od palców, staw po stawie odcinanych, a przechodząc od kostki, potem do kolan i nareszcie odrywając nogi przy samych kulszach. Z Arkadyusza pozostał tylko tułów krwią zbroczony, lecz żył on jeszcze, i przez cały czas męki nie wydał ani jęku, ani najmniejszej oznaki niecierpliwości nie okazał. Tylko od chwili do chwili odzywał się coraz słabszym głosem, chwaląc Boga i zachęcając obecnych do wytrwałości w wierze. ,,Widzicie więc bracia kochani, – mówił do nich – że bogowie, którym każą nam cześć oddawać, są to bałwany ręką ludzką zdziałane, i że Bóg który mnie w tej strasznej męce podtrzymuje, wspiera i pociesza, jest jedynie prawdziwym Bogiem”. Nakoniec blizkim już będąc skonania, rzucił okiem na członki ciała swojego poodcinane i leżące obok niego, i rzekł: ,,Błogosławione członki: za chwile wrzucą was w ziemię i rozłączą was ode mnie. Lecz w dzień sądu ostatecznego połaczym się na nowo, i już wtedy na wieczną szczęśliwość.” A po tych słowach pomodliwszy się głośno za sędziego , który go był skazał na tą męczarnię, i za oprawców, którzy go męczyli, przestał już mówić, lecz żył jeszcze. Tyran widząc iż lud coraz silniej się burzył, i że nawet obecni poganie nie mogli powstrzymać się od płaczu, i objawiali oburzenie, z powodu tak okrutnego pastwienia się nad Świętym, rozkazał katom aby rozciąwszy mu brzuch, wypuścili z niego wnętrzności, czego oni dokonawszy, dobili go nareszcie. Poniósł męczeńską śmierć dnia 13 stycznia, roku pańskiego 250.

POŻYTEK DUCHOWY
Widzisz jak straszne męki zadawano świętym Wyznawcom, z jaką stałością przenosili oni takowe z miłości Jezusa. Zkąd im ta siła nadludzka? Oto od tegoż Jezusa, który ich łaską swoją wspierał. Proś więc i ty Pana Jezusa o potrzebne ci łaski do mężnego znoszenia wszelkich spotkać cię mogących cierpień, a Bóg ci tego nie odmówi. Lecz pomnij, że każdą łaskę ten tylko otrzymuje, kto o nią wytrwale a pokornie prosi”.

W związku z brakiem odpowiedzi ze strony biskupa na moje pismo wysłane we wrześniu, wysłałem tego dnia pismo ponaglające do biskupa, aby otrzymać odpowiedź na pytania dotyczące zachowania kapłanów, którzy dopuścili się publicznych czynów przeciwko mojej osobie.

W imię Prawdy! C. D. 139

11 stycznia 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 22 maja 1956 roku:

,,Zostawiłeś na obliczu świata swoje zbawcze ślady, które wydają do dziś dnia owoc stokrotny. Przyglądam się im z wdzięcznością, gdyż dusza moja wzrasta na glebie użyźnionej Krwią Twoją. Czy nie trzeba pragnąć wstępowania w Twoje ślady? Gdyby miały owoc przynieść? Moje ziarno jest z Twojego. Moje pragnienia rodzą się z Twoich czynów. Moje nadzieje płyną z Twoich zwycięstw. Krew moja jest ożywiona Twoją zbawczą Krwią. Dać duszę za braci, za Kościół święty, za Dzieło Twoje – jest potrzebą moją, głosem Krwi Twojej, nadzieją Kościoła. Wszyscy ludzie w Polsce cieszą się z tego, że jest ktoś, kto może cierpieć. Wszyscy lękają się o to, by ten ktoś nie ustał w swej drodze, nie zawiódł. Bo wszyscy mają chrześcijańskie życzenie potrzeby cierpienia i oddania się za Kościół. Niemal wszyscy chcą, bym wrócił do pracy, ale ci sami czują, że ktoś musi się poświęcać nadal, musi dawać świadectwo mocy Bożej i wyznawać cierpieniem. Czyż miałbym się oglądać wokół? Czemu to miałbym szukać zastępcy? Pragnę być śladem Twoim na ziemi polskiej, śladem, który w duszach przyniósłby owoc wiary i miłości ku Tobie, Chryste.
Jest ktoś, kto pragnie się przyłączyć do tej woli, by razem zostać Bożym śladem… Przyjmuję to chcenie, bo wiem, że jest Boże!
Ojcze, to nie może być łatwe. Gdy nie czuję ciężaru, wydaje mi się to wszystko być poezją, jakąś pustką. Gdy jest trudne, wydaje mi się, jakby otrzymał coś realnego, co mogę wziąć w ręce i oddawać Tobie. Pragnę dawać, brać i dawać. Pragnę czuć ten ciężar, bym odczuł, że mam coś do dania”.

12 stycznia 2023 roku

W tym dniu ważne dla mnie były poniższe treści z Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Naprawdę, Panie, Tyś jest Bogiem ukrytym,
Boże Izraela i Zbawco!
Wszyscy, którzy dyszą złością na Niego,
okryją się hańbą i wstydem.
Odejdą upokorzeni
ci, którzy posągi bożków ciosali.
Izrael zaś będzie zbawiony przez Pana
zbawieniem wiecznym.
Nie doznacie wstydu i hańby
po wszystkie czasy.
Tak bowiem Pan mówi,
Stwórca niebios, Ten, który jest Bogiem,
Który uformował ziemię i kształt jej nadał,
który osadził ją mocno
I nie uczynił jej bezładną,
lecz do zamieszkania ją przygotował:
„Ja jestem Pan, i nie ma innego,
i nie przemawiałem potajemnie
w ciemnych zakątkach ziemi.
Nie powiedziałem potomstwu Jakuba:
Szukajcie Mnie na próżno.
Ja jestem Pan, który mówi to, co słuszne,
oznajmia to, co jest prawdziwe.
Zgromadźcie się i wyjdźcie,
dołączcie się wszyscy,
wy, ocaleni spośród narodów.
Nie mają rozeznania ci, co obnoszą
drewno przez siebie rzeźbione
I modlą się do bożka,
który nie może ich zbawić.
Przedstawcie i dajcie dowody,
a nawet zastanówcie się wspólnie:
Któż to zapowiedział już od dawna
i znowu teraz objawia?
Czyż nie Tym, «Który jest», Ja jestem?
Prócz Mnie nie ma innego Boga!
Bóg sprawiedliwy i dawca zbawienia
poza Mną nie istnieje.
Nawróćcie się do Mnie, by otrzymać zbawienie,
wszystkie krańce świata,
Bo tylko Ja jestem Bogiem
i nie ma innego!
Przysięgam na samego siebie,
z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo ostateczne.
Przede Mną się zegnie każde kolano,
wszelki język na Mnie przysięgać będzie
I powie: Jedynie w Panu *
sprawiedliwość jest i potęga!
Przyjdą do Niego zawstydzeni wszyscy,
którzy Go nienawidzili.
Dzięki Panu całe potomstwo Izraela
otrzyma sprawiedliwość i osiągnie chwałę”. Iz 45, 15-25

,,Zebrała się cała starszyzna izraelska i udała się do Samuela do Rama. Odezwali się do niego: «Oto ty się zestarzałeś, a synowie twoi nie postępują twoimi drogami; ustanów raczej nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów».
Nie podobało się Samuelowi to, że mówili: «Daj nam króla, aby nami rządził». Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: «Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówi do ciebie, bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie odrzucają jako króla nad sobą».
I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od niego zażądał króla. Mówił: «Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na swojej roli i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i obarczy pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Sami będziecie narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha».
Odrzucił lud radę Samuela i wołał: «Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!»
Samuel wysłuchał wszystkich słów ludu i przekazał je do uszu Panu. A Pan rzekł do Samuela: «Wysłuchaj ich głosu i ustanów im króla!»”. 1 Sm 8, 4-7. 10-22a

W imię Prawdy! C. D. 138

10 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Z nadzieją czekałem na Pana,
a On pochylił się nade mną.
Szczęśliwy człowiek, który nadzieję pokłada w Panu,
a nie naśladuje pysznych i skłonnych do kłamstwa.
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,
lecz otwarłeś mi uszy;
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.
Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę.
W zwoju księgi jest o mnie napisane:
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje Prawo mieszka w moim sercu».
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich,
o czym Ty wiesz, Panie”. Ps 40, 2ab i 5. 7-8a. 8b-10

,,Mądrość wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą: Wyszłam z ust Najwyższego i niby mgła okryłam ziemię. Zamieszkałam na wysokościach, a tron mój na słupie z obłoku.
Okrąg nieba sama obeszłam i przechadzałam się po głębi przepaści. Na falach morza, na ziemi całej, w każdym ludzie i narodzie zdobyłam panowanie. Pomiędzy nimi wszystkimi szukałam miejsca, by spocząć – szukałam, w czyim dziedzictwie mam się zatrzymać. Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego, Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie i rzekł: „W Jakubie rozbij namiot i w Izraelu obejmij dziedzictwo”.
Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. W świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.
Wyrosłam jak cedr na Libanie i jak cyprys na górach Hermonu. Wyrosłam jak palma w Engaddi, jak krzewy róży w Jerychu, jak wspaniała oliwka na równinie, wyrosłam w górę jak platan. Wszystko przepoiłam wonnością jak cynamon i aspalat pachnący i miłą woń wydałam jak mirra wyborna, jak galbanum, onyks, wonna żywica i obłok kadzidła w przybytku. Jak terebint gałęzie swe rozłożyłam, a gałęzie moje – gałęzie chwały i wdzięku. Jak szczep winny wypuściłam pełne krasy latorośle, a kwiat mój wyda owoc sławy i bogactwa.
Przyjdźcie do mnie, którzy mnie pragniecie, nasyćcie się moimi owocami. Pamięć o mnie jest słodsza nad miód, a posiadanie mnie – nad plaster miodu. Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć. Kto mi jest posłuszny, nie dozna wstydu, a którzy przeze mnie działać będą, nie zbłądzą.
Tym wszystkim jest księga przymierza Boga Najwyższego, Prawo, które dał nam Mojżesz jako dziedzictwo plemionom Jakuba”. Syr 24, 1-23

W związku z brakiem odpowiedzi ze strony delegata biskupa na moje pismo wysłane w grudniu, wysłałem tego dnia pismo ponaglające, aby udzielono mi ważnych dla mnie informacji.

W imię Prawdy! C. D. 137

9 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie treści z żywotu św. Marcyanny:

,,Razu pewnego przechodząc przez główny plac miasta, zastała tam wielki tłum ludu z pogan, których to miasto było pełne, złożony, otaczający posąg Dyanny, jednej z bogiń pogańskich. Na widok ten, młoda ta chrześcijanka, świętem oburzeniem uniesiona, i jak to wnosić należy, szczególnem natchnieniem Ducha Świętego do kroku tak dla każdego innego niestosownego pobudzona, przystąpiła do posągu i ugodziwszy weń zgruchotała go w kawałki. Lud wzburzony rzucił się na nią zapamiętale, zbił ją srodze , nogami stłoczył i ledwie żyjącą przed sędziego miasta zawlókł, oskarżając o zniewagę bożyszcza. Przybywszy tam Marcyanna, nie czekała aż ją sam sędzia pytać zacznie, ale pomimo ciężkiego zbicia, od razu nabrawszy sił cudownych, wyznała iż jest chrześcijanką, i przydała że cześć i pokłon jaki oddają poganie swoim bożyszczom, należy się tylko Jezusowi Chrystusowi Bogu i Zbawcy naszemu, w żywych i wymownych przytem słowach sędziego i wszystkich obecnych nakłaniając, aby i oni tę prawdę uznawszy, wyrzekli się swoich błędów i na światło wiary świętej otworzyli oczy. Obrażony tem sędzia, zanim miał wydać wyrok na Świętą, za zniewagę, jaką według niego wyrządziła posągowi pogańskiego bożyszcza, chcąc ją wprzód jeszcze ukarać za to co śmiała w jego obecności mówić, kazał katom przy nim obecnym policzkować Marcyannę. Co oni z wielką zaciętością i okrucieństwem wnet wykonali. Ostatecznie zaś skazał ją na najhaniebniejszą jaką podówczas na niewiasty chrześcijańskie wynaleźli byli najokrutniejsi prześladowcy męczarnię, a dla skromności niewieściej od samej śmierci straszniejszą. Rozkazał, aby zanim Marcyannę wydadzą na pożarcie przez dzikie zwierzęta, zaprowadzono ją do domu nierządnic, i tam oddano na pastwę gladyatorów, to jest tych którzy na publicznych igrzyskach dla zabawy ludu, spotykali się z dziekiemi zwierzętami, a którzy byli ludzie ostatniej rozpuście i pijaństwu oddani. Wyrok ten spełniono, lecz jak to często przy podobnych barbarzyńskich męczarniach miewało miejsce, przyszedł Pan Jezus w pomoc Swojej oblubienicy, i cudem ją od wszelkiej zniewagi zachował.

Pierwszy, który ośmielił się zbliżyć do świętej dziewicy, był to jeden z najsilniejszych gladyatorów, imieniem Flameusz. Lecz w tejże chwili mur silny, cudownie pojawiający się, otoczył Marcyannę tak, że z żadnej strony przystępu do niej nie było. Na widok tego cudu zuchwalec, który pierwszy miał wykonać wyrok pogańskiego tyrana, dotknięty łaską Bożą, przyszedł później do Świętej i upadłszy przed nią na kolana, prosił ją z płaczem, aby mu wyjednała u Boga i łaskę nawrócenia, i możność uwolnienia się od haniebnego rzemiosła w którem zostawał. Marcyanna przyrzekła, iż mu to otrzyma w dniu, w którym sama śmierć męczeńską poniesie, co też i nastąpiło.

Dowiedziawszy się o tem sędzia, kazał ją odprowadzić do więzienia, a nazajutrz powtórzyć wydany na nią wyrok. Lecz i tą razą takiż sammur osłonił ją od zniewagi , a gdy i trzeciego dnia toż samo z rozkazu tyrana uczyniono, po raz trzeci tenże sam cud wyratował z tej katuszy i najlżejszą zniewagą niedotkniętą służebnicę Pańską.

W ciągu tego, nie tylko poganie ile żydzi mieszkający w Cezaryi, okrywali obelgami Marcyannę, ile razy ją przez ulice miasta wiedziono. Szczególnie zaś, z jej wytrwałości naśmiewał się rabin tamecznej synagogi, imieniem Budaryusz: lżył ją ostatniemi słowy, w czem mu dopomagali wszyscy jego domownicy. Święta ostrzegła go iż za ten jego brak litości nad męczoną dziewicą, dom jego wkrótce ulegnie zniszczeniu przez ogień, i nigdy odbudowanym nie będzie. Jakoż, w tejże chwili, gdy Marcyanna śmierć męczeńską ponosiła, na dom rabina spadł ogień z nieba, i tak nagle i gwałtownie cały budynek ogarnął, iż w nim i rabin i wszyscy jego domownicy zgorzeli. Napróżno żydzi usiłowali potem, i to kilkakrotnie, dom na nowo na temże miejscu zbudować. Ile razy mury nieco już wzniesione były, rozwalały się jakby same z siebie, i w końcu odbudowania tego mieszkania zaniechać musieli.

Przyszedł też był i dzień ostatecznego zwycięstwa świętej Męczenniczki, a był to dzień 9 stycznia, w którym miano ją wydać na pożarcie drapieżnych zwierząt według wyroku sędziego. Na publicznym więc placu, wobec ludu na lożach wielkiego amfiteatru zgromadzonego i patrzącego na to z góry, wprowadzono Marcyannę do miejsca ogrodzonego, i pozostawiono samę. Wkrótce wypuszczono rozjuszonego lwa, który ze strasznym rykiem i z wielkim pędem rzucił się na nią. Lecz skoczywszy łapami na jej piersi, nagle się zatrzymał, odstąpił od niej i najspokojniej położył się, żadnej zgoła nie uczyniwszy jej najmniejszej szkody. Lud cudem takim uderzony, i dla młodej dziewicy litością nareszcie przejęty, domagał się aby jej życie darowano. Żydzi tam obecni sprzeciwiali się temu, więc w miejsce lwa puszczono na nią rozhukanego i rozdrażnionego byka. Ten przyskoczył do Świętej i zadał jej rogami tak silne w piersi pchnięcie, iż krwią zalana upadła na wpół już tylko żywa . Wtedy zaniesiono ją do pobliskiego mieszkania i opatrzywszy jej ranę, przyprowadzono powtórnie na środek amfiteatru, a gdy z osłabienia ustać nie mogła na nogach, przywiązano ją do słupa i kazano ostatecznie puścić na nią dzikiego lamparta. Gdy ten już biegł ku niej, Marcyanna wzniosła oczy i ręce do nieba, i wpdałszy jakby w zachwycenie zawołała: ,, Widzę Ciebie Panie, idę do Ciebie przyjm dusze służebnicy Twojej, o Jezu mój, któryś znajdował się ze mną w więzieniu i zachowałeś moją czystość.” A gdy tych słów domawiała, lamprat wskoczył na nią i w kawałki poszarpawszy jej ciało, uwolnił od niego jej duszę, która w tejże chwili w Niebie odebrała koronę męczeńską”.

W tym dniu przeczytałem także ciekawe treści w książce pt. ,,Iota unum”:

,,Poniżej przedstawiam jeden fakt, którego byłem naocznym świadkiem. Dnia 24 kwietnia 1980 r. w rzymskim kościele pw. Jezusa (Il Gesu), położonym w samym centrum stolicy Włoch, uczestniczyłem we mszy, podczas której cały lud Boży wespół z księdzem przewodzącym liturgii brał udział w konsekracji, z nim wypowiadając na głos formuły związane z podwójnym przeistoczeniem. Zgodnie z sugestią ksrd. Francisa Sepera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, któremu zrelacjonowałem to wydarzenie, bezzwłocznie napisałem list do kard. Ugo Polettiego, wikariusza Rzymu, donosząc o ,,znoszeniu kapłaństwa, degradacji sakramentu, nieprzestrzeganiu rubryk, przemieszaniu sacrum z profanum”; dałem również wyraz swemu zdumieniu, że ,,tak potworna anomalia wystąpiła w Rzymie, który był stolicą świata katolickiego, wzorem świętych obrzędów, zwierciadłem ortodoksji i ortopraksji”

Ale odpowiedź na swe zażalenia otrzymałem dopiero w lipcu, kiedy to, nie chcąc pozbawiać się prawa katolika do korzystania z obrzędów zgodnych z przepisami Kościoła, poczułem się zmuszony wysłać drugi list w tej sprawie. Wówczas kardynał poinformował mnie, że nie odpowiedział na mój pierwszy list, gdyż uznał, że ,,sygnalizował w nim jedynie pewien incydent, a nie donosiłem o zjawisku, z którego miałby obowiązek zdać sprawę”. W każdy razie potwierdził on fakt wystąpienia ,,absurdalnego nadużycia”, zapewnił o ,,wyjątkowości” owego przypadku i bronił prawidłowości liturgii sprawowanej w Rzymie, ,,która wygląda być może lepiej niż gdzie indziej”. Trudno nie zauważyć, że to biskup diecezjalny jest odpowiedzialny za dobre praktyki liturgiczne i powinien zdać z nich sprawę każdemu, kto się tego domaga; że ,,wyjątkowość” nadużycia, jakie miało miejsce w Rzymie, nie jest w stanie przysłonić faktu, że takie nadużycia szerzą się dzisiaj w świecie katolickim; wreszcie że powaga owego ,,incydentu” powinna była wywołać niepokój pasterza diecezji, który miał obowiązek nie tylko odpowiedzieć na interwencję, lecz przede wszystkim podjąć czym prędzej kroki zaradcza”.

W imię Prawdy! C. D. 136

9 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa:

,,Moje serce raduje się w Panu,
dzięki Niemu moc moja wzrasta.
Szeroko otwarłam usta przeciw moim wrogom,
bo cieszyć się mogę Twoją pomocą.
Łuk potężnych się łamie,
a mocą przepasują się słabi.
Syci za chleb się najmują, głodni zaś odpoczywają,
niepłodna rodzi siedmioro, a matka wielu dzieci usycha.
Pan daje śmierć i życie,
wtrąca do Otchłani i z niej wyprowadza.
Pan czyni ubogim lub bogatym,
poniża i wywyższa.
Biedaka z prochu podnosi,
z błota dźwiga nędzarza,
by go wśród książąt posadzić,
i dać mu tron chwały”.
1 Sm 2, 1bcde. 4-5. 6-7. 8abcd

,,Udali się do Kafarnaum. W najbliższy szabat wszedł do synagogi i nauczał. Ludzie byli zdumieni jego nauką, bo nauczał jak ten, który posiada władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
A znalazł się właśnie w tamtejszej synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zakrzyknął on: ,,Hej, Jezusie Nazareński, cóż to mamy ze sobą wspólnego? Przyszedłeś, żeby nas zgubić! Wiem ja dobrze, kim jesteś: Święty Boga!” Wtedy rozkazał mu Jezus surowo: ,,Milcz i wyjdź z niego!”. Duch nieczysty szarpał nim na wszystkie strony, aż w końcu wyszedł z niego z okropnym rykiem. Wszyscy byli przerażeni do tego stopnia, że pytali jeden drugiego: ,,Co to jest? Jakaś nowa nauka głoszona z powagą władcy! Nawet duchom nieczystym rozkazuje, a one go słuchają!” Wieść o Nim rozeszła się natychmiast na wszystkie strony po całej krainie galilejskiej”. Mk 1, 21-28

Podczas modlitwy brewiarzowej ważne były dla mnie poniższe treści:

,,Dlaczego z dala stoisz, o Panie,
ukrywasz się w czasach ucisku?
Gdy występny się pyszni, biedny jest w udręce
i ulega podstępom, które tamten uknuł.
Bo chełpi się grzesznik swą pożądliwością,
bluźni drapieżca i pogardza Panem.
Pyszniąc się mówi występny:
„Nie pomści, nie ma Boga”.
Oto całe jego myślenie.
Drogi jego układają się zawsze pomyślnie;
tak wzniosłe są Twe wyroki, że ich nie pojmuje,
drwi ze wszystkich swoich przeciwników.
A w sercu swym mówi: „Ja się nie zachwieję,
nie zaznam niedoli w najdalszych pokoleniach”.
Jego usta pełne przekleństwa, zdrady i podstępu,
a pod jego językiem złość i krzywda.
Czai się w zasadzkach przy drogach
i zabija niewinnego z ukrycia,
oczy jego wypatrują biedaka.
Zasadza się w kryjówkach, jak lew w jaskini,
czai się, by porwać ubogiego,
porywa go i wciąga w swoje sieci.
Chyli się przyczajony,
od jego ciosu pada ubogi.
Mówi w sercu swoim: „Bóg nie pamięta,
oblicze swe odwrócił, nigdy tego nie ujrzy”.
Powstań, o Panie, wznieś swą rękę, Boże,
nie zapominaj o biednych.
Dlaczego gardzi Bogiem występny
i mówi w swym sercu: „Nie pomści”?
A Ty to widzisz: i trud, i cierpienie,
patrzysz, by wziąć je w swe ręce.
Tobie poleca się biedny,
Tyś opiekunem sieroty.
Skrusz ramię grzesznika i złoczyńcy,
wypleń wszelką nieprawość, by już jej nie było.
Pan jest królem na wieki wieków,
z Jego ziemi zniknęli poganie.
Wejrzałeś, Panie, na pragnienie pokornych,
umocniłeś ich serce, nakłoniłeś ucha,
Abyś strzegł praw sieroty i uciśnionego
i by człowiek, który powstał z ziemi, nie siał już postrachu”. Ps 10

,,Ratuj nas, Panie, bo braknie pobożnych,
znikła wierność wśród ludzi.
Wszyscy okłamują swych bliźnich,
z obłudą w sercu mówią podstępnymi wargami.
Niech Pan wygubi wszystkie podstępne wargi
i języki skłonne do zuchwalstwa,
Tych, którzy mówią: „Naszą siłą język,
usta nasze nam służą,
któż jest naszym panem?”
Pan mówi: „Teraz powstanę,
wobec utrapienia pokornych i jęku ubogich,
dam zbawienie temu, który go pożąda”.
Słowa Pana są szczere,
wypróbowane srebro bez domieszki ziemi,
siedmiokroć oczyszczone.
Ty nas zachowasz, Panie,
na wieki nas ustrzeżesz od tego plemienia.
Występni krążą dokoła,
gdy nikczemność bierze górę wśród ludzi”. Ps 12

,,Niejeden słaby potrzebuje pomocy, brak mu sił i obfituje w biedę, lecz gdy tylko oczy Pana łaskawie na niego spojrzą, wydźwignie On go z nędzy i podniesie mu głowę, a wielu zdumieje się tym, co go spotkało.
Dobra i niedole, życie i śmierć, ubóstwo i bogactwo pochodzą od Pana. Dar Pana spocznie na ludziach bogobojnych, a upodobanie Jego na zawsze zapewni im szczęście. Niejeden wzbogacił się mozołem i swoją chciwością, a oto udział jego w nagrodzie: gdy powie: „Znalazłem odpoczynek i teraz mogę żyć z moich dostatków” – nie wie, ile czasu minie, a zostawi je innym i umrze.
Trwaj w przymierzu twoim i bądź mu oddany, a wypełniając je zestarzej się! Niech cię w podziw nie wprawiają czyny grzesznika, ufaj Panu i wytrwaj w twym trudzie, albowiem łatwą jest rzeczą w oczach Pana natychmiast i niespodziewanie wzbogacić ubogiego. Błogosławieństwo Pana nagrodą bogobojnych i prędko zakwitnie Jego błogosławieństwo. Nie mów: „Czego potrzebuję i jakie dobra mam mieć od tej chwili?” Nie mów: „Wystarczam sam sobie i jakież zło może mnie obecnie spotkać?”
W czasie pomyślności zapomina się o przykrościach, a w czasie przykrości nie pamięta się o pomyślności. A dla Pana łatwą jest rzeczą w dzień śmierci oddać człowiekowi według jego postępowania. Godzina nieszczęścia pokrywa zapomnieniem dobrobyt, a przy końcu życia wychodzą na jaw sprawy człowieka. Przed śmiercią nikogo nie nazywaj szczęśliwym, gdyż dopiero w ostatniej chwili poznaje się męża”. Syr 11, 12-28

,,Jak długo, Panie, nie będziesz o mnie pamiętał?
Jak długo będziesz ukrywał przede mną oblicze?
Jak długo będę ból cierpiał w mej duszy,
a w moim sercu codzienną zgryzotę?
Jak długo mój wróg będzie się wynosił nade mnie?
Spojrzyj i wysłuchaj mnie, Panie, mój Boże!
Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci,
By wróg mój nie mówił: „Ja go zwyciężyłem”,
by się nie cieszyli moi przeciwnicy, że się zachwiałem.
Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu,
niech się moje serce cieszy z Twej pomocy.
Będę śpiewał Panu, który obdarzył mnie dobrem”. Ps 13