Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem. Łk 1, 80
Podczas dzisiejszej uroczystości Narodzenia św. Jana Chrzciciela spróbuj wyobrazić sobie Jego duchowe wzrastanie na pustkowiu… Pierwsze skojarzenie może nasuwać obraz wyobcowania, odczłowieczenia, żeby nie powiedzieć zdziczenia… Przecież człowiek jest stworzony do wspólnoty… On nie był sam – przebywał cały czas z Panem… To był zamysł Boga, który chciał w ten sposób kształtować Jego serce… On dobrze wie, że aby dać coś wspólnocie, trzeba najpierw czerpać ze źródła… A nie ma nic bardziej wartościowego niż przebywanie sam na sam z Panem w konkretnym zaciszu… Wiem, że nie jest łatwo znaleźć takie pustkowie w dzisiejszym świecie… Mimo wszystko czasami wystarczy zamknąć na chwilę oczy, wyobrazić sobie, że jest się na pustkowiu i powiedzieć kilka słów do Stwórcy… Oddać Mu swoje plany, nadzieje, obowiązki, radości i porażki… Zachęcam Cię dzisiaj, byś jak najczęściej wychodził na pustkowie i rozmawiał z Panem… To może być najlepsza przygoda Twojego życia… Dzięki takiej postawie Twój duch będzie stale wzrastał…
Dziękuję Ci Panie za łaskę codziennego przebywania z Tobą na moim pustkowiu…