Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła. J 7, 30
Zbliża się czas śmierci Mesjasza… Mimo wielkiego zagrożenia Jezus nie przestaje nauczać… Wie, że Jego życie jest w rękach Ojca… Diabeł z pewnością próbuje wzbudzać w nim potężny lęk, ale On ufa do końca…
Popatrz dzisiaj na swoje życie… Jak zachowujesz się w sytuacjach, w których coś zagraża Twojemu życiu?… I nie mówię tylko o realnej śmierci… Chodzi mi także o momenty, w których jesteś pewien, że ktoś wyśmieje Cię, odwróci się od Ciebie, przestanie przyjaźnić się z Tobą, nie poda ręki, zacznie wytykać w danej grupie klasowej, czy zawodowej…
Czy potrafisz w takich momentach być całkowicie wolny i mówić to, co podpowiada Ci serce?… Czy przyznajesz się do Boga, gdy inni atakują Go i Jego Kościół?… Jeśli odkrywasz w sobie wiele lęków w podobnych sytuacjach, to wróć do dzisiejszego cytatu, w którym Pan zapewnia Cię, że on czuwa nad godziną Twojego odejścia… On jest potężniejszy niż Twoi przeciwnicy!…
Warto dzisiaj przytoczyć także cały fragment pierwszego czytania, w którym autor Księgi Mądrości opisuje myślenie przeciwników ludzi sprawiedliwych:
Mylnie rozumując, bezbożni mówili sobie: «Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie naszych zasad karności. Głosi, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem.
Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z rąk przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony». Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dla dusz czystych. Mdr 2, 1a. 12-22
Dziękowałem wczoraj Bogu za dwie sceny podczas filmu pt. ,,Zmartwychwstały”… W pierwszej z nich przesłuchiwana Maria Magdalena patrzy w stronę światła… Jej oblicze jest rozpromienione miłością… Mówi żołnierzowi, że jest prawdziwie wolna… Po ujrzeniu zmartwychwstałego Jezusa jest tak pełna pokoju, że nie lęka się niczego…
Podobnie zachowuje się jeden z uczniów… Żołnierz nie potrafi tego zrozumieć… Podczas takich scen wyzwalało się we mnie pragnienie takiego pokoju i pełnej wolności… Nie byłem tam 2 tysiące lat temu, ale oczyma wiary patrzę na Jezusa każdego dnia i czuję, że jest we mnie coraz mniej lęku…
https://www.youtube.com/watch?v=VANRp6fAgQI