W imię Prawdy! C. D. 13

26 czerwca 2023 roku – poniedziałek (dziewiąty dzień po pobiciu)

Tego dnia podjąłem radykalne kroki w celu ochrony swojego życia i zdrowia.

Zależało mi tego dnia, aby wysłać najważniejsze listy:

1 – do księdza biskupa z kilkunastoma pytaniami dotyczącymi ostatniego roku. W pytaniach powoływałem się na poszczególne kanony Kodeksu Prawa Kanonicznego. Tak mi przyszło postudiować w mojej nowej sytuacji zarówno stary jak i nowy kodeks prawa kanonicznego. Przydało się. W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem.

2 – do ks. biskupa zawiadomienie na prześladowcę nr 1 o możliwości popełnienia przestępstwa z poszczególnych kanonów Kodeksu Prawa Kanonicznego. W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem.

3 – do Kurii Diecezji Radomskiej o podanie, jakie informacje na mój temat przekazywali komukolwiek. W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem. (Nie otrzymałem odpowiedzi do dzisiaj).

4 – do miejscowego ks. proboszcza, a zarazem fundatora Fundacji Płomień Eucharystyczny z prośbą o pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa w kaplicy. W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem. (Nie otrzymałem odpowiedzi do dzisiaj).

5 – do Sądu Kościelnego Diecezji Radomskiej zawiadomienie na prześladowcę nr 1. W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem. (Otrzymałem odpowiedź 31 lipca 2023 roku w piśmie będącym odpowiedzią na kilka pism. Z odpowiedzi zrozumiałem, że moje zawiadomienie nie zostało rozpatrzone jako zawiadomienie, lecz jako materiał w mojej sprawie, który dołączono do tajnych akt. Czyli miałem zrozumieć, że nie będzie podjęcia sprawy prześladowcy nr 1 mimo zawiadomienia? Dlaczego?)

6 – do księdza Prezesa Fundacji Płomień Eucharystyczny z prośbą o przekazanie kazań i konferencji ze strony www.adoracja.pl W piśmie była zawarta prośba o pisemną odpowiedź z wyznaczonym terminem. (Nie otrzymałem do dzisiaj odpowiedzi na to pismo).

ZAZNACZYŁEM W PISMACH, ŻE Z DNIEM 26 CZERWCA 2023 ROKU W ZWIĄZKU Z ZAISTNIAŁĄ SYTUACJĄ, PROSZĘ O KONTAKTOWANIE SIĘ ZE MNĄ JEDYNIE DROGĄ OFICJALNĄ W FORMIE PISEMNEJ PRZESYŁANEJ POCZTĄ.

Powody tej decyzji były bardzo proste:
1 – Jestem w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Moi oprawcy są na wolności.
2 – Nie ufam nikomu w Kurii Diecezji Radomskiej.
3 – Nie ufam Zarządowi Fundacji Płomień Eucharystyczny.

Dlaczego? Oto nie wszystkie powody:

Czerwiec 2022 roku – Prześladowca nr 1 wchodzi na moją Msze i stoi na pewniaka w pierwszej ławce. Nie wytrzymuje i wchodzi do zakrystii ze swoim monologiem. Kończy wulgarnie nie patrząc na księży i dzieci.
W wiadomości zapowiada mi działania na moją niekorzyść tak, abym wylądował u emerytów.

5 sierpnia 2022 roku – Prześladowca nr 1 zajeżdża nabuzowany na motorze na teren parafii, kiedy ja akurat jestem na zewnątrz, jakby mnie obserwował i wymusza rozmowę. Potem atakuje mnie w ruchu drogowym. Akcja była jak w filmach kryminalnych.

24 sierpnia 2022 roku – ks. prezes Fundacji Płomień Eucharystyczny zdradza się wobec mnie ze swoim bardzo negatywnym podejściem do mojej osoby, gdy mówi mi bezprawnie, abym nie siadał do konfesjonału.

29 sierpnia 2022 roku – dziwne spotkanie z pasterzem i dwoma kapłanami naciskającymi na moją konfrontację z prześladowcą nr 1. Ponadto sugerują, że mam się doszkolić w spowiadaniu.

4 września 2022 roku – pół godziny przed umówionym spotkaniem z wyżej wymienionymi kapłanami, pojawia się prześladowca nr 1 w kaplicy, gdy leżę krzyżem. Człowiek nęka mnie i zniesławia. Potem rozmawia z nim dwóch kapłanów. Po czym ci księża przychodzą do mnie z grobowymi minami, ale już po pół godziny śmieją się równo. Pomyślałem: ,,z kim ja mam do czynienia?”. Daniel w jaskini lwów…

Połowa września – pasterz mówi mi, że wyznaczy mi zadania w miejscu posługi, w którym już byłem od 25 sierpnia. Mówi także, że stara nominacja jednego z kapłanów na kapelana sióstr jest już nieaktualna. Jednak ewidentnie zainteresowany kapłan i prezes zachowują się jakby była ważna.

Połowa września 2022 roku – Jestem zaproszony do ks. prezesa pod przykrywką pomocy, a wciska mi kolejne szpileczki i insynuuje, że coś u mnie jest nie tak.

Druga połowa października – do wrogów dołącza prześladowca nr 2 i idzie ze swoją narracją, jak tornado wszędzie, gdzie się da .

8 listopada 2022 roku – jestem wezwany do Kurii. Wsiadam do samochodu, a do garażu podchodzi prześladowca nr 1. Skąd wiedział o dniu, godzinie i formie spotkania? Jeszcze pokazał mi zegarek i pomachał. NIGDY WIĘCEJ UMAWIANIA SIĘ Z KURIĄ PRZEZ SMSY!!!

15 listopada 2022 roku  – w godzinie mojego dyżuru w konfesjonale szuka mnie 3 mężczyzn: prześladowca nr 1, nr 3 i nr 4. Gangsterka pierwsza klasa. W Kaplicy Wieczystej Adoracji wejść we dwóch do konfesjonału i grozić księdzu, a trzeci otwiera drzwi i pyta, czy jechać po chłopaków. Wcześniej ciągnęli za klamkę w części mieszkalnej, aż jedna z sióstr otworzyła i powiedziała, gdzie jestem. Wiem, że ta siostra mnie nie lubiła, ale żeby aż tak.
Tego dnia dwóch prześladowców zapowiedziało mi, że niedługo nie będę księdzem.

Styczeń/Luty 2023 rok – ktoś mnie uprzedza, jaki zamach na moje kapłaństwo planuje prześladowca nr 2 będący w kontakcie z prześladowcą nr 1 i nr 3. Ostrzegam biskupa i nie słyszę podpowiedzi, co mam robić.

15 luty 2023 roku – dostaje dekrety o rozpoczęciu dochodzenia wstępnego oraz o zakazie spowiedzi. Pisma były już przygotowane na stole jak wchodziłem. Nie było możliwości obrony.

16 luty 2023 roku – dochodzi do mnie informacja, że ktoś ważny w dniu 15 lutego 2023 roku powiedział do kogoś mi bliskiego, że nie jestem Kapelanem Kaplicy Wieczystej Adoracji. Pomyślałem: co tu jest grane? Jeden z kapłanów zamieszanych w sprawę wysypał się pisząc, że nie jestem kapelanem i może przekonał innych (w tym kogoś ważnego) do czegoś, co było nieprawdą…

6 marca 2023 roku – jeden z kapłanów pracujących w kurii powiedział do kilkunastu osób, że pogubiłem się i choćby 100 osób stanęło w mojej obronie to i tak będę osądzony na podstawie oskarżenia jednej osoby.

30 marca 2023 roku – dzwoni do mnie prywatnie ksiądz z sądu kościelnego i namawia, żeby przekonać ludzi, aby nie zbierali podpisów pod listem poparcia mojej osoby, bo to nie będzie korzystne dla sprawy.

5 czerwca 2023 roku – ks. prezes wyznacza mi Msze w 3 kolejne soboty.

17 czerwca 2023 roku – druga z wyznaczonych sobót, na pewniaka przychodzą do kaplicy prześladowca nr 1 i prześladowca nr 5 (ojciec prześladowców nr 3 i 4). Prześladowca nr 1 dokonuje brutalnego pobicia mnie i wychodzi sobie legalnie z prześladowcą nr 5. Ks. prezes nigdy nie dokonał żadnego zgłoszenia na policję możliwości popełnienia przestępstwa w kaplicy. Czy to jest przypadek? Bóg oceni!

Od 25 sierpnia 2022 roku do 26 czerwca 2023 roku – zarówno Kuria jak i Fundacja Płomień Eucharystyczny nie zadbały o środki na moje utrzymanie i na zaspokojenie moich potrzeb życiowych, a także bym mógł wynagrodzić osoby, których pomocy potrzebuję.

26 czerwca 2023 roku – dziewiąty dzień po pobiciu Fundacja Płomień Eucharystyczny i Kuria nie dają: komunikatu o pobiciu oraz apelu o modlitwę wynagradzającą za akty wandalizmu w miejscu świętym.

Dzisiaj jestem już mądrzejszy i odważniejszy do walki o prawdę. Byłem barankiem teraz będę lwem na świadectwo prawdzie i dla oczyszczenia Kościoła Radomskiego. Niech się dzieje wola Boża. Bez modlitwy tak wielu, a zwłaszcza margaretek nie dałbym rady. Dziękuję za wszystkie cierpienia i ofiary, bóle, jakie ludzie ofiarują za mnie. Ja także ofiaruję wszystko za kapłanów i w wielu innych intencjach. Polecam Bogu także prześladowców.

Ciąg dalszy nastąpi…

W imię Prawdy! C. D. 10

23 czerwca 2023 roku (szósty dzień po pobiciu) – ciąg dalszy

Stale byłem w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia, ponieważ mój oprawca, który mnie pobił oraz groził mi okaleczeniem był nadal na wolności. Bez wątpienia bezkarności oprawcy sprzyjało milczenie Fundacji Płomień Eucharystyczny, Kurii oraz mediów.

Ciekawe dlaczego, gdy kilkadziesiąt dni wcześniej, dokładnie w dniu 5 maja 2023 roku było pobicie księdza w niedalekich Pionkach, to komunikat miejscowego proboszcza oraz kurii był natychmiast 6 maja (https://diecezja.radom.pl/pobito-ksiedza-w-pionkach/)? Po czym mnóstwo mediów podało tą wiadomość. W efekcie sprawca był schwytany w piąty dzień po napaści (https://radioplus.com.pl/region/70545-zatrzymano-podejrzanego-o-pobicie-ksiedza-w-pionkach).

Tego dnia, gdy wyłączyłem na kilka godzin telefon podczas ważnej rozmowy, pasterz próbował zadzwonić do mnie. Gdy pasterzowi nie udało się połączyć, wybrał drogę wiadomości tekstowej. Z wiadomości dowiedziałem się o próbie połączenia, odebraniu ode mnie listu (nr 1) oraz, że po niedzieli otrzymam termin spotkania, na który mam przyjść z pisemnym przedstawieniem okoliczności zajścia z prześladowcą nr 1 w dniu 17 czerwca. Odpisałem od razu: ,,Przepraszam. Byłem chwilowo niedostępny pod telefonem. Dziękuję za informację. Czekam na termin. Będę z pisemnym przedstawieniem okoliczności ostatniego zajścia”.

Jak miałem ocenić taką wiadomość w 6 dzień po napaści na mnie, gdy już wysłałem pisemną informację o pobiciu mnie w liście nr 1? Miałem poczekać jeszcze kilka dni i przyjść z poszerzonym pisemnym wyjaśnieniem? Czułem się trochę jak przestępca, który ma składać dodatkowe wyjaśnienia…

Słowo Boże z tego dnia:

,,Bracia:
Ponieważ wielu chlubi się według ciała – i ja będę się chlubił. Jeżeli inni zdobywają się na odwagę – mówię jak szalony – to i ja się odważam.
Hebrajczykami są? Ja także. Izraelitami są? Ja również. Potomstwem Abrahama? I ja. Są sługami Chrystusa? Zdobędę się na szaleństwo: Ja jeszcze bardziej! Bardziej przez trudy, bardziej przez więzienia; daleko bardziej przez chłosty, przez częste niebezpieczeństwa śmierci. Przez Żydów pięciokroć byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości, nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z zatroskania o wszystkie Kościoły. Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słaby? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął? Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości.” 2 Kor 11, 18. 21b-30

Dowiedziałem się, że jeden z kapłanów mówił, że mój uraz to mogło być zadrapanie okularami… Niech Bóg ma go w opiece. On też będzie zaproszony do głębszego nawracania się w swoim czasie.

Wieczorem chciał do mnie zajrzeć nieprzychylny mi kapłan. Pytał w wiadomości, czy może zajrzeć na chwilę. Dałem do zrozumienia, że nie. W odpowiedzi otrzymałem wiadomość z pytaniem, czy wciągnąłem go na listę swoich prześladowców. Nie wchodziłem w zaczepki słowne. Jeśli dobrze czytał rzeczywistość, to mógł odpowiedzieć sobie sam.

Ciąg dalszy nastąpi…

W imię Prawdy! C. D. 4

19 czerwca 2023r poniedziałek (drugi dzień po pobiciu)

Nie wiem, czy w nocy usnąłem. Może jakieś dwie godziny. Głowa dostała, więc pomyślałem, że to może być normalne.

Tego dnia musiałem zrobić wiele rzeczy. I tak jeździłem i załatwiałem sprawy. Ze względu na pobicie doszły nowe zadania. Miałem jeszcze odwiedzić zaprzyjaźnioną rodzinę, ale tyle było wszystkiego, że aż o nich zapomniałem.

Na komisariacie stała się przedziwna rzecz. Przy dyżurce powiedziałem, że chciałem coś dostarczyć do zgłoszenia. Po chwili pojawił się policjant, który dwa dni wcześniej palił papierosa ze sprawcą na interwencji. Powiedział on do dyżurnego: ,,tak, to ta sprawa z soboty”. Powiedziałem mu wprost: ,,a pan z oprawcą księdza pali papierosy po zdarzeniu? Proszę umówić mnie na rozmowę z komendantem”. Policjant zdębiał i zaczął prosić, abym tego nie robił. Policjant dyżurny patrzył na mnie dziwnym wzrokiem i wstawił się za kolegą słowami: ,,czy musi pan stawać przeciwko policjantowi”. Powiedziałem, że ma wyjść prawda. Zamknęli okienko i kazali poczekać.

Policjant z interwencji wyszedł i jeden na jeden bardzo prosił, abym nie zgłaszał go do komendanta. Po jego dłuższej wymowie, powiedziałem, że zabrakło mu najważniejszego słowa. Powiedział je, a ja odpowiedziałem, że nie wiem, jaką decyzję podejmie mój prawnik. Swawola oprawców i postępowanie policji przeszło wszelkie granice. Prawdą jest, że prawie rok prześladowca nr 1 robi, co chce, a mnie w państwie prawa nikt nie potrafi lub nie chce ochronić.

Tego dnia byłem u biegłego sądowego. Zrobił bardzo fachowy opis obrażeń. Ważne w opinii biegłego było to, że obrażenia POWSTAŁY SKUTKIEM URAZÓW MECHANICZNYCH ZADANYCH NARZĘDZIEM TWARDYM, TĘPYM-TĘPOKRAWĘDZISTYM I MOGŁO TO BYĆ UDERZENIE ŁOKCIEM W OKOLICE NOSA I CZOŁA.

Szokiem tego dnia była również wiadomość od ks. prezesa Fundacji odpowiedzialnej za obiekt, w którym doszło do zdarzenia. W wiadomości był stanowczy komunikat, że mam do niego zadzwonić dziś. (Tak się traktuje księdza po pobiciu na obiekcie, za który się odpowiada). No i co zrobiłem? Pokornie zadzwoniłem. Kapłan był wyraźnie zaskoczony, że aż tak zostałem pobity. Myślał, że dostałem w brzuch.

Ciąg dalszy nastąpi…

W imię Prawdy! C. D. 3

18 czerwca 2023r. niedziela (pierwszy dzień po pobiciu)

W nocy chyba nie usnąłem wcale. To był drugi taki przypadek w moim życiu. Pierwszy był w nocy z 5 na 6 sierpnia 2022 roku także po ataku prześladowcy nr 1 na motorze w ruchu drogowym.

Rano celebrowałem Najświętszą Ofiarę sam, ponieważ siostry miały wyjazd. Zostałem sam z Jezusem, który przychodził z pokojem serca mimo urazów ciała.

Poszedłem zobaczyć monitoring ze zdarzenia. I doznałem szoku. Po pierwsze zobaczyłem, że z prześladowcą nr 1 był prześladowca nr 5. Zanim doszło do zdarzenia, gawędzili sobie na ławce przed kaplicą. Potem razem weszli. Prześladowca nr 5 obserwował jak oprawca wchodzi do zakrystii. I razem z nim wyszedł po napaści. Prześladowca nr 5 po zdarzeniu już nie podawał ręki oprawcy, tylko ulotnił się po cichu. Natomiast prześladowca nr 1 obsesyjnie podszedł jeszcze po napaści do okna zakrystii. Wcześniej tyłem do Najświętszego Sakramentu mówił coś do ludzi i pokazywał ręką na mnie w zakrystii. Jedna pani coś odpowiedziała oprawcy.

Drugim szokiem z monitoringu było to, że oprawca nie tylko luźno rozmawiał z policjantami, którzy chyba konsultowali się przez telefon z kimś. Prześladowca w pewnym momencie wyjął papierosy i poczęstował jednego policjanta, a potem dał mu jeszcze ognia. Tego po prostu nie da się opisać.

Przed południem zadzwoniłem do pasterza. Nie dało się połączyć. Oddzwonił za jakiś czas. Rozmowa trwała niecałe półtorej minuty, ponieważ pasterz nie mógł dłużej rozmawiać. W sercu wierzyłem, że może odwiedzi mnie tego dnia. Ksiądz prezes Fundacji odpowiedzialnej za obiekt kaplicy, w której doszło do zdarzenia nie zadzwonił do mnie, ani nie przyjechał. Dziwne to było. Jakby nic się nie stało.

Po południu miałem zaproszenie do zaprzyjaźnionej rodziny, ale nie pojechałem ze względu na bezpieczeństwo oraz w nadziei, że mogę mieć odwiedziny ze strony pasterza lub prezesa fundacji.

Byłem w kontakcie telefonicznym z moimi najbliższymi osobami, które wspierały mnie modlitwą i dobrym słowem. Bogu chwała za te piękne serca.

Ciąg dalszy nastąpi…

W imię Prawdy! C. D. 2

17 czerwca 2023r. C. D.

Ja słysząc, że prześladowca wyszedł, wstałem z posadzki po pobiciu i poszedłem do swojego pokoju. Zadzwoniłem na policję. Zrobiłem zdjęcia twarzy i tamowałem krew. Ze zdjęć zobaczyłem, że uderzenie poszło od nosa po czoło, czyli siła była mocna i pociągnięcie łokciem do samego końca. Na drugi dzień zobaczyłem też obrzęk na ręce, który zrobił się po upadku.
Po zatamowaniu rany na nosie, poszedłem obserwować monitoring.

Prześladowca był przed kaplicą. Rozmawiał najpierw z jakąś panią, a potem ze znajomym panem. W końcu odjechał. Mężczyzna odjechał przed policją kilka minut wcześniej. Gdy zobaczyłem radiowóz przez monitoring, to zszedłem, aby otworzyć im drzwi mieszkalne. Poinformowałem policjantów, kto i co mi uczynił. Jeden z policjantów wyszedł rozmawiać przez telefon. Po chwili siostra powiedziała, że sprawca wrócił na motorze pod kaplicę. Drugi policjant także wyszedł do sprawcy. Poszedłem dalej obserwować sytuacje na monitoringu. Policjanci tylko rozmawiali i dzwonili gdzieś, a sprawca gestykulując dużo mówił. Niepokoiło mnie, że nie zabierają na posterunek sprawcy i nie wiedziałem, czy zaczynać celebrację Najświętszej Ofiary.

Żal mi było ludzi czekających 40 minut na Mszę świętą. Postanowiłem iść do kaplicy i celebrować Najświętszą Ofiarę. Pamiętam, że ludzie nie chcieli siadać na kazanie, ale Bóg dał mi łaskę wygłosić słowo Boże mimo tej tragicznej sytuacji. Po Eucharystii dostrzegłem, że mój adwokat jest w kaplicy. Zdążyłem poinformować przed Mszą wysyłając zdjęcie. Przyszła do mnie do zakrystii i opowiedziałem jej wszystko. Zadzwoniła na komisariat i usłyszała, że tam to właściwie nic się nie stało, to był jakiś wypadek. Pojechaliśmy na komisariat.

Po powrocie z komisariatu byłem na pogotowiu. Ratownik medyczny, który zobaczył mnie, powiedział: ,,co się z tym krajem dzieje?”. Natomiast pani na RTG nosa również była zszokowana i powiedziała, że przyjdzie kryska na matyska. W gabinecie lekarskim zalecono mi leki przeciw bólowe. Powiedziałem, że zamiast leków można ofiarować cierpienie w czyjejś intencji. Uśmiechnęli się, ale jedna pani była zaskoczona i powiedziała: jednak proponowałabym leki.

Będąc na SOR odebrałem wiadomość od zaprzyjaźnionej rodziny, która zaprosiła mnie po szpitalu bez względu na godzinę. Wiedziałem, że ciężko będzie usnąć, więc wyraziłem zgodę.  Rodzina, która mnie przyjęła była w szoku, że mimo tej sytuacji mam tyle pokoju serca. A ja byłem wdzięczny im za modlitewne i ludzkie wsparcie.

W domu byłem chyba po północy.

Ciąg dalszy nastąpi…