W imię Prawdy! C. D. 243

30 marca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z 4 rozdziału Lamentacji:

,,Ach! Jakże sczerniało złoto,
zmieniło się złoto najczystsze!
Rozrzucone są święte kamienie
po rogach wszystkich ulic1.
Szlachetni synowie Syjonu,
cenieni jak czyste złoto,
jakże są poczytani za garnki z gliny –
robotę rąk garncarza.
Nawet szakale pierś dają
i karmią swoje młode;
a Córa Narodu okrutna
jak struś na pustyni.
Z pragnienia język ssącego
przysechł do podniebienia;
maleństwa o chleb błagały –
a nie było, kto by im łamał.
Ci, co jadali przysmaki,
mdleli na ulicach,
a strojni niegdyś w purpurę,
obrali leże na gnoju.
Wyrósł grzech Córy mojego ludu
na zbrodnię Sodomy,
co padła w jednej chwili,
chociaż nie tknięta rękami.
Jej młodzieńcy nad śnieg jaśniejsi
i bielsi od mleka,
ciałem czerwieńsi nad koral,
wyglądali jak szafir.
Pociemniał ich wygląd na węgiel,
na ulicy nie można ich poznać,
przylgnęła ich skóra do kości,
wyschła jak drewno.
Szczęśliwsi mieczem zabici
niż ci, co pomarli z głodu,
którzy ginęli bezsilni
z braku płodów pola.
Ręce czułych kobiet
gotowały swe dzieci:
były dla nich pokarmem w czas klęski
Córy mojego ludu.
Dopełnił Pan swej zapalczywości,
wylał żar swego gniewu;
na Syjonie rozpalił płomień,
by strawił jego fundamenty.
Nie wierzyli królowie świata
i nikt z mieszkańców ziemi,
że ciemięzca i wróg się wedrze
do bram Jerozolimy.
Z powodu grzechów jej proroków
i przestępstw jej kapłanów,
którzy w jej środku rozlali
krew sprawiedliwych,
po ulicach błądzili jak ślepi,
krwią obryzgani;
tak iż nie można było
dotknąć ich ubrań.
«Uciekać!», wołano, «Nieczysty!»
«Uciekać!», «Nie tykać!»
Gdy uciekli, błądzili wśród pogan,
nie mogli [tam] zamieszkać.
Rozpędziło ich oblicze Pańskie,
już na nich nie patrzy;
nie ma się czci dla kapłanów
ani litości dla starszych.
Dokąd mamy wyniszczać oczy
wypatrując na próżno pomocy?
Z utęsknieniem wyczekiwaliśmy narodu,
który nie mógł nas ocalić.
Śledzono nasze kroki,
niepodobna wyjść na nasze place.
Koniec nasz bliski, dni się wypełniły,
tak, nadszedł nasz koniec.
Prędsi byli nasi prześladowcy
od orłów w powietrzu,
pędzili za nami po górach,
w pustyni na nas czyhali.
Pomazaniec Pański – nasze tchnienie –
schwytany został w ich doły,
a myśmy o nim mówili: «W jego cieniu
będziemy żyć wśród narodów».
Ciesz się i raduj, Córo Edomu,
mieszkanko krainy Us.
Przejdzie do ciebie ten kielich,
upijesz się i obnażysz11.
Córo Syjonu, twa złość już ustała,
[Pan] na wygnanie cię nie pośle.
A twoją złość ukarze, Córo Edomu,
i grzechy twoje odsłoni”.

W imię Prawdy! C. D. 242

30 marca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Tak mówi Pan:
«Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Zawrę z wami wieczyste przymierze; niezawodne są łaski dla Dawida. Oto ustanowiłem go świadkiem dla ludów, dla ludów wodzem i rozkazodawcą. Oto zawezwiesz naród, którego nie znasz, i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie ze względu na Pana, twojego Boga, przez wzgląd na Świętego Izraela, bo On ci dodał chwały.
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko. Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.
Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa»”. Iz 55, 1-11

,,Bądź posłuszny, Izraelu, przykazaniom życiodajnym, nakłoń ucha, by poznać mądrość. Cóż się to stało, Izraelu, że jesteś w kraju nieprzyjaciół, wynędzniały w ziemi obcej, uważany za nieczystego na równi z umarłymi, zaliczony do tych, co schodzą do Otchłani? Opuściłeś źródło mądrości. Gdybyś chodził po drodze Bożej, mieszkałbyś w pokoju na wieki. Naucz się, gdzie jest mądrość, gdzie jest siła i rozum, a poznasz równocześnie, gdzie jest długie i szczęśliwe życie, gdzie jest światłość dla oczu i pokój. Lecz któż znalazł jej miejsce lub kto wszedł do jej skarbców?
Lecz zna ją Wszechwiedzący i zbadał ją swoim rozumem. Ten, który na czas bezkresny urządził ziemię i napełnił ją stworzeniami czworonożnymi, wysłał światło, i poszło, wezwał je, a ono posłuchało Go z drżeniem. Gwiazdy radośnie świecą na swoich strażnicach. Wezwał je. Odpowiedziały: «Jesteśmy». Z radością świecą swemu Stwórcy.
On jest Bogiem naszym. I żaden inny nie może z Nim się równać. Zbadał wszystkie drogi mądrości i dał ją słudze swemu, Jakubowi, i Izraelowi, umiłowanemu swojemu. Potem ukazała się ona na ziemi i zaczęła przebywać wśród ludzi. Tą mądrością jest księga przykazań Boga i Prawo trwające na wieki. Wszyscy, którzy się go trzymają, żyć będą. Którzy je zaniedbują, pomrą.
Nawróć się, Jakubie, trzymaj się go, chodź w blasku jego światła! Nie dawaj chwały swojej obcemu ani innemu narodowi twych przywilejów! Szczęśliwi jesteśmy, o Izraelu, że znane nam to, co się Bogu podoba”. Ba 3, 9-15. 32 – 4, 4

,,Pan skierował do mnie te słowa:
«Synu człowieczy, kiedy dom Izraela mieszkał na swojej ziemi, wówczas splugawili ją swym postępowaniem i swymi czynami. Wtedy wylałem na nich swe oburzenie z powodu krwi, którą w kraju przelali, i z powodu bożków, którymi go splugawili. I rozproszyłem ich pomiędzy pogańskie ludy, i rozpierzchli się po krajach, osądziłem ich według postępowania i czynów. W ten sposób przyszli do ludów pogańskich i tam, dokąd przybyli, bezcześcili święte imię moje, podczas gdy mówiono o nich: „To jest lud Pana, musieli się oni wyprowadzić ze swego kraju”. Wtedy zatroszczyłem się o święte me imię, które oni, Izraelici, zbezcześcili wśród ludów pogańskich, do których przybyli.
Dlatego mów do domu Izraela: Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście. Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan – mówi Pan Bóg – gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami.
Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków.
I dam wam serca nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem»”. Ez 36, 16-17a. 18-28

W imię Prawdy! C. D. 241

29 marca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Pewien słynny malarz włoski wiódł bardzo bezbożne życie, pełne niewiary i rozpusty.
Raz przypadkiem wszedł do kościoła, od tak od niechcenia i trafił na kazanie o Męce Pańskiej w Wielki Piątek.
Po wyjściu z kościoła udał się do swoich kolegów tak bezbożnych jak on, pożegnał się z nimi na dłuższy czas, oświadczając, że zabiera się do bardzo poważnej pracy, która potrwa może i tygodnie. Miał malować jakąś bardzo ważną rzecz.
Po pewnym czasie przychodzi znowu do owych kolegów i oświadcza, że już pracę skończył i chce ją pokazać.
Koledzy, znając jego wielki talent, pośpieszyli skwapliwie oglądać co wymalował. W domu zastali ogromny obraz przykryty płótnem. Malarz ściąga płótno i koledzy zdumieni widzą wymalowany wielki Krzyż, a na nim Jezusa, jakby teraz ukrzyżowanego i strasznie cierpiącego.
Osłupieli pytają, co to ma znaczyć, by niedowiarek miał tak wspaniały obraz wymalować?

Malarz każe im spojrzeć, co znajduje się na dole tego obrazu.
Patrzą i co widzą? Oto malarz wymalował sam siebie, klęczącego u stóp Jezusa i wyciągającego kleszczami żelazny gwóźdź z nóg Odkupiciela.
,,A co to ma znaczyć?” pytają jeszcze bardziej zadziwieni koledzy.
,,To”, odpowiada poważnie wielki malarz, ,,że już dziś żegnam was na zawsze”.
,,Już dosyć i sam z wami nabiłem gwoździ grzechów do Ciała Jezusa, teraz muszę zacząć wyjmować je i na to wstępuję zaraz do klasztoru.”

I my, drodzy, za przykładem tego malarza nawróconego w Wielki Piątek, klęknijmy u stóp Jezusa Ukrzyżowanego nie tylko dziś, ale codziennie, przy wieczornej modlitwie przedewszystkiem i wyciągajmy kleszczami żalu i pobożnego życia te straszne gwoździe, jakie nabiliśmy tylu grzechami w to Boskie Ciało.

Nie uciekajmy z Kalwarji, czekajmy, bo Jezus ma jeszcze Krew w Samem Sercu, jeszcze to Serce nie przebite, a już zbliża się żołnierz z lancą, mierzy w Nie i przebija Je… wypływa Krew ostatnia i woda ostatnia.
Klęknijmy pod Krzyżem, a może ta ostatnia Krew i ta ostatnia woda uleczy nas, jak uleczyła cudownie chore oczy żołnierzowi, który to Serce przebił.
Oto powiada św. Tradycja, że ów żołnierz, imieniem Longinus, który przebił Serce Jezusa, był chory na oczy i trochę Krwi z boku Jezusa trysło mu do oczu i nagle wyzdrowiał, potem nawrócił się i umarł śmiercią męczeńską.

O Jezus Dobry, spuść i na nasze oczy choć jedną kroplę tej cudownej Boskiej Krwi, bośmy chorzy, chore mamy przedewszystkiem oczy duszy.
Tyle lat te nasze oczy patrzą na Ciebie, na Twoje święte Dzieło, na Twoją dobroć, a jeszcze tak daleko jesteśmy od Ciebie, tak nie możemy Cię zrozumieć, by odważnie przy Tobie stanąć i iść odważnie za Tobą, bo ślepe oczy duszy naszej. Jezu, ulecz je, obmyj Boską Krwią i Wodą z Twego Serca.
Idziemy za Tobą, ale z daleka, nieśmiało, z niedowierzaniem.
Więcej liczymy się z tem, co źli ludzie o nas powiedzą, niż z tem, co Ty o nas powiesz, bo ślepe oczy duszy naszej…

Modlimy się do Ciebie, ale gdy nas nikt nie widzi, publicznej modlitwy wstydzimy się, wstydzimy się w kościele klęczeć, wstydzimy się Ciebie pochwalić w domu i na drodze, bo ślepe oczy duszy naszej.
Kochamy Cię niby, ale wtedy, gdy ta miłość nic nas nie kosztuje.
Bierzemy wszystko od Ciebie, a żałujemy najmniejszej ofiary. Żal nam grosz ofiarować na piękne cele, a na grzechy tyle pieniędzy wydajemy, bo ślepe oczy duszy naszej…
Chcemy, byś Ty wszystko odcierpiał za nas i odpokutował, bronił nas przed Sprawiedliwością Bożą, byś nam za darmo niebo dał, a my wstydzimy się bronić Ciebie, gdy źli i bezbożni bluźnią i obrażają Cię.

Boimy się, by źli nie śmiali się z nas, żeśmy wierzący i porządni, bo ślepe oczy duszy naszej…
A jeśli może kiedy bronimy Cię, to tak, jak Piłat, by się nie narazić na kłopoty i nieprzyjemności ze złymi ludźmi, bo nam więcej zależy na łasce ludzkiej, niż Boskiej, wolimy sobie Boga nieprzyjacielem zrobić, niż złych ludzi, bo ślepe oczy duszy naszej…
Jezu, Tyś płakał tyle razy nad naszą ślepotą, tyle łez Boskich w czasie Męki Swej wylałeś, niech te łzy przemyją oczy nasze, chore od grzechów, byśmy przejrzeli… bo my jeszcze ślepi.
Wylej więc jeszcze tę ostatnią kroplę Krwi i Wody z Boskiego Serca Twego, a może wreszcie przejrzymy i zobaczymy straszny stan naszej duszy i wreszcie zaczniemy inne życie, idąc śmiało i odważnie tylko za Tobą!
Jezu daj nam zrozumienie Twej Ofiary i życie z Wiary!”

W tym dniu ważne były dla mnie słowa z Ps 4:

,,Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi,
Boże, co sprawiedliwość mi wymierzasz.
Tyś mnie wydźwignął z utrapienia –
zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę!
Mężowie, dokąd będziecie sercem ociężali?
Czemu kochacie marność i szukacie kłamstwa?
Wiedzcie, że Pan mi okazuje cudownie swą łaskę,
Pan mnie wysłuchuje, ilekroć Go wzywam.
Zadrżyjcie i nie grzeszcie,
rozważcie na swych łożach i zamilknijcie!
Złóżcie należne ofiary
i miejcie w Panu nadzieję!
Wielu powiada: «Któż nam ukaże szczęście?»
Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza!
Wlałeś w moje serce więcej radości
niż w czasie obfitego plonu pszenicy i młodego wina.
Gdy się położę, zasypiam spokojnie,
bo Ty sam jeden, Panie,
pozwalasz mi mieszkać bezpiecznie”. Ps 4

W imię Prawdy! C. D. 240

29 marca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Po tych słowach słońce, ciemniejące stopniowo, teraz nagle zmienia kolor, czerwienieje, jakby je ktoś farbą oblał, jakby się zanurzyło w samej Krwi Jezusa.
Od krwawych promieni czerwonego słońca cała Kalwarja, cała Jerozolima, cała okolica i cały świat strasznie się zaczerwieniły.
Czerwone są góry, lasy, drzewa, domy, ludzie, zaczerwieniło się i sklepienie nieba i zdawało się, że cały świat jest zbryzgany Krwią, cieknącą ciągle z umierającego Jezusa na Krzyżu.
Potem znowu słońce nagle ciemnieje, czernieje i gaśnie, a cała ziemi zmienia się, jakby w straszny ciemny grób.
Gaśnie słońce, bo gaśnie Życie Tego, Który jest jedyną Światłością świata.
Nagle wśród tych ciemności odzywa się wielki i silny Głos Konającego Jezusa, Głos cudem dobyty z zamierającej piersi: ,,Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego”.
Po tych słowach Chrystus opuszcza głowę, zamyka oczy i kona.
W tej chwili, gdy Jezus wyrzekł ostatnie słowa i skonał, zaczyna się na Kalwarji jakby koniec świata.
Wśród strasznych ciemności błyskawice zaczęły targać niebo i tworzyć w niem szpary, jakby Anieli przez nie patrzeć chcieli, co ludzie zrobili z ich i swoim Bogiem, i to Bogiem, pokutującym za ludzi.
Pioruny biją w skały, jakby je chciały poruszyć i odłamkami kamieni potrzaskać świat cały i tak pomścić śmierć Stwórcy Odkupiciela.
Z błyskawicami i piorunami zrywają się gwałtowne wichry i wyją, świszczą przeraźliwie, a żałośnie, jakby cały świat i niebo i ziemię do płaczu pobudzić chciały nad cierpieniami i śmiercią Niewinnego Jezusa.

Ziemia zaczyna się trząść i robią się w niej otwory i jamy, niby rozwarte paszcze, by pożreć ludzi-Bogobójców. Skały pękają, bo miększe są od zatwardziałych serc zaślepionych grzechami ludzi.
Drzewa rozłupują się od konarów po korzenie, łamią się i padają z hukiem i trzaskiem na ziemię drżącą i popękaną od falowania.
Nagle otwierają się groby, wychodzą z nich mary nieboszczyków, blade, białe, przeźroczyste, posuwają się wolno i ze czcią ku Krzyżowi Jezusa Zmarłego i patrzą z przerażeniem na Tego Mesjasza, tyle lat wyczekiwanego, wymodlonego, wypłakanego przez tylu Proroków i Świętych a tak teraz okropnie poszarpanego, skatowanego i zamordowanego.

Oniemiałe z przerażenia duchy wracają z pod Krzyża i idą ku Jerzolimie, jak wyraźnie mówi o tem Pismo św.
Po co tam idą? Chyba szukać katów i winowajców, bo pod Krzyżem już ich nie ma, już uciekli, pod Krzyżem została tylko Matka Najświętsza, Marja Magdalena, św. Jan i owe pobożne, płaczące nad Jezusem Niewiasty, został także i oficer Petronjusz, który, widząc te wszystkie cuda i śmierć Jezusa, z wiarą zawołał: ,,Zaiste Ten był Synem Bożym” i nawrócił się.
To pierwszy nawrócony po śmierci Jezusa poganin.
Z żydów nikt się pod Krzyżem nie nawrócił, mimo tak wielkich i tak strasznych cudów, jakie się wydarzyły przy śmierci Jezusa.
Wołali przed chwilą o te cuda i mówili, że uwierzą… Zobaczyli więcej niż zstąpienie z Krzyża, bo widzieli zaćmienie słońca, trzęsienie ziemi, pękające skały, rozwierające się groby i nieboszczyków rzesze do życia powołane, a nie nawrócili się, nikt z nich się nie nawrócił…
Uciekli od tych cudów przerażeni, bili się w piersi, ale nie z pokuty, tylko z rozpaczy i trwogi, czy Ten Jezus nie zniszczy zaraz teraz świata.

Biegną więc do Piłata i błagają go, by kazał prędko zagrzebać Jezusa do ziemi, przywalić ciężkim głazem, by już nigdy nie pokazał się na świecie, przepowiedział, że za trzy dni zmartwychwstanie, proszą więc, by grób Jego zapieczętowano i silną strażą wojska obstawiono.
Ci zaślepieńcy przerażeni i zatwardziali myślą, że Jezus, Który teraz całą ziemią potrząsnął, jak piórkiem, i groby pootwierał, że On potrafi i Swój Grób otworzyć i po trzech dniach zmartwychwstać.
Lecz te kamienie grobowe, te straże i pieczęcie właśnie udowodnia największy cud Zmartwychwstania.
Kto nie chce przyjąć Prawdy Bożej z pokorą i wiarą, ten ją musi przyjąć z zawstydzeniem i Bożą karą.

Zaglądnijmy teraz do naszej duszy, czy tam nie ma Golgoty z Krzyżem i Ukrzyżowanym Jezusem?
Może mimo niedawno odbytej spowiedzi wielkanocnej, mimo niedawno przyjętej Komunii św., kiedy Jezusa z radością witaliśmy w duszy, może dziś mamy Go w tej duszy przybitego do Krzyża przez nowe grzechy i może dlatego to rozważanie Okropnej Śmierci Jezusa nie porusza nas do żalu nad Jezusem, jesteśmy zimni, jak ci żydzi, uciekający w przerażeniu z Kalwarji, jesteśmy twardsi od tych skał pękających i zamiast z bólem i z miłością pełną żalu, postanowienia poprawy na Tego Jezusa Ukrzyżowanego z przerażeniem i czekamy, kiedy skończy się to całe Wielkopiątkowe rozważanie, by potem prędko uciec od tych myśli, jak żydzi uciekli z Kalwarji.
O, nie uciekajmy od Tego Jezusa Ukrzyżowanego, choćbyśmy najstraszniejsze grzechy mieli na duszy.
Patrzmy, że łotr, choć był łotrem, wisi obok Jezusa już jako święty, przez Samego Jezusa kanonizowany, za jeden akt żalu.
Patrzmy, pod Krzyżem klęczy Marja Magdalena, którą pokuta zrobiła z jawnogrzesznicy najdroższą córką Jezusa – Świętą”.

W imię Prawdy! C. D. 239

29 marca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Oddech Jego stawał się coraz chrapliwszy. Pierś podnosiła się ciężko, usta otwierały się, by pochwycić choć trochę powietrza, w głowie huczało od gorączki, serce biło gwałtownie a silnie jak młot, jakby chciało już wyskoczyć z piersi wyprężonej.
Gorączka palił przeokropnie, a od niej krew zmieniała się w ogień w całem ciele.
Zaczynają się kurcze i drgania przedśmiertne, krew znowu bucha, a reszta osadza się zakrzepła około główek gwoździ. Głowa zwisa coraz niżej na obolałej szyi, oczy zachodzą mgłą, wargi sinieją, ale poruszają się jeszcze w modlitwie.
Rany na rękach i nogach rozdzierają się, gdy Jezus chce trochę poruszyć się.

Oczy wszystkich wlepione w Jezusa, wszyscy myślą, że już kona. Jezus jeszcze nie konał… tylko modlił się dalej i przebaczał, a równocześnie teraz przechodzi najstraszniejsze cierpienia, bo cierpienia wewnętrzne, takie, jakie przechodził w Ogrojcu, kiedy wołał: ,,Ojcze, jeśli możliwe, niech odejdzie ten kielich odemnie”. Teraz ma wypić do dna ten kielich.
Czuje się opuszczony od wszystkich, nawet od Ojca niebieskiego… i w tem opuszczeniu zaczyna odmawiać psalm, zaczynający się od słów: ,,Boże mój, Boże, czemuś mię opuścił?”, a obfite łzy, pomieszane z krwią, ciekące z pod kolcy korony, towarzyszą tej bolesnej modlitwie i kapią na ziemię.

Żydzi już się uspokoili, gdyż ciemności zaczęły zalegać po świecie, więc słyszą tę modlitwę.
Niektórzy i teraz jeszcze zaczęli drwić z Jezusa i powtarzali innym: ,,Eljasza woła”.
Żołnierz, widząc okropną mękę Jezusa, bo może kiedyś już był przy krzyżowaniu, lituje się nad Nim i podaje Mu na orzeźwienie trochę octu na gąbce.
Ale i tego zazdroszczą żydzi Jezusowi, bo krzyczą na miłosiernego żołnierza: ,,Poniechaj tego, zobaczymy, czy Eljasz przyjdzie, aby go zdjąć z krzyża”.
Żołnierz odsuwa się od Krzyża i odkłada trzcinę z gąbką, a żydzi patrzą na Jezusa, co będzie z Nim dalej.
Jezus kończy odmawianie Psalmu, który opisuje całą mękę, jaką obecnie przechodzi.
Psalm ten jest wypisany samemi wyrazami i obrazami najokropniejszego bólu i cierpienia, jakie tylko na świecie Jezusa spotkać mogło.

Pod Krzyż tymczasem dopiero teraz udało się zbliżyć Matce Bolesnej, Najświętszej Marji Pannie razem z niewiastami, które szły zdala za Jezusem na Kalwarję. Jan św. przyszedł także.
Marja Magdalena, gdy się tylko przecisnęła pomiędzy żołnierzami i żydami, z rozwartemi rękoma, z rozwianemi włosami, wśród głośnego płaczu przypada do Krzyża, przytyka usta do zakrwawionych Stóp Jezusa, a włosy jej przylepiają się do Krwi na drzewie Krzyża.
Tak serdecznie, tak rzewnie obmyła niedawno Marja Magdalena te Boskie stopy i wonnym olejkiem i łzami, potem wytarła bujnemi włosami, a teraz te stopy tak powalane, poranione… Klęka Marja i rzewnie płacze, a Krew Jezusa kapie na Nią Kropla za Kroplą.
Ale dobrze, że na Marję Magdalenę ta Krew spada, bo na jej duszy wyrosną z tej Krwi prześliczne cnoty pokuty i miłości.

Jezus, gdy zobaczył Swą Matkę Najdroższą, popatrzył na Nią z największą miłością, ale pomieszaną z przeraźliwym bólem.
Ta Matka zostać ma teraz na świecie Sama…
By Jej choć trochę zmniejszyć ból, postanawia Ją oddać najwierniejszemu uczniowi, św. Janowi.
Odzywa się więc do Matki Boskiej: ,,Niewiasto, oto Syn Twój”, potem znowu do Jana: ,,Oto Matka Twoja”.
Taki testament Jezus robi przed skonaniem.
Już niczego Ten dobry Jezus nie posiada, wszystko ludziom dał: Swoją prześliczną Naukę, moc czynienia cudów, Sakramenta św., a w jednym z nich Siebie Samego w Komunii św., a teraz ostatek Krwi z Siebie jeszcze toczy, nawet to biedne ubranie, jakie Mu Jego Matka Najświętsza zrobiła, nie Jej oddaje na pamiątkę, lecz swoim katom.

Ale nie koniec jeszcze tej dobroci. Jezus ma jeszcze Matkę, którą tak kocha; i Tę nam jeszcze oddaje, byśmy mieli Pośredniczkę, Pocieszycielkę i Ucieczkę Grzeszników.
O! przyda nam się Ta Matka Bolesna, Ucieczka Grzeszników, Pocieszycielka, Pośredniczka nasza.
A my, co Jezusowi za to oddamy? Co Mu przez całe życie dajemy?
To, co nas najmniej kosztuje, to, co najgorszego mamy, jak ten Kain rzucamy na ofiarę Bogu. I jeszcze chcemy za to cudów i nieba się domagamy. A ilu grzechami tę drogę do nieba barykadujemy?
Po tym przecennym dla nas testamencie Jezus woła: ,,Pragnę”.
Ów żołnierz, który przed chwilą sam chciał pokrzepić Jezusa, teraz biegnie po gąbkę, zanurza ją znowu w occie, nakłada na trzcinę i przytyka ku spieczonym Ustom Jezusa.
Jezus dotknął tylko octu i rzekł: ,,Wykonało się”.