W imię Prawdy! C. D. 179

7 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Dlaczego bezrobocie? Dlaczego tyle ludzi bez kawałka chleba? Zaglądam do różnych czasopism. Różni różne dostrzegają prawdy: ,,Zanadto po pańsku zabraliśmy się do życia w wolnej Polsce, kiedyśmy naprawdę dziadami”. ,,Za dużo wieców, a za mało pracy”. ,,Za wiele partii, a za mało miłości Ojczyzny”. ,,Za częste i za grube kradzieże grosza publicznego”. ,,Za mało organizacji pracy”. ,,Brak warsztatów przemysłu wedle doskonalszych konstrukcji dla tańszej i obfitszej produkcji”. ,,Brak planu w wywozie produktów i surowców” itd., itd.

A tymczasem po miastach i wioskach rozbrzmiewają muzyki, leje się likier, wino i wódka, tańczą, hulają, bawią się, a obfite żniwo zbiera duch nieczystości. Po ulicach zaś miast i stolicy kręcą się ludzie bezwstydnie ogłaszający broszury o świńskich tytułach, a gorszej jeszcze treści. Broszury te przechodzą z rąk do rąk i trafiają do najbardziej oddzielonej od świata chatki, szerząc zgniliznę w umysłach i sercach młodzieży. Gdy zaś warszawski magistrat wreszcie otworzył nieco oczy i postanowił przecież jakoś zaradzić, namiętnie wystąpili przeciw niemu radni – Żydzi. Więc im na tym zależy?…

Gdzie jest pierwsza przyczyna, ta przyczyna przyczyn naszego kryzysu?

To brak uczciwości. Brak wypełniania obowiązków względem Boga, siebie i bliźniego. Niechaj dzisiaj wszyscy bez wyjątku odprawią szczerą spowiedź i zaczną prawdziwie po katolicku żyć, natychmiast szybko podźwignie się Ojczyzn, uzdrowią finanse, zawrze rzetelna praca.

Cóż, kiedy każdy z nas nieraz doświadczył, że dziś postanawia się z jakiejś wady poprawić, a jutro, jeżeli nawet nie tego samego dnia, już znowu w nią wpada. Czyż więc opuścić ręce i powiedzieć: nie możemy? Przenigdy, to byłoby subtelną, wyrafinowaną pychą.

Czyż Pośredniczka łask Bożych nie jest Polski Królową? Czyż Ona nie potrafi albo nie pragnie nam dopomóc?

Tak, Ona, Niepokalana, musi zawładnąć naprawdę całą Polską, Ona musi być przedmiotem tkliwej miłości każdego, a zwłaszcza młodzieńczego serca, Ona musi być w Sejmie, Ona w Senacie. Ona, Niepokalana Królowa, ma wskazywać nam drogę, Ona krzepić siły. – My chcemy, by rządziła w Polsce i poza Polską – Niepokalana.

Któż nie wytęży wszystkich sił, by przyspieszyć tę chwilę?.. A jak?

W pokornej, miłosnej, a ufnej modlitwie powie sama Ona, co mamy czynić i sama pokieruje. Módlmy się tylko i pozwólmy się Jej poprowadzić”. (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

Oraz

,,Panowie Senatorzy i Posłowie, którzy kruszycie kopie o bezwyznaniową szkołę, pamiętajcie, że tysiące niewinnych dzieci do was słusznie będzie czuło żal, że ,,pierwej” o Bogu nie wiedziały i wy jesteście najokrutniejszymi wrogami młodzieży i narodu godnymi surowej kary po śmierci i na tym jeszcze świecie.

To samo tyczy się wszystkich Obywateli i Obywatelek, którzy i które odważają się głosować na takich karygodnych kandydatów, popierać ich słowem, piórem albo prenumerowaniem, lub szerzeniem ,,bezwyznaniowych” piśmideł”. (Rycerz Niepokalanej 3/1924)

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Potrzeba jednoczenia się z Bogiem i złożenia u stóp Chrystusa wszystkich dotkliwych przejść, jakich doświadczali księża-więźniowie w 1942 r., spowodowała, że pomimo ogromnego niebezpieczeństwa: ,,w którąś niedzielę zaryzykował odprawić Mszę św. ks. prałat Leopold Biłko. Otrzymał z kaplicy odrobinę wina. Koledzy, którzy pracowali w polu przynieśli nieco ziaren pszenicy – starli pomiędzy dwoma kamieniami i upiekli hostię”.

Wypiekiem hostii zajął się kleryk włocławski Józef Swinarski wspólnie z bratem Bruno Józefem Sasinem, franciszkaninem konwentualnym, przywiezionym do obozu w Dachau na początku czerwca 1942 r., którzy: ,,sporządzili z żelaza formę do pieczenia opłatków i zaprzysiężona wytwórnia zapewniła postaci eucharystyczne do konsekracji valide et licite”.

Pomimo, że istniała już możliwość wytwarzania komunikantów nie był to jednak czas sprzyjający, by regularnie sprawować Najświętszą Ofiarę i potajemnie rozdzielać Komunię świętą.

Wielką radością w październiku 1942 r. okazała się dla księży pracujących na plantacjach uroczystość Chrystusa-Króla, bowiem mogli wówczas przyjąć Komunię świętą. Miał w tym swój udział ks. prałat Leopold Biłko, który z ostrożnością, ale i z odwagą, rozdzielił Najświętszy Sakrament otrzymany od ks. A. Kolacka, pomiędzy współbraci w kapłaństwie. Tuż po wojnie wspominał to z radością i podkreślał, jak wielką wartość miała Eucharystia przyjęta tego dnia przez prawie wszystkich kapłanów polskich:

,,zbliżał się październik 1942 r. (…) w piątek przed uroczystością Chrystusa-Króla spotkałem jednego ze znajomych księży czeskich na plantacjach, w pracy, gdzie uprawiano zioła lecznicze. Ogląda się na wszystkie strony, jak człowiek, który ma popełnić zbrodnię. I wyjmuje z kieszeni blaszane pudełko. Wręcza mi je ze słowami – ,,Zdołałem dla was zdobyć 80 konsekrowanych komunikantów. Oto mój dar dla polskich księży na święto Chrystusa-Króla (…). Osiemdziesiąt. Jakiż to skarb, jaki hojny dar Chrystusa-Króla. Podzielę każdą Hostię na 10 części i prawie wszyscy polscy księża będą mogli komunikować (…). W niedzielę rano wychodzimy setkami z bloku. Twarze posępne. Wszyscy są myślami daleko, w swoich kościołach (…). W pewnej chwili zaczynam zręcznie rozdzielać przygotowane papierki znajomym, ci dalej podają Komunię świętą (…). I oto rozjaśniają się twarze, żywo zaczynają bić serca. Radośnie kroczymy na apel, na dalszą ciężką służbę Chrystusa-Króla, odziani wprawdzie w łachmany, ale piastujący w duszy nieziemską godność”.

Dodaj komentarz