Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. J 20, 29
Jezus wypowiada te słowa do niewiernego Tomasza… Ten usilnie pragnął zobaczyć rany Jezusa… Chciał nawet wkładać w nie palce… Nie wystarczyło mu świadectwo apostołów… Pan ukazuje się także Jemu i poucza go…
Kiedyś zachowałem się podobnie do św. Tomasza… Gdy Bóg dawał mi aż nadto znaków, żeby pójść za Nim – ja uparcie mówiłem: ,,nie ma mowy, chyba że przyjdziesz do mnie i powiesz mi to w cztery oczy”… Czy przyszedł do mnie?… Nie dosłownie… Ukazywał się w swoim Słowie, a także w konkretnych ludziach… Poprzez te spotkania moja wiara powoli wzrastała, a mój opór wobec woli Bożej malał z dnia na dzień… Jednym z mocniejszych przyjść Pana było właśnie dzisiejsze słowo… Pamiętam, jak dzisiaj, że klęczałem sobie, czytałem Słowo, w duchu czekałem na Pana, a On mówi: ,,błogosławieni, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli”… Chciałem być błogosławiony, ale potrzebowałem też pewności, prosiłem o nią…
Tak już jest w naszym życiu, że niby bardzo wierzymy, ale jak już coś ma wyjść z naszego schematu to potrzebujemy mocnego znaku i zapewnienia… Pan wzywa dzisiaj każdego z nas do większego zaufania i zawierzenia Mu… Po co ma przychodzić do mnie i do Ciebie osobiście, jeżeli już jest w Eucharystii i jednoczy się z Tobą w komunii świętej… On cały czas jest blisko…
https://www.youtube.com/watch?v=fXg1DO_jbfQ