Wewnętrzne wzrastanie na pustkowiu

Chłopiec zaś wzrastał i umacniał się na duchu, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem. Łk 1, 80

Przeżywając dzisiaj uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela warto zastanowić się nad fenomenem tej niezwykłej postaci i trzeba by z pokorą zapytać Boga, co chce nam ukazać w tej niezwykłej osobie.

Moje serce zatrzymuje się dzisiaj nad jego życiem na pustkowiu. Maksymalnie ubogie warunki codziennego życia, całkowite zdanie się na Boga i naturę. Wsłuchiwanie się w Boży głos, który rozbrzmiewa we wnętrzu serca. Brak większych zakłóceń w umyśle poprzez zgiełk próżnego świata. To musiało być naprawdę głębokie i prawdziwie ascetyczne życie, które może pociągać wielu naśladowców Jezusa. Co zrobić, gdy dzisiaj ktoś nie bardzo może pozwolić sobie na zamknięcie w pustelni?

Otóż mi Jezus podpowiada, że jest takie miejsce, w którym mogę mieć prywatne pustkowie. Najpierw pomyślałem o klęczniku w pokoju, ale bardzo szybko przyszła inna odpowiedź. Otóż w moim SERCU może być takie pustkowie, na którym jestem tylko ja i Bóg. Ważne jest, abym nie wpuszczał tam nic, co może zakłócić moją relację z Panem. Każdy zna siebie i wie, jaką walkę prowadzi się w umyśle, aby nie było rozproszeń na modlitwie. Ideałem jest takie wewnętrzne zjednoczenie, w którym jest tylko Jezus i Ty. Proś o taką łaskę.

Dodam, że w takiej pustelni można przebywać praktycznie 24 godziny na dobę i jednocześnie wykonywać wszystkie codzienne czynności. Jeżeli tylko jest świadomość, że wszystko czynię z Jezusem i dla Jezusa, który teraz jest we mnie i ze mną, to tak jest. Bóg tak bardzo pragnie takiego naszego ciągłego zapraszania Go do wszystkiego (także do swojego snu)…

Przenikasz i znasz mnie, Panie,
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli,
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę,
i znasz wszystkie moje drogi.
Ty bowiem stworzyłeś moje wnętrze
i utkałeś mnie w łonie mej matki.
Sławię Cię, że mnie tak cudownie stworzyłeś,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I duszę moją znasz do głębi.
Nie byłem dla Ciebie tajemnicą,
kiedy w ukryciu nabierałem kształtów,
utkany we wnętrzu ziemi.
Ps 139, 1b-3. 13-14b. 14c-15

Panie Jezu, już nie zazdroszczę św. Janowi Chrzcicielowi pustkowia i całkowitego oddania się Tobie oraz pięknej odwagi w prostowaniu ludzkich ścieżek. Dzisiaj już wiem, że zapraszasz mnie do równie pięknego wzrastania na pustkowiu mojego wnętrza. Proszę, bądź ze mną w głębi mojego serca. Pomóż mi być tam tylko z Tobą. Nie chcę, aby cokolwiek zakłócało naszą relację. Ufam Panie, że z tej relacji zrodzi się we mnie Twoja łaska i moc do wypełnienia woli Bożej w moim życiu.

Dodaj komentarz