Życiowy fundament

Was, którzy byliście niegdyś obcymi wobec Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał Bóg w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was przed sobą jako świętych i nieskalanych, i bez zarzutu, bylebyście tylko trwali w wierze – ugruntowani i stateczni – a nie chwiejący się w nadziei nieodłącznej od Ewangelii. Kol 1, 21-22

Zatrzymaj się dzisiaj na chwilę i popatrz na swoją wiarę oraz postawy wynikające z niej. Czy jesteś naprawdę statecznym katolikiem, który żyje nadzieją płynącą z Ewangelii? Jak zachowujesz się w chwilach, gdy ktoś w Twojej obecności atakuje Kościół, księży, dekalog albo czyjeś wartości? Czy potrafisz wtedy zdobyć się na obronę Boga i Jego prawa? Co zrobić, gdy nie zawsze wystarcza siły do takiego ludzkiego heroizmu? Myślę, że każda oznaka słabości jest jakąś motywacją do wejścia w głębszą relację z Jezusem. Podobnie jest z zawstydzającymi rozmowami, w których nie znamy argumentu na czyjeś zarzuty. W takich chwilach pozostaje tylko pokorne i pełne miłości słuchanie drugiego człowieka. To już jest dużo dla odbiorcy.

Ugruntowanie i stateczność w wierze, o której mówi św. Paweł wynika z głębokiego przekonania, że Jezus Chrystus umarł także za mnie, aby mnie oczyścić i doprowadzić w swoim czasie do nieba jako świętego i nieskalanego. Oczywiście stale obmywam się w Jego świętej Krwi poprzez sakramenty. Cały czas zdarzają się mi upadki, ale moja ufność w Bożą miłość i miłosierdzie jest o wiele większa niż próbujący przygniatać mnie grzech. Gdy pojawiają się sytuacje trudne, czasami nawet ponad ludzkie siły, to przychodzi szybko na myśl jakiś obraz z życia Jezusa, w którym On poradził sobie poprzez stałą relację z Ojcem. Dlatego też czynię podobnie. Regularna modlitwa, eucharystia, adoracja i czytanie Słowa Bożego jest dla mnie takim fundamentem, którym nie może zachwiać diabeł poprzez życiowe uderzenia.

Oto mi Bóg dopomaga,
Pan podtrzymuje me życie. Ps 54, 6

Wyobraź sobie dzisiaj, że stoisz na pewnej, wysokiej skale, którą jest Bóg. Możesz nawet poczuć się jak małe dziecko i zobaczyć siebie w Jego ramionach. On naprawdę kocha Cię i pragnie doprowadzić do swojego Królestwa. Pozwól Mu na to. Rozmawiaj z Nim stale o swoim życiu, problemach i różnych doświadczeniach. W taki sposób nie zachwiejesz się w wierze i podtrzymasz na duchu wiele innych osób.

Panie, dziękuję za to, że czynisz mnie coraz bardziej ugruntowanym w wierze i miłości. Tobie ufam całym moim sercem.

Dodaj komentarz