W imię Prawdy! C. D. 440

23 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Bracia:
Ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie”. Ga 2, 19-20

,,Ja jestem prawdziwy krzew winny, a Ojciec mój jest rolnikiem. Każdą latorośl, która we mnie owocu nie przynosi, odcina; a każdą latorośl, która owoc przynosi, oczyszcza, aby jeszcze obficiej owocowała. Wy już jesteście oczyszczeni, dzięki słowu, które mówiłem do was. Pozostańcie we mnie, a ja pozostanę w was. Jak latorośl nie może wydać owocu sama z siebie, jeżeli nie pozostanie złączona z winnym krzewem, tak i wy – jeżeli ze mną nie pozostaniecie w łączności. Jam jest krzew winny, a wy latorośle. Kto pozostaje we mnie, a ja w nim, ten przynosi obfity plon; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie pozostanie we mnie, będzie odrzucony jak latorośl i uschnie; potem zbiorą ją i wrzucą do ognia na spalenie. Jeżeli pozostaniecie we mnie i słowa moje w was pozostaną, proście, o co chcecie, a stanie się wam. Ojciec mój będzie uwielbiony przez to, że obfity owoc przyniesiecie, a tak okażecie się uczniami moimi. J 15, 1-8

24 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Słowa Jeremiasza, syna Chilkiasza, z rodu kapłańskiego, który był w Anatot, w ziemi Beniamina.
Pan skierował do mnie następujące słowo: «Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię».
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!»
Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: Jestem młodzieńcem, gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek ci polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić» – mówi Pan.
I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: «Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził»”. Jr 1, 1. 4-10

,,W Tobie, Panie, ucieczka moja,
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem.
Moje usta będą głosiły Twoją sprawiedliwość
i przez cały dzień Twoją pomoc.
Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości
i do tej chwili głoszę Twoje cuda”. Ps 71

,,Owego dnia wyszedł Jezus z domu i usiadł nad brzegiem jeziora. Ponieważ zebrało się wkoło niego bardzo dużo ludzi, wszedł do łodzi i usiadł, a cała rzesza stała na brzegu. Mówił do nich w przypowieściach o wielu sprawach. I rzekł:
,,Wyszedł siewca, aby zasiać ziarno. Gdy siał, niektóre ziarna padły wzdłuż drogi, a ptaki niebieskie nadleciawszy skwapliwie wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie nie znalazły dość ziemi; zaraz też wzeszły, bo nie leżały głęboko w glebie. A gdy wzeszło słońce, gorąco wypaliło je i uschły, ponieważ nie miały korzeni. Inne znów padły między ciernie; ciernie wyrosły i przygłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię urodzajną i przyniosły plon: jedno stokrotny, inne sześćdziesięciokrotny, inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy zdolne słyszeć, niech słucha!” Mt 13, 1-9

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

,,W. 8. Jedno owoc setny.
Różność owoców, znaczy różność zasług na tym świecie, i różność zapłaty za nie na onym: według różności stanów. Setny owoc przynoszą panny i panicy Bogu poświęceni: a gorący w miłości Bożej. Sześćdziesięciokrotny, wdowy i wdowcy, w tym stanie trwający dla służby i chwały Bożej: a trzydziesty, w małżeństwie świętym pobożnie żywiący. To Augustyn święty. Przeciw której prawdzie stał kiedyś kacermistrz Jowinian (którego dzisiejszy kacerze naśladują) ucząc, iż nie masz żadnej różności zasług, ani zapłat.
W. 9. Kto ma uszy.
Gdy słowo Boże powiadają, Augustyn święty mówi, tedy ci mają uszy ku słuchaniu: którzy mają serca ku posłuszeństwu. A ci słuchając nie słuchają, którzy acz zmysłem cielesnym słuchają, ale nie są posłuszni przez przyzwolenia serca.”

W imię Prawdy! C. D. 431

17 lipca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Widzenie wyobrażeniowe, które święty Augustyn nazywa duchowym, dokonuje się za pomocą istniejących w wyobraźni obrazów, czyli wyobrażeń i postaci oderwanych, które Pan Bóg lub aniołowie tak układają, że jasno wyrażają zamierzony przedmiot. Do tego przychodzi światło nadprzyrodzone umożliwiające zrozumienie ich znaczenia.
Niekiedy dokonuje się także za pomocą całkiem nowych wyobrażeń, jakie jeszcze nigdy nie istniały w wyobraźni, a które Pan Bóg lub anioł podaje dopiero w chwili widzenia.

Działają tak silnie na wyobraźnię, że nie może się ona od nich oderwać i zwrócić do czegoś innego. Jeżeli się zaś ukazuje jakaś osoba, wówczas tak żywo przejmuje i porusza wyobraźnię, że zda się patrzysz na nią oczyma ciała i głos jej uszyma słyszysz. W ten sposób ukazał się Bóg Danielowi (Dn 7, 9-10). ,,Przypatrywałe się” – powiada – ,,aż postawiono stolicę i Starowieczny usiadł; szata Jego biała jak śnieg, a włosy głowy Jego jako wełna czysta, stolica Jego płomienie ogniste, koła jej ogień rozpalony. Rzeka ognista a bystra wychodziła od oblicza Jego; tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy kroć sto tysięcy stało przy Nim.” Oczywiście wszystko to ukazało się za sprawą Bożą w wyobraźni, aby zjawienie odpowiadało ludzkiej naturze, którą przedmioty zmysłowe pociągają i poruszają.

Bardzo dosadnie i obszernie opisuje ten rodzaj widzeń z własnego doświadczenia seraficka dziewica Teresa. Opowiada, że Pan Jezus okazywał jej najpierw swe ręce, następnie twarz, potem ukazywał się jej w takiej postaci, jak Go malarze przedstawiają w chwili chwalebnego zmartwychwstania. A chociaż w takich razach uwzględniał jej naturalną słabość, jednakże musiała dobywać wszystkich sił, aby nieść to widzenie. Albowiem ciała uwielbione taką jaśnieją pięknością i tak wielki blask roztaczają na wszystkie strony, że duszę otrzymującą widzenie odrywają od zmysłów i pozbawiają ją przyjemności. Stąd też powstawały w niej bojaźń i przerażenie, aby przypadkiem nie uległa złudzeniom szatańskim; lecz niebawem Boża łaska rozpędzała wszelkie obawy. ,,Bo aczkolwiek” – powiada o sobie – ,,przez kilka lat walczyłam z tą bojaźnią przy otrzymywaniu tego rodzaju widzeń, jednakże nie byłabym ani dość zdolną, ani dość uczoną, by sobie podobne widoki wymyślić, bo one niezmiernie przewyższają wszystko, cokolwiek sobie człowiek wyobrazić może . Już sam blask ukazującego się Pana przechodzi wszelkie pojęcie. Nie jest to bowiem blask, który by raził oczy, ale dziwnie miła światłość i jasność, która w najwyższy sposób działa na wzrok i na oczy, bynajmniej ich nie męcząc”.
Następnie rozwodzi się obszernie nad opisem onego blasku i powiada, że tak dalece jest on różny od wszelkiego blasku ziemskiego, że nawet światło słoneczne w porównaniu z nim wydaje się ciemnością. Jest to światło niemające nocy ni zaćmienia, i nie ma tak zdolnego i bystrego człowieka, który by przez całe życie zdoła je należycie zbadać. Tak zaś nagle je Bóg zsyła i na tak krótką chwilkę ukazuje je człowiekowi, że gdyby do zobaczenia go potrzeba było otworzyć oczy, już by nawet do tego zabrakło czasu. Nie zatamuje go żadne roztargnienie, nie oprze się mu żadna potęga i nie wysłuży go sobie żadna zapobiegliwość.

Dalej wyznaje, że nie wie, jakim właściwie sposobem Pan Bóg ukazuje się w takim widzeniu, bo raz zdawało się jej, że Bóg był obecny w swojej istocie. Kiedy indziej znowu pokazywał się jej nie sam przez siebie, lecz jakoby w obrazie. Atoli ten obraz był zupełnie inny niż obrazy ludzi wymalowane na płótnie, bo między nimi a obrazami ludzkimi zachodziła taka różnica, jaka jest między człowiekiem żywym a malowanym. A więc nazwawszy to obrazem, musimy pamiętać, że to jest obraz prawdziwy a żywy i ukazujący się niekiedy tak wyraźnie, że nie można wątpić, kogo się ma przed sobą.
Na innym zaś miejscu, rozprawiając o tym samym rodzaju widzeń, powiada, że Pan Jezus ukazywał się jej w takiej postaci, jaką miał za życia ziemskiego, a chociaż te widzenia bywały tak jak błyskawica przelotne, jednakże ten obraz tak żywo rysował się w wyobraźni, że go nie można było w żaden sposób usunąć. ,,Używając zaś słowa obraz” – powiada też święta – ,,nie chcę wyrazić, ażeby był to obraz powstający zależnie od woli i od siły wyobraźni tego, kto go widzi, ale jest to obraz prawdziwie żywy i niekiedy rozmawia z duszą i objawia jej wielkie tajemnice. Kiedy dusza otrzymuje tę łaskę od Boga, prawie zawsze popada w zachwycenie, bo słaba natura ludzka nie może znieść strasznego widoku. Mówię strasznego, bo chociaż jest nadzwyczaj piękny i tak wdzięczny, i rozkoszny, że chociaż ktoś żyłby tysiąc lat, nie zdołałby wymyślić nic wspanialszego, to jednak jego urok jest majestatyczny i tak bardzo przeraża duszę, że ona natychmiast poznaje, kogo ma przed sobą. Równocześnie Mądrość Boża usuwa z duszy wszelką nieświadomość. A chociaż różni różnie o tym sądzą, stawiając przeliczne trudności i zarzuty, jednakże jest rzeczą pewną, że ta łaska pochodzi od Boga, a dusza taka nie lęka się najmniejszego złudzenia”.

Tak mówi święta Teresa, a z nią zgadza się najzupełniej jej wierny pomocnik w reformie zakonu karmelitańskiego – święty Jan od Krzyża. ,,Trzeba wiedzieć” – mówi on – ,,że podobnie jak pięć zmysłów zewnętrznych budzi w wyobraźni odpowiednie do otrzymanych wrażeń wyobrażenia, tak samo podobne obrazy i wyobrażenia mogą powstać w duszy bez udziału zewnętrznych zmysłów sposobem nadprzyrodzonym i o wiele wyraźniej i doskonalej. Jako czytamy w Piśmie Świętym, że Pan Bóg np. ukazał swoją chwałę pośród serafinów zakrywających oblicze skrzydłami lub kiedy ukazał Jeremiaszowi różdżkę czuwającą (Jr 1, 11), a Danielowi różne inne widzenia”.
Niżej zaś twierdzi tenże święty, że dusza przy nadchodzących tego rodzaju widzeniach i przy ich rozpoznawaniu zachowuje się zupełni biernie i że ich nie może uniknąć, tak jak czysty kryształ nie może przeszkodzić promieniom słonecznym przeniknąć go i oświecić. Następnie poucza, jakim sposobem i w jakim porządku Pan Bóg prowadzi człowieka od rzeczy zmysłowych do umysłowych, tj. od dobrego i naturalnego używania zmysłów zewnętrznych do nadprzyrodzonych objawień, jakimi są zjawienia i objawienia zmysłowe, które kierują zmysły ku cnocie, a odwodzą od grzesznych przedmiotów.
Nadto wyobraźnia uszlachetnia się i potężnieje przez pobożne rozmyślania. One prowadzą ją do widzeń wyobrażeniowych, a wreszcie – oderwana od wszelkich wyobrażeń rzeczy zmysłowych dochodzi przy pomocy Bożej do pojęć umysłowych. Jeżeli zaś szatan przedstawia wyobraźni podstępnie jakieś zjawisko, tego nie nazywamy ani widzeniem, ani objawieniem, lecz złudzeniem.”

W imię Prawdy! C. D. 405

29 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa”. 1 P 4, 13-14

,,W owym czasie król Herod kazał uwięzić niektórych członków gminy, by wywrzeć na nich swą złość. Wtedy to stracił mieczem Jakuba, brata Jana.
Spostrzegłszy zaś, że się to Żydom podoba, kazał ująć także Piotra; a stało się to właśnie w dniach Przaśników. Kazał go więc pochwycić, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, z których każdy składał się z czterech żołnierzy. Po święcie Wielkanocnym chciał go oddać pod sąd ludu. Trzymano więc Piotra w więzieniu, gmina zaś nieustannie zanosiła za niego modlitwy do Boga.
Owej nocy, przed dniem, w którym Herod zamierzał oddać go pod sąd ludu, spał Piotr między dwoma żołnierzami, skuty dwoma łańcuchami, a przed drzwiami strażnicy strzegli więzienia. Wtem ukazał się anioł Pański i blask rozświecił izbę. Anioł obudził Piotra, trącając go w bok, i rzekł: ,,Wstań szybko!” Równocześnie opadły kajdany z rąk jego . Wtedy rzekł anioł do niego: ,,Opasz się pasem i włóż swe sandały”. A on tak zrobił. Potem anioł rozkazał mu: ,,Zarzuć na siebie płaszcz i idź za mną”. Wyszedł więc i szedł za nim, lecz nie wiedział, czy jest rzeczywistością to, co działo się za sprawą anioła; przypuszczał raczej, że widzi senną marę. Minąwszy pierwszą i drugą straż doszli do żelaznej bramy, która wiedzie do miasta. Ta otwarła się im sama. Wyszli więc, zeszli na dół po siedmiu stopniach i poszli jedną uliczką dalej. Wtedy anioł odstąpił nagle od niego. A Piotr przyszedłszy do siebie rzekł: ,,Teraz rzeczywiście wiem, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z rąk Heroda i ze wszystkiego, na co czekał lud żydowski.” Dz 12, 1-11

,,Będę błogosławił Pana po wieczne czasy,
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem,
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Wysławiajcie razem ze mną Pana,
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością,
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał,
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych,
aby ich ocalić.
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry,
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę”. Ps 34

,,Zbliża się już chwila, w której krew moja przelana będzie Bogu na ofiarę, a czas odejścia mego nadchodzi. Do końca potykałem się należycie, dobiegłem do mety, wiary dochowałem. Teraz czeka mnie jedynie wieniec sprawiedliwości, którego użyczy mi Pan, sędzia sprawiedliwy, w Dniu Wielkim, nie tylko mnie, lecz wszystkim, którzy z miłością wyczekiwali jego przyjścia.
Gdy wygłaszałem swą pierwszą obronę, nikt nie stanął przy moim boku, wszyscy mnie opuścili; niech im to nie będzie policzone. Lecz Pan stanął przy mnie i udzielił mi sił, abym doprowadził do końca przepowiadanie i żeby usłyszały je wszystkie narody. Tak to zostałem wyrwany ,,z lwiej paszczy”. Pan wyrwie mnie i nadal ze wszelkich knowań i zaprowadzi bezpiecznie do swego królestwa niebieskiego. Niechaj mu będzie chwała na wieki wieków. Amen.” 2 Tm 4, 6-9. 16-18

,,Bracia! Gdy spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. Spośród zaś innych, którzy należą do grona Apostołów, widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego. A Bóg jest mi świadkiem, że w tym, co tu do was piszę, nie kłamię.
Potem udałem się do krain Syrii i Cylicji. Kościołom zaś chrześcijańskim w Judei pozostawałem osobiście nie znany. Docierała do nich jedynie wieść: ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongi usiłował wytępić. I wielbili Boga z mego powodu.
Potem, po czternastu latach, udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając z sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno. Ale nie zmuszono do poddania się obrzezaniu nawet Tytusa, mego towarzysza, mimo że był Grekiem.
A było to w związku z tym, że na zebranie weszli bezprawnie fałszywi bracia, którzy przyszli podstępnie wybadać naszą wolność, jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby nas ponownie pogrążyć w niewolę. Na żądane przez nich ustępstwo zgoła się jednak nie zgodziliśmy, aby dla waszego dobra przetrwała prawda Ewangelii. Co się zaś tyczy stanowiska tych, którzy się cieszą powagą – jakimi oni dawniej byli, jest dla mnie bez znaczenia; u Boga nie ma względu na osobę – otóż ci, co są uznani za powagi, nie polecili mi dodawać czegokolwiek.
Wręcz przeciwnie, stwierdziwszy, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych – Ten bowiem, który współdziałał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną wśród pogan – i uznawszy daną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych, byleśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czynić”. Ga 1, 15 – 2, 10

,,Dzień dzisiejszy uświęcony jest męczeństwem świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nie mówimy bynajmniej o mało znanych męczennikach: „Na całą ziemię ich głos się rozchodzi i aż po krańce świata ich mowy”. Męczennicy ci na własne oczy oglądali to, co przepowiadali. Postępowali w sprawiedliwości, głosząc prawdę i umierając za prawdę.
Święty Piotr, pierwszy wśród Apostołów, ten, który żarliwie miłował Chrystusa, miał szczęście usłyszeć słowa: „Otóż i Ja tobie powiadam, że ty jesteś Piotr”. Wcześniej bowiem powiedział: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Chrystus zaś odpowiedział: „Ty jesteś Skała, a na tej Skale zbuduję mój Kościół”. Na tej Skale wybuduję wiarę, którą wyznałeś. Na wyznaniu: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”, które wypowiedziałeś, zbuduję mój Kościół. Albowiem Ty jesteś opoką. Imię Piotr pochodzi od słowa opoka, nie zaś odwrotnie. Tak jak imię Piotr pochodzi od „opoka”, tak też nazwa chrześcijanin pochodzi od imienia Chrystus.
Pan Jezus – jak wiecie – przed swoją męką wybrał uczniów i nazwał ich Apostołami. Spośród nich samemu tylko Piotrowi było dane po wielekroć uosabiać cały Kościół. Ponieważ uosabiał Kościół powszechny, dlatego usłyszał słowa: „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego”. Otrzymał zatem klucze nie jeden człowiek, ale jeden i powszechny Kościół. Wielkość Piotra płynie stąd, iż kiedy mu powiedziano: „Tobie dam”, występował w imieniu jednego i powszechnego Kościoła. Abyście zaś wiedzieli, że to Kościół otrzymał klucze królestwa, posłuchajcie, co na innym miejscu Pan powiedział wszystkim Apostołom: „Weźmijcie Ducha Świętego”. Potem dodał: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Słusznie też Pan po swym zmartwychwstaniu powierza Piotrowi osobiście troskę o swe owce. Spośród uczniów nie tylko on jeden zasłużył, aby paść owce Pana; Chrystus przemawia wszakże do jednego, aby podkreślić jedność. Do Piotra mówi najpierw, ponieważ Piotr jest pierwszym wśród Apostołów.
Nie smuć się, Apostole! Odpowiedz Panu raz, drugi i trzeci. Niechaj zwycięży trzykrotne wyznanie miłości, albowiem nadmierna pewność trzy razy zwyciężona została przez lęk. Trzy razy masz rozwiązać to, co zawiązałeś trzy razy. Rozwiąż miłością, co zawiązałeś lękiem. A jednak Pan trzykrotnie powierza swe owce Piotrowi.
W jednym i tym samym dniu czcimy męczeństwo dwóch Apostołów. Oni także stanowili jedno. Chociaż cierpieli w różnych dniach, stanowili jedno. Piotr wyruszył pierwszy. Za nim podążył Paweł. Obchodzimy dziś uroczystość Apostołów uświęconą ich własną krwią. Umiłujmy zatem ich wiarę, życie, trudy, cierpienie, świadectwo i naukę”. – św. Augustyn

W imię Prawdy! C. D. 367

15 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Eliasz zszedł z góry i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz.
Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą».
On mu odpowiedział: «Idź i wracaj, bo po co ci to uczyniłem?»
Wtedy powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył je na ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom, aby zjedli. Następnie zabrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą”. 1 Krl 19, 19-21

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Aby dokładnie poznać ducha ludzkiego, dobrze jest najpierw zbadać tę dziwna rozmaitość, jaka zachodzi nie tylko między poszczególnymi ludźmi, ale także pomiędzy ich duchami i zdolnościami. Jak bowiem ciałem, tak też i duchem różnią się ludzie między sobą. Pan „dał jednemu pięć talentów, drugiemu zaś dwa, a trzeciemu jeden” (Mt 25, 15).
Jedni mają silne ciało, ale tępy i niepojęty umysł; inni znowu obdarzeni są żywym i bystrym rozumem, lecz ciągłe choroby niszczą ich siły żywotne. Niektórzy, skłonni do życia samotnego i kontemplacyjnego, niezdolni są do spraw doczesnych, inni znowu są zdatni do czynności i zajęć praktycznych, a mniej zdolni do kontemplacji. Niektórzy są szczerzy, otwarci i tego, co myślą, nie obwijają w bawełnę; inni znowu kryją się z myślami i wyrażają się tylko ogródkami. Jedni zyskują sobie przychylność wszystkich usłużnością, swobodą i słodyczą; inni zaś ponurzy i zachmurzeni unikają wszelkiej styczności z ludźmi. Jedni w szlachetnym i zacnym umyśle myślą tylko o rzeczach wzniosłych i wspaniałych; inni wylani na wszelkie brudy przed niczym się nie uchylają, byleby zaspokoić pożądliwość. Inni znowu mają tępszy umysł, lecz usilną pracą starają się zaradzić wrodzonemu niedostatkowi.

Wreszcie – zdarzają się i znakomitości, raczej aniżeli niż ludzie, lecz są to fenomeny ukazujące się sporadycznie w biegu wieków. Dla nich nie ma nic zbyt ciężkiego, nic tak zawiłego, czego by nie rozwiązali, nic tak trudnego, czemu by nie podołali. Doświadczenie zaś stwierdza, że umysły bystrzejsze łatwiej błądzą i są zdolniejsze do wyszukiwania nowości niż do działania, gdyż wiecznie są niezdecydowane, ciągle wynajdują urojone przeszkody i wszystko wprawiają w zamieszanie zbyteczną drobiazgowością. Pewniejsze i więcej przydatne są umysły średnie.

Wiele przyczyn składa się na wywołanie tej rozmaitości. Pierwszą jest wzajemne oddziaływanie duszy i ciała, nienormalny stan jego członków i większa lub mniejsza ich zdatność do wykonywania własnych czynności; z drugiej zaś strony wstrząśnienia duszy poruszają i miotają ciałem jakby jakieś nawałnice. Drugą przyczyną jest rozmaitość temperamentu u poszczególnych ludzi, tj. owe nieprzeliczone kombinacje głównych przymiotów u każdego człowieka. Filozofowie zaś uczą i doświadczenie stwierdza, że temperament wywiera stanowczy wpływ na obyczaje . Trzecia przyczyna pochodzi z różnych zamieszań, jakie opanowują umysł i stają się zarodem gwałtownych poruszeń. Czwarta wypływa z rozmaitości miejsca i klimatu, które bez wątpienia wpływają na rozmaitość obyczajów u różnych narodów. Niektóre bowiem narody są z natury wojownicze, inne zaś zniewieściałe; jedne są dzikie, inne łagodne; jednych umysły są spokojne wskutek łagodnego klimatu, innych zaś gwałtowne i zupełnie podobne do nieba, pod którym mieszkają.
Do tego należy dodać wykształcenie, wychowanie, wiek, stan, pożywienie, tradycje rodowe, stosunki towarzyskie itp., co nie tylko jednych od drugich, ale jednego i tego samego człowieka w różnych porach życia zmienia i odróżnia. Warto posłuchać, co w tym względzie mówi Tertulian.
„Jak ziarna każdego gatunku zboża” – mówi on – „zupełnie jednako wyglądają, a przecież różne wydają plony: jedne wydają zwyczajny, inne nawet go przewyższają, a inne wreszcie wyradzają się stosownie do rozmaitego klimatu i gleby, stosownie do staranności i opieki, jakimi są otaczane, i zależnie od rozmaitych czasów i klęsk elementarnych; tak samo ma się i z duszą: jest ona co do istoty jednaka, ale różna w owocach, bo i tu wywiera wpływ miejsce pobytu. Powiadają, że w Tebach rodzą się ludzie tępego umysłu i ze zwierzęcym instynktem; w Atenach – skłonni do nauk i bystrego pojęcia. Empedokles wywodzi przyczynę bystrości lub niezdolności umysłu z jakości krwi, a postęp i doskonałość z nauki i wychowania. Nadto powszechnie utarte jest zdanie o charakterach narodowych. Komicy wyśmiewają Frygijczyków jako bojaźliwych; Salustiusz piętnuje Maurów mianem próżnych, a Dalmatów przezywa okrutnymi; nawet Apostoł nazywa Kreteńczyków kłamcami. Może ma tu wpływ także ciało i jego zdrowie. Bogactwo przeszkadza mądrości, a niedostatek jej sprzyja; paraliż niszczy rozum, suchoty go nie naruszają. Ileż znowu innych przyczyn wpływa dodatnio lub ujemnie na przymioty człowieka wyższe niż dobra tusza i wielka siła cielesna. Dodatnio wpływają: nauki, wychowanie, sztuki, doświadczenie, zajęcia i prace; ujemnie zaś, ciemnota, lenistwo, opieszałość, rozkosze, brak doświadczenia, ociężałość i nałogi”.
Tak więc widoczną jest rzeczą, że stosownie do rozmaitego wpływu powyższych przyczyn rozmaite są u różnych ludzi duchy, rozmaite prądy, poruszenia i popędy naturalne.

Z tego zaś łatwo wywnioskować, jak trudne jest poznanie ducha ludzkiego, tej niezgłębionej przepaści, pełnej kryjówek i zakątków, niedostępnej dla nikogo z wyjątkiem samego Boga i tego, komu by Bóg objawić raczył. „Człowiek jest wielką przepaścią” – mówi święty Augustyn – „a Ty, o Boże, znasz liczbę jego włosów i nie ubędzie ani jeden bez Ciebie; a jednak łatwiej zliczyć jego włosy aniżeli popędy i poruszenia jego serca”.

Najszkodliwszym nieprzyjacielem człowieka jest własny duch. Jest on podstępny, zwodniczy i chytry; chwiejny, ciekawy, niespokojny i goniący za nowostkami. Wyobraźnia nie może mu poddać nic tak szpetnego, czym by się nie zajął; nie ma nic tak głupiego i próżnego, czego by nie przyjął. Co dopiero hołdował pozornie Duchowi Bożemu, a za chwilę już przechodzi w służbę szatańską i „nigdy nie trwa w tym samym stanie” (Hi 14, 2). Będąc chytrym postępuje sobie nadzwyczaj zręcznie i zmyślnie w pokrywaniu siebie i własnej korzyści płaszczykiem chwały Bożej i postępu w doskonałości. Jednak w gruncie rzeczy nie chodzi mu o chwałę Bożą lub o postęp w doskonałości, ale siebie samego uwielbia i kocha, a nawet najświętsze rzeczy odnosi świętokradzko do siebie jako do celu ostatecznego.
Toteż każdy powinien strzec się bardziej samego siebie aniżeli szatana, bo żadna siła zewnętrzna nie może nam szkodzić, jeżeli jej sami nie podamy broni, ręki i zezwolenia. Wprawdzie wielu przeciwników usiłuje wtrącić nas do zguby, do tego dąży świat, szatan i człowiek, lecz nikt bardziej nie nastaje na nas aniżeli człowiek.

„Zapytasz może” – pyta święty Bernard – „co za człowiek? Każdy względem siebie samego. Nie dziw się temu, bo człowiek tak dalece jest własnym kusicielem i zdrajcą, że nie potrzebujesz obawiać się kogo innego, jeżeli sam na siebie nie podniesiesz ręki. Wszak powiedziano: „I któż Wam zaszkodzi, jeśli w dobrym współzawodniczyć będziecie?” (1 P 3, 13). Ręką twoją jest zezwolenie: jeżeli podszeptom szatańskim i światowym ponętom odmówisz zezwolenia, a „nie wydasz członków swoich orężem nieprawości i nie zezwolisz, by grzech królował w twym ciele znikomym”, dowiedziesz, że jesteś dobrym naśladowcą, któremu złość nie zaszkodziła. Szatan cię napada, lecz nie obala, bylebyś mu odmówił przyzwolenia. On wprawdzie z zazdrości napadł i obalił mieszkańców raju, jednakże dopiero wtenczas, kiedy się zgodzili i nie sprzeciwiali. Kusi także i świat, bo w złym jest pogrążony (1 J 5, 19). Kusi wszystkich, lecz wywraca tylko swoich zwolenników, tj. tych, co się z nim zgadzają. Z tego dość już jest widocznym, że człowiek sam dla siebie jest największym zdrajcą, bo tylko swoim wpływem, bez obcej pomocy, może upaść; obcym zaś, bez własnego udziału, upaść nie może. Któremu tedy z nich najbardziej opierać się należy? Zapewne temu, który będąc najbliższym, sam wystarcza do upadku, a bez którego wszystkie inne nic nie zdołają”.

W imię Prawdy! C. D. 357

10 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„O DUCHU LUDZKIM. O JEGO DZIWNYCH ODMIANACH. SKĄD ONE POCHODZĄ? JAK TRUDNO I PO CZYM GO POZNAĆ?

Z tego, co wyżej powiedzieliśmy, można już poznać, że przez to słowo duch ludzki rozumiemy tego ducha, jaki wypływa z naszej natury skażonej grzechem pierworodnym. Również wykazaliśmy już powyżej, po jakich znakach można go odróżnić od duchów Bożego i szatańskiego. Wobec tego pozostaje nam jeszcze krótko pomówić o tym, co wchodzi w zakres szczegółowej wiadomości o nim.
Przede wszystkim więc trzeba wiedzieć, że ten duch dlatego zawsze do złego prowadzi, że człowiek wskutek grzechu pierwszych rodziców, opuszczony od Boga i zostawiony samemu sobie, jeżeli go łaska Boska nie wspiera, podlega grzesznym poruszeniom pożądliwości- ,,jak koń i muł, które nie mają rozumu” (Ps 31, 9). „Ludzka natura” – mówi Prosper – „zepsuta wskutek grzechu pierwszego człowieka, nawet wśród dobrodziejstw, wśród praw i łask Bożych zawsze jest skłonniejsza do złej woli. Iść za nią znaczy iść samopas. Ta więc wola chwiejna, niepewna, niestała, niezdecydowana; słaba do czynów, a skora na podszepty; wobec pożądliwości ślepa; względem zaszczytów nadęta; lękliwa wobec trosk i niepokojona podejrzeniami; chciwsza chwały niż cnót; troskliwsza o dobre imię niż o sumienie; nieszczęśliwsza wśród użycia pożądanych rozkoszy niż wobec ich braku – nie ma w sobie sił innych, jak tylko łatwość narażania się na niebezpieczeństwo. Ponieważ zaś wola, którą nie kieruje niezmienna wola, jest zmienna, przeto tym prędzej popada w niepewność, im spieszniej bierze się do dzieła”.

Zupełnie tak samo opisuje naszą duchową nędzę święty Augustyn: „Pierwszy człowiek otrzymał przy stworzeniu naturę bez skazy – stworzony został sprawiedliwym, a nie uczynił się sprawiedliwym. Jakim się uczynił, wiadomo: wypadłszy z rąk garncarza, rozbił się. Rządził bowiem nim sam Stwórca, chciał opuścić Stwórcę; pozwolił Bóg na to, jakoby mówiąc: „Niechaj opuści mnie, a znajdzie siebie i niechaj się ze swej nędzy przekona, że beze mnie nic nie może”. O! Zła jest wolna wola bez Boga. Doświadczyliśmy, co znaczy bez Boga, i dlatego staliśmy się nędznymi”.
Nie ma takiej wymowy, która by zdołała dostatecznie wypowiedzieć nieszczęście upadłego człowieka: jak on jest skłonny do złego, a nieudolny do dobrego, ilu kłopotom podległy, iloma chorobami nękany. Jak zatruty napój rozchodzi się po całym ciele i zatruwa je, tak też i zabójczy jad tego wielkiego grzechu zatruł, zgubił i zepsuł cały rodzaj ludzki. Stąd pochodzi ślepota i nieświadomość, stąd próżne troski, stąd szkodliwe pożądliwości, stąd kłótnie, niezgody i wojny, stąd nie mniejszy zastęp ułomności niż zbrodni. Stąd to pochodzi, że umysł przyćmiony grubą zasłoną ciemności nikczemnieje w myślach swoich (Rz 1, 21), a wola omdlała i osłabiona, jako podła niewolnica, usługuje pożądliwości i bezprawiom. Stąd wszyscy ludzie bez wyjątku – jeżeli ich nie uleczy i nie wyzwoli łaska Chrystusowa – lgną w błocie głębokim (Ps 68, 3). Odwracają oczy od najwyższego Dobra, a zwracają je ku miłości własnej, wylewając się na ciągłe rozkosze. O nic się nie troszczą, byleby tylko podobać się światu i służyć próżnej chwale.

Taki jest początek ludzkich popędów, taki to ohydny owoc zatrutego drzewa. „Natura bowiem ludzka” – mówi święty Grzegorz – „wypadłszy dobrowolnie z pierwotnego stanu, a poddana zgniliźnie skażenia, kiedy sobie sama przez się sprawia nowe przykrości, nie czyni nic nowego, bo już i bez nich była również nieszczęśliwa. To chociaż wzniesie się na chwilę do pożądania czegoś wyższego, jednak wskutek wielkiej zmienności niebawem wraca znowu w zwyczajne szranki. A chociaż sili się nad rozwojem myśli, jednak częste upadki, spowodowane jej słabością, jeszcze bardziej ją osłabiają. Wszakże dobrowolnie wzięła na siebie to brzemię zmienności, przeto je też dźwiga, chociaż wbrew woli”.

W tym dniu wybrałem się do kurii, aby zapoznać się z aktami mojej sprawy. Ponownie podano mi do podpisania oświadczenie przed otrzymaniem akt. Nie zgadzałem się z treścią oświadczenia, zwłaszcza z punktem czwartym, który ,,zaklejał” mi usta na temat tego, co przeczytam. Nie podpisałem oświadczenia. Po raz czwarty nie dano mi zobaczyć akt mojej sprawy…