W imię Prawdy! C. D. 190

13 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści z książki pt. ,,Pajda chleba” autorstwa ks. Adama Ziemby:

,,Czerwone winkle więźniarek mówiły nam, że to ,,polityczne”. Wiele z nich miało żółto-czerwone gwiazdy dawidowe – to Żydówki.
Każdy z nas miał dość życia w kacecie i zdawał sobie z tego sprawę, jak wielką katuszą musiało być dla nich przebywanie w obozie. Nie kleiła się rozmowa, bo niejeden z nas miał siostrę, żonę, czy matkę w kraju, a wyobraźnia pokazywała je w takiej sytuacji, jaką widzieliśmy przed chwilą. Drżał każdy na myśl, że to się stać może.

Do czego dochodzi naród ogarnięty psychozą wielkości i panowania nad innymi! Odważa się na największe zbrodnie przeciw ludzkości, przekreśla wszystkie prawa Boskie i ludzkie i przez gwałty na słabszym od siebie przeciwniku głosi ideologię ,,narodowego socjalizmu” i wyższości rasy niemieckiej nad innymi narodami. Rozpętał straszną, bezlitosną, totalną wojnę. Wprzęgnął w jej rydwan wszystkie możliwe siły, wyzwolił najgorsze instynkty w człowieku, zamienił go w krwawe bydlę, wyszkolił specjalne ekipy ludzi-potworów wyzutych z wszelkich hamulców etycznych, w celu pognębienia bez reszty narodów, które nie chciały dobrowolnie pozwolić, by im nałożono jarzmo ciężkiej niewoli.

Obóz koncentracyjny był tego klasycznym przykładem. Tu właśnie popisywały się owe ekipy esmańskie i przygotowywały do objęcia wybitnych stanowisk w Trzeciej Rzeszy. Zależnie od tego, jak wypadł dla nich egzamin w obozie, jakim mógł się esman popisać okrucieństwem, jaką mógł przedstawić liczbę ,,wykończonych” osób – takie otrzymywał później wynagrodzenie.

Często zachodził do naszej pracowni jeden z postów, który miał słabość do królików. Raz z zimną krwią opowiadał nam, że wyjeżdża na trzydniowy urlop, bo zastrzelił więźnia.
– A ile razy był pan już na takim urlopie?
Uśmiechnął się, zapalił papierosa i z pewną dumą powiedział:
– Jadę dwunasty raz… Gdy wrócę, dostanę awans…
Gładził naszego królika, z czułością całując jego puszystą wełnę.

Co działo się w naszych sercach?
Jakie myśli tłoczyły się w mózgu?
Ta sama dłoń, która z miną krwią zwalnia spust karabinu, by zabić człowieka, gładziła delikatnie białego niewinnego królika. Czy to był człowiek? Chyba tylko z wyglądu. Za każdego zabitego więźnia otrzymywał nagrodę – trzydniowy urlop. To był przedstawiciel narodu ,,panów”.

Cisza panowała w naszej izdebce. Nawet bezbronne kobiety to też wrogowie ,,Wielkich Niemiec”!
Co będzie dalej?
Budowano olbrzymie krematoria i komory gazowe w Brzezince… Nikt z nas z obozu nie wyjdzie. Wyczerpie się nasz zapas sił, będziemy niedługo zużytą szmatą, wyrzucą nas na śmietnik, popioły naszych ciał rozrzucą po oświęcimskich polach i tak ślad po nas zaginie.
Cisza panowała w naszej izdebce.
Pochylone głowy i głębokie westchnienia wskazywały, jak bardzo przejął nas los nieszczęśliwych kobiet, jak ciężkie musiały być nasze myśli.
-Achtung!
Wszedł komandofuhrer.
-Weiter machen! Który z was jest pflegerem? Zabrać skrzynkę z opatrunkami. Za mną.
– Mam wziąć płaszcz?
– Tak

Mogła być trzecia godzina po południu. Mróz przybierał na sile, śnieg skrzypał pod nogami. Leżały pod śniegiem nieobrobione pola, smutnie sterczały puste budynki, domy, stodoły i szopy. Gdzieś dalego przejeżdżał pociąg. Ostro dudniły koła po szynach, a przeciągły gwizd lokomotywy długo błąkał się po pustych polach. Zajadle kłóciły się wrony, wiodły spory między sobą, wygodnie sadowiąc się na nocleg. Szliśmy drogą przez pustą wysiedloną wieś. Wyważone drzwi i okna sadyb ludzkich, powalone przydrożne krzyże budziły smutne refleksje… Tak, przeszła tędy wszechwładna ręka barbarzyńcy.

Nie myślałem zupełnie, dokąd mnie komandofuhrer prowadzi. Ktoś widać wzbudził w nim współczucie i każe mi go opatrzyć, może zatamować jakiś silny upływ krwi.
W bocznej uliczce wyludnionej wioski więźniarki rozbierały czyjąś dostatnią dawniej zagrodę. Nieskładnie szła im robota. Słabe ich dłonie nie mogły w żaden sposób uporać się z wielkimi belkami wiązań dachowych. Spadały na ziemię z jękiem, podrywane kopniakami kapów w spódnicach. Poranione, czyściły cegły i układały je w przepisowe stosy. Pod jednym z takich stosów leżało może siedemnastoletnie może dziewczę. Kałuża krwi jaskrawo odbijała się od śniegu. Spadła z najwyższego zrębu dachu na ziemię, a uderzenie przy upadku musiało być silne, bo jeszcze nie odzyskała przytomności. Głęboko rozbita głowa mocno krwawiła.

Rozglądałem się bezradnie, gdzieby można było umieścić zranioną. Esman kazał towarzyszkom przenieść ją pod pobliską szopę. Na kawałku deski kładłem skrzynkę z opatrunkami., kiedy straszny krzyk kobiecy przeraźliwie rozdarł powietrze. Przygnieciona ciężką belką, leżała starsza już niewiasta, kopana i bita przez kapo. Wydarła się jakoś spod belki, uklękła przed esmanem i ze złożonymi jak do modlitwy rękami, z twarzą we krwi, prosiła, aby ją zastrzelił. Brutalnie kopnął ją w piersi.
– Ty su…! Niewarta jesteś kuli!
Ciężkie musiało być kopnięcie, skoro wywróciła się na wznak i leżała jak martwa.
– Ja ci pomogę! – mówił esman z brutalnym śmiechem.
Podniósł leżącą na ziemi łopatę, położył styl na …… i stanął nogami na obu końcach…
…………..
…………..
(…) zasnuły się mgłą załzawione oczy…
Błogosławiona śmierć nadeszła…
– Której jeszcze pomóc? Chodźcie tu, polskie su…! – Stał dumny, rozkraczony – pan świata, zwycięzca bezbronnych więźniarek”.

W imię Prawdy! C. D. 179

7 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Dlaczego bezrobocie? Dlaczego tyle ludzi bez kawałka chleba? Zaglądam do różnych czasopism. Różni różne dostrzegają prawdy: ,,Zanadto po pańsku zabraliśmy się do życia w wolnej Polsce, kiedyśmy naprawdę dziadami”. ,,Za dużo wieców, a za mało pracy”. ,,Za wiele partii, a za mało miłości Ojczyzny”. ,,Za częste i za grube kradzieże grosza publicznego”. ,,Za mało organizacji pracy”. ,,Brak warsztatów przemysłu wedle doskonalszych konstrukcji dla tańszej i obfitszej produkcji”. ,,Brak planu w wywozie produktów i surowców” itd., itd.

A tymczasem po miastach i wioskach rozbrzmiewają muzyki, leje się likier, wino i wódka, tańczą, hulają, bawią się, a obfite żniwo zbiera duch nieczystości. Po ulicach zaś miast i stolicy kręcą się ludzie bezwstydnie ogłaszający broszury o świńskich tytułach, a gorszej jeszcze treści. Broszury te przechodzą z rąk do rąk i trafiają do najbardziej oddzielonej od świata chatki, szerząc zgniliznę w umysłach i sercach młodzieży. Gdy zaś warszawski magistrat wreszcie otworzył nieco oczy i postanowił przecież jakoś zaradzić, namiętnie wystąpili przeciw niemu radni – Żydzi. Więc im na tym zależy?…

Gdzie jest pierwsza przyczyna, ta przyczyna przyczyn naszego kryzysu?

To brak uczciwości. Brak wypełniania obowiązków względem Boga, siebie i bliźniego. Niechaj dzisiaj wszyscy bez wyjątku odprawią szczerą spowiedź i zaczną prawdziwie po katolicku żyć, natychmiast szybko podźwignie się Ojczyzn, uzdrowią finanse, zawrze rzetelna praca.

Cóż, kiedy każdy z nas nieraz doświadczył, że dziś postanawia się z jakiejś wady poprawić, a jutro, jeżeli nawet nie tego samego dnia, już znowu w nią wpada. Czyż więc opuścić ręce i powiedzieć: nie możemy? Przenigdy, to byłoby subtelną, wyrafinowaną pychą.

Czyż Pośredniczka łask Bożych nie jest Polski Królową? Czyż Ona nie potrafi albo nie pragnie nam dopomóc?

Tak, Ona, Niepokalana, musi zawładnąć naprawdę całą Polską, Ona musi być przedmiotem tkliwej miłości każdego, a zwłaszcza młodzieńczego serca, Ona musi być w Sejmie, Ona w Senacie. Ona, Niepokalana Królowa, ma wskazywać nam drogę, Ona krzepić siły. – My chcemy, by rządziła w Polsce i poza Polską – Niepokalana.

Któż nie wytęży wszystkich sił, by przyspieszyć tę chwilę?.. A jak?

W pokornej, miłosnej, a ufnej modlitwie powie sama Ona, co mamy czynić i sama pokieruje. Módlmy się tylko i pozwólmy się Jej poprowadzić”. (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

Oraz

,,Panowie Senatorzy i Posłowie, którzy kruszycie kopie o bezwyznaniową szkołę, pamiętajcie, że tysiące niewinnych dzieci do was słusznie będzie czuło żal, że ,,pierwej” o Bogu nie wiedziały i wy jesteście najokrutniejszymi wrogami młodzieży i narodu godnymi surowej kary po śmierci i na tym jeszcze świecie.

To samo tyczy się wszystkich Obywateli i Obywatelek, którzy i które odważają się głosować na takich karygodnych kandydatów, popierać ich słowem, piórem albo prenumerowaniem, lub szerzeniem ,,bezwyznaniowych” piśmideł”. (Rycerz Niepokalanej 3/1924)

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Potrzeba jednoczenia się z Bogiem i złożenia u stóp Chrystusa wszystkich dotkliwych przejść, jakich doświadczali księża-więźniowie w 1942 r., spowodowała, że pomimo ogromnego niebezpieczeństwa: ,,w którąś niedzielę zaryzykował odprawić Mszę św. ks. prałat Leopold Biłko. Otrzymał z kaplicy odrobinę wina. Koledzy, którzy pracowali w polu przynieśli nieco ziaren pszenicy – starli pomiędzy dwoma kamieniami i upiekli hostię”.

Wypiekiem hostii zajął się kleryk włocławski Józef Swinarski wspólnie z bratem Bruno Józefem Sasinem, franciszkaninem konwentualnym, przywiezionym do obozu w Dachau na początku czerwca 1942 r., którzy: ,,sporządzili z żelaza formę do pieczenia opłatków i zaprzysiężona wytwórnia zapewniła postaci eucharystyczne do konsekracji valide et licite”.

Pomimo, że istniała już możliwość wytwarzania komunikantów nie był to jednak czas sprzyjający, by regularnie sprawować Najświętszą Ofiarę i potajemnie rozdzielać Komunię świętą.

Wielką radością w październiku 1942 r. okazała się dla księży pracujących na plantacjach uroczystość Chrystusa-Króla, bowiem mogli wówczas przyjąć Komunię świętą. Miał w tym swój udział ks. prałat Leopold Biłko, który z ostrożnością, ale i z odwagą, rozdzielił Najświętszy Sakrament otrzymany od ks. A. Kolacka, pomiędzy współbraci w kapłaństwie. Tuż po wojnie wspominał to z radością i podkreślał, jak wielką wartość miała Eucharystia przyjęta tego dnia przez prawie wszystkich kapłanów polskich:

,,zbliżał się październik 1942 r. (…) w piątek przed uroczystością Chrystusa-Króla spotkałem jednego ze znajomych księży czeskich na plantacjach, w pracy, gdzie uprawiano zioła lecznicze. Ogląda się na wszystkie strony, jak człowiek, który ma popełnić zbrodnię. I wyjmuje z kieszeni blaszane pudełko. Wręcza mi je ze słowami – ,,Zdołałem dla was zdobyć 80 konsekrowanych komunikantów. Oto mój dar dla polskich księży na święto Chrystusa-Króla (…). Osiemdziesiąt. Jakiż to skarb, jaki hojny dar Chrystusa-Króla. Podzielę każdą Hostię na 10 części i prawie wszyscy polscy księża będą mogli komunikować (…). W niedzielę rano wychodzimy setkami z bloku. Twarze posępne. Wszyscy są myślami daleko, w swoich kościołach (…). W pewnej chwili zaczynam zręcznie rozdzielać przygotowane papierki znajomym, ci dalej podają Komunię świętą (…). I oto rozjaśniają się twarze, żywo zaczynają bić serca. Radośnie kroczymy na apel, na dalszą ciężką służbę Chrystusa-Króla, odziani wprawdzie w łachmany, ale piastujący w duszy nieziemską godność”.

Nieś światło

Jezus powiedział do tłumów: Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Łk 8, 16-17

Czytaj dalej Nieś światło

Niezwykła hojność

A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi». Mt 20, 8-16a

Czytaj dalej Niezwykła hojność

Motywator pracujących

Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. J 6, 52-56

Czytaj dalej Motywator pracujących