Żebracy miłości

Jezus powiedział do faryzeuszów: «Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.

Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Łk 16, 19-26

Spróbuj wyobrazić sobie historie dwóch postaci z dzisiejszej Ewangelii. Zobacz życie bogacza, który miał wszystko to, co chciał oraz żebraka, który zawsze cierpiał niedostatek. Jakże różny jest ich los po śmierci. Serce biednego żebraka musiało być blisko Boga w całej tej nędzy. I to właśnie w Panu ten człowiek złożył całą swoją nadzieję, ponieważ od ludzi nie otrzymał nie tylko pokarmu, ale i miłości.

Pamiętam, że kiedyś ta Ewangelia wstrząsnęła moim sercem. Ewidentnie widziałem się w roli człowieka, który ma wszystko i bałem się o to, co ze mną będzie po śmierci. Błagałem wtedy Boga, żebym potrafił dzielić się wszystkim. To było ok. 10 lat temu. Dzisiaj te słowa na nowo poruszyły moje serce, ponieważ przypomniało mi się spojrzenie głodnego alkoholika, który przyszedł (pod wpływem) do altany w parku (w której wydajemy jedzenie z wolontariuszami dla bezdomnych) i chciał jeść. Zasady mamy takie, że nie karmimy osób po alkoholu i uczymy, że następnym razem wydadzą pieniądze na jedzenie zamiast na alkohol. Ten młody mężczyzna już nie żyje, a ja wciąż mam przed sobą jego smutne oczy i rozpaczliwe słowa: ale ja jestem głodny. Gdybym mógł wrócić czas, nie wiem, czy bym szukał dla niego jedzenia, ale na pewno posiedziałbym z nim dłużej i starał się karmić go Ewangelią i miłością Boga mimo jego skomplikowanej, a nawet tragicznej sytuacji życiowej.

Myślę, że to jest kolejna sytuacja, w której Pan Bóg przypomina mi, że mam karmić wszystkich żebraków miłości. I tu nie chodzi tylko o bezdomnych, ubogich, ale także bogatych, młodzież i w ogóle wszystkich, którzy zubożeli duchowo. Dzisiaj jest coraz więcej ludzi tęskniących za Jezusem i prawdziwą miłością. Choćby wszyscy założyli sztucznie uśmiechnięte maski, to jednak prawda jest zupełnie inna.

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców. Jr 17, 7-8

Złóż całą swoją nadzieję w Panu. Nie lękaj się upału i posuchy. Jeśli trwasz w Bogu, to nie wyczerpie się Twoja siła do pracy i wydawania owoców.

Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości. Por. Łk 8, 15

Boże Ojcze, uszlachetniaj moje serce przez czyny miłosierdzia i wytrwałość w czynieniu dobra.

Dodaj komentarz