Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. Pojął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę».
Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.
A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzewie, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». Łk 20, 27-39
Popatrz na bardzo przyziemne myślenie saduceuszów. W ich pytaniu do Jezusa jest poruszona nie tylko kwestia zmartwychwstania, ale i małżeństwa oraz potomstwa. Wydaje się, że dla nich zbyt ważne jest to, z kim, kto będzie po śmierci. Popatrz oczyma wyobraźni, jak Chrystus odwraca ich uwagę od myślenia przyziemnego i kieruje na patrzenie w Bożej perspektywie. W niebie wszyscy są dziećmi Bożymi równymi aniołom. Tu na ziemi naprawdę nie jest najważniejsze to, ile mamy dzieci, pieniędzy, tytułów itd. Ważna jest żywa relacja z Bogiem, która tu na ziemi podtrzymywana jest poprzez sakramenty.
Człowiek, który prawdziwie kocha Jezusa, będzie żył według Jego woli i swoją postawą przybliży do Pana nie tylko członków swojej rodziny, ale i wielu innych ludzi. Jeśli najbliższe otoczenie otworzy oczy i także wejdzie w żywą, sakramentalną relację z Chrystusem, to można spokojnie i głęboko ufać, że takie osoby razem będą uwielbiać Boga na wieki.
Natomiast Ci, którzy są zaślepieni dobrami materialnymi przeżyją głębokie rozczarowanie. Dzisiejsze pierwsze czytanie jest smutnym przykładem takiej postawy;
W czasie swojej wyprawy po górnej krainie król Antioch dowiedział się, że w Persji, w Elimais, jest miasto sławne z bogactwa, ze srebra i złota, że jest tam nadzwyczaj bogata świątynia, a w niej złote hełmy, pancerze i zbroja, jaką pozostawił tam król macedoński Aleksander, syn Filipa, który panował najpierw nad Grekami. Udał się więc tam, usiłował zdobyć miasto i złupić je, to mu się jednak nie powiodło, gdyż mieszkańcy miasta poznali jego zamiary. Stanęli do walki przeciwko niemu, a on musiał się wycofać. Z wielkim smutkiem powrócił stamtąd i udał się do Babilonu.
Do Persji przybył do niego jakiś posłaniec z wiadomością, że pobito wojska, które były wysłane do ziemi judzkiej; przede wszystkim wyruszył Lizjasz na czele ogromnego wojska i został przez nich pobity; oni zaś stali się naprawdę mocni dzięki broni, wojsku, a także dzięki wielkim łupom, które zabrali pobitemu wojsku; zburzyli ohydę, którą wybudowano na ołtarzu w Jerozolimie, świątynię dokoła otoczyli wysokimi murami jak poprzednio, a także jego miasto, Bet-Sur.
Gdy król usłyszał o tych wypadkach, zdumiał się i przeraził do tego stopnia, że padł na łoże i ze smutku się rozchorował, bo nie tak się stało, jak sobie życzył. Przez wiele dni tam przebywał, gdyż przyszedł na niego ciężki smutek i nawet pomyślał, że umrze. Przywołał więc wszystkich swoich przyjaciół i powiedział do nich: «Sen odszedł od moich oczu, a troska gniecie me serce; powiedziałem więc w swoim sercu: Doszedłem do tak wielkiej udręki i niepewności, w jakiej obecnie się znajduję, a przecież w używaniu władzy byłem łaskawy i miłosierny. Teraz jednak przypominam sobie całe zło, którego dopuściłem się w Jerozolimie. Zabrałem bowiem wszystkie srebrne i złote naczynia, które tam się znajdowały, i bez przyczyny wydałem rozkaz, aby wytępić wszystkich mieszkańców ziemi judzkiej. Wiem, że dlatego właśnie spotkało mnie to nieszczęście, i oto od wielkiego smutku ginę na obcej ziemi». 1 Mch 6, 1-13
Jeśli nie chcesz rozchorować się tak, jak król Antioch, którego zgubiła chciwość i pycha, to błagaj czym prędzej Boga o głębokie nawrócenie i życie w jedności z Nim poprzez częstą spowiedź i Komunię świętą. Uwierz mi, że naprawdę warto. Jeszcze będziesz wychwalał Pana.
Chwalić Cię będę, Panie, całym sercem moim,
opowiem wszystkie cudowne Twe dzieła.
Cieszyć się będę i radować Tobą,
zaśpiewam psalm na cześć Twego imienia, Najwyższy. Ps 9, 2-3
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że stale odwracasz mój wzrok od rzeczy materialnych i kierujesz go ku Sobie. Ty jesteś moim jedynym szczęściem. Służenie Tobie i kochanie dla Ciebie ludzi jest moją największą pasją!
Polecam kazanie mojego ulubionego świętego, które pomoże Ci oderwać się trochę od ziemi;