Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie. Flp 3, 8-14
Zobacz ten ogień, który ma w sobie św. Paweł. Ileż w nim jest zapału do kochania Boga, ludzi i swojej misji wyznaczonej mu po nawróceniu. Skąd on ma tyle siły, a jednocześnie pokory i uniżenia w tym, co robi? Myślę, że ten niezwykły misjonarz cały czas miał w sercu scenę spotkania z Jezusem, który zapytał go, dlaczego jest prześladowcą. On prawdziwie zrozumiał swoje błędy i postanowił być narzędziem Chrystusa z największą gorliwością, jaką tylko potrafił.
Czy Ty też możesz powiedzieć, że jesteś zdobyty przez Jezusa? Co blokuje Twój zapał? Może jest to: letnia wiara, brak zrozumienia, że Bóg naprawdę umarł za Ciebie i wybaczał Ci już setki razy straszne grzechy. Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, co do Bożej miłości i przebaczenia, to wejdź duchowo w kolejną scenę z dzisiejszej Liturgii Słowa;
Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku. Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz». J 8, 1-11
Wejdź w rolę tej zawstydzonej, grzesznej, poniżonej kobiety. Ty jesteś nie mniejszym grzesznikiem niż ona. Może po prostu jeszcze nikt nie wziął Cię za ucho i tak publicznie nie zawstydził. To jednak jest przecież możliwe. W takim stanie nędzy zobacz, jak patrzy na Ciebie miłosierny Jezus. On nie tylko chroni Cię przed oprawcami, wybacza grzechy, odbudowuje godność, ale jeszcze zaprasza do życia w wolności.
Ta scena pokazuje mi, że Bóg najlepiej zna serce grzesznika i dobrze wie, który grzech z czego wynika. On patrzy na całego człowieka, a nie tylko na jego powierzchowne zachowania i błędy. Nie bój się nigdy przyjść do Niego ze swoimi słabościami. On nie chce zawstydzić Cię i poniżyć, jak czynią często ludzie. Pozwól Mu odmienić Cię tak, jak św. Pawła. Ty naprawdę może uczynić dla Boga jeszcze wiele pięknych rzeczy. Nie bój się ognia Ducha Świętego, który rozpala serca z największą mocą. Wytęż siły i biegnij po wieczną nagrodę tak, jak św. Paweł.
Panie Jezu, wiem, że jestem wielkim grzesznikiem. Dziękuję za Twoje miłosierne spojrzenie, podnoszenie mnie i dawanie mi łaski, aby kochać najlepiej, jak tylko potrafię. Duchu Święty, rozpalaj stale moje serce i podtrzymuj ten Boży ogień.