Zawstydzony

Jezus powiedział do pewnego przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych». Łk 14, 12-14

Przypomnij sobie uczty, na których miałeś okazję być w swoim życiu. Zakładam, że na każdej z nich byli wspaniali, elegancko ubrani i pachnący goście. W kontekście powyższej Ewangelii zadaj sobie trudne pytanie, czy byłeś kiedyś na przyjęciu dla ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych? Czy potrafiłeś zorganizować coś dla takich ludzi?

Niezwykłe jest to, że miłość do tych po ludzku ostatnich i zepchniętych na margines daje największe wewnętrzne szczęście. Natomiast współczesne wygodne społeczeństwo zachowuje się tak, jakby nie chciało albo nie rozumiało tej radości.

Przyznam się, że sam czuję się głęboko zawstydzony powyższą Ewangelią. Ona po ludzku jest tak trudna do zrealizowania, że aż mi się coś w środku robi. To nie zmienia faktu, że Jezus zaprasza mnie i Ciebie do takiej postawy. Dużo mówimy o dzieciach głodujących w Afryce. Można tak mówić i dawać złotówki, ale zadaj sobie pytanie, co robisz, aby w Twojej okolicy nikt nie głodował? Jak pomagasz pobliskim bezdomnym i tym najuboższym.

Jest na przykład piękna idea szlachetnej paczki. Dobrze, że jest, ale to za mało. Gdyby każdy z nas podjął codzienny trud zatrzymywania się nad ludźmi ubogimi i pomógłby im powstawać z nędzy materialnej, duchowej i każdej innej, to byłoby zupełnie inaczej w naszych społeczeństwach.

Kiedyś zrodził mi się taki pomysł, aby stworzyć mapkę bezdomnych w mieście i zadbać, aby wolontariusze każdego dnia odwiedzili te osoby na kilka minut. To byłaby taka adopcja bezdomnego (może to też uczynić duchowo). Podczas takiego spotkania wolontariusz daje kanapkę, słucha danego człowieka i modli się z nim. Wierzę głęboko, że gdyby taki bezdomny doświadczał codziennie takiej bezinteresownej miłości, to uwierzyłby w siebie, Boga i ludzi. Po czym zapragnąłby stanąć na nogi. W podobny sposób działała św. Matka Teresa z Kalkuty.

Takich pomysłów może być wiele. Warto szukać wokół siebie wartościowych ludzi i realizować podobne pomysły. Chociaż nikt nie zabroni Ci zrobienia samemu takiej uczty dla ubogich. Głęboko ufam, że to jest najprawdziwsza wola Boża. Wierzę też, że wypełniając tą trudną wolę Pana człowiek otwiera się na wielkie błogosławieństwo i całe mnóstwo łask.

Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę. J 8, 31b-32a

Panie, dziękuję Ci za tą trudną Ewangelię. Nie chcę wybierać sobie tylko miłych słów z Twojej nauki. Uzdolnij moje serce do jeszcze większej miłości. Bądź we mnie i kochaj tych najbardziej potrzebujących.

Plus daję wielkiego świadka miłosierdzia – jałmużnika papieskiego abp Konrada Krajewskiego.

oraz eksperyment Tau

Dodaj komentarz