W imię Prawdy! C. D. 474

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

,,Inny przykład. Nadchodzi wielka uroczystość, na którą starasz się przygotować jak najlepiej; i już czujesz w sobie pobożny zapał, który ci się zdaje przedsmakiem słodkich pociech, jakie cię w owym pięknym dniu czekają. Tymczasem dzień ten nadchodzi, a ty nie jesteś już tym, czym byłeś: gorące uczucia, które cię przed chwilą jeszcze przejmowały, ustąpiły miejsca trapiącej oschłości – nie jesteś w stanie powziąć ani jednej dobrej myśli. Lecz i to niech cię przynajmniej nie zasmuca, ani też nie czyń zbytecznych wysileń, żeby tej oschłości się pozbyć. Pan Bóg sam wprawił cię w takie położenie, a wiesz, iż nic od Niego nie pochodzi, co by nie było dobrem, coby nie zapewniało wielkich korzyści każdemu, kto z pokorą wyrokom Jego się poddaje. Przyjmij zatem i ten krzyżyk z Jego ręki i poddaj się rozporządzeniom Jego tak doskonale, jak chory poddaje się przepisom lekarza w nadziei wyzdrowienia; a bądź pewien, że żadna pociecha duchowna nie będzie nigdy tak korzystną dla ciebie, jak ta oschłość, gdy spokojnie i cierpliwie znosić ją będziesz przez uległość dla woli Bożej.

Bo zaprawdę: nie uczucia mniej lub więcej gorące, nie tkliwe uniesienia serca sprowadzają nam łaski Boga, lecz akt naszej woli, a akt ten nie rozczula serca. Może też towarzyszyć mu nieco czułości, ale ta w oczach Boga wartości jego bynajmniej nie powiększa, podobnie jak brak takiego rozczulenia, albo nawet wbrew przeciwne uczucia mimo woli ci się nasuwające, a które potępiasz, wartości jego nic nie ujmują. Wola tu wszystkim, a serce z twemi uczuciami zupełnie podrzędną odgrywa rolę. (…)

Czytamy o św. Katarzynie Sjeneńskiej, że zapytała się razu pewnego Pana Boga, czemu teraz tak rzadko udzielał się ludziom, kiedy dawniej tak często obcował z patriarchami, prorokami i pierwszymi chrześcijanami? Na to jej miał odpowiedzieć: Pochodzi to stąd, że ci, wolni zupełnie od zarozumiałości, od wysokiego cenienia samych siebie, przychodzili do Mnie jako wierni uczniowie, czekając z pokorą na nauki ode Mnie, i pozwalali mi, abym im jako złotu w tyglu roztopionym nadawał kształt dowolny, albo jako płótnu przez malarza pod obraz przygotowanemu dawał barwę dowolną, i żebym zapisywał w ich sercach zakon miłości; gdy tymczasem w naszych czasach chrześcijanie, jakby Bóg o nich nie wiedział, ani ich nie słyszał, wszystko chcą sami powiedzieć, sami czynić, sami mówić, a wskutek tego tak wciąż są zajęci, tak niespokojni, iż łaska Pana Boga działać na nich skutecznie nie może. Już i sam Zbawiciel ostrzega nas przed tym zbytkiem modlitwy, gdy mówi: A modląc się nie mówcie wiele, jako poganie; albowiem mniemają, iż w wielomówności swojej będą wysłuchani. Nie bądźcie tedy im podobni; albowiem wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie, pierwej niżbyście Go prosili (Mat 6, 7-8).”

„Zgodność z wolą Bożą powinna nie odstępować nas i wtenczas, gdy nas Pan Bóg pozbawia zewnętrznych czyli zmysłowych środków zbawienia. Tak np. gdy stracisz spowiednika lub przyjaciela, który ci za przewodnika służył w życiu duchowym, zachęcał cię do postępu w pobożności, poczynasz się trwożyć i zdaje ci się, że teraz już bez tej podpory nie zdołasz się utrzymać na swej drodze. Słuszną wprawdzie poniekąd jest twoja trwoga, bo istotnie o własnych siłach nie umiesz postępować, pomoc jest ci koniecznie potrzebna, i dlatego też dany ci był ów przewodnik; lecz czyliż teraz tak cię już Bóg nie miłuje, jak cię miłował wtenczas, gdy cię tym przyjacielem opatrzył? Czyliż teraz przestał być twym Ojcem? Lecz Ojciec taki jak on, nigdy nie opuszcza swoich dzieci! Prawda, iż przewodnik, któregoś właśnie postradał, prowadził cię szczęśliwie na drodze, którąś przebiegł; lecz pytanie, czyby też był zdolnym przewodniczyć ci na dalszej drodze, mającej doprowadzić cię do celu?

A zresztą, wszakżesz sam Pan Jezus rzekł do Apostołów: Pożyteczne jest wam, abym odszedł; bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was (Jan 16,7). A jeśli Apostołom pożyteczne było, aby Pan Jezus ich opuścił, to któż jeszcze śmie twierdzić, że nie jest korzystną dla niego strata przewodnika lub przyjaciela, choćby nie wiem jak doskonałego, nie wiem, jak świętego?

Lecz, powiesz mi może – kto wie, czy to nie jest kara za moje grzechy? – A choćby i tak było, to nie powinieneś zapominać, iż kara ojcowska dla dzieci uległych staje się zbawiennym lekarstwem. Jeśli zatem chcesz rozbroić karzącą prawicę Boga, poruszyć Jego serce, a nawet zobowiązać Go do obsypywania cię nowymi łaskami, to przyjmij z uległością jego chłostę, a w nagrodę za pokorne zdanie się na Jego wolę, albo ci wynajdzie kogoś, kto nauczy cię czynić daleko większe niż dotąd postępy w cnotach, albo też sam raczy zająć się łaskawie dalszym twoim wychowaniem, ześle na ciebie Ducha Świętego jak na Apostołów, a światło Jego oświecać będzie wszystkie twe kroki, łaska Jego cudownie wzmacniać i utwierdzać.”

W imię Prawdy! C. D. 473

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

„Zgodność z wolą Bożą powinna nie odstępować nas i wtenczas, gdy nas Pan Bóg pozbawia zewnętrznych czyli zmysłowych środków zbawienia. Tak np. gdy stracisz spowiednika lub przyjaciela, który ci za przewodnika służył w życiu duchowym, zachęcał cię do postępu w pobożności, poczynasz się trwożyć i zdaje ci się, że teraz już bez tej podpory nie zdołasz się utrzymać na swej drodze. Słuszną wprawdzie poniekąd jest twoja trwoga, bo istotnie o własnych siłach nie umiesz postępować, pomoc jest ci koniecznie potrzebna, i dlatego też dany ci był ów przewodnik; lecz czyliż teraz tak cię już Bóg nie miłuje, jak cię miłował wtenczas, gdy cię tym przyjacielem opatrzył? Czyliż teraz przestał być twym Ojcem? Lecz Ojciec taki jak on, nigdy nie opuszcza swoich dzieci! Prawda, iż przewodnik, któregoś właśnie postradał, prowadził cię szczęśliwie na drodze, którąś przebiegł; lecz pytanie, czyby też był zdolnym przewodniczyć ci na dalszej drodze, mającej doprowadzić cię do celu?

A zresztą, wszakżesz sam Pan Jezus rzekł do Apostołów: Pożyteczne jest wam, abym odszedł; bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was (Jan 16,7). A jeśli Apostołom pożyteczne było, aby Pan Jezus ich opuścił, to któż jeszcze śmie twierdzić, że nie jest korzystną dla niego strata przewodnika lub przyjaciela, choćby nie wiem jak doskonałego, nie wiem, jak świętego?

Lecz, powiesz mi może – kto wie, czy to nie jest kara za moje grzechy? – A choćby i tak było, to nie powinieneś zapominać, iż kara ojcowska dla dzieci uległych staje się zbawiennym lekarstwem. Jeśli zatem chcesz rozbroić karzącą prawicę Boga, poruszyć Jego serce, a nawet zobowiązać Go do obsypywania cię nowymi łaskami, to przyjmij z uległością jego chłostę, a w nagrodę za pokorne zdanie się na Jego wolę, albo ci wynajdzie kogoś, kto nauczy cię czynić daleko większe niż dotąd postępy w cnotach, albo też sam raczy zająć się łaskawie dalszym twoim wychowaniem, ześle na ciebie Ducha Świętego jak na Apostołów, a światło Jego oświecać będzie wszystkie twe kroki, łaska Jego cudownie wzmacniać i utwierdzać.

Inny przykład. Całe twe życie wylane jest na pobożne ćwiczenia, które stanowią niejako pożywienie twej duszy; tymczasem choroba przerywa ten łańcuch pobożnych ćwiczeń, jakieś sobie był przeznaczył; nie możesz już bywać na Mszy Świętej nawet w Niedzielę, musisz się obywać bez świętego pokarmu Ciała i Krwi Pańskiej, a niedługo może wzmagająca się słabość nie pozwoli ci się nawet pomodlić.

Duszo pobożna, nie użalaj się na to! Masz bowiem sposobność karmienia duszy swej za przykładem Jezusa Chrystusa pożywieniem, którego może nie znasz, a którego używanie uczyni z choroby twej potężny środek uświątobliwienia. Mój pokarm jest – mówił Pan Jezus do uczniów swoich – abym czynił wolę Tego, który Mnie posłał (Jan 4,84). Tym samym pokarmem i ciebie Bóg częstuje, a pamiętaj sobie, iż to jest jedyny pokarm, który dusze nasze prawdziwie żywi ku żywotowi wiecznemu. Modlitwa nawet jest bezskuteczną, jeśli nie jest ożywioną, użyźnioną tym pokarmem zbawiennym, jak to sam Pan Jezus wyraził tymi słowy: nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wnijdzie do królestwa niebieskiego, ale który czyni wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech, ten wnijdzie do królestwa niebieskiego (Mt 7,21).

Wszakżesz to Bóg, a nie kto inny, wyprawił cię w takie położenie, w jakim obecnie zostajesz; On sam więc zwalnia cię przez to od owych ćwiczeń pobożnych, albo raczej sam ci ich zabrania. Nie narzekaj więc na to, lecz pamiętaj, iż Bóg chce, abyś natomiast tym bardziej ćwiczył się w wypełnianiu Jego woli, wyrzekając się woli własnej. I dlatego też właśnie Pan Bóg tak często podaje ci sposobność żywienia się tym pokarmem wypełniania woli Bożej, ażebyś to ćwiczenie postawił sobie za główne zadanie twego życia.

Bo zaprawdę, na ile to przykrości, na ile ofiar wystawia cię choroba! To psuje ci i miesza twe plany, to naraża cię na wielkie koszta, to zmusza cię do zażywania ckliwych i obrzydliwych lekarstw, do tego martwią cię domownicy niedbalstwem lub niezręcznym pielęgnowaniem ciebie, i mnóstwo innych znajdzie się drobnostek, które w czasie choroby ci dokuczą. Ileż to tam sposobności do powtarzania sobie: Bóg tak zrządził, niech się dzieje Jego wola święta! Nie omieszkaj korzystać z każdej takiej sposobności, a zasłużysz sobie na to, że będziesz policzon między tych wybranych, których Pan Jezus najbardziej miłuje: albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech – powiedział Pan Jezus – ten bratem moim, i siostrą, i matką jest. (Mat 18,50).”

W imię Prawdy! C. D. 472

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,, 2.Zkądże człowiek tę wiarę ma?

A gdy wiara pojmowana bywa z słuchania, więc jawna rzecz jest: iż potrzebna zawsze była ku dostąpieniu żywota wiecznego wierna praca Nauczyciela prawego, także i urząd jego. Albowiem napisano: jakoż bez kaznodziei usłyszą? a jako ci kazać będą, jeżeli posłani nie będą?

I przeto od początku świata nigdy miłościwy Pan Swoich nie opuścił, ale rozmaicie i wielą sposobów mówił Qjcom przeze Proroki, a prawą i onym czasom przystojną drogę im do żywota wiecznego pokazywał.

3. Chrystus przyszedł na ten świat, aby uczył wiary, którą później apostołowie i ich następcy rozszerzyli.

A ponieważ przepowiedzieć raczył, że ku oświeceniu poganów miał dać Nauczyciela Sprawiedliwości, aby był zbawieniem Jego aż do kończyn ziemi: naostatek tedy przemówił do nas przez Syna swego, którego też głosem z nieba od wielmożnej chwały swojej spuszczonym rozkazał, aby wszyscy słuchali i przykazaniom Jego byli posłuszni. Potem zaś Syn Boży dał niektóre Apostoły, niektóre Proroki, Pasterze i Nauczyciele, którzyby przepowiadali naukę żywota, abyśmy się nie unosili jako dzieci, nachylając się za każdym wiatrem nauki: ale stojąc przy mocnym fundamencie wiary, abyśmy się stali domem Bożym w Duchu świętym społecznie zbudowani.

4. Jako te nauki pasterzów kościoła należy przyjmować?

Ażeby zaś Słowo Boże od kościelnych Sług przepowiadane, za Słowo Boże, a nie za słowo ludzkie przyjmowane było, przeto tenże Zbawiciel nasz tak wielką moc ich uczeniu przydać raczył, iż powiedział: Kto was słucha, mnie słucha; o kto wami gardzi, mną gardzi. Te zaś słowa nie o tych tylko chciał rozumieć, z którymi naówczas mówił, ale o wszystkich, którzy własnymi ich Namiestnikami będąc, urząd kaznodziejski sprawują: którym też obiecał, iż aż do skończenia świata przy nich być miał.

5. Co za potrzeba tego, aby dzisiejszych czasów Pasterze opowiadali słowo Boże, kiedy już wiara powszechnie jest jawna?

A to Słowa Bożego kazanie jako się nie godzi, aby kiedy opuszczone być miało, tak zaprawdę tych czasów z większą pracą i pobożnością starać się potrzeba, aby ludzie wierni jako pokarmem żywotnym, zdrową a nieskażoną nauką karmieni i posilani byli. Albowiem wyszli na świat fałszywi prorocy, o których sam Pan mówił: nie posyłałem proroków, a oni sami biegli, nie mówiłem do nich, a oni sami prorokowali: ażeby dusze chrześciańskie różnemi i obcemi naukami zarazili. W czem niepobożność ich, będąc wszystkiemi chytrościami szatańskiemi opatrzona, tak się daleko rozlała, iż jej granic prawie trudno dosięgnąć. A gdybyśmy się nie wspierali oną sławną Zbawiciela naszego obietnicą, który to twierdził: iż tak mocny grunt Kościołowi swemu położył, że bramy piekielne przeciw niemu nigdy przemódz nie mogą, tedybyśmy się bardzo bać musieli, aby tego czasu, ten to Kościół do końca nie upadł, będąc zewsząd taką wielkością nieprzyjaciół obtoczony, i takiemi podstępy ich kuszony i szturmowany. A iż tu sławnych krain wspominać nie będziemy, które przedtem pobożnie i mocnie trzymały prawdziwą i powszechną Wiarę od swych starszych podana, a teraz opuściwszy tę prawą drogę pobłądziły: a tem to okazać chcą, jakoby pobożność mieli zachować, iż co najdalej od nauki Ojców Świętych odstąpiły. Że to tedy opuścimy, nie jest jednak żadna tak daleka kraina, nie jest żadne tak obronne miejsce, ani się znaleść może taki kącik chrześciaństwa, o któryby się ta zaraźliwa nauka nie kusiła, żeby się weń skrycie wemknąć mogła.”

W imię Prawdy! C. D. 471

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Gdy więc Trydentski Sobór odszczepieństwa tamte, które naówczas Kościoła światło zaćmić kusiły się, potępił, i Katolicką prawdę, jakoby rozbiwszy błędów mgłę na jaśniejszy widok wyprowadził, gdy ciż poprzednicy nasi uważyli, że św. owo Kościoła powszechnego Zgromadzenie, tak z roztropnego naradzenia się, jako i wielkiego umiarkowania wstrzymało się od potępienia zdań niektórych, wspartych na powadze Nauczycielów Kościelnych, z wyroku więc tegoż świętego Zgromadzenia inne dzieło chcieli mieć ułożone, któreby całą naukę zawierało do ćwiczenia w tej Wiernych, a któraby od wszelkiego błędu jak najdalszą była. Tę zatem książkę pod napisem „Katechizm Rzymski“ wydrukowaną wydać kazali. Dwojakiej ztąd pochwały godni. Bo i w tę księgę naukę taką wciągnęli, która jest powszechna w Kościele, a daleka od wszelkiego niebezpieczeństwa błędu i tęż samę otwarcie mającą być podawaną ludowi najjaśniejszemi słowy wyłożyli, dopełniając w tym przykazania Chrystusa P. nakazującego Apostołom, aby to na świetle opowiadali, co On im sam w ciemnościach mówił, i co w ucho usłyszeli, żeby toż przepowiadali na dachach i przykładem Kościoła oblubienicy powodując się, krórej są owe głosy: „Oznajmij mi, kędy odpoczywasz w południe“, Gdzie bowiem nie masz południa i tak dostatecznego światła, iżby jaśnie prawda mogła być poznana, łatwo za nię wzięty być może fałsz dla podobieństwa do prawdy, który w cieniu trudno bywa od prawdy rozróżniony. Wiedzieli bowiem, iż byli przedtym i znowu być mają, którzyby do swojej paszy przynęcali żyzniejsze z niej mądrości i umiejętności obiecując pożytki, a do tych wielu by garnęło się, bo wody kradzione słodsze są, a chleb kryjomy smaczniejszy. Aby więc Kościół kiedyś uwiedziony nie błąkał się za trzodami takich towarzyszów, którzy sami są błąkający się, nie ugruntowani na pewności prawdy i zawsze się uczący, a nigdy do umiejętności nie przychodzący, dlatego to tylko, co do zbawienia najpotrzebniejsze i najwięcej pożyteczne jasno i wyraźnie wyłuszczone w Katechizmie do nauczania Chrześciańskiego ludu podali.

Atoli książkę tę z niemałą pracą i usiłowaniem ułożoną, zdaniem powszechnym stwierdzoną i z największemi pochwałami przyjętą w tych czasach nadzwyczajna nowości miłość z rąk Pasterzów wytrąciła, gdy coraz insze i insze wystawiła Katechizmy, nigdy z Rzymskim nie mogące się porównać, zkąd dwoje złego wynikło; pierwsze, iż wcale jest zniesiona owa dawna nauczania jednostajność i zjawił się niejakiś rodzaj zgorszenia słabszych umysłów, iż nie znają się być na ziemi jednego języka i jednejże mowy; drugie: iż dla odmiennych i różnych sposobów nauczania prawdy Katolickiej wznieciły się sprzeczki, a z tych przeciwności, gdy jeden wyznawa się być naśladowcą Apolla, inny Cefy, a inny Pawła; rozdwojenie umysłów i wielkie poróżnienia, nad których sprzeczek rozjątrzenie nic być nie może szkodliwszego do umniejszenia chwały Boga nic niebezpieczniejszego do utracenia pożytków, które odnosić powinni Wierni z nauki Chrześciańskiej. Przetoż, abyśmy to oboje złe od Kościoła kiedyś oddalili, tam zwrócenie zalecić przedsięwzięliśmy, zkąd jedni przez małą przezorność, inni pychą uwiedzeni, aby w Kościele uchodzili za mędrszych, od dawna lud wierny odciągali, i tenże Katechizm Rzymski Pasterzom dusz znowuż podać postanowiliśmy, aby którym sposobem dawniej utwierdzona była Katolicka Wiara i którym w nauce Kościoła, który jest twierdzą prawdy, umocnione były Wiernych umysły, tymże samym teraz i od nowych zdań, których ani zgodność, ani dawność nie popiera, jak najlepiej zabezpieczone zostały. Aby zaś łatwiejsza do nabycia ta księga stała się i od omyłek różnych druków zupełnie oczyszczoną, kazaliśmy ją w Rzymie z największą pilnością przedrukować podług tego oryginału, który Zboru Trydentskiego przez św. Piusa V poprzednika naszego był wydany, który też na pospolity język z rozkazu tegoż św. Piusa przetłómaczony i wydrukowany, w krótce znowu z woli naszej z druku wynijdzie.

Tę więc pomoc najpotrzebniejszą w tym czasie dla Chrześcian najtrudniejszym, do uniknienia sideł przewrotnych zdań, jako też do rozkrzewienia i utwierdzenia prawdziwej i zdrowej nauki, naszą starannością i pilnością podaną, aby Wierni przyjęli, do Was Wielebni Bracia należy dołożyć się. I przeto tę książkę, którą jako wzór Katolickiej Wiary i Chrześciańskiej nauki, i aby w sposobach nauczania jednostajność zachowana była, Rzymscy Biskupi Pasterzom podaną mieć chcieli, Wam Wielebni Bracia teraz najmocniej zalecamy i Was usilnie w Bogu zagrzewamy, abyście rozkazali, wszystkim staranie dusz sprawującym, do nauczania ludu Katolickiej prawdy tej używać, aby przez to i nauczania jedność, miłość i umysłów zgodność zachowała się. Do Was bowiem należy wszystkich pokoju przestrzegać, bo to jest między obowiązkami Biskupa, który na to czuwające oczy mieć powinien, aby ktoś rozrywając węzeł jedności dla własnej chluby nie czynił rozróżnień.

Żadnego jednak, albo bardzo mały pożytek przyniosą te książki, jeżeli ci, którzy je wykładać słuchaczom powinni, mniej zdatnemi będą do nauczania. Przeto bardzo wiele na tem zależy, abyście do urzędu ćwiczenia w nauce Chrześciańskiej ludu, wybierali mężów nie tylko umiejętnością w rzeczach świętych obdarzonych, ale najbardziej pokornych, i żądzą poświęcania dusz, również i miłością ich pałających. Cała bowiem nauka Chrześciańska nie na wielości słów, nie na chytrości zagadnień, nie na chuci pochwały i sławy, ale na prawdziwej i dobrowolnej pokorze zasadza się. Są albowiem, których większa umiejętność podnosi, ale od innych społeczeństwa wyłącza i im umiejętniejsi są, tém mniej na cnocie jedności znają się, których też słowo Boskie napomina: „Miejcie w sobie sól i pokój miejcie między sobą tak bowiem o sól mądrości starać się należy, ażeby przez nią i miłość bliźniego ocaloną została, i słabości drugich jakoby dla jakiejś przyprawy wybaczane były. Bo którzy od nabywania mądrości od starania się o bliźnich do niezgód obracają się, sól bez pokoju mają, nie dar cnoty, ale zadatek potępienia; i im mędrsi są, tém gorzej wykraczają, przeciw którym jest wyrok Jakóba Apostoła w owych słowach: „Lecz jeżeli zazdrość gorzką macie i spory by były w sercach waszych, nie chciejcie się chlubić i kłamcami być przeciwko prawdzie. Albowiem nie jest ta mądrość z góry zstępująca, ale ziemska, cielesna, czartowska. Bo gdzie zazdrość i spór tam niestateczność i wszelka zła sprawa, lecz która jest z góry mądrość, najprzód jest czysta, potem spokojna, skromna, łagodna do mówienia, dobrym przyznawająca, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nie sądząca nikogo, od zawiści daleka“.

Gdy więc w pokorze serca i umartwieniu ducha prosimy Boga, aby pilności i przezorności naszej zamiarom obfitości łaski i miłosierdzia udzielił, żeby niezgodność ludu wiernego nie mięszała, ale owszem, abyśmy w związku pokoju i miłości ducha jedno rozumieli wszyscy, jednego czcili i wysławiali Boga, Pana naszego Jezusa Chrystusa, Was Wielebni Bracia pozdrawiamy w świętem pocałowaniu i Wam wszystkim, jako też i wszystkim Wiernym Kościołów waszych Apostolskiego błogosławieństwa najuprzejmiej użyczamy.

Dan w zamku Gandulfi dnia 14. czerwca, 1761. Biskupstwa naszego roku trzeciego.” – Papież Klemens XIII

W imię Prawdy! C. D. 470

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Może temu każdy bezpiecznie dać wiarę, że ten Katechizm tak jest napisany, iż lepiej trudno napisany być mógł. Wszystka Chrześciańska nauka w nim się gruntownie zamyka, a prawie z gruntu wszystko się to pokazuje, co chrześciański człowiek umieć powinien, tak dalece, iż te same księgi za wielką Bibliotekę poczytać się mogą. Nie wiem bowiem, aby kiedy co tak doskonałego na świat wyszło, jak te księgi, czemu dziwować się nie trzeba, gdyż je ta Apostolska Stolica Kościół Rzymski światu podał, który nigdy nie był podległy przestępstwu kacerskiemu, do którego niewierność nigdy przystępu nie miała, a przeciw któremu bramy piekielne nigdy przemódz nie mogły; bo jest słupem prawdy, miastem obronnem, matką i mistrzem naszym. Co z jego podania mamy, to zaiste rzeczą dobrą i świętą być musi, ponieważ w tym Kościele Chrystus Pan szczera prawda, aż do skończenia świata przebywa, i zawdy go Duchem swym Świętym Duchem prawdy, Duchem mądrości i rady dobrej sprawuje.

Chociaż zaś osobliwie ten Katechizm pisano dla Plebanów, którzy ludzi innych uczyć mają, my go jednak ku pożytku wszystkim w pospolitości wydajemy i łaskawych czytelników pilnie prosimy, aby tą pracą naszą gardzić nie chcieli, ale niech jej wdzięczni będą; a czytając pilnie, mocno się trzymali tej nauki, która się w niej zamyka, jeżeli nie chcą w ciężki i szkodliwy błąd upaść. Pana Boga prosimy, aby wszystkim rozum otworzyć, a clavem Scientiae użyczyć i złe mniemanie , jeżeliby które było, z ich umysłu oddalić raczył. Poznają za pomocą Boską jasną prawdę, a ulubiwszy sobie tych ksiąg czytanie, o inne potem Katechizmy nie będą się starać. Jeżeliby się i zaś co komu przytrudniejsze zdawało, (co podobno w niektórych miejscach znajdzie się,) niech rozumić , iż tem poważnem a węzłowatem pisaniem pilność ludzką chciano pobudzić. Wszakże za wtórem albo trzeciem czytaniem wszystko się otworzy, a jeżeli teraz co przykrego będzie, to potem za łaską Bożą w słodycz się obróci. Czytajże więc ochotnie czytelniku miły, a Panu Bogu z tego daru Jego podziękuj.” – JK. Walenty Kuczborski

,,Na roli Pańskiej, przy której uprawieniu Opatrzność Boska najwyższą nam straż oddała, żadna rzecz tak czułego dozoru i nieustającego starania po nas nie wyciąga, jak rzuconego dobrego ziarna, to jest Katolickiej nauki od Jezusa Chrystusa i Apostołów wziętej, a nam podanej strzeżenie, aby na polu dla zleniałego próżnowania i ociężałej gnuśności opuszczonem, w czasie snu robotników nieprzyjaciel narodu ludzkiego nie posiał kąkolu, zkądby poszło, iż w dzień żniwa, zamiast zbioru do gumien, znalazłoby się, coby raczej na ogień wrzucić należało. Do tegoć to czuwania nad podaną raz Świętym Wiarą, gorąco nas zachęca Paweł święty, który pisze Tymoteuszowi, by strzegł dobrego składu, iż mają nastać czasy powstania w Kościele Bożym złych ludzi i zwodzicielów, których zdradliwy ów kusiciel używszy za instrument, błędami takiemi nieostrożne umysły usiłowałby zarazić, któreby się prawdzie ewangelicznej sprzeciwiały. Jakoż gdyby, co się często trafia w Kościele Bożym powstały jakowe skażone zdania, które aczby były nawzajem się zbijające, w tym zgodne, aby Wiary Katolickiej czystość jakożkolwiek naruszyły; byłoby zaiste rzeczą wielce trudną w pośród obydwóch nieprzyjaciół z tą ostrożnością ważyć nasze mowy, ażeby przed żadnym z nich nie uciekając, daliśmy poznać, iżeśmy obydwóch uniknęli i obydwóch porazili. Bo w rzeczy samej przytrafia się, że fałsz czartowski jakimś prawdy podobieństwem w ustrojonych pokrywa się kłamstwach, a gdy moc nauki przydatkiem najkrótszym albo odmianą osłania się, wyznanie toż, które pomagało do zbawienia, chytrem przeciągnieniem dąży do śmierci.

Od tych więc śliskich i ciasnych ścieszek, na których stawać lub na te wchodzić bez upadku trudno, odwracać potrzeba Prawowiernych, a osobliwie tych, którzy są mniej ćwiczonego i prostszego dowcipu, ani należy prowadzić trzody do pastwisk przez miejsca niedostępne, ani im przekładać mniemań szczególnych niektórych acz Katolickich doktorów, ale najpewniejsza Katolickiej prawdy cecha okazywana i wykładana być im powinna, to jest: Nauki powszechność, dawność i jedność. Oprócz tego, gdy lud nie może wnijść na górę, na którą chwała Pańska zstąpiła, a przechodząc granice światła błądzić zaczyna nauczyciele powinni mu pewne kresy oznaczyć naokoło, ażeby się nad rzeczy do zbawienia potrzebne lub wielce pożyteczne w nauczaniu nie rozwodzili, aby Wierni powodowali się słowu Apostolskiemu, iżby nie więcej rozumieli, niż potrzeba, ale aby rozumieli wedle mierności.

To dobrze porozumiawszy Rzymscy Biskupi, poprzednicy nasi, całej usilności dołożyli do tego, iżby nietylko jadem napuszczone płody krzewiących się błędów wyklęcia mieczem przecięli, ale też, aby odcięli wzrastające jakieżkolwiek zdania, które albo wamaganiem „się w ludzie Chrześciańskim, przeszkadzałyby mu do obfitszego pożytkowania z Wiary, albo szkodziłyby umysłowi Wiernych zbliżaniem ich do błędu.”