Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Łk 2, 41-50
Wiele razy czytałem tą Ewangelię i nigdy nie zastanawiałem się, gdzie nocował Jezus przez te trzy dni. Ta myśl przyszła dopiero dzisiaj. Nie wydaje mi się, żeby dwunastoletni Jezus rozprawiał z nauczycielami 24 godziny na dobę przez 3 dni. Przypomniały mi się obrazy, gdy dorosły Chrystus wieczorem wychodził na modlitwę po całym trudzie dnia. I tu pojawił się obraz dwunastoletniego Jezusa, który na noc zostawał w świątyni i był wtedy w najbliższej relacji z Ojcem…
Co ten obraz może dać mi i Tobie? Ja mocno uświadamiam sobie, że świątynia jest domem Boga Ojca, mojego kochanego Taty, z którym mogę przebywać tam, ile tylko zapragnę i nikt nie może zabronić mi, gdy będę pragnął tam być.
Wiadomo, że są jakieś ludzkie zasady i godziny otwarcia świątyni, do których trzeba się podporządkować. Jednak pocieszające jest to, że w sercu każdy z nas ma swoją wyjątkową świątynię (przyozdobioną pięknie na miarę otwarcia się na łaskę Bożą). W swoim wnętrzu można być w jedności z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym non stop 24 godziny na dobę.
Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty. Iz 61, 10
Poproś Jezusa o łaskę zobaczenia swojej wewnętrznej świątyni, w której On pragnie przebywać z Tobą. Zobacz te wszystkie klejnoty, a może bardziej surową izdebkę, w której klejnotem jest jedynie Twoje serce i Serce Jezusa… Jeśli zobaczysz tam jakiś zbędny kurz albo coś, co zakłóca Twoją relację z Panem, to szybciutko oddaj Mu to w głębi swojego serca.
Moje serce raduje się w Panu,
dzięki Niemu moc moja wzrasta.
Łuk potężnych się łamie,
a mocą przepasują się słabi. 1 Sm 2, 1b. 4
Jezu, cała moja moc jest jedynie w Tobie. Z głębi mojego serca wypływa jedyna radość, którą Ty jesteś. Nie cieszy mnie już ten świat. A jeśli coś w nim cieszy, to Ty, który jesteś w świątyniach ludzkich serc. Dziękuję Ci także za nieustanne przypomnienia ukazujące, że jestem słabiutki. Od niedawna wiem, że w mojej słabości jest Twoja moc. Dziękuję także za to, że mogę być zawsze u Taty w świątyni swojego serca.