ROZDZIAŁ III SZKOŁA ŚREDNIA

ROZDZIAŁ III

SZKOŁA ŚREDNIA

Po szkole podstawowej poszedłem do Liceum Handlowego w Zespole Szkół Ekonomicznych w Radomiu. To był nowy świat. Pierwsze półtora roku było na drugą zmianę. Tata pomagał mi dostawać się do szkoły. Czułem się jak taki maminsynek, który potrzebuje pomocy taty, aby dostać się do szkoły. Fakt, że miałem lęki przed starszymi chłopakami, którzy mogą okraść mnie z kieszonkowego. Tak też się stało kilka razy w moim dzieciństwie. Chyba dziwnie przyciągałem zło, jako łatwy kąsek.

Przez drugą zmianę w szkole nie mogłem zapisać się do klubu piłkarskiego w gminie. Z utęsknieniem czekałem, kiedy będę miał pierwszą zmianę i możliwość trenowania. Gdy zaczęła się pierwsza zmiana (chyba od drugiej klasy), to była dobra wiadomość, ale i mały problem. Potrzeba było jeździć do szkoły autobusem. Bałem się oceny kolegów. Miałem wyobrażenie, że będą śmiać się ze mnie. To pomogło mi wejść w modlitwę różańcową. Po raz pierwszy tak szczerze prosiłem Boga, aby nikt mnie nie wyśmiał. Zmówiłem różaniec w drodze na przystanek autobusowy. W drodze powrotnej ponownie modliłem się na różańcu. I tak zaczęła się piękna przygoda z Bogiem i modlitwą. To było takie moje. Trochę skrywałem ten różaniec w ręce. Często idąc patrzyłem w niebo i mówiłem do Boga.

Zapisałem się do klubu piłkarskiego w gminie – do juniorów. Spełniło się jedno z marzeń. Nie opuszczałem żadnego treningu. Dawałem z siebie 100%. Trenowałem także poza wyznaczonym czasem. Piękny czas młodości był także dzięki sąsiadom, którzy także grali w piłkę. Trzech braci z sąsiedztwa: N (rówieśnik mojego starszego brata), N (rok ode mnie młodszy), N (rok starszy od mojego młodszego brata) – byli wiernymi kompanami na meczach podwórkowych prawie każdego dnia. U sąsiada była nawet pełnowymiarowa bramka. Mieliśmy doskonałe warunki do treningu. Ze względu na dobrą sytuację finansową mogliśmy grać piłkami najwyższej klasy. Tak spełniały się dziecinne i młodzieńcze marzenia.

Z uśmiechem wspomnę, że pamiętam wszystkie moje sympatie od 5 klasy szkoły podstawowej. N, z którą byłem dwa lata, stała się dla mnie żywym świadectwem relacji z Bogiem. Była piękną kobietą, ale najbardziej kochałem jej dziecinne serce rozkochane w Bogu. Miała ciężko w życiu, a mimo to z Bogiem dawała sobie zawsze radę. To poprzez jej świadectwo i rady zacząłem chodzić na tygodniu na Najświętszą Ofiarę do kościoła Jezuitów na ul. Malczewskiego. Lubiłem patrzeć na witraż Dobrego Pasterza na górze. Tam także rozpocząłem korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania co dwa tygodnie. Dzięki łasce Bożej zacząłem codziennie czytać Pismo święte. Poszedłem z dziewczyną na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy i postanowiłem chodzić do końca życia, ponieważ to był dla mnie najlepszy tydzień w roku (trzymam się tego. Mogłem być już ok. 20 razy. Chwała Bogu). Z takich praktyk musiały wyjść dobre owoce. W domu byłem bardziej pomocny. Przestałem ściągać w szkole. Pamiętam pierwszą piątkę bez ściągania z religii. Ależ byłem dumny.

Zakochałem się bardzo w dziewczynie, a Bóg stawał się coraz ważniejszy. Odkrywałem o Nim prawdę, że jest blisko mnie, kocha mnie i ma dla mnie plan.
Pismo święte stawało się moją pasją. Bóg pokazywał mi, że to jest żywe słowo, które dotyka serca. Pamiętam moment, kiedy jednego dnia dużo ćwiczyłem. Byłem na treningu w klubie oraz na siłowni i rowerze. Miałem w sercu wyrzut, że nie modliłem się. Wieczorem otworzyłem Pismo święte i przeczytałem słowa mówiące, aby nie dbać tak o ciało, jak o dusze. Dostałem tymi słowami w twarz. Później był czas osiemnastych urodzin. Najpierw miałem osiemnastkę ja, a później moja dziewczyna. Odłożyłem dużo pieniędzy na prezent dla niej i byłem bardzo dumny, że mogę jej kupić drogi prezent. Dało mi to wielką radość. Po czym przeczytałem w Piśmie świętym: ,,Więcej jest radości w dawaniu, aniżeli w braniu”. Powiedziałem wtedy, że w Piśmie świętym jest sama prawda i w nim można znaleźć odpowiedzi na wszystko. Nawet mówiłem szczerze Bogu, że będę robił wszystko tak, jak On tutaj mówi. I pewnego dnia otworzyłem wieczorem słowo Boże, a tu był fragment o bogatym młodzieńcu, do którego Jezus powiedział: jednego ci brakuje, sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim i chodź za Mną. No i pojawił się problem. Nie miałem takiej odwagi. Powiedziałem Jezusowi, że jak naprawdę mnie chcesz, to przyjdź i w cztery oczy powiedz mi. No to po jakimś czasie przeczytałem: ,,Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.” I tak nie miałem odwagi… (Pisałem o powołaniu na blogu 16 maja 2016 roku https://wyplynnaglebie.com/pierwszy-raz-o-swoim-powolaniu/)

Bóg wiedział, jak zapraszać mnie z każdej strony. Chyba najmocniejszym zaproszeniem była pewne spotkanie z Bogiem przez kapłana. Wierzyłem, że w konfesjonale mówi do mnie Jezus poprzez posługę kapłana. I tak w klasie maturalnej podczas Mszy świętej na tygodniu poszedłem do sakramentu pokuty i pojednania, a tam był mój ulubiony (sędziwy, twardy i wymagający zakonnik, który wrócił z misji). Powiedział: ,,czy ty myślisz, że twoim powołaniem jest małżeństwo?” Odpowiedziałem zaskoczony: ,,TAK”, a on mówił: ,,a mi się wydaje, że nie”. Struchlałem… Nogi miałem z waty. Czekałem aż wszystkich wyspowiada i powie mi to jeszcze raz większymi literami. Niestety nie miał dla mnie czasu. Gdzieś się śpieszył i jeszcze mi pstryczek dał powiedzeniem, że Komunię świętą w wieczerniku przyjmowali Apostołowie w pozycji pół leżącej. To była chyba aluzja do mojego przyjmowania Ciała Chrystusa na kolanach i do ust.

Za ok. tydzień może dwa poszedłem znowu do spowiedzi i kłóciłem się delikatnie, czy jest coś w tym złego, ze ja pragnę być dobrym mężem i ojcem oraz, że chcę po katolicku wychować dzieci. Odpowiedział: ,,dobrze myślisz, ale módl się codziennie słowami: nie moja wola, lecz Twoja Panie Boże niech się dzieje.” Tak też robiłem przez następny rok. Od razu powiedziałem dziewczynie o tej spowiedzi. Dodałem, że nie mam odwagi iść na księdza. Chciałem być jak najlepszy dla dziewczyny i ludzi. Tak też starałem się czynić.

Dzięki łasce Bożej wszystko zaczęło się pięknie układać według moich marzeń. Z dziewczyną wzrastaliśmy w łasce Bożej. Grałem w klubie. Uczyłem się coraz lepiej. Zdałem maturę i poszedłem na wymarzone studia wychowania fizycznego. Chciałem być skromnym niezbyt zamożnym nauczycielem, piłkarzem, trenerem, mężem i ojcem 11 dzieci (miała być drużyna).

Ze szkoły średniej bardzo mile wspominam całą moją klasę wraz z wychowawczynią Małgorzatą Gajek. Dziękuję wspaniałym kolegom: Michałowi, Łukaszowi, Marcinowi, Radkowi, Dawidowi, Tomkowi, Konradowi, Ninie, Beacie, Asi i wszystkim, których nie pamiętam z imienia, ale twarze i dobro pamiętam. Przepraszam najmocniej z serca Magdę, Anetę i jeszcze jedną koleżankę za moje nieodpowiednie zachowanie. Proszę o wybaczenie. Wybaczam także nauczycielowi od historii i proszę o wybaczenie.

Miałem także wspaniałego nauczyciela od wychowania fizycznego Pana Bogusława Świerczyńskiego, który miał wielką pasję do kultury fizycznej. Dziękuję także katechecie Panu Milczarskiemu nie tylko za czas ze szkoły, ale i później za dumę ze mnie i wspieranie w kapłaństwie.

Ciąg dalszy nastąpi…

Oświadczenie pobitego księdza

                                                                          Jedlnia Kolonia, dnia 28.06.2023r.                                                                               

OŚWIADCZENIE POBITEGO KSIĘDZA

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Oświadczam, że w dniu 17 czerwca 2023r zostałem pobity przez oprawcę ze skutkiem urazów twarzy, nosa oraz ramienia (dane wg. opisu biegłego sądowego Sądu Okręgowego w Radomiu) w zakrystii Kaplicy Wieczystej Adoracji. W chwili ataku sprawcy byłem ubrany w ornat i przygotowany do celebrowania Mszy świętej. Agresor zaatakował mnie bezpośrednio po wykonaniu przeze mnie znaku krzyża, gdy ruszyłem w stronę ołtarza. Chwilę po tym jak po uderzeniu upadłem na posadzkę zakrystii, i leżałem skulony w ornacie kapłańskim oprawca groził mi okaleczeniem. Chwilę potem oprawca wyszedł z zakrystii i stojąc tyłem przed Najświętszym Sakramentem zniesławiał moje dobre imię w obecności ludzi modlących się w kaplicy. Nadmienię, że ten człowiek nachodził mnie już wcześniej na terenie Kaplicy Wieczystej Adoracji.

Pierwszy atak nienawiści i zniesławienia mojej osoby przez oprawcę miał miejsce w czerwcu 2022 roku. Tamto zdarzenie polegało na tym, że oprawca wszedł do zakrystii w parafii pod wezwaniem św. Brata Alberta w Radomiu, w której pełniłem posługę, i wulgarnie oskarżył mnie w obecności księży i ministrantów.

Drugi atak nastąpił w dniu 5 sierpnia 2022 roku, gdy przebywałem na placu przed parafią św. Brata Alberta w Radomiu. Tego dnia w godzinach wieczornych jak zawsze miałem udać się samochodem, aby wykonać moje obowiązki poza parafią. Jednak ten sam mężczyzna prawdopodobnie obserwował z odległości otoczenie kościoła i czekał na mnie, ponieważ wjechał na plac parafii na swoim motorze dokładnie w momencie, kiedy wyszedłem z budynku księży. Kiedy wszedłem na plac przed budynek kancelarii, oprawca zsiadł z motoru i próbował agresywnym tonem wymusić rozmowę ze mną. Widząc niebezpieczeństwo próbowałem uniknąć rozmowy i wsiadłem do mojego samochodu, aby odjechać do miejsca, do którego zamierzałem się udać. Wówczas agresor próbował mnie przestraszyć i groził, że nie da mi odjechać. Kiedy wyjechałem autem na ulicę, oprawca ruszył za mną swoim motorem, oraz stwarzając zagrożenie w ruchu drogowym, zajeżdżał mi drogę, gwałtownie hamował przed moim pojazdem, oraz podczas dalszej jazdy uderzył pięścią w boczną szybę mojego samochodu. W wyniku tego zachowania zdenerwowany do ostateczności kierując pojazdem skontaktowałem się z policją, i poinformowałem dyżurnego policjanta o sytuacji. Wraz z policją na miejsce zdarzenia, przyjechały także osoby świeckie z mojego otoczenia, które poprosiłem również o pomoc i interwencje w sytuacji zagrożenia.   

Około miesiąc później w dniu 4 września 2022 roku, kiedy modliłem się przed Najświętszym Sakramentem leżąc krzyżem w Kaplicy Wieczystej Adoracji, oprawca wiedząc, że będę tego dnia w tych godzinach obecny w kaplicy, przyszedł wraz ze swoim małoletnim synem i wskazując na mnie, wygrażał mi podnosząc agresywnie na mnie głos, oraz stając tyłem do Najświętszego Sakramentu zaczął obrażać mnie wobec ludzi modlących się w kaplicy.

Następnie w październiku 2022 roku oprawca opublikował na swoim prywatnym profilu facebook treści naruszającej moje dobre imię, które skopiował ze strony facebook jednej z fundacji. Najprawdopodobniej wtedy też nawiązał kontakt z mężczyzną x, do którego we wpisach poszukiwał kontaktu.

Kolejnym incydentem była sytuacja w dniu 8 listopada 2022 roku, kiedy oprawca przyjechał swoim samochodem do Kaplicy Wieczystej Adoracji. Mężczyzna jak widać na nagraniach z monitoringu, szukał mnie w budynku kaplicy zaglądając do konfesjonału. Następnie, kiedy upewnił się, od osoby, która siedziała w kaplicy, że mnie nie ma przy posłudze, wyszedł z budynku i udał się do bocznego wejścia do części prywatnej kaplicy, w którym znajduje się część mieszkalna sióstr oraz moja. Sytuacja również wyglądała na zorganizowaną, ponieważ przyjechał dokładnie w godzinie mojego wyjazdu z kaplicy, gdy udawałem się na umówione spotkanie do radomskiej kurii. Kiedy wyjechałem sprzed kaplicy mężczyzna jechał za mną swoim samochodem przez kilkanaście kilometrów i śledził mnie. 

Oprawca w Kaplicy Wieczystej Adoracji dokonał również zorganizowanego ataku na mnie w dniu 15 listopada 2022 roku, kiedy pełniłem posługę w konfesjonale. Wówczas w zajściu razem z nim brało udział jeszcze dwóch innych mężczyzn. Jeden z nich rozdawał ludziom znajdującym się w kaplicy paszkwile ze strony prowadzonej przez mężczyznę x. Podczas tego ataku w pewnym momencie jeden z mężczyzn wszedł do konfesjonału i zaczął mi grozić. Po kilkunastu minutach, doszedł do niego oprawca i razem z nim zamknął się w części przeznaczonej dla penitentów i grozili mi obaj. W tym czasie trzeci z mężczyzn stał na czatach zastawiając moje drzwi, abym nie mógł wyjść z konfesjonału, oraz zaglądał do sprawców i pytał ich, czy ma pojechać po innych chłopaków. Wynikiem tego zajścia było uszkodzenie konfesjonału, w którym wyłamano pleksę ochraniającą kapłana. Następnie przez wyrwaną pleksę mężczyzna wepchnął wydrukowane kartki papieru, strącając jednocześnie leżący na moim blacie w konfesjonale krzyż. Jak się okazało na wydrukowanych kartkach znajdowały się te same fałszywe dane pochodzące z publikowanych wcześniej przez mężczyznę x materiałów szkalujących mnie. Po dokonaniu tego ataku, mężczyźni oddalili się z miejsca zdarzenia. Kiedy po odejściu mężczyzn udało mi się wyjść w konfesjonału, od razu powiadomiłem policję o całym zdarzeniu.

Oprawca na przestrzeni 2022 i 2023 roku nachodził mnie wielokrotnie przed pobiciem, którego dokonał w dniu 17 czerwca 2023 roku w Kaplicy Wieczystej Adoracji w Jedni Kolonia. Mężczyzna przyjeżdżał również dwukrotnie na prywatną posesje moich rodziców, gdzie znajduje się mój dom rodzinny. W tym miejscu w obecności członka mojej rodziny wypowiadał groźby pod moim adresem. 

Podczas tych kilkunastu miesięcy odkąd oprawca rozpoczął ataki na mnie, również wielokrotnie zniesławiał mnie publicznie w sieci, publikując nieprawdziwe informacje na mój temat, oraz wysyłał na mój prywatny numer telefonu agresywnej treści wiadomości tekstowe. Zaznaczę, że przed atakami w sieci ze strony oprawcy, byłem wyróżnianym publicznie kapłanem. Kilkadziesiąt razy występowałem w mediach publicznych świeckich i kościelnych o zasięgu regionalnym i krajowym, oraz otrzymywałem wyróżnienia ze strony Kościoła i instytucji świeckich za pomoc społeczną i charytatywną. W roku 2019 otrzymałem medal Matki Bożej za niezmordowaną służbę osobom bezdomnym i trudnym małżeństwom na terenie miasta Radomia. Medal otrzymałem  z rąk ks. Prof. Marka Chmielewskiego w obecności Nuncjusza Apostolskiego oraz biskupów. W tym samym 2019 roku z rąk europosła Kuźmiuka otrzymałem dyplom za zajęcie 3 miejsca w Plebiscycie Echa Dnia Człowiek Roku 2018 w kategorii pomoc charytatywna i społeczna.

Poinformowałem księdza biskupa, że z dniem 26 czerwca 2023 roku, ze względu na zaistniałą sytuację związaną z moim pobiciem, przyjmuję jedynie oficjalną drogę komunikacji w formie pisemnej zarówno z księdzem biskupem, jak i z Kurią Diecezji Radomskiej oraz z Sądem Kościelnym Diecezji Radomskiej. 

Ks. Daniel Glibowski
Więcej oczyszczającej prawdy:
oraz
Oświadczenie Fundacji Płomień Eucharystyczny opublikowane DOPIERO 2 lipca 2023 roku (piętnasty dzień po pobiciu kapłana w drodze do ołtarza):
https://www.eucharystycznyplomien.pl/2023/07/02/oswiadczenie-zarzadu-fundacji-plomien-eucharystyczny/

Panama z plebiscytem w tle

Już za kilka godzin będę w drodze na Światowe Dni Młodzieży do Panamy. Proszę o modlitwę. Zabieram Was w swoim sercu i także będę pamiętał w modlitwie. Kocham Was i dziękuję za to, że czytacie moje proste refleksje nad słowem Bożym.

Wracam dopiero 2 lutego. Dlatego też nie będzie wpisów. Podczas mojej nieobecności będzie głosowanie na człowieka roku 2018 w Radomiu w kategorii – Działalność społeczna i charytatywna. Jeśli ktoś pragnie zagłosować, aby ukazać szerszemu gronu postawę miłości do bliźniego, to będę wdzięczny.

Wystarczy wysłać smsa o treści ERC.63 na nr. 72355 koszt 2,50 zł.
Wynik zostawiam Bogu i Wam 😉
Przesyłam także link do Plebiscytu, abyście mogli widzieć wyniki:
https://echodnia.eu/p/kandydat/ks-daniel-glibowski%2C430049/

PS Pisanie dla Was to wielka przyjemność. Nie zarabiam na tym, więc może i to jest cel charytatywny, aby karmić spragnione serca. Tylko w roku 2018 Bóg dał mi łaskę napisać dla Was 322 wpisy! Chwała Panu!