Rzekł do niego Jezus: „Idź, syn twój żyje”. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. J 4, 50
Wyobraź sobie zdesperowanego człowieka, który przychodzi do Jezusa i błaga o uzdrowienie swojego umierającego syna… Jezus odpowiada mu, że bez znaku nie uwierzy… Ten nadal usilnie Go prosi… W końcu Jezus mówi: idź on żyje… Wielu pomyślałoby – tylko tyle?… Trzy słowa i żyje, nawet do niego nie poszedł… Co robi zrozpaczony ojciec?… Wierzy temu słowu i idzie z nadzieją do domu… Masz taką wiarę?… Spotykasz się z Jezusem setki razy w kościele… Prosiłeś Go już wielokrotnie o uzdrowienie swoich bliskich z nałogów, chorób, agresji, braku przebaczenia… Czy uwierzyłeś słowu Jezusa, który w każdej chwili może uleczyć serce… Jego słowo uzdrawia, uwalnia i daje nadzieję… Nawet, jak po ludzku jest to niedozrozumienia – ono ma moc przemiany człowieka…
Wczoraj na jednym ze spotkań formacyjnych dzięki Jego Słowu mogłem totalnie odlecieć… Ono potrafi przenieść człowieka 2 tysiące lat wstecz… Siedziałem pośród wielu osób, a byłem gdzie indziej… Słuchając fragmentów o Jego ostatnich chwilach na krzyżu – mogłem się tam znaleźć i uświadomić sobie, że podczas każdej Eucharystii dotykam ran Chrystusa, biorę Go w swoje niegodne ręce i ukazuję ludziom…, całuję ołtarz, który jest Golgotą – miejscem codziennego uobecniania Męki, Śmierci i Zmartwychwstania… Jak wielka to i niezasłużona łaska być tak blisko…
Dziękuję Panie za każde Twoje, które uzdrawia, przemienia, ożywia wiarę, daje nadzieję i uczy kochać… Tobie chwała za wszystko!