W imię Prawdy! C. D. 156

22 stycznia 2024 ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe słowa z Liturgii godzin:

,,W Tobie, Panie, ucieczka moja,
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca,
z ucisku złoczyńcy i ciemiężyciela.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem,
Ciebie zawsze wysławiałem.
Stałem się dla wielu przedmiotem podziwu,
Ty bowiem byłeś mym potężnym wspomożycielem.
Pełne Twojej chwały były moje usta,
sławiłem Cię przez dzień cały.
Nie odtrącaj mnie, gdy będę stary,
nie opuszczaj, gdy siły ustaną.
Albowiem moi wrogowie o mnie rozprawiają,
ci, co czyhają na me życie, odbywają narady.
Mówią: „Bóg go opuścił,
gońcie go i chwytajcie,
bo nikt go nie uratuje”.
Boże, nie stój z daleka ode mnie,
Boże, pośpiesz mi z pomocą!
Niech się zawstydzą i upadną wrogowie mej duszy,
niech się hańbą i wstydem okryją
szukający nieszczęścia mojego”. Ps 71

W tym dniu ważne były dla mnie treści zawarte w żywocie św. Wincentego:

,,W tych czasach cesarz Dyoklecyan i Maksymin, w całem ogromnem państwie swojem, srogo prześladowali wiernych. Do Hiszpanii posłanym był w tym celu, zawzięty wróg chrześcijan, nazwiskiem Dacyan. Wiedząc iż wtedy głównymi filarami Kościoła w tym kraju byli właśnie: Biskup Saragossy i jego zastępca święty Wincenty, przybywszy do Walencyi, posłał po nich niezwłocznie. Polecił, aby konną strażą pędzeni byli pieszo, ukuci w kajdany, i aby im w ciągu drogi nie dawać ani chwili wypoczynku, a gdy przez to znękani na siłach przybędą, aby ich w ciemnen, wilgotnem, i smrodliwem więzieniu zamknięto i tam głodem i pragnieniem przez pewien czas dręczono. Sądził iż tak wymęczeni, kiedy staną przed nim, żadnego już, gdy będzie żądał, aby zaparli się wiary, nie napotka w nich oporu. Zdziwił się przeto nadzwyczajnie, gdy ujrzał ich zdrowymi i trzeźwymi, kiedy ich przed nim stawiono, i z gniewem zawołał do strażników: ,,A więc wbrew mojemu rozkazowi, wyście ich, zamiast głodem i pragnieniem morzyć, na wykwintnych potrawach utuczyli”. A potem zwracając się do więźniów: ,,Znacie, powiedział do nich, rozkazy naszych niezwyciężonych monarchów. Czy jesteście więc gotowi oddać cześć bogom cesarskim, których czci świat cały? Macie bowiem wiedzieć, że jeśli nie złożycie ofiar na ich ołtarzach, będziecie zmuszeni krew własną na tychże ołtarzach wylać”. Na to zabierał się odpowiedzieć mu Biskup, lecz Wincenty, znając trudność jego wymowy, rzekł do niego: ,,Ojcze, jeżeli rozkażecie, ja przemówię”. – ,,Synu, odparł mu Biskup, powierzyłem ci już dawno obowiązek głoszenia za mnie Słowa Bożego, więc i teraz upoważniam cię do uczynienia publicznego wyznania wiary za nas obydwóch.” ,,Dacyanie, rzekł wtedy młody Dyakon do tyrana, bogowie wasi niech dla was pozostaną. Przed chwilą byli oni niczem innem jak bryłą marmuru, jak kłodą drewnianą, albo kawałkiem kruszcu jakiego, a tych chcesz, aby teraz cześć im oddawać! Dziwne-to zaprawdę bogi, które człowiek ulał z mosiądzu, albo ulepił z gliny, albo wyciosał dłutem. My chrześcijanie oddajemy cześć tylko Bogu w Trójcy jedynemu, Stworzycielowi Nieba i ziemi.” Wtedy Dacyan wskazał Biskupa na wygnanie, a całą złość swoję wywarł na Wincentym.

Najprzód wzięto go na tortury i wyciągano mu ręce i nogi tak gwałtownie, że kości trzeszcząc ze stawów powychodziły, i zdawało się, że mu się powyrywają. Następnie, kaci wziąwszy knuty z haczykami żelaznymi na końcu, tak go okrutnie niemi siekli, że wkrótce całe ciało zostało poszarpane, i aż wnętrzności widać było. Lecz podczas tej strasznej męki, Święty, wsparty szczególną łaską Bożą, jakby nic nie czuł, tak przemawiał do oprawców: ,,Sądziłem, że wasze haki żelazne głębiej wejdą mi w ciało; że wasze knuty więcej mnie posieką, że wasza zapalczywość dalej jeszcze pójdzie.” Co usłyszawszy, obecny temu Dacyan, a od złości prawie głowę tracąc, porwał się na katów, i jakoby nie dość wiernie jego rozkazy spełniających, począł ich chłostać. A święty Wincenty: ,,Co czynisz Sędzio! Zawoła do niego jakby szydząc, oni mnie katują, a ty się na nich mścisz krzywdy mojej?” kazał więc Dacyan, jeszcze silniej bić go, lecz Święty pomimo tego, nie słabł na duchu, i na głos powtarzał: ,,Większa jest moc Chrystusa Pana mojego, dodającego mi sił do znoszenia tych katuszy, aniżeli twoja w zadawaniu takowych. Jezusa Boga mojego wyznaję, a prawdy Jego sławić nie przestanę. Obyś z tego przynajmniej poznać mógł czem jest Chrystus Syn Boży, i jaka moc Jego. Ale ty, według słów Pisma Bożego, widząc nie widzisz, a szatańskiej złości swojej zadość czyniąc, na potępienie sobie zarabiasz.”

Dacyan widząc iż mękami nie może wymódz na Wincentym odstąpienia od wiary, uciekł się do innego środka, i łagodniejszem przemówieniem chciał go zręcznie podejść. ,,Kiedy tak nadzwyczajny wstręt powiada do niego, okazujesz do tego, aby bogom złożyć ofiarę, więc daruje ci życie. Tylko oddaj mi księgi, zawierające naukę waszej religii, abym je wrzucił w ogień.” – ,,Jak mękom, które mi zadajesz, tak i fałszywej twojej litości nie ulegnę, odpowiedział mu na to Wincenty, i zapowiadam ci, że jeśli trwać będziesz w twojej bezbożności sam wrzuconym zostaniesz w ogień, który wiecznie goreć będzie.” Nową więc męczarnię wymyślił zawzięty prześladowca. Rozkazał, aby Wincentego przybito do krzyża, i do ran, któremi całe ciało miał pokryte, przykładano rozpalone żelaza. Lecz gdy ten znowu wyrok spełniali kaci z wielkim pośpiechem, i dla tego właśnie nie dość uważnie, zdarzyło się, iż zaledwie go rozpięto na krzyżu, oberwały się ćwieki, i święty upadł na ziemię. Oprawcy, sądząc, że już żyć przestał, a może i litością nakoniec zdjęci, wzięli go na ręce aby unieść na stronę. Aż oto Wincenty wyrwawszy się z rąk ich, sam pod krzyż pobiegł i zawołał: ,,Gnuśni słudzy, dla czego tak niedbale rozkazy pana waszego spełniacie?”

Zaniechawszy więc już zamiaru ukrzyżowania Wincentego, Dacyan kazał go położyć na rozpalonym ruszcie, i do boków i miejsc najbardziej poranionych rozpieczone blachy przykładać, a potem rany wszystkie posypywać solą. A gdy i z tej męczarni wyszedł on niezachwiany w wierze, i jeszcze żywy, kazał go odnieść do więzienia, i położyć na ziemi, usłanej ostremi skorupami potłuczonych naczyń glinianych, a nogi ścisnąć dybami. Gdy noc nadeszła, światłość niebieska napełniła więzienie, i wielka liczba Aniołów przystąpiła do świętego, pocieszając go, utwierdzając w stałości i winszując mu męstwa. Nadszedł na to dozorca więzienny, i ujrzał wśród tej światłości Wincentego, przechadzającego się w gronie Aniołów, a skorupy gliniane zamienione w przedziwnej woni kwiaty, zaścielały całą podłogę. Zdumiony takim widokiem, przywołał wielu żołnierzy pogańskich, którzy przez rozpadliny we drzwiach przypatrując się , toż samo widzieli. W skutek cudu tego, dotknięci łaską Bożą, nawrócili się wszyscy, i niezwłocznie chrześcijanami zostali.

Na wieść tak nadzwyczajnego wypadku i sam Dacyan zachwiał się. Przybył do więzienia, i niewiadomo czy w istocie w chęci uratowania od śmierci świętego Meczennika, jeszcze żyjącego, czy też, jak niektórzy sądzą, aby ujmując go sobie łagodnością, bądź co bądź przywieść do zaparcia się Chrystusa Pana, dość że kazał przygotować wygodne łoże, i opatrzywszy rany Wincentego, złożył go na niem. Zbiegło się było wtedy i wielu chrześcijan, pragnących oddać cześć temu mężnemu Wyznawcy, i według ówczesnego świętego zwyczaju, zebrać resztki krwi jego dla zachowania jej na relikwie. Lecz zaledwie go na tem posłaniu umieszczono, znękany poniesioną tak długą i tak straszną męką, oddał Bogu ducha, a było to dnia 22 stycznia roku Pańskiego 304.

Dacyan jednak wrócił do swojej zajadłości, i jakby nie dość mu było tego, co na żyjącym świętym Wincentym był dokonał, i po śmierci pastwił się na jego ciałem. Aby chrześcijanie nie mogli uczcić go właściwym pogrzebem, kazał zwłoki jego daleko na pole wyrzucić bez pochowania, przeznaczając je na pożarcie ptastwu i zwierzętom drapieżnym, i straż postawił, aby tam chrześcijan nie dopuścić. Lecz Pan Bóg zesłał cudowną obronę dla zachowania szczątek Swojego wielkiego sługi. Pojawił się przy ciele świętego kruk, który nie tylko sam nie tknął go wcale, ale widziano że inne ptactwo, a nawet wilki, odpędzał od niego. Zawiadomiony o tem Dacyan, rozkazał zwłoki świętego Wincentego wrzucić w morze, aby je ryby pożarły. Kilku pogan wzięło je w łódkę, i daleko od brzegów odpłynąwszy, wrzucili na pełne morze, przywiązawszy duży kamień. Lecz gdy wrócili do lądu, znaleźli je na brzegu leżące, gdzie wprzód od nich dopłynęły, a kamień który, byli do nich uwiązali, pływał po wierzchu wody, jakby kawał kory lub suchego drzewa. Przerażeni tym znowu cudem, uszli czemprędzej, nie śmiejąc już ruszać świętego ciała. Tejże nocy Wincenty ukazał się we śnie pewnej pobożnej wdowie, i zawiadomił ją o tem, polecając aby się zajęła jego pogrzebem, co też ona z innymi chrześcijanami skrycie dopełniła. Pochowany został w miejscu gdzie później na cześć jego i pod jego wezwaniem, wzniesiono wspaniały kościół.”

W imię Prawdy! C. D. 91

5 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie między innymi poniższe zadania z Liturgii Słowa:

,,Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej.
Nie będzie sądził z pozorów ani wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi”. Iz 11, 1-5

,,Boże, przekaż Twój sąd królowi,
a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.
Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie
i ubogimi według prawa.
Za dni jego zakwitnie sprawiedliwość
i wielki pokój, zanim księżyc zgaśnie.
Będzie panował od morza do morza,
od Rzeki aż po krańce ziemi.
Wyzwoli bowiem biedaka, który go wzywa,
i ubogiego, który nie ma opieki.
Zmiłuje się nad biednym i ubogim,
nędzarza ocali od śmierci”.
Ps 72, 1b-2. 7-8. 12-13

,,Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli»”. Łk 10, 21-24

Przeczytałem także ciekawe słowa z żywota św. Sabby:

,,Usilnie zalecał zakonnikom pilne umartwienie zmysłów, a szczególnie oczu. Idąc razu pewnego z jednym z uczniów swoich brzegami Jordanu, napotkali tam ludzi między którymi była i kobieta, na którą młody zakonnik z Sabbą będący, oczy obrócił. Widząc to Święty, a chcąc mu dać zbawienną naukę, rzekł do niego: ,,Jak godną pożałowania jest ta kobiet: zdaje się, że jest młodą, ale na jedno oko ślepa”. – ,,Tak nie jest ojcze, odrzekł mu uczeń, przypatrzyłem się jej dobrze, i widziałem, że ma obydwa oczy”. Wtedy święty Sabba korzystając z tego, że go tym sposobem przywiódł iż sam się wydał że we wzroku umartwionym nie był dał mu zbawienną naukę o niebezpieczeństwie na jakie się tym sposobem wystawia cnota świętej czystości, i w końcu przydał jako pokutę: ,,odtąd cię już za towarzysza podróży brać nie będę, dopóki się nie przekonam, żeś w tej mierze ostrożniejszy. Zakonnik zaś ten, od tego czasu budował wszystkich najściślejszem umartwieniem zmysłu widzenia”.

Tego dnia modliłem się między innymi takimi słowami z Liturgii Godzin:

,,Odrzuciłeś, Panie, Twój lud, dom Jakuba, bo pełen jest wróżbitów i wieszczków, jak Filistyni; na zgodę uderza w ręce cudzoziemców. Kraj jego pełen jest srebra i złota, a skarby jego są niezliczone. Kraj jego pełen jest koni, a wozy jego nieprzeliczone. Kraj jego pełen jest bożków. Oni wielbią rąk swoich dzieło, które wykonały ich palce.
Poniżył się człowiek, upodlił śmiertelny; nie przebaczaj im! Wejdź między skały, ukryj się w prochu ze strachu przed Panem, przed blaskiem Jego majestatu.
Wyniosłe oczy człowieka się ukorzą i duma ludzka będzie poniżona. Sam tylko Pan się wywyższy dnia owego. Albowiem dzień Pana Zastępów nadejdzie przeciw wszystkim pysznym i nadętym i przeciw wszystkim hardym, by się ukorzyli, przeciw wszystkim cedrom Libanu, wysoko się wzbijającym, i przeciw wszystkim dębom Baszanu, przeciw wszystkim górom niebotycznym i przeciw wszystkim pagórkom wyniosłym, przeciw każdej wieży strzelistej i przeciw wszystkim murom obronnym, przeciw wszystkim okrętom Tarszisz i przeciw wszystkim statkom zbytkownym.

Wtedy pycha człowieka będzie poniżona i upokorzona ludzka wyniosłość. Sam tylko Pan się wywyższy dnia owego, posągi zaś bożków całkowicie znikną. Wtedy wejdą do jaskiń skalnych i do jam podziemnych ze strachu przed Panem, przed blaskiem Jego majestatu, kiedy powstanie, by przerazić ziemię.
Owego dnia człowiek wyrzuci kretom i nietoperzom bożki swe srebrne i bałwany złote, zrobione po to, by im cześć oddawał, gdy wejdzie między rozpadliny skalne i w szczeliny opoki ze strachu przed Panem i przed blaskiem Jego majestatu, kiedy powstanie, by przerazić ziemię. Zaniechajcie człowieka, który ledwie dech ma w nozdrzach. Bo ile on wart?

W owym dniu Odrośl Pana stanie się ozdobą i chwałą, a owoc ziemi przepychem i krasą dla ocalałych z Izraela. I będzie tak: Ktokolwiek pozostał żywy na Syjonie i kto się ostał w Jeruzalem, każdy będzie nazwany świętym i wpisany do Księgi Życia w Jeruzalem.
Gdy Pan obmyje brud Córy Syjońskiej i krew rozlaną w Jeruzalem oczyści powiewem sądu i podmuchem pożogi, wtedy Pan przyjdzie spocząć na całej przestrzeni góry Syjonu i na tych, którzy się tam zgromadzą, we dnie jako obłok z dymu, a w nocy jako olśniewający płomień ognia. Albowiem nad wszystkim Chwała Pańska będzie osłoną i namiotem, by za dnia dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą”. Iz 2, 6-22; 4, 2-6

,,Niech Pan cię wysłucha w dniu utrapienia,
niech ciebie chroni imię Boga Jakuba.
Niech tobie ześle pomoc ze świątyni
i niech cię wspiera ze Syjonu.
Niech pamięta o wszystkich twoich ofiarach
i niech Mu będzie miłe twe całopalenie.
Niech ci udzieli, czego w sercu pragniesz,
i każdy twój zamysł wypełni.
Będziemy się cieszyć z twego ocalenia
i w imię naszego Boga podniesiemy sztandary.
Niech Pan spełni wszystkie twoje prośby.
Wiem teraz, że Pan wybawi swego pomazańca.
Odpowiada mu ze świętych swych niebios
zbawczymi czynami swojej prawicy.
Jedni ufają rydwanom, inni zaś koniom,
a naszą siłą jest imię Boga, naszego Pana.
Tamci zachwiali się i upadli,
a my stoimy i trwamy.
Panie, ocal króla,
a nas wysłuchaj w dniu, w którym Cię wzywamy”. Ps 20