Słuchaj i wcielaj w życie

Gdy Jezus mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają». Łk 11, 27-28

Pochyl się przez chwilę nad powyższą sceną z Ewangelii. Ktoś wychwala Maryję i widzi wielką łaskawość, której ona doświadczyła będąc Matką Jezusa. Gdy Syn Boży słyszy te słowa, potwierdza je i od razu dodaje, że błogosławieni są wszyscy, którzy słuchają Boga i przestrzegają Jego słów. Chrystus w tym momencie pokazuje, że droga łaski jest dla wszystkich ludzi. Każdy kto zechce iść przez życie według woli Bożej, dostąpi wielkiego błogosławieństwa i dojdzie do Królestwa Bożego.

Czy widzisz się na takiej drodze? Jak słuchasz słów Jezusa? Czy starasz się każdego dnia zgłębiać wolę Boga i wcielać ją w swoje życie? Kto jest Twoim najważniejszym doradcą? Czy prosisz kogoś o pomoc w interpretowaniu słowa Bożego? Czy szukasz światła prawdziwej nauki w kościele, dokumentach Kościoła, we wspólnocie? A może wolisz pędzić przez życie bezmyślnie i nie chcesz wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Obyś nie żył tak płytko i nie rozczarował się na koniec, gdy zdasz sprawę z całego swojego życia przed Bożym trybunałem.

Wszyscy bowiem przez wiarę jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Ga 3, 26-28

Powyższe światło płynące z nauki św. Pawła zachęca mnie do patrzenia na ludzi jak na braci i siostry w Chrystusie Panu. To pozwala mi jeszcze mocniej kochać bliźnich (zwłaszcza tych najuboższych). Wczoraj usłyszałem bardzo wzruszające wyznanie bezdomnego Roberta, który po długim czasie otworzył się. Powiedział: 13 lat byłem w domu dziecka. Potem był zakład poprawczy, a jeszcze później zakład karny. Ja całe życie jestem na państwowym wikcie. Ja nie nadaję się do społeczeństwa. Ja nie wierzę w siebie.

Próbowałem mówić mu, że nadaje się do społeczeństwa, a ja z wolontariuszami będziemy odwiedzać go na każdym etapie jego drogi (na ulicy, podczas leczenia, szukania mieszkania itd.) Powiedziałem też, że wierzę w niego i Pan Bóg też. Dawałem mu także nadzieję, że Jezus ma dla niego plan. Po kilku moich zdaniach Robertowi zrobiło się trochę lżej. Oby każdego dnia spotkał kogoś, kto będzie dodawał mu nadziei i mobilizował do wyjścia z bezdomności.

Panie Jezu, w Twoich oczach wszyscy jesteśmy jedną rodziną. Pomóż nam kochać siebie nawzajem jeszcze bardziej, aby Ci którzy mają po ludzku więcej, umieli dzielić się z tymi, którzy cierpią niedostatek.

Polecam wzruszający i zawstydzający załącznik:

Dodaj komentarz