W imię Prawdy! C. D. 388

23 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Z wichru Pan zwrócił się do Hioba i rzekł: «Kto bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone, gdy chmury mu dałem za ubranie, za pieluszki – ciemność pierwotną? Złamałem jego wielkość mym prawem, wprawiłem wrzeciądze i bramę. I rzekłem: Aż dotąd, nie dalej! Tu zapora dla twoich fal nadętych»”. Hi 38, 1. 8-11

,,Ci, którzy statkami ruszyli na morze,
by handlować na wodach ogromnych,
widzieli dzieła Pana
i Jego cuda wśród głębin.
Rzekł i zerwał się wicher,
burzliwie piętrząc fale.
Wznosili się pod niebo, zapadali w otchłań,
ich dusza truchlała w niedoli.
Wołali w nieszczęściu do Pana,
a On ich wyzwolił od trwogi.
Zamienił burzę na powiew łagodny,
umilkły morskie fale.
Radowali się ciszą, która nastała,
przywiódł ich do upragnionej przystani.
Niech dziękują Panu za dobroć Jego,
za Jego cuda wobec synów ludzkich”. Ps 107

,,Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

ROZDZIAŁ XXXV (ŁASKA KRZYŻA +)

ROZDZIAŁ XXXV

NISZCZENIE MOJEGO DOBREGO IMIENIA (ŁASKA KRZYŻA+)

Jak łatwo się domyśleć tak potężne dobre działania na chwałę Bożą nie mogły być obojętne dla tego z dołu, który całkiem mocno pogrywa sobie na ziemi. Czekał tylko, jak mnie zniszczyć, a przynajmniej ograniczyć w dobru. Gdy to piszę jest 8 kwietnia 2023 roku (Wielka Sobota). To co będę pisał jest trudne, ale prawdziwe. Nie wiem, czy ktoś to kiedyś opublikuje dla poznania prawdy, która oczyszcza i uwalnia. Kocham wszystkie osoby, które wyrządziły krzywdę mi oraz moim bliskim. Wybaczam im i proszę o wybaczenie. Modlę się o ich głębokie przylgnięcie do Jezusa – Prawdy. Zacznę od tego, że nie umie kłamać od 6 klasy szkoły podstawowej, gdy zobaczyłem kłamstwo bliskiej mi osoby i konsekwencje kłamstwa. Jezus – Prawda jest dla mnie wszystkim. To co będę pisał, to są fakty znane mi. Jeśli coś będzie moim domysłem, to będę zaznaczał.

POJEDYNCZE SYTUACJE, KTÓRE MOGŁY WPŁYNĄĆ NA NISZECZENIE MOJEGO DOBREGO IMIENIA
(Wiele bolesnych sytuacji ominę na ten czas, a pozostałe przedstawię w większości ogólnie…) – zdanie dopisane 19 lipca 2023 roku. 

2014r.

Postanowiłem dla dobra człowieka i pewnej sprawy upomnieć starszego kapłana, który wywoływał wielkie zgorszenie poprzez swoją postawę. Wstawił się za nim inny kapłan i powiedział, żebym sobie poszedł.

Ok. wrzesień 2015r.

Dowiedziałem się o krzywdzie cielesnej i moralnej wyrządzonej znanej mi osobie przez znanego kapłana. Upomniałem go w 4 oczy. Zgłosiłem sprawę księdzu biskupowi. Modlę się regularnie za tego kapłana i wielu innych.

2017r.

Od momentu towarzyszenia Wspólnocie Sychar otrzymałem łaskę coraz większej wiary w sakrament małżeństwa i kapłaństwa. Broniłem tych sakramentów w wielu rozmowach także z kapłanami. Zadawałem trudne pytania zasłużonym księżom. W pewnej trudnej kwestii dotyczącej kapłaństwa zaskoczyły mnie odpowiedzi niektórych kapłanów. Jedynie ks. Marek Dziewiecki ucieszył się moim pytaniem dotyczącym kapłaństwa i powiedział, że jest dumny, że ma takiego wychowanka.

28 maja 2018r.

Organizowałem razem z Caritasem Diecezji Radomskiej spotkanie interdyscyplinarne na temat bezdomnych. Tego dnia jeden pracownik Caritasu zabrał głos, że wiele lat czekał na takie spotkanie. Streetworkerka caritasu nie mogła nachwalić się mojej postawy jako kapłana i wolontariusza. Do tego momentu współpraca z caritasem była wzorcowa i nawet ks. dyrektor chwalił mnie bardzo.

Wystarczyło pół roku (bodajże końcówka listopada 2018), aby wezwano mnie do caritasu i negatywnie odnoszono się do mojej posługi wśród bezdomnych. Usłyszałem także, że przeze mnie płacze streetworkerka, bo niby wszyscy mówią o mnie, a nie o nich. Streetworkerzy otrzymali zakaz kontaktu ze mną. Tak skończyła się wcześniejsza bardzo skuteczna współpraca PB z Caritasem, która była owocna dla ubogich.

2019r.

Czułem, że ktoś mi robi złą opinię w oazie. Mimo że od lat byłem moderatorem Diakonii Ewangelizacji, który czynnie cały czas głosił na ulicy słowo Boże, to próbowano stworzyć dla mnie Diakonię Miłosierdzia. Odpowiadałem, że Przyjaciele Bezdomnych nie dadzą się wchłonąć diakonii miłosierdzia, a prowadzenie dwóch równoległych dzieł przez jednego kapłana jest bez sensu.

W między czasie zacząłem wymagać więcej od animatorów w Diakonii Ewangelizacji. Oni trochę buntowali się. Woleli więcej integracji. Doszło do tego, że nikt nie chciał objąć roli odpowiedzialnej za diakonię jako animator. Po tym powiedziałem, że dziękuję za współpracę. Dziwnie szybko znalazł się następca i chętna animatorka.

24 września 2020r.

Otrzymałem rano wiadomość, że jestem zaproszony na spotkanie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w sprawie bezdomnych. Zapytałem w smsie, kto zaprasza. Odpisała osoba, że dyrektor MOPSu. Poszedłem. Byli przedstawiciele caritas, policji, straży, dyrektor MOPSu. W trakcie spotkania długo milczałem. Niestety nie widziałem konstruktywnej dyskusji. W końcu nie wytrzymałem i zabrałem głos w imieniu bezdomnych. Zapytałem o prawa człowieka. Między innymi zapytałem, gdzie trzeźwi bezdomni mogą umyć się. To pytanie sprawiło wiele problemów. Cała dyskusja zeszła na temat mycia. Dzięki Bogu to jedno ustalenie wynikło z całego spotkania, że zarówno miejskie schronisko, jak i caritas otworzyły prysznice.

Po spotkaniu osoba mówiąca mi o zaproszeniu, powiedziała, że nie byłem proszony na to spotkanie, tylko ona tak mi napisała, bo miała dosyć tego, co tam zawsze jest. Nie pochwaliłem tej postawy i powiedziałem, w jakiej roli mnie postawiła. Moją wypowiedzią wstawiającą się za prawami ubogich mogłem sprawić problem ważnym osobom.

Dodam jednak, że dyrektorzy MOPSu zawsze bardzo szanowali moją posługę. Nawet raz goszcząc mnie na kawie, zadzwonił do nich jeden kapłan i pochwalili się niestety, że jestem u nich. Oczywiście na ich zaproszenie. Między innymi prosiłem, aby kontrolowali pewne miejsca, w których są ich pieniądze dawane konkretnym bezdomnym, a tam nie ma tych bezdomnych. 

Ciąg dalszy nastąpi…

ROZDZIAŁ XXXIV DZIAŁANIE ZŁA

ROZDZIAŁ XXXIV

DZIAŁANIE ZŁA

Nie pamiętam, żeby ktoś uczył mnie o działaniu zła. Niestety tego zabrakło, a jest to bardzo ważne, gdy prowadzi się Boże dzieła. W pierwszych moich kontaktach ze złem byłem kompletnie zaskoczony. Pierwsza styczność z dręczeniem człowieka przez demona była na początku kapłaństwa. Osoba wybiegła z kościoła i dziwnie charczała. Nie wiedziałem, co robić. Ktoś miał natchnienie, aby modlić się litanią do Krwi Chrystusa. Po jednym odmówieniu powiedział ktoś, że mamy jeszcze raz modlić się, tym razem z większą wiarą. Osoba dręczona wróciła do normalnego stanu. Po jakimś czasie nie obyło się bez pójścia do egzorcysty.

Później miałem styczność z demonem podczas rozmowy telefonicznej i to po północy. Ktoś zadzwonił w kłopocie i dał mi do słuchawki osobę, przez którą mówił demon. Ze strachu modliłem się Zdrowaś Maryjo, a demon poniżał mnie. Później ktoś mówił, że zły duch boi się mnie. Nie wiedziałem, o co chodzi. Dzisiaj powiedziałbym, że on nienawidzi każdej osoby oddanej Bogu i Maryi.

Ok. roku 2015/16 na rekolekcjach ignacjańskich miałem taki obraz, że Bóg uczyni wiele dobra przez moją posługę, ale demony zrobią wszystko, aby to dobro i Boże światło gasić na wszelkie możliwe sposoby.

Ok. roku 2018 zostałem zaatakowany w biały dzień przy płocie kościoła. Ktoś z przystanku krzyknął ,,zdejmij tą czarną sukienkę”. Wracałem z katechezy. Odwróciłem się i powiedziałem: ,,chodź, porozmawiamy”. Zaczął biec w moją stronę, nie patrząc na jadące samochody. Zamurowało go przede mną. Zaczął dotykać mojej twarzy i mówić jaki jestem fajny. Prosił o spowiedź. Siadłem z nim na murku kościoła. Zapytał, czy może mnie dotykać. Pomyślałem, że ja dotykałem tego dnia Jezusa w Eucharystii i modliłem się, aby Chrystus był w moim sercu, ciele, spojrzeniu i dotyku. Odpowiedziałem: ,,tak”. Znowu zapytał o spowiedź. Powiedziałem, że jak będzie na zero (nie po alkoholu i po narkotykach), to niech przyjdzie. Dobiegł kolega tego człowieka i pytał go, co on robi. Ten odpowiedział: ,,biegłem go pobić, ale jakoś nie mogę”. I odeszli. Popatrzyłem w niebo. Zapytałem Boga, co to było. Pomyślałem, że jeszcze chyba nie jest czas, aby ewangelizować w szpitalu.

Także w roku 2018 w dniu, kiedy mieliśmy mieć nagrywany materiał z TVP 1 na ulicach Radomia, do południa odwiedziłem bezdomnych i przypomniałem im, aby nie pili, ponieważ będzie telewizja wieczorem. Obok mojego samochodu biło się dwóch mężczyzn. Odezwałem się do nich z oddali, po czym rozdzieliłem ich. Jeden był wobec mnie bardzo wulgarny, a na koniec rozmowy przytulił mnie i powiedział: ,,nie odchodź”. Bóg dał mi łaskę wejść w centrum ognia nienawiści i On sam zaprowadził pokój. 

Ok. roku 2019 w przeddzień imienin zostałem uderzony na weselu przez człowieka, który wulgaryzował na mnie kilka razy tego samego dnia mimo, że widzieliśmy się pierwszy raz w życiu. Gdy po uderzeniu trzymali go mężczyźni, to wydzierał się głośno, aby mnie wszyscy pobili. Mówił to bardzo wulgarnie jak wściekły. Ja spokojnie odszedłem. Powiedziałem jego kolegom, żeby przekazali mu moje wybaczenie. Wracając, modliłem się za niego różańcem, a na drugi dzień powiedziałem zaufanej duszy, że to taki klejnot w koronie mojego cierpienia.

Proszę Boga, aby być mężnym kapłanem i ochraniać ludzi przed złem, a przede wszystkim uprzedzać ich, że nie można bać się zła. Bóg jest potężniejszy, a my mamy wszelkie metody walki ze złem. Oczywiście Najświętsza Ofiara, łaska uświęcająca, słowo Boże i codzienny różaniec są podstawą.

Ciąg dalszy nastąpi…

Ja jestem. Nie bój się.

Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi, zaczęli się przeprawiać przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wichru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się». Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali. J 6, 16-21

Czytaj dalej Ja jestem. Nie bój się.

Nie pozostawił Cię

A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych».

Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. J 8, 23-24. 28-30

Czytaj dalej Nie pozostawił Cię