W imię Prawdy! C. D. 182

8 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,W Protokołach Mędrców Syjonu, czyli tej prawdziwej głowy masonerii, tak piszą oni o sobie: ,,Kto lub co zdolne jest obalić siłę niewidzialną? A siła nasza właśnie jest taka. Masoneria zewnętrzna służy do ukrycia jej celów, plan zaś działania tej siły, a nawet miejsce, gdzie się znajduje, nie będzie nigdy ludziom wiadome”.

Panowie, na wasze szczęście my zdolni jesteśmy obalić nawet siłę niewidzialną! Mówię ,,na wasze szczęście”, bo nie macie pojęcia, jak słodko jest służyć wiernie Bogu i Niepokalanej.

Twierdzę, że jesteśmy zdolni was obalić i obalimy.

Ciekawiście może, kto my jesteśmy, że tak dufamy naszej potędze. Otóż jesteśmy wojskiem, którego Wódz zna każdego z was, patrzył i patrzy na każdy wasz czyn, słucha każdego waszego słowa, a nawet… nawet żadna wasza myśl nie ujdzie Jego uwagi. – Powiedzcie sami, czy w takich warunkach może być mowa o tajemnicy w planach, o ukryciu i niewidzialności?

Gorzej jeszcze (a właściwie dla was lepiej); tak jesteście zaszachowani, że tylko te ruchy uczynić możecie, na które nasz Wódz dla swoich mądrych celów wam pozwoli i bylibyście już dawno w proch zmiażdżeni, gdyby nasz Wódz tylko skinął na znak zgody i Jemu tylko zawdzięczacie, że was jeszcze ziemia na swej powierzchni cierpi. Tak dla was miłosierny.

A wiecie dlaczego?

Bo nasz Wódz was kocha. Czyżbyście mogli to sami przypuszczać? On was kocha bardzo i nie chce waszej zguby, ale zwleka i czeka, byście zastanowili się nad sobą i… co prędzej w Jego szeregi wstąpili. – Przyjdzie jednak dla każdego z was czas i to niedługo, kiedy będzie za późno!!!…

Wiecie, jak się ten nasz Wódz nazywa?

To Niepokalana, ucieczka grzeszników, ale też i Pogromczyni węża piekielnego.

Powiedzcie, gdzie potraficie ujść przed Jej wzrokiem? Jaki czyn, słowo, plan lub myśl potraficie przed Nią ukryć?

Prochu ziemski, wy! – czy wraz ze swoimi skarbami nie otrzymujecie istnienia w każdej chwili z ręki Boga. Czyż On, sprawiedliwy, nie potrafiłby was w proch zetrzeć?

Ale oto Wódz nasz, Niepokalana, prosi za was o miłosierdzie, o przedłużenie życia, byście mogli się jeszcze opamiętać.

Lecz przyjdzie niedługo czas, zamkniecie i wy oczy na zawsze i wtedy, jeśli teraz za życia nie uregulujecie waszego stosunku do Boga, będzie to czas straszny! Wtedy na nic zdadzą się żale, łzy i pokuta! Pomyślcie o tym wszystkim spokojnie i poważnie – i… zróbcie, co wam wskaże sumienie…

Rycerze i Rycerki Niepokalanej i wy wszyscy, co te słowa czytacie, starajcie się w tym miesiącu różańcowym, październiku, o ile móżności, uczęszczać na wspólny różaniec czy to w kościołach, czy przy drogach, czy przy obrazach lub figurach Matki Bożej. Kto zaś nie może domu opuścić, niechaj u siebie co dzień cząstkę różańca odmówi.

A dlaczego?

Bo Niepokalana sama raczyła nas do odmawiania różańca św. zachęcić, objawiając się z różańcem w ręku bł. Bernadecie.

A za kogo?

Za kogo by bardziej, jak nie właśnie za tych naszych biednych nieszczęśliwych braci masonów, tym nieszczęśliwszych, że nie widzą, iż pędzą ku zgubie własnej; a i braci, choć przecież Pan Jezus ich od uczestnictwa w zasługach swej Męki nie wykluczył.

A w jakiej intencji?

Jak uważacie, Drodzy Czytelnicy, czy nie najlepiej, by co prędzej się nawrócili, wstąpili nawet do Milicji Niepokalanej i pragnąć naprawić zło dotychczas popełnione, tym gorliwiej na wzór św. Pawła po nawróceniu, do pracy nad zbawieniem dusz się zabrali?…” (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Gwiazda przewodnia czasów ostatecznych. Mistyka objawień Matki Bożej w Fatimie. Część II”:

,,Od czasu do czasu Franciszek mawiał: ,,Matka Boża powiedziała nam, że będziemy musieli wiele wycierpieć, ale ja nie mam nic przeciwko temu. Będę cierpieć wszystko, co Ona chce! Wszystko, czego pragnę, to pójść do nieba!”

Łucja powiedziała: ,,Pewnego dnia, gdy pokazałam, jak jestem nieszczęśliwa z powodu ustawicznych przykrości, które mnie spotykają, zarówno w domu, jak i poza domem, Franciszek starał się dodać mi otuchy tymi słowami: ,,Nie przejmuj się! Czy Matka Boża nie mówiła, że mamy wiele wycierpieć, aby zadośćuczynić Panu Jezusowi i Niepokalanemu Sercu Maryi za wszystkie grzechy, którymi są obrażani? Oni są tacy smutni! Jeśli możemy pocieszyć ich tymi ofiarami, to jak szczęśliwi będziemy”.

Franciszek osobiście doświadczył rzeczy, o których mówił Łucji i Hiacyncie, zwłaszcza w czasie długiej choroby, która zakończyła się jego śmiercią.

Pytałam go czasem: ,,Czy cierpisz dużo, Franciszku?” – ,,Całkiem sporo, ale nic nie szkodzi! Cierpię, aby pocieszyć naszego Pana, a potem, w ciągu krótkiego czasu, pójdę do nieba”.

Nie wyobrażał sobie nieba inaczej niż tylko jako miejsce, gdzie mógłby ,,pocieszać Boga na wieki”.

,,Już wkrótce pójdę do nieba. Kiedy się tam znajdę, będę bardzo pocieszał naszego Pana i Matkę Bożą”.

I jego ostatnie słowa: ,,Dobrze, będę się modlił. Ale wiesz co? Lepiej poproś Hiacyntę, aby się modliła w tych intencjach zamiast mnie, bo się boję, że zapomnę, gdy zobaczę Pana Jezusa, bo wtedy bardziej niż cokolwiek innego będę chciał Go pocieszyć”.

Gdy 4 kwietnia 1919 r. Franciszek umarł, jego rodzice oznajmili: ,,Skonał uśmiechając się”.

W imię Prawdy! C. D. 181

8 lutego 2024 ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Panowie masoni, wy którzyście niedawno na Kongresie w Bukareszcie cieszyli się, że masoneria się rozwija, zastanówcie się i powiedzcie szczerze, czy nie lepiej w pokoju wewnętrznym, w miłości radosnej służyć Stwórcy, niż słuchać rozkazów tajemniczej, podstępnej, nieznanej, nienawidzącej was, okrutnej kliki Żydowskiej?

I do Was, nieliczna garstko Żydów, ,,mędrców Syjonu” którzy ukryci, z dopuszczenia Bożego dla doświadczenia wiernych i cnotliwych, spowodowaliście świadomie tyle już nieszczęść i więcej jeszcze przygotowujecie, zwracam się z zapytaniem: Co wam z tego przyjdzie? Przypuśćmy nawet, że zapowiedziane chwile panowania antychrysta już bliskie, że wy mu drogę przygotowujecie, niech każdy z was zapyta siebie: Co mi z tego przyjdzie?… Stosy złota, uciechy, przyjemności, władza – to wszystko jeszcze nie uszczęśliwia człowieka… A chociażby dało szczęście; jak długo to potrwać będzie? Lat kilkadziesiąt, a może kilkanaście, kilka lub mniej jeszcze… Nie wiemy, kiedy pasmo życia się przerwie… a potem?…

Czyż nie lepiej i wam, masonom polskim, okpionym przez garstkę Żydów i wam, kierownicy żydowscy, którzyście dali się zbałamucić nieprzyjacielowi ludzkości, szatanowi, zwrócić się szczerze do Boga, uznać Zbawiciela Jezusa Chrystusa, pokochać Niepokalaną i pod Jej sztandarami zdobywać dla Niej dusze?… Czyż wolicie należeć do tej głowy węża oplatającego świat, o którym powiedziano: ,,Ona zetrze głowę twoją”? (Rdz 3, 15) Dopokąd żyjecie jeszcze czas, ale wkrótce może być za późno!!! (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

Oraz

,,Czyż możemy my, Jej Rycerze i Rycerki, patrzeć na to obojętnie?

Nie! Precz z zacofanym pogaństwem, którym masoneria zaraża szkołę, sztukę, teatr, kino i literaturę! My chcemy Boga! Naszą Królową, Królową Polski i świata, musi być uznana i to jak najprędzej – Niepokalana!

A jak walczyć zwycięsko?

1.Bez granic Niepokalanej zaufać.
2.Wszystkie poczynania, trudności, pokusy Jej powierzyć.
3.Za powodzenia Jej dziękować.
4.Pamiętać zawsze, że sami nic nie potrafimy, ale przy Jej pomocy możemy wszystko.
5.Starać się nie tylko odmówić codziennie króciutki akt strzelisty Milicji: ,,O Maryjo” itd., ale i coś znieść, wycierpieć dla Jej miłości.
6.Każdy niech uważa swoje otoczenie, krewnych, znajomych, towarzyszy pracy, miejsce pobytu za teren swojej misji, by ich pozyskać Niepokalanej i niech użyje wszelkich ku temu wpływów i zdolności.
7.Pamiętajmy, że Niepokalana i za najmniejsze okazanie Jej czci hojnie nagradza. Niech więc ci, wśród których Jej królestwo szerzymy, choć cośkolwiek dla Niej zrobią, a Ona już im tego nigdy nie zapomni.
8.Cudowny Medalik niechaj będzie kulką dla Rycerza i Rycerki Niepokalanej, a różaniec św. mieczem”. (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

W imię Prawdy! C. D. 180

8 lutego 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Kiedy Salomon się zestarzał, żony zwróciły jego serce ku cudzym bogom i wskutek tego serce jego nie pozostało tak szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida. Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze naprzeciw Jerozolimy oraz Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom.
Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić cudzych bogów, ale on nie zachowywał tego, co Pan mu nakazał. Wtedy Pan rzekł Salomonowi:
«Wobec tego, że tak postąpiłeś i nie zachowałeś mego przymierza oraz moich praw, które ci dałem, nieodwołalnie wyrwę ci królestwo i dam twojemu słudze. Choć nie uczynię tego za twego życia ze względu na twego ojca, Dawida, to wyrwę je z ręki twego syna. Jednak nie wyrwę całego królestwa. Dam twojemu synowi jedno pokolenie ze względu na Dawida, mego sługę, i ze względu na Jeruzalem, które wybrałem»”. 1 Krl 11, 4-13

,,Szczęśliwi, którzy strzegą przykazań
i sprawiedliwie postępują w każdym czasie.
Pamiętaj o nas, Panie,
gdyż upodobałeś sobie w Twym ludzie,
przyjdź nam z pomocą.
Ojcowie nasi zmieszali się z poganami
i uczyli się postępować jak oni.
Poczęli czcić ich bałwany,
które stały się dla nich pułapką.
Składali w ofierze swych synów
i swoje córki złym duchom.
Gniew Pana zapłonął przeciw Jego ludowi,
aż poczuł wstręt do własnego dziedzictwa”. Ps 106

,,Czyń dobrze swemu słudze, Panie,
aby żył i przestrzegał słów Twoich.
Otwórz moje oczy,
abym podziwiał Twoje Prawo.
Jestem tylko gościem na ziemi,
przykazań swych nie kryj przede mną.
Słabnie wciąż moja dusza
z tęsknoty do wyroków Twoich.
Zgromiłeś pysznych,
przeklęci są odstępujący od Twych przykazań.
Oddal ode mnie szyderstwo i wzgardę,
bo zachowuję Twoje napomnienia.
Chociaż zasiadają możni przeciw mnie spiskując,
Twój sługa rozmyśla o Twoich ustawach,
Bo Twe napomnienia są moją rozkoszą,
moimi doradcami Twoje ustawy”. Ps 119

,,Do Ciebie, Panie, wznoszę moją duszę,
Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka.
Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną,
nikt bowiem, kto Ci zawierzył,
nie będzie zawstydzony.
Wstyd spotka wszystkich, którzy łamią wiarę
idąc za marnością.
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Nie pamiętaj mi grzechów i win mej młodości,
lecz o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.
Dobry jest Pan i łaskawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy ubogich dróg swoich.
Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski
dla strzegących Jego praw i przymierza.
Przez wzgląd na imię Twoje, Panie,
wybacz mi winy, które są tak wielkie.
Kto jest tym człowiekiem, który boi się Pana?
Pan ukaże mu drogę wybraną.
Będzie opływał w szczęście,
a jego potomstwo odziedziczy ziemię.
Bóg powierza swe zamiary swoim czcicielom
i objawia im swoje przymierze.
Oczy moje są zawsze zwrócone ku Panu,
bo On uwalnia moje nogi z sidła.
Wejrzyj na mnie i zmiłuj się nade mną,
bo jestem samotny i nieszczęśliwy.
Uwolnij moje serce od smutku,
wyzwól mnie od udręki.
Spójrz na mój ból i utrapienie,
wybacz mi wszystkie grzechy.
Zobacz, jak licznych mam nieprzyjaciół,
jak zajadle mnie nienawidzą.
Strzeż mego życia i wybaw mnie, Panie,
by nie spotkał mnie zawód, gdy uciekam się do Ciebie.
Niech prawość i niewinność będą mą obroną,
skoro pokładam w Tobie nadzieję.
Boże, wybaw Izraela
od wszystkich jego niedoli”. Ps 25

W imię Prawdy! C. D. 179

7 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Dlaczego bezrobocie? Dlaczego tyle ludzi bez kawałka chleba? Zaglądam do różnych czasopism. Różni różne dostrzegają prawdy: ,,Zanadto po pańsku zabraliśmy się do życia w wolnej Polsce, kiedyśmy naprawdę dziadami”. ,,Za dużo wieców, a za mało pracy”. ,,Za wiele partii, a za mało miłości Ojczyzny”. ,,Za częste i za grube kradzieże grosza publicznego”. ,,Za mało organizacji pracy”. ,,Brak warsztatów przemysłu wedle doskonalszych konstrukcji dla tańszej i obfitszej produkcji”. ,,Brak planu w wywozie produktów i surowców” itd., itd.

A tymczasem po miastach i wioskach rozbrzmiewają muzyki, leje się likier, wino i wódka, tańczą, hulają, bawią się, a obfite żniwo zbiera duch nieczystości. Po ulicach zaś miast i stolicy kręcą się ludzie bezwstydnie ogłaszający broszury o świńskich tytułach, a gorszej jeszcze treści. Broszury te przechodzą z rąk do rąk i trafiają do najbardziej oddzielonej od świata chatki, szerząc zgniliznę w umysłach i sercach młodzieży. Gdy zaś warszawski magistrat wreszcie otworzył nieco oczy i postanowił przecież jakoś zaradzić, namiętnie wystąpili przeciw niemu radni – Żydzi. Więc im na tym zależy?…

Gdzie jest pierwsza przyczyna, ta przyczyna przyczyn naszego kryzysu?

To brak uczciwości. Brak wypełniania obowiązków względem Boga, siebie i bliźniego. Niechaj dzisiaj wszyscy bez wyjątku odprawią szczerą spowiedź i zaczną prawdziwie po katolicku żyć, natychmiast szybko podźwignie się Ojczyzn, uzdrowią finanse, zawrze rzetelna praca.

Cóż, kiedy każdy z nas nieraz doświadczył, że dziś postanawia się z jakiejś wady poprawić, a jutro, jeżeli nawet nie tego samego dnia, już znowu w nią wpada. Czyż więc opuścić ręce i powiedzieć: nie możemy? Przenigdy, to byłoby subtelną, wyrafinowaną pychą.

Czyż Pośredniczka łask Bożych nie jest Polski Królową? Czyż Ona nie potrafi albo nie pragnie nam dopomóc?

Tak, Ona, Niepokalana, musi zawładnąć naprawdę całą Polską, Ona musi być przedmiotem tkliwej miłości każdego, a zwłaszcza młodzieńczego serca, Ona musi być w Sejmie, Ona w Senacie. Ona, Niepokalana Królowa, ma wskazywać nam drogę, Ona krzepić siły. – My chcemy, by rządziła w Polsce i poza Polską – Niepokalana.

Któż nie wytęży wszystkich sił, by przyspieszyć tę chwilę?.. A jak?

W pokornej, miłosnej, a ufnej modlitwie powie sama Ona, co mamy czynić i sama pokieruje. Módlmy się tylko i pozwólmy się Jej poprowadzić”. (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

Oraz

,,Panowie Senatorzy i Posłowie, którzy kruszycie kopie o bezwyznaniową szkołę, pamiętajcie, że tysiące niewinnych dzieci do was słusznie będzie czuło żal, że ,,pierwej” o Bogu nie wiedziały i wy jesteście najokrutniejszymi wrogami młodzieży i narodu godnymi surowej kary po śmierci i na tym jeszcze świecie.

To samo tyczy się wszystkich Obywateli i Obywatelek, którzy i które odważają się głosować na takich karygodnych kandydatów, popierać ich słowem, piórem albo prenumerowaniem, lub szerzeniem ,,bezwyznaniowych” piśmideł”. (Rycerz Niepokalanej 3/1924)

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Potrzeba jednoczenia się z Bogiem i złożenia u stóp Chrystusa wszystkich dotkliwych przejść, jakich doświadczali księża-więźniowie w 1942 r., spowodowała, że pomimo ogromnego niebezpieczeństwa: ,,w którąś niedzielę zaryzykował odprawić Mszę św. ks. prałat Leopold Biłko. Otrzymał z kaplicy odrobinę wina. Koledzy, którzy pracowali w polu przynieśli nieco ziaren pszenicy – starli pomiędzy dwoma kamieniami i upiekli hostię”.

Wypiekiem hostii zajął się kleryk włocławski Józef Swinarski wspólnie z bratem Bruno Józefem Sasinem, franciszkaninem konwentualnym, przywiezionym do obozu w Dachau na początku czerwca 1942 r., którzy: ,,sporządzili z żelaza formę do pieczenia opłatków i zaprzysiężona wytwórnia zapewniła postaci eucharystyczne do konsekracji valide et licite”.

Pomimo, że istniała już możliwość wytwarzania komunikantów nie był to jednak czas sprzyjający, by regularnie sprawować Najświętszą Ofiarę i potajemnie rozdzielać Komunię świętą.

Wielką radością w październiku 1942 r. okazała się dla księży pracujących na plantacjach uroczystość Chrystusa-Króla, bowiem mogli wówczas przyjąć Komunię świętą. Miał w tym swój udział ks. prałat Leopold Biłko, który z ostrożnością, ale i z odwagą, rozdzielił Najświętszy Sakrament otrzymany od ks. A. Kolacka, pomiędzy współbraci w kapłaństwie. Tuż po wojnie wspominał to z radością i podkreślał, jak wielką wartość miała Eucharystia przyjęta tego dnia przez prawie wszystkich kapłanów polskich:

,,zbliżał się październik 1942 r. (…) w piątek przed uroczystością Chrystusa-Króla spotkałem jednego ze znajomych księży czeskich na plantacjach, w pracy, gdzie uprawiano zioła lecznicze. Ogląda się na wszystkie strony, jak człowiek, który ma popełnić zbrodnię. I wyjmuje z kieszeni blaszane pudełko. Wręcza mi je ze słowami – ,,Zdołałem dla was zdobyć 80 konsekrowanych komunikantów. Oto mój dar dla polskich księży na święto Chrystusa-Króla (…). Osiemdziesiąt. Jakiż to skarb, jaki hojny dar Chrystusa-Króla. Podzielę każdą Hostię na 10 części i prawie wszyscy polscy księża będą mogli komunikować (…). W niedzielę rano wychodzimy setkami z bloku. Twarze posępne. Wszyscy są myślami daleko, w swoich kościołach (…). W pewnej chwili zaczynam zręcznie rozdzielać przygotowane papierki znajomym, ci dalej podają Komunię świętą (…). I oto rozjaśniają się twarze, żywo zaczynają bić serca. Radośnie kroczymy na apel, na dalszą ciężką służbę Chrystusa-Króla, odziani wprawdzie w łachmany, ale piastujący w duszy nieziemską godność”.

W imię Prawdy! C. D. 178

7 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Gwiazda przewodnia czasów ostatecznych. Mistyka objawień Matki Bożej w Fatimie”:

,,Oznacza to, że nie powinniśmy nigdy traktować słowa ,,ofiara” jako pojęcia abstrakcyjnego. To właśnie trudności naszego codziennego życia musimy ofiarować Bogu. Te tysiączne małe niedogodności i poniżenia, cierpienia ciała, serca i duszy, stanowią właśnie nasze ofiary.

Celem naszych modlitw i ofiar jest nawrócenie grzeszników, musimy zawsze jednak pamiętać, że każdy z nas jest tym grzesznikiem, za którego należy się modlić. Następnie nasz horyzont powinien się rozszerzyć – ujrzymy wówczas wszystkich ludzi na ziemi, wszystkich grzeszników żyjących w ciemnościach głębokich błędów, dalekich od prawdziwej znajomości Boga, oraz tych, którzy, otrzymawszy światło i łaskę, z różnych przyczyn utracili je.

Pamiętajmy, że podczas obchodów dwusetnej rocznicy swego powstania masoni w Rzymie, tuż przed oczami Najwyższego Pasterza, głosili zapowiedź zniszczenia Kościoła i ostatecznego triumfu szatana. Ten fakt również może wyjaśnić smutek Matki Bożej tego dnia w Valinhos.

Nie wolno nam jednak zapominać, że wśród świadków przechwałek masonerii w Rzymie był pewien młody polski franciszkanin, przygotowujący się tam do obrony dwóch doktoratów – z filozofii i teologii – a także do święceń kapłańskich. Ten zakonnik, którego całe życie upłynęło na rozważaniu tajemnicy Matki Bożej, Niepokalanego Poczęcia i Jej niezwykłego wpływu w historii Kościoła, wezwał do założenia małej armii, mającej walczyć w Jej służbie. W sierpniu 1917 roku oznajmił to swemu spowiednikowi: na ulicach Rzymu panoszy się armia diabła, dlatego Najświętsza Maryja Panna – ,,Ona sama zmiażdży głowę szatana” i ,,Ty sama zwyciężyłaś wszystkie herezje na całym świecie” – chce zgromadzić wokół siebie hojne dusze, które chcą być jej sługami, niewolnikami, żołnierzami, rycerzami! Kilka tygodni później powstało Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). Jakie środki ataku św. Maksymilian Kolbe dał swoim rycerzom? ,,Przede wszystkim – MODLITWY I OFIARY”. Jego rozumowanie było bardzo proste: tylko łaska Boża może nawrócić grzesznika i uświęcić go, a tę łaskę można uzyskać przede wszystkim przez modlitwy i ofiary”.

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Rozglądając się naokół widzimy zastraszający wprost zanik moralności, zwłaszcza wśród młodzieży, a nawet powstają związki – iście piekielne – mające w programie zbrodnię i rozwiązłość – członkowie to owego związku popełnili głośne w Wilnie morderstwo profesora przy egzaminach.

Kina, teatry, literatura, sztuka kierowane w wielkiej części niewidzialną ręka masonerii, zamiast szerzyć oświatę, gorączkowo pracują w myśl uchwały masonów: ,,My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów”.

Jak się temu oprzeć?

Zdawać by się mogło, że takie przyznanie własnej niemocy jak ,,nie mogę się poprawić” w podobnych okolicznościach, to objaw pokory. – Tymczasem gnieździ się w nim ukryta pycha.

A to w jaki sposób?

Otóż ci ludzie w wielu rzeczach przyznają, że mogą to lub owo uczynić, tylko tej lub innej wady ujarzmić w takich lub innych okolicznościach nie są w stanie.

To wszystko dowodzi tylko, że liczą oni jedynie na własne siły i uważają, że do tej granicy własnymi siłami to lub owo potrafią.

Tymczasem jest to nieprawdą, kłamstwem, bo własnymi siłami, sami z siebie, bez pomocy Bożej my nic i to zupełnie nic nie potrafimy (por. J 15, 5). Wszystko, czym jesteśmy i cokolwiek mamy i możemy, to od Pana Boga mamy i to w każdej chwili życia od Niego otrzymujemy, bo trwanie w istnieniu to nic innego, jak ciągłe otrzymywanie tego istnienia.

Sami więc z siebie nic nie potrafimy chyba tylko zło, które właśnie jest brakiem dobra, porządku, siły.

Jeżeli uznamy tę prawdę i spojrzymy na Boga, od którego otrzymujemy w każdej chwili wszystko, co mamy, natychmiast widzimy, że On, Bóg, i więcej dać może i pragnie jako najlepszy Ojciec dać nam wszystko, co nam jest potrzebne. Gdy jednak dusza sobie przypisuje to, co jest darem Bożym, czyż Pan Bóg może ją obsypywać łaskami? Przecież wtedy utwierdzałby ją w fałszywym i aroganckim mniemaniu. Więc z miłosierdzia swojego nie daje tej obfitości darów i… dozwala nawet upadek, by dusza poznała wreszcie czym jest sama z siebie, by na sobie nie polegała, ale z całą ufnością jedynie Jemu się oddała. Stąd też upadki były dla świętych – szczeblami do doskonałości. Biada jednak duszy, która nawet tego ostatecznego lekarstwa nie przyjmie, ale w pysze pozostając mówi: ,,nie mogę się poprawić”, bo Pan Bóg też jest sprawiedliwy i z każdej udzielonej łaski zażąda ścisłego rachunku. Cóż więc czynić należy?

Oddać się zupełnie z ufnością bez granic w ręce Miłosierdzia Bożego, którego uosobieniem z Woli Bożej jest Niepokalana. Nic sobie nie ufać, bać się siebie, a bezgranicznie zaufać Jej i w każdej okazji do złego do Niej jak dziecko do matki się zwracać, a nigdy się nie upadnie. Twierdzą święci, że kto do Matki Bożej modli się w pokusie, na pewno nie zgrzeszy, a kto przez całe życie do Niej z ufnością się zwraca, na pewno się zbawi”. (Rycerz Niepokalanej 4/1925)