W imię Prawdy! C. D. 182

8 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,W Protokołach Mędrców Syjonu, czyli tej prawdziwej głowy masonerii, tak piszą oni o sobie: ,,Kto lub co zdolne jest obalić siłę niewidzialną? A siła nasza właśnie jest taka. Masoneria zewnętrzna służy do ukrycia jej celów, plan zaś działania tej siły, a nawet miejsce, gdzie się znajduje, nie będzie nigdy ludziom wiadome”.

Panowie, na wasze szczęście my zdolni jesteśmy obalić nawet siłę niewidzialną! Mówię ,,na wasze szczęście”, bo nie macie pojęcia, jak słodko jest służyć wiernie Bogu i Niepokalanej.

Twierdzę, że jesteśmy zdolni was obalić i obalimy.

Ciekawiście może, kto my jesteśmy, że tak dufamy naszej potędze. Otóż jesteśmy wojskiem, którego Wódz zna każdego z was, patrzył i patrzy na każdy wasz czyn, słucha każdego waszego słowa, a nawet… nawet żadna wasza myśl nie ujdzie Jego uwagi. – Powiedzcie sami, czy w takich warunkach może być mowa o tajemnicy w planach, o ukryciu i niewidzialności?

Gorzej jeszcze (a właściwie dla was lepiej); tak jesteście zaszachowani, że tylko te ruchy uczynić możecie, na które nasz Wódz dla swoich mądrych celów wam pozwoli i bylibyście już dawno w proch zmiażdżeni, gdyby nasz Wódz tylko skinął na znak zgody i Jemu tylko zawdzięczacie, że was jeszcze ziemia na swej powierzchni cierpi. Tak dla was miłosierny.

A wiecie dlaczego?

Bo nasz Wódz was kocha. Czyżbyście mogli to sami przypuszczać? On was kocha bardzo i nie chce waszej zguby, ale zwleka i czeka, byście zastanowili się nad sobą i… co prędzej w Jego szeregi wstąpili. – Przyjdzie jednak dla każdego z was czas i to niedługo, kiedy będzie za późno!!!…

Wiecie, jak się ten nasz Wódz nazywa?

To Niepokalana, ucieczka grzeszników, ale też i Pogromczyni węża piekielnego.

Powiedzcie, gdzie potraficie ujść przed Jej wzrokiem? Jaki czyn, słowo, plan lub myśl potraficie przed Nią ukryć?

Prochu ziemski, wy! – czy wraz ze swoimi skarbami nie otrzymujecie istnienia w każdej chwili z ręki Boga. Czyż On, sprawiedliwy, nie potrafiłby was w proch zetrzeć?

Ale oto Wódz nasz, Niepokalana, prosi za was o miłosierdzie, o przedłużenie życia, byście mogli się jeszcze opamiętać.

Lecz przyjdzie niedługo czas, zamkniecie i wy oczy na zawsze i wtedy, jeśli teraz za życia nie uregulujecie waszego stosunku do Boga, będzie to czas straszny! Wtedy na nic zdadzą się żale, łzy i pokuta! Pomyślcie o tym wszystkim spokojnie i poważnie – i… zróbcie, co wam wskaże sumienie…

Rycerze i Rycerki Niepokalanej i wy wszyscy, co te słowa czytacie, starajcie się w tym miesiącu różańcowym, październiku, o ile móżności, uczęszczać na wspólny różaniec czy to w kościołach, czy przy drogach, czy przy obrazach lub figurach Matki Bożej. Kto zaś nie może domu opuścić, niechaj u siebie co dzień cząstkę różańca odmówi.

A dlaczego?

Bo Niepokalana sama raczyła nas do odmawiania różańca św. zachęcić, objawiając się z różańcem w ręku bł. Bernadecie.

A za kogo?

Za kogo by bardziej, jak nie właśnie za tych naszych biednych nieszczęśliwych braci masonów, tym nieszczęśliwszych, że nie widzą, iż pędzą ku zgubie własnej; a i braci, choć przecież Pan Jezus ich od uczestnictwa w zasługach swej Męki nie wykluczył.

A w jakiej intencji?

Jak uważacie, Drodzy Czytelnicy, czy nie najlepiej, by co prędzej się nawrócili, wstąpili nawet do Milicji Niepokalanej i pragnąć naprawić zło dotychczas popełnione, tym gorliwiej na wzór św. Pawła po nawróceniu, do pracy nad zbawieniem dusz się zabrali?…” (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. ,,Gwiazda przewodnia czasów ostatecznych. Mistyka objawień Matki Bożej w Fatimie. Część II”:

,,Od czasu do czasu Franciszek mawiał: ,,Matka Boża powiedziała nam, że będziemy musieli wiele wycierpieć, ale ja nie mam nic przeciwko temu. Będę cierpieć wszystko, co Ona chce! Wszystko, czego pragnę, to pójść do nieba!”

Łucja powiedziała: ,,Pewnego dnia, gdy pokazałam, jak jestem nieszczęśliwa z powodu ustawicznych przykrości, które mnie spotykają, zarówno w domu, jak i poza domem, Franciszek starał się dodać mi otuchy tymi słowami: ,,Nie przejmuj się! Czy Matka Boża nie mówiła, że mamy wiele wycierpieć, aby zadośćuczynić Panu Jezusowi i Niepokalanemu Sercu Maryi za wszystkie grzechy, którymi są obrażani? Oni są tacy smutni! Jeśli możemy pocieszyć ich tymi ofiarami, to jak szczęśliwi będziemy”.

Franciszek osobiście doświadczył rzeczy, o których mówił Łucji i Hiacyncie, zwłaszcza w czasie długiej choroby, która zakończyła się jego śmiercią.

Pytałam go czasem: ,,Czy cierpisz dużo, Franciszku?” – ,,Całkiem sporo, ale nic nie szkodzi! Cierpię, aby pocieszyć naszego Pana, a potem, w ciągu krótkiego czasu, pójdę do nieba”.

Nie wyobrażał sobie nieba inaczej niż tylko jako miejsce, gdzie mógłby ,,pocieszać Boga na wieki”.

,,Już wkrótce pójdę do nieba. Kiedy się tam znajdę, będę bardzo pocieszał naszego Pana i Matkę Bożą”.

I jego ostatnie słowa: ,,Dobrze, będę się modlił. Ale wiesz co? Lepiej poproś Hiacyntę, aby się modliła w tych intencjach zamiast mnie, bo się boję, że zapomnę, gdy zobaczę Pana Jezusa, bo wtedy bardziej niż cokolwiek innego będę chciał Go pocieszyć”.

Gdy 4 kwietnia 1919 r. Franciszek umarł, jego rodzice oznajmili: ,,Skonał uśmiechając się”.

Dodaj komentarz