Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.
Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali. J 6, 17-21
Przypomnij sobie największą burzę Twojego życia… Zobacz jeszcze raz, jak wszystko zwaliło Ci się na głowę… Opadłeś kompletnie z sił… Zabrakło Ci nawet wiary, żeby wołać Boga o pomoc… W takiej sytuacji Jezus szedł do Ciebie po wodzie – nie dotykały go wichury i nawałnice… Mówił szeptem: ,,Nie bój się, Ja jestem… i zawsze będę z Tobą…” Nie wiem, czy słyszałeś wtedy ten głos w swoim sercu… Jestem jednak przekonany, że On wtedy był przy Tobie…
Zauważ, że w momencie, kiedy uczniowie dostrzegają Jezusa, są już przy brzegu… Podobnie może być w Twoim życiu… Śmiem twierdzić, że problemy są także po to, by dostrzec Jezusa, bardziej Mu zaufać i uwierzyć w Niego… A z Nim żaden problem nie jest już potężną burzą, tylko wiatrem lekko wiejącym w oczy…
Dziękuję Ci Panie za Twoją obecność i pomoc podczas każdej nawałnicy, która próbowała zachwiać moją wiarą i ufnością… Chwała Tobie!