Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Łk 12, 49
Czy doświadczyłeś kiedyś w swoim sercu prawdziwego ognia, który rozpalił do czerwonością Twoje serce z miłości do Boga i ludzi? Czy prosisz o taką gorącą miłość? Ten wewnętrzny ogień symbolizuje także walkę duchową, którą toczy każdy człowiek. Łatwo jest iść przez życie i grzeszyć na potęgę. Natomiast odrywając się od zła pojawiają się coraz większe schody. Diabeł zrobi wszystko, żeby tylko nie oddać osoby, z którą żył bardzo blisko poprzez jej błędne wybory. Na szczęście Bóg bardziej pragnie mojej i Twojej wolności. On tylko czeka na nasze szczere TAK i pójście za Nim każdego dnia.
Bracia: Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia.
Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć. Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego – życie wieczne. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana – to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Rz 6, 19-23
Może ktoś pół życia (albo i więcej) oddawał się nieczystości. To go nie skreśla. Najważniejszy jest powrót do miłosiernego Ojca i życie sakramentalne. Jest coraz więcej ludzi, którzy wrócili do Jezusa i robią dla Niego dzisiaj niezwykłą robotę. Po raz kolejny spotkałem się z Dobromirem (kiedyś mówił o sobie, że był marionetką diabła). Dzisiaj widzę w nim ogień do pomagania bliźnim. Jego postawa zawstydza wiele osób (także mnie). Wczoraj usłyszałem, że mojego zaprzyjaźnionego bezdomnego ewangelicznie nie tylko wziął do siebie, ale i odwiedza go codziennie w szpitalu. To jest czysta miłość.
Kilka dni temu odwiedziłem parafię św. Brata Alberta w Zamościu. Poznałem księdza, wolontariuszy i wspaniałe osoby, które dzielą się codziennie posiłkiem z najuboższymi. W tych ludziach widać było pokorę, modlitwę, ducha służby i niezwykłej miłości. Oby więcej było takich przykładów, które będą płonęły i dawały światło dla osób żyjących bardzo przeciętnie, a nawet biernie.
Wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i w Nim się znalazł. Flp 3, 8b-9a
Panie, mam Ciebie w Eucharystii. Nic więcej nie potrzebuję.