19 czerwca 2023r poniedziałek (drugi dzień po pobiciu)
Nie wiem, czy w nocy usnąłem. Może jakieś dwie godziny. Głowa dostała, więc pomyślałem, że to może być normalne.
Tego dnia musiałem zrobić wiele rzeczy. I tak jeździłem i załatwiałem sprawy. Ze względu na pobicie doszły nowe zadania. Miałem jeszcze odwiedzić zaprzyjaźnioną rodzinę, ale tyle było wszystkiego, że aż o nich zapomniałem.
Na komisariacie stała się przedziwna rzecz. Przy dyżurce powiedziałem, że chciałem coś dostarczyć do zgłoszenia. Po chwili pojawił się policjant, który dwa dni wcześniej palił papierosa ze sprawcą na interwencji. Powiedział on do dyżurnego: ,,tak, to ta sprawa z soboty”. Powiedziałem mu wprost: ,,a pan z oprawcą księdza pali papierosy po zdarzeniu? Proszę umówić mnie na rozmowę z komendantem”. Policjant zdębiał i zaczął prosić, abym tego nie robił. Policjant dyżurny patrzył na mnie dziwnym wzrokiem i wstawił się za kolegą słowami: ,,czy musi pan stawać przeciwko policjantowi”. Powiedziałem, że ma wyjść prawda. Zamknęli okienko i kazali poczekać.
Policjant z interwencji wyszedł i jeden na jeden bardzo prosił, abym nie zgłaszał go do komendanta. Po jego dłuższej wymowie, powiedziałem, że zabrakło mu najważniejszego słowa. Powiedział je, a ja odpowiedziałem, że nie wiem, jaką decyzję podejmie mój prawnik. Swawola oprawców i postępowanie policji przeszło wszelkie granice. Prawdą jest, że prawie rok prześladowca nr 1 robi, co chce, a mnie w państwie prawa nikt nie potrafi lub nie chce ochronić.
Tego dnia byłem u biegłego sądowego. Zrobił bardzo fachowy opis obrażeń. Ważne w opinii biegłego było to, że obrażenia POWSTAŁY SKUTKIEM URAZÓW MECHANICZNYCH ZADANYCH NARZĘDZIEM TWARDYM, TĘPYM-TĘPOKRAWĘDZISTYM I MOGŁO TO BYĆ UDERZENIE ŁOKCIEM W OKOLICE NOSA I CZOŁA.
Szokiem tego dnia była również wiadomość od ks. prezesa Fundacji odpowiedzialnej za obiekt, w którym doszło do zdarzenia. W wiadomości był stanowczy komunikat, że mam do niego zadzwonić dziś. (Tak się traktuje księdza po pobiciu na obiekcie, za który się odpowiada). No i co zrobiłem? Pokornie zadzwoniłem. Kapłan był wyraźnie zaskoczony, że aż tak zostałem pobity. Myślał, że dostałem w brzuch.
Ciąg dalszy nastąpi…