Gdy Jezus zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!» I natychmiast został oczyszczony z trądu. Mt 8, 1-3
Wczoraj pisałem o skale, a dzisiaj zacznę od góry. Jezus sam w sobie jest duchową skałą i górą, ale obraz Jego wchodzenia na górę i czuwania modlitewnego w jedności z Ojcem, był nam wszystkim bardzo potrzebny. Nie da się dobrze funkcjonować w świecie, gdy nie ma wchodzenia na taką duchową górę, gdzie jest najbardziej intymna relacja z Bogiem. I tu nie chodzi wcale o fizyczne wchodzenie na wielkie góry. Każdy może w swoim sercu wchodzić na taką Bożą górę i być sam na sam z Panem.
Zobacz także obraz, gdy Jezus schodzi góry i od razu podchodzi cierpiący, trędowaty człowiek. Ten biedaczyna wydobył z siebie może ostatnie resztki wiary w moc Chrystusa. Spotkała go wielka nagroda. Ciekawi mnie, jak on patrzył na Jezusa. Kogo widział? Jak rozpoznał Bożą moc?
Myślę, że Chrystus bardzo pragnie być z nami na górze podczas osobistej modlitwy, a potem schodzić w nas do ludzi i czynić piękne znaki uzdrowienia. Dla przykładu: możesz być na ,,zwykłej” Mszy świętej i spotkać żywego Jezusa, po czym wracasz do domu w głębokiej jedności ze swoim Panem, a ktoś z Twoich bliskich błaga o pomoc w oczyszczeniu swojego serca. Modlisz się od razu i prowadzisz go do Chrystusa, aby oczyścił ,,trędowatego” w sakramencie pokuty. Takie historie pewnie mogłyby być codziennie, gdybyśmy jeszcze piękniej naśladowali Jezusa i pozwolili Mu działać w nas.
Jezus wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby. Por. Mt 8, 17
Z jednej strony widzisz obraz uzdrawiania, uwalniania i dawania nowego życia chorym, a z drugiej strony czytasz, że On wziął to wszystko na Siebie… To jest największy wyraz miłości. Tylko On potrafił unieść grzechy, choroby i wszelkie słabości tego świata. Ty w jedności z Nim także uniesiesz wiele. Wsłuchuj się tylko w Jego wolę i jednocz się z Nim stale, aby iść wiernie wyznaczoną drogą.
Dzisiaj jest czytanie o drugim przesiedleniu babilońskim oraz o zburzeniu Jerozolimy. Potem w Psalmie słyszymy, jak Naród Wybrany ze wzruszeniem wspomina Syjon i Jeruzalem. W końcówce Psalmu czytamy:
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszelką swoją radość. Ps 137, 5-6
Pamiętaj i bądź bardzo wdzięczny za każdy Boży dar, a zwłaszcza za każdą Eucharystię i spowiedź świętą! Niech też żadna ludzka radość nie będzie dla Ciebie większą niż Bóg i modlitewna jedność z Nim. Obyś nigdy nie musiał doczekać wygnania i tak tęsknić za świątynią jak Izraelici…
Panie Jezu, dziękuję za to, że stale mnie oczyszczasz. Nigdy nie spłacę Ci długu za moje winy. Oddaję się jedynie Tobie. Czyń ze mną, co zechcesz. Jeśli posłużysz się moją osobą, aby kogoś oczyścić, to daj mi wielką pokorę, abym zawsze oddawał Tobie chwałę i nic na sobie nie zostawiał.
Polecam zwiastun dokumentu, w którym jest wątek o współczesnej wiosce trędowatych: