W imię Prawdy! C. D. 521

21 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Bo z królestwem niebieskim rzecz ma się podobnie jak z gospodarzem, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Zgodził robotników po denarze na dzień i posłał ich do winnicy. Około godziny trzeciej wyszedł ponownie. I widział, jak inni stali na rynku bezczynnie, więc powiedział do nich: Idźcie wy także do mojej winnicy; a dam wam, co będzie słuszne. A oni poszli. I wyszedł znów około godziny szóstej i dziewiątej i postąpił podobnie. A gdy wyszedł około jedenastej godziny, zobaczył innych, którzy tam wystawali. Zapytał ich: Czemu stoicie tu cały dzień bezczynnie? A oni odpowiedzieli: Bo nikt nas nie najął. A on rzekł im: Idźcie i wy do mojej winnicy. Gdy zaś wieczór nadszedł, rzekł pan winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im wynagrodzenie, a rozpocznij od ostatnich, przechodząc kolejno aż do pierwszych. Stawili się zatem ci, co przyszli około jedenastej godziny, i każdy otrzymał po denarze. Gdy zaś przystąpili pierwsi, spodziewali się, że otrzymają więcej, lecz oni również otrzymali po denarze. Otrzymawszy zaś zapłatę zaczęli szemrać przeciwko gospodarzowi i mówili: Ci ostatni tam pracowali tylko przez jedną godzinę, a zrównałeś ich z nami, choć myśmy znosili cały ciężar i upał dnia. On zaś zwrócił się do jednego z nich z tymi słowy: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy, czyż nie zgodziłeś się ze mną na denara? Bierz, co twoje, i idź. A ja chcę temu ostatniemu dać tyle , co tobie. Czyż nie wolno mi w moich własnych sprawach tak postąpić, jak zechcę? Czy dlatego tylko zazdrosnym okiem patrzysz, że jestem dobry?
Tak to ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Bo wielu jest wezwanych, a mało wybranych.” Mt 20, 1-16

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

,,W.1. Bardzo rano.
To wezwanie rozmaitych godzin, znaczy wezwanie Żydów pierwszego wieku świata, i poganów ostatniego wieku. Nadto znaczy, iż Bóg wzywa poganów do wiary, jednych rychlej, a drugich później: i ludzi z osobna, jednych w młodości, drugich już dorosłych, a niektórych w starości powoływa na służbę swoję.
W.9. Wzięli po groszu.
Ten grosz obiecany jestci żywot wieczny: pospolity wszystkim, którzy mają być zbawieni. Wszakże w tym jednym żywocie są różne stopnie chwały: jako gwiazda od gwiazdy jest jasnością różna.
W.14. Szemrali przeciw gospodarzowi.
Żydowskie obyczaje opisuje: którzy zajrzeli poganom łaski powołania i równej zapłaty.
W. 16. Mało wybranych.
Ci są wybrani, którzy nie wzgardzili Boga, gdy ich wzywał: ale go wierząc naśladowali. A uwierzyli pewnie z dobrej wolej.

,,Wydał Pan wyrok na Jakuba i spadł on na Izraela. Pozna go cały naród: Efraimczycy i mieszkańcy Samarii, w dumie i w hardości swego serca mówiący: „Cegły się rozsypały – odbudujemy z kamienia; sykomory wycięte – cedrami je zastąpimy”. Lecz Pan wzbudził przeciw niemu wrogów i nieprzyjaciół jego uzbroił: Aramejczyków od wschodu i Filistynów z zachodu, pożerających Izraela całą paszczą. Po tym wszystkim nie uśmierzył się gniew Jego i ręka Jego – nadal wyciągnięta.
Ale naród nie nawrócił się do swego Karciciela ani nie szukał Pana Zastępów. Wówczas Pan odciął Izraelowi głowę i ogon, w jednym dniu, palmę i sitowie. Starszy i dostojnik – to głowa; a ogon to prorok i nauczyciel kłamstwa. Zwodzicielami się stali przywódcy tego narodu, a ci, którym przewodzą, zgubili się. Dlatego Pan nie oszczędzi jego młodzieńców ani się nie zlituje nad jego sierotami i wdowami. Bo cały ten naród jest bezbożny i zły, każde usta mówią głupstwa. Po tym wszystkim nie uśmierzył się gniew Jego i ręka Jego – nadal wyciągnięta.
Zaiste, niegodziwość rozgorzała jak pożar, który trawi głogi i ciernie; wybucha w gąszczu leśnym, aż wzbijają się słupy dymu. Od gniewu Pańskiego zapalił się kraj, i stał się naród pastwą ognia. Nikt nie ma litości nad bratem swoim. Każdy pożera ciało bliźniego; odgryza na prawo, a przecież łaknie, zjada na lewo, lecz się nie nasyca. Manasses szarpie Efraima, a Efraim Manassesa, obaj razem godzą na Judę. Po tym wszystkim nie uśmierzył się gniew Jego i ręka Jego – nadal wyciągnięta.
Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące, aby słabych odepchnąć od sprawiedliwości i wyzuć z prawa biednych mego ludu; by wdowy uczynić swoim łupem i by móc ograbiać sieroty! Lecz co zrobicie w dzień kary, kiedy zagłada nadejdzie z dala? Do kogo się uciekniecie po pomoc i gdzie zostawicie wasze bogactwa? Nic, tylko skulić się wam pomiędzy jeńcami albo paść wśród pomordowanych. Po tym wszystkim nie uśmierzył się gniew Jego i ręka Jego – nadal wyciągnięta”. Iz 9, 7 – 10, 4

,,Psalmy, których zbiór znajduje się w Piśmie świętym, zostały ułożone pod natchnieniem Boga. Od zarania Kościoła w przedziwny sposób służyły one nie tylko do pobudzania pobożności wiernych składających „Bogu ofiarę chwały, to jest owoc warg wyznających Jego imię”, ale także według zwyczaju przyjętego już w Starym Prawie miały szczególne miejsce w samej świętej Liturgii i Bożym Oficjum. Z nich bierze początek ów „głos Kościoła”, o którym mówi święty Bazyli; z nich także psalmodia, którą poprzednik nasz, Urban VIII, nazywa córką hymnodii, śpiewanej „nieustannie przed tronem Boga i Baranka”. Psalmodia, jak mówi św. Atanazy, uczy ludzi, zwłaszcza tych, którzy poświęcają się kultowi Boga, „jak mają chwalić Boga, jak godnie Go uwielbiać”. W tej sprawie trafnie zauważa św. Augustyn: „Aby człowiek mógł godnie wielbić Boga, Bóg sam siebie uwielbił; ponieważ zaś sam siebie uwielbił, człowiek dowiedział się, w jaki sposób należy Go wielbić”.
Psalmy mają ponadto w sobie przedziwną moc budzenia w duszach wszystkich ludzi pragnienia cnót. „Choć bowiem całe Pismo święte, tak Starego, jak i Nowego Testamentu, jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania – jak napisano – to jednak Księga Psalmów, jakby ogród rajski zawierający owoce wszystkich ksiąg, okazuje w psalmodii obok owoców innych ksiąg również swoje własne”. Tak właśnie uczy święty Atanazy, który słusznie dodaje: „Mnie się wydaje, że psalmy są dla śpiewającego jakby zwierciadłem, w którym może on oglądać samego siebie oraz poruszenia swej duszy i w takim usposobieniu je odmawiać”.
Toteż święty Augustyn stwierdza w Wyznaniach: „Jakże płakałem śpiewając hymny i pieśni, wzruszony do głębi słodkimi melodiami, które śpiewał Twój Kościół. Melodie przenikały moje uszy, prawda sączyła się do serca i rozpalała uczucie miłości; łzy płynęły, i było mi dobrze z nimi”.
Bo zresztą kogóż nie poruszyłyby owe liczne miejsca w psalmach, gdzie tak wzniośle opiewany jest niezmierzony majestat Boga, wszechmoc, niewysłowiona sprawiedliwość, dobroć, łaskawość i inne nieskończone przymioty Boże! Kogóż nie natchną podobnymi uczuciami owe dziękczynienia za otrzymane od Boga dobrodziejstwa albo ufne i pokorne błagania o pomoc, czy też wołania duszy przejętej żalem z powodu grzechów? Któż nie zapłonie miłością wobec dokładnie zarysowanego obrazu Chrystusa, Odkupiciela, którego głos we wszystkich psalmach słyszał święty Augustyn? Głos ten śpiewał, skarżył się, radował się nadzieją lub smucił rzeczywistością”. – św. Pius X

W imię Prawdy! C. D. 197

23 lutego 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Zakazana polskość świętego Piusa X”:

,,W tym momencie oddajmy głos. Ks. kard. Janowi Puzynie, najważniejszemu uczestnikowi konklawe. Sporządził on własnoręczną notatkę o dramaturgii tego wydarzenia i jego końcowym wyniku. Nie mógł jej znać ani ks. S. Momidłowski, ani pismo ,,Katolik”, relacjonujące z dnia na dzień przygotowania do konklawe, jego przebieg i wynik końcowy. Odnaleziono ją wiele lat później w Archiwum Krakowskiej Kapituły Katedralnej na Wawelu, a opublikował ks. Jacek Urban. Do tego momentu za najbardziej dokładne źródło uznawano relację kardynała Puzyny przekazaną ks. Edwardowi Komarowi. Zapis kard. J. Puzyny był lakoniczny, utrzymany w stylu starych telegramów. Ujawni zakulisowe zabiegi w ciszy kardynalskich pomieszczeń, przypominając siłowe przeciąganie liny. Oto notatka kard. Puzyny:
,,Ku wiecznej pamięci – dla wyświecenia prawdy.
Konklawe rozpoczęliśmy dnia 31 lipca 1903 w piątek o godzinie 5-tej od Veni Creator w Kaplicy Paulińskiej, skąd udaliśmy się parami do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie przemawiał kard. Oreglia. Przysięga – adoracja Najświętszego Sakramentu, wieczerza wspólna, pod nr 34, widok na plac św. Piotra.
1 sierpnia. Medytacja w kaplicy Paulińskiej o 7-mej wspólna Komunia św. w kaplicy Sykstyńskiej. Mszę św. miał kard. Seratino Vanutelli, o 9.30 posiedzenie – modlitwa, wylosowanie skrutatorów, infirmorów, głosowanie, rodzaj przysięgi, złożenie kartek, z głosem do kielicha. Kard. Rampolla 27, Gotti 17, Sarto 7. Kard. Oreglia zapowiedział, że akcesu nie będzie. Zebranie 7 kardynałów u mnie. Adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicy Paulińskiej, brewiarz. O 16.30 wspólne posiedzenie: R[ampolla] 29, G[otti) 16, S[arto] 10. Byłem u kard. Oreglii zwracałem [uwagę] na niewłaściwą kandydaturę R[ampolli]. Kard. Or[eglia] jest za G[ottim]. U mnie narada, mam w niedzielę rano być u kard. Oreg[lii] i oddać protest-ekskluzywę rządu przeciw wyborowi R[ampolli].
2 sierpnia, niedziela. Miałem Mszę św. o 6.15 w kaplicy Paulińskiej przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny. Byłem u kard. Oreg[lii], który odmówił przyjęcia pisma protestującego (veto) przeciw wyborowi R[ampolli], później odwiedziłem kard. Ramp[ollę], któremu powiedziałem, że wniosę protest przeciw jego wyborowi. Byłem u abp. Mer[r]y de la Vall. Msza św. w kaplicy Sykstyńskiej. Posiedzenie R[ampolla] 29, G[otti] 9, S[arto] 21. Po ogłoszeniu wyniku głosowania odczytałem deklarację z protestem (veto) przeciw wyborowi kard .Ramp[olli]. Wielu kardynałom poddawałem myśl, że przyszły Papież winien być pobożny, wielkiego serca dla wszystkich narodów, rozumiejący pracę biskupa diecezjalnego: małe, wielkie seminaria, misje, wizyta pasterska. Polityka środek – nigdy cel rządów. Posiedzenie o 17 godzinie. Kardynał Perraud wystąpił z mową przeciw wniesionej ekskluzywie. R[ampolla] 30, S[arto] 24, G[otti] 6, Oreg[lia] 2. Poznałem kard. Sarto.
3 sierpnia, poniedziałek. Msza św. o 6-tej w kaplicy Paulińskiej. Posiedzenie o 9.30 – przemówienie R[ampolli] przeciw mej deklaracji. Nin nie wspomniał w przemówieniu, że poprzednio byłem u niego – mały człowiek. Agitacja za kard. R[ampollą] (Vives, Mathieu, Steinhuber). S[arto] 27, R[ampolla] 24. Kardynał Sarto w ładnym, ciepłym przemówieniu dziękuje za oddane mu głosy, wyboru nie przyjmuje. Poszedłem z kard. Sarto do Kaplicy Paulińskiej. Posiedzenie o 17. S[arto] 35, R[ampolla] 16, G[otti] 7. Kard. Satolli oznajmił, że kard. S[arto] wybór przyjmie. Byłem u kard. Koppa i Fischera.
4 sierpnia, [wspomnienie] św. Dominika. Msza św. w Kaplicy Paulińskiej. O 9.30 w kaplicy Sykstyńskiej; posiedzenie. S[arto] 50, R[ampolla] 10, G[otti] 2. Kardynał Sarto poszedł się ubrać w białą sutannę. Oznajmił, że obiera imię Piusa X. Zaraz w kaplicy Sykstyńskiej złożyliśmy hołd Piusowi X, który poprzedzony przez kardynałów dał z logii bazyliki benedykcję do wnętrza bazyliki św. Piotra zebranym wiernym. Głos ładny, silny. Poczem godzinę w kapie jedwabnej, fioletowej składaliśmy hołd po raz drugi w kaplicy Sykstyńskiej Piusowi X (w kapie czerwonej i mitrze). Ściskał i błogosławił. Na sesjach w czasie konklawe kardynałowie byli ubrani we fioletową sutannę, mucet.
4 sierpnia o godzinie 6.30 wyjechaliśmy z Watykanu”.

*

,,Jakiemi uczuciami przejętem było serce Piusa X dla Wenecyan, dowodem najlepszym pierwsze spotkanie się z nimi zaraz po wyborze. Jeszcze w dzień wyboru, wieczorem, udała się z Wenecyi do Rzymu deputacya duchowieństwa, przedstawicieli stowarzyszeń katolickich i przyjętą została przez Ojca św. mimo jego znużenia, niedługo po swojem przybyciu. Wzruszającą była ta chwila, gdy papież zobaczył u stóp swoich świadków dziewięcioletniej swej pracy w ukochanej stolicy weneckiej; jak opowiada naoczny świadek, proboszcz kościoła ,,dwunastu Apostołów” we Wenecyi, pierwszem powitaniem było – długie łkanie i płacz serdeczny; pierwszy przyszedł do siebie papież i jak ojciec do dzieci odezwał się : ,,złóżcie tę ofiarę, jak i ja musiałem ją złożyć. Módlcie się za mną, bo ciężkim jest krzyż, który Bóg złożył na me ramiona. Wiecie o tem dobrze, jak was kocham. Błogosławię was, wasze rodziny, błogosławię ubogich i chorych”. Ostatnie słowa mógł wyrzec tylko człowiek, którego troską główną przez lata długie stanowili ubodzy, chorzy, opuszczeni”.

W imię Prawdy! C. D. 196

23 lutego 2024 roku

W tym dniu przeczytałem również ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Wydanie świętego Maksymiliana w ręce oprawców”:

,, – Czy święty Maksymilian mówił z bratem o tych, którzy chcieli go wydać?
– W czasie dyktowania książki robił przerwy na kontemplację i modlitwę. Pewnego dnia powiedział: ,,Ktoś jest bardzo zawzięty na klasztor i oskarża go przed Niemcami”. Zrozumiałem, dlaczego mówił nam, abyśmy byli gotowi na wypadek aresztowania czy wysiedlenia. Spakowaliśmy węzełki. Uderzyło mnie, że święty Maksymilian kazał mi się modlić nie za nas, zagrożonych, tylko za tamtą duszę, by nie zginęła. Potem zrozumiałem, że nie zostaliśmy powołani, by troszczyć się o siebie.

– W medytacjach świętego Maksymilian znalazłem dwa zdania: ,,Skarbem są bracia krzyżujący, kochaj ich”. ,,Źli czyszczą dobrych”. Czy to, że święty Maksymilian modlił się za tych, którzy go wydali, mogło do nich dotrzeć?
– Nie wiadomo. W jednym wypadku może tak.
– Szczególnie interesował się nimi? Może dlatego, że byli narzędziami w jego postanowieniu świętości? Agent jest zależny od osoby inwigilowanej. W wypadku świętego Maksymiliana uzależnienie było głębsze, choć im się zdawało, że zależą wyłącznie od gestapo.
– Myśl jest dobra, tylko powierzchowna. Święty Maksymilian, jeśli bez ich wiedzy nadawał kierunek ich pracy, to tylko po to, by skupić na sobie ich raporty.
– Widać to w rozmowie z Lemkiem, którego całkowicie odseparował od dostępu do braci i skierował jego uwagę na siebie.
– Tak samo inne osoby przyjmował sam. Podobnie, gdy odrzucał ostrzeżenia, to było formą wpływania na sytuację.
– Gdy zaczynała się modlitwa za tych, którzy go wydawali, czy święty Maksymilian wymieniał ich imiona, nazwiska i skąd się wzięła wiedza brata?
– Nie wymieniał nawet imion, a ja nie mogłem zadawać pytań mojemu gwardianowi”.

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Zakazana polskość świętego Piusa X”:

,,Miłe bardzo spotkanie czekało ks. Sarto w seminarium w Treviso, gdyż rektorem zakładu był ks. Piotr Jacuzzi, dawny wikary z Riese, któremu nowy spirytualny tyle zawdzięczał i z którym łączyły go węzły tak ścisłej przyjaźni. Towarzystwo drogiego opiekuna lat młodocianych, praca nad młodzieżą, którą ks. Sarto zawsze tak bardzo kochał, trudna wprawdzie i nieraz bardzo uciążliwa, ale miła niezmiernie, myśl, że pracą swoją bliźnim dużo dobrego sprawić może – uprzejmniać miały ks. Sarto przeniesione ze Salzano na grunt obcy dotychczas i nieznany. A posilenia potrzebował takiego bardzo; zawsze pokorny, ceniący siebie bardzo nisko, lękał się, czy nowym obowiązkom podoła; dowodem najlepszym – pierwsze przemówienie, jakie miał do kleryków, jako ich nowy ojciec duchowny. ,,Sądzicie może – mówił – że przychodzę do was z doświadczeniem, nabytem przez długoletnią pracę wśród uczącej się młodzieży, z głębokiemi wiadomościami w ascezie i w teologii, z darem wymowy wybitnym, tak uzdolniony, abym wam mógł z całą pewnością drogę wskazywać, po której was Bóg prowadzić pragnie; oświadczam wam otwarcie, że z tego wszystkiego nic nie posiadam; jestem tylko biednym proboszczem wiejskim, którego tutaj sprowadziła Wola Boża; a skoro już sam Pan tak chciał, więc i wy musicie z tem się pogodzić i słuchać nauk biednego wiejskiego proboszcza i wybaczyć, jeżeli powierzyli mnie, tak niegodnemu i nieuzdolnionemu”

Wnet jednak nowy ojciec duchowny umiał zjednać sobie serca wszystkich wychowanków przez swoją, tak sobie wrodzoną prostotę, przez nauki proste, niewyszukane, w których zupełnie nie zabawiał się w żadne subtelne roztrząsania, lecz w sposób praktyczny gotował młodych lewitów do życia, jakie kiedyś wieść mieli wśród zepsutego świata. Zawsze łagodny i pełen słodyczy, z całą surowością występował przeciw obłudzie, pochlebstwu i przeciw fałszywemu wstydowi, który jest taką przeszkodą, gdy chodzi o mężne wyznawanie wiary, lub o wierność dla obowiązku”.

*

,,Sprawiedliwość wreszcie zwyciężyła; po dwóch latach i ośmiu miesiącach od śmierci kardynała Agostiniego rząd włoski ustąpił i dnia 5 września 1894 r. udzielił swego ,,exequatur” bulli papieskiej, mianującej kardynała Sarto patryarchą weneckim, w dniu, w którym Wenecya święci uroczystość jednego z największych swych synów, św. Wawrzyńca Giustiniani, pierwszego biskupa weneckiego, który piastował godność patriarchy.

Nowy patryarcha mianowany już dawno przez Ojca św., dziś, przez ustępstwo rządu włoskiego mając otwarte wnijście do swej owczarni, dzień 24 listopada 1894 r. naznacza jako dzień przybycia swego do Wenecyi, a tymczasem w gorących słowach zwraca się w liście pasterskim do swej dyecezyi nowej, podając w nim niejako program całej swej działalności; nie zakrywa przed sobą trudności, na jakie miał natrafić, wie, jak smutnym jest – ogólny stan w Kościele, dlatego jako zadanie stawia sobie i wiernym – powrót do Ewangelii we wychowaniu, w życiu rodzinnem, w stosunkach społecznych, jednem słowem już przy objęciu dyecezyi weneckiej, jako program swej pracy stawia to samo, co w dziewięć lat potem stanowić będzie myśl zapowiednią papieskich rządów: ,,omnia instaurare ich Christo” – ,,wszystko odnowić w Chrystusie”. W osobnem orędziu zwraca się do kapłanów dyecezyi mantuańskiej i weneckiej, wskazuje im na niebezpieczeństwa zagrażające wierze, Kościołowi, wzywa do pracy usilnej, gorliwej na każdym polu, przestrzega, by się nie zrażali ironią pism humorystycznych, obelgami dzienników politycznych, napaściami i czynnemi nawet zniewagami, bo w czasach dzisiejszych kapłan musi być przygotowanym na wszystko, i mimo przeciwności, oszczerstw, zniewag osobistych, powinien wytrwać w swojem posłannictwie i przed niczem się nie ugiąć”.