W imię Prawdy! C. D. 86

30 listopada 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie słowa z 1 czytania:

,,Posłuchajcie mnie, wyspy! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie.
I rzekł mi: «Ty jesteś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię». Ja zaś mówiłem: «Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego». Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą.
A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela. A mówił: «To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi»”. Iz 49, 1-6

Bardzo poruszyły mnie także słowa z żywotu św. Andrzeja:

,,Po ogłoszeniu Ewangelii w krajach wyżej wymienionych, przybył do miasta Patras w Achai, gdzie także zaczął opowiadać Chrystusa. Zawiadomiony o tem Egeusz Wielkorządca tej krainy, śpiesznie przybył do Patras, aby powstrzymać postępy wiary świętej, a nie dopuścić obalenia czci fałszywym bożkom. Święty Andrzej nie czekał aż on go zawezwie przed siebie, lecz sam udał się do niego, i w te słowa przemówił: ,,Trzeba Eugeuszu, abyś ty, któryś dostał prawo sądzenia ludzi, poznał Sędziego twojego, który jest w niebiesiech; abyś poznawszy Go, oddał cześć należną Jego nieograniczonej potędze, i Jego tylko za prawdziwego Boga uznając wzgardził tą czcią bezbożną którą fałszywym bożkom oddają”. Zdziwiony Wielkorządca tak śmiałą przemową rzekł do niego: ,,Więc to ty jesteś ten Andrzej który ośmielasz się burzyć świątynie naszych bogów, i ogłaszasz ludowi naukę zakazaną wyrokami cesarskiemi?” – ,,Cesarze, odrzekł na to Andrzej, dlatego tylko takie wyroki wydali że nie znają wielkiej tajemnicy Odkupienia, i nie wiedzą że Syn Boży rozbroiwszy potęgi piekielne, wyzwolił nas z grzechu i pojednał z Bogiem”. – ,,Pomimo tego jednak, powiedział mu za to Egeusz, ten Jezus, którego ty Bogiem uznajesz, schwytany został przez Żydów, i haniebną śmiercią na krzyżu umarł: a czyż może być coś bardziej poniżającego?” – ,,W istocie, odrzekł znowu święty Apostoł, poniżenie jakie dopuścił na Siebie Chrystus, wszelkie przechodzi wyobrażenie, gdyż spotkało ono Tego który będąc człowiekiem był razem i Bogiem. Lecz w tem właśnie zawarta jest cała tajemnica naszego Odkupienia i dowód najwyższej miłości Boga dla ludzi”.

Następnie Andrzej wyłożył Wielkorządcy całą naukę chrześcijańską, upadek pierwszych rodziców, w skutek tego skażenie natury całego rodzaju ludzkiego, niezbędność zadość czynienia sprawiedliwości Boskiej przez jedynie godną Boga ofiarę, jaką mógł być tylko Syn Jego równy Mu w Bóstwie, a który w tym celu właśnie stał się człowiekiem, i na koniec opowiedział mu całą mękę i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Prawdy te jakkolwiek z wielką jasnością wyłożone Egeuszowi, nie trafiły do jego serca skażonego błędami pogańskiemi, i umysłu dobrowolnie zaślepionego na nie. Przerwał on mowę świętemu Andrzejowi i groźnie zawołał aby cześć oddał bożkom. Wtedy ten wielki Święty, przyobleczony przez Samego Chrystusa w najwyższą godność kapłańską, uczynił owo sławne wyznanie wiary, zawierające w sobie naukę Kościoła o przenajświętszym Sakramencie ołtarza – a świadczące że taką była już i nauka Apostołów – i w te słowa do Wielkorządcy przemówił:
,,Czci bożkom twoim nie oddam, a ofiar składać im nie będę, gdyż ja codziennie składam ofiarę Bogu Wszechmogącemu, i w niej poświęcam nie mięso byków, ani cielców i kozłów, jak w Starym zakonie bywało, lecz ofiaruję Mu Baranka bez zmazy, który za nas poświęcił się na śmierć krzyżową, a którego Ciałem i Krwią przenajświętszą posila się lud wierny. On, ten Baranek Boży, nakarmiwszy Sobą wszystkich, pozostaje równie całym jak był wprzódy, równie żywym jak był przed Jego poświęceniem na naszych ołtarzach, i przed Jego zaofiarowaniem”.

Wielkorządca rozgniewany stałością św. Andrzeja, kazał go zaprowadzić do więzienia, a nazajutrz przywoławszy go urzędownie przed swój trybunał, zagroził mu karą śmierci na krzyżu, jeśli bożkom czci nie odda. Lecz Andrzej odpowiedział na to: ,,O! nieszczęsny niewolniku śmierci, czy potem wszystkiem com ci powiedział, trwasz jeszcze w twojemu partem zaślepieniu? Co do mnie bądź pewien, że mnie męki któremi mi grozisz nie ustraszą. Owszem pragnę ich z całego serca, a co mnie tylko srodze boli, to że w tobie widzę taki wstręt do przyjęcia prawdy. Im więcej cierpieć będę, tem świetniejszą koroną Pan mój nagrodzi mi to w Niebie, a tem milszym Mu się stanę, im podobniejszym będę do Niego w cierpieniach i śmierci jakie mi zadasz”.

Wtedy Egeusz kazał go okrutnie ubiczować, a potem, gdy tak ukatowanego znowu go stawił przed sobą, Święty z większą jeszcze mocą mówił o szczęściu jakieby go spotkało, gdyby za Chrystusa na krzyżu umarł, i przydał: ,,Nie takich to mąk jakiemi mi grozisz trzeba się obawiać, bo te długo trwać nie mogą, a nagrodą za nie będzie chwała nieśmiertelna; lecz męki prawdziwie straszne są to męki piekielne, które cię czekają, jeśli się nie nawrócisz; one nigdy końca nie mają, i zawsze są jednakowo ciężkie”. Przekonawszy się tedy Egeusz, iż świętego Andrzeja niczem nie przemoże, skazał go na śmierć krzyżową.

Gdy to posłyszał lud, u którego święty Andrzej w wielkiem był poważaniu zaczął głośno wołać: ,,Cóż popełnił co takiego ten sprawiedliwy, ten ulubieniec Boski, aby go na śmierć skazywać? Nie godzi się dopuścić wykonania wyroku niesprawiedliwego”. Lecz święty Apostoł, pałający pragnieniem poniesienia śmierci dla Chrystusa, przemówił do ludu a prosił i błagał aby się uspokoił, i nie pozbawiał go szczęścia poniesienia śmierci męczeńskiej. Powiedli go tedy na miejsce ukrzyżowania.

Kiedy się tam zbliżał, a z daleka krzyż dla niego przygotowany ujrzał, wyciągnął do niego ręce, i z najwyższem uniesieniem zawołał: ,,Witaj krzyżu czci godny, uświęcony ciałem Jezusa Chrystusa, które spoczywało na tobie. Zanim najdroższy Zbawca nasz umarł w twoich ramionach, wstręt tylko największy obudzałeś: lecz odkąd Bóg skonał na twojem łonie, pełnyś ty niebieskiego wdzięku, i najszczęśliwszy kto na twoich rękach umiera z miłości Tego, który z miłości ku ludziom umarł na tobie! Kto posiada wiarę, zna jaką słodycz w sobie zawierasz, i jakie są nagrody przygotowane dla umierających w objęciach twoich. Pełen więc nadziei i radości śpieszę do ciebie, i proszę przyjm mnie łaskawie na siebie. Jako ucznia tego, Który przez ciebie świat odkupił. O! krzyżu przecudny! Którego olsnęła światłość niewymownej piękności odkąd stałeś się łożem boleści Pana mojego, Boga wiecznej chwały. O! krzyżu dawno upragniony. O! krzyżu gorąco umiłowany, o! krzyżu za którym ciągle wzdychałem, a któryś nareszcie jest dla mnie zgotowanym, przyjmij mnie na łono twoje, i oddaj twojemu mistrzowi, abym z twojego objęcia przeszedł w objęcia Tego, który mnie na tobie odkupił”.

Gdy go na koniec pod krzyż przyprowadzono, według rozkazu Wielkorządcy rozpięli go na nim, przywiązując sznurami, Pozostał tak święty Andrzej całe dwie doby, przemawiając z krzyża do otaczającego go ludu: wzywał pogan do nawrócenia się, a chrześcijan utwierdzał w wierze, zachęcając do znoszenia wszelkich męczarni za Chrystusa, byle się nie pozbawić korony nieśmiertelnej.

Tymczasem, lud całem mieście widokiem tak cudownej wytrwałości świętego Męczennika poruszony, burzył się coraz więcej, a sarkając na okrucieństwo Egeusza, groźnie domagał się aby kazał Andrzeja zdjąć z krzyża. Wielkorządca obawiając się rokoszu wyraźnego , przyrzekł zadość uczynić powszechnemu żądaniu, i przybywszy na miejsce gdzie święty Andrzej wisiał na krzyżu, a jeszcze pełen życia, rozkazał aby go z niego zdjęto. Lecz kaci którzy nawet z wielką chęcią ten rozkaz Egeusza spełnić pragnęli, uczuli ręce swoje ubezwładnione, tak że ruszyć niemi nie mogli. Mąż Boży zaś widząc do czego się zabierają, zawołał głośno: ,,Nie dozwól o! Panie mój, aby sługa Twój rozpięty na tym krzyżu za wyzwanie Imienia Twojego, miał z niego schodzić. Racz przyjąć w ręce Twojeducha mego, który Cię jeszcze lepiej poznał i umiłował przez czas tej męki. W Tobie jestem tem, czem jestem, od Ciebie wyszedłem czas już abym do Ciebie wrócił, jako do jedynego celu do którego dążyłem, jako do jedynego przedmiotu mojej miłości!” A gdy tych słów domówił, otoczyła go światłość niebieska tak jasna, że na nią patrzeć obecni nie mogli, w miarę zaś jak znikała i dusza jego wychodziła z więzów tego ciała. Nakoniec zniknęła zupełnie, i Andrzej skonał. Śmierć jego męczeńska zaszła 30 listopada roku Pańskiego 63”.

Tego dnia przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Ks. Franciszka Drzewieckiego:

,,Gdy Bóg zsyła na was cierpienia, choroby i inne niepowodzenia, jest to dobry znak, że Bóg was jeszcze nie opuścił i pragnie dać wam okazję do pokutowania za grzechy tutaj, na ziemi, abyście mogli potem od razu przejść do życia wiecznego”.

Ważny był dla mnie także cytat z obrazka prymicyjnego ks. Drzewieckiego:

,,Daj mi moc przeciw nieprzyjaciołom Twoim”. – bł. Duns Szkot

Poruszyła moje serce również modlitwa po Komunii świętej:

,,Boże, nasz Ojcze, niech nas umocni przyjęcie Najświętszego Sakramentu, abyśmy za przykładem świętego Andrzeja Apostoła naśladowali ukrzyżowanego Chrystusa i mogli żyć razem z Nim w chwale. Który żyje i króluje na wieki wieków”.

Dodaj komentarz