To mówi Pan: „Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął; on przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy”. Tak mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i tchnienie tym, co po niej chodzą: „Ja, Pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”. Iz 42, 1-7
W Wielkim Tygodniu każdy tekst Liturgii Słowa ma niesamowitą głębię… Ciężko pisać, gdy serce chce wypłynąć gdzieś daleko i trwać w bezruchu…
Przypominam sobie moment, gdy byłem bardzo nikłym płomykiem, który ledwo się tlił… Zasługiwałem na zgaszenie mojego życia… W takiej sytuacji przyszedł Pan i dał mi niesamowity ogień swojego Ducha… Ten żar podtrzymuje dzięki Jego łasce już kilkanaście lat… To On daje mi siłę każdego dnia, by budzić się i czynić wszystko na Jego chwałę… Wiadomo, że czasami przez moją głupotę odwracam się od Niego i przygaszam ten płomień… Wiem natomiast, że On zawsze mnie przygarnie i dalej będzie mnie rozpalał… Chwała Tobie Panie!
Dziękuję za Twoje miłosierdzie, dzięki któremu żyję i płonę miłością do Ciebie… W odpowiedzi na Twoją łaskę chcę niczym Maria z dzisiejszej Ewangelii (J 12, 1-11) ofiarować Ci coś najcenniejszego – całego siebie; swoje serce, umysł, wolę, mój czas, pragnienia i każdą chwilę… Życie dla Ciebie jest nieustanną pasją!