W imię Prawdy! C. D. 247

1 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Chyba też zbyteczną rzeczą byłoby przypominać sławnego Sobieskiego, pogromcę Turków pod Wiedniem, i kościół na Kahlenbergu, w którym król Sobieski słuchał Mszy św. i służył do niej wprzód , nim uderzył na nawałę turecką i rozbił ją w puch.
Teraz zobaczmy potęgę jednej Mszy św.
Wiemy z Biblji, że Jozue, wódz Izraelitów, zatrzymał modlitwą słońce, by dokończyć zwycięstwa, nad wrogiem…

Jeśli modlitwa zwyczajnego świętego człowieka dokonała tak niewiarygodnego cudu… to czegóż nie dokona modlitwa Samego Boga, Jezusa Chrystusa, we Mszy św.?
Nieraz słyszy się zdanie ludzi: Tyle grzechów i zła na świecie, tyle zbrodni, bluźnierstw, świętokradztw… tyle wprost otwartych wojen przeciw Bogu, jak np. w Rosji bolszewickiej, w Meksyku, w Hiszpanii… a kary Boskie nie zniszczyły jeszcze świata… A wiemy przecież z Pisma św., co spotkało aniołów w niebie za… jeden grzech. Znamy i dotąd odczuwamy skutki jednego grzechu Adama i Ewy w raju… Znamy doraźny sąd Boży, jaki spotkał Sodomę i Gomorę… zaś historyczny potop jest na zawsze strasznem ostrzeżeniem przed Sprawiedliwością Bożą karzącą.

Bóg wie, czy dzisiejsze bluźnierstwa i walka z Bogiem, bolszewizmu, masonerji… świętokradztwa i bluźnierstwa wielu katolików (niestety) nie przewyższają grzechów Sodomy i Gomory… a jednak Bóg nie spalił świata siarczanym ogniem i nie zalał nowym potopem… Dlaczego?
Bo mamy na ziemi Mszę św., a w niej słowa konsekracyjne Samego Jezusa Chrystusa: ,,To jest bowiem Krew Moja, która za was i za wielu będzie przelana… na co? – na odpuszczenie grzechów waszych.”
Przez to, że mamy w katolickim Kościele Sakrament do odpuszczania grzechów, czyli spowiedź – nauczyliśmy się wprost lekceważyć sprawiedliwość Bożą karzącą.

Nie będzie chyba zbyteczną rzeczą przypomnieć, co to jest grzech, a raczej, czego trzeba był ona zgładzenie jednego tylko grzechu, grzechu naprzykład pierworodnego.
Wiemy z Pisma św., że na zgładzenie grzechu pierworodnego, popełnionego w raju, nie wystarczyły łzy i pokuta pierwszych rodziców i pozbawienie ich raju… nie wystarczyły wszystkie łzy, jęki i cierpienia ich potomków… nie wystarczyły łzy sierot, wylewane na grobach ich ojców i matek przedwcześnie zmarłych… nie wystarczyły grozą przejmujące jęki ludzi powalonych chorobą, leżących po szpitalach… nie wystarczyły te mogiły, które pokrywały świat… nie wystarczyły modlitwy świętych Parjarchów… nie wystarczyły męczeństwa Proroków biblijnych… nawet modlitwy najświętszych aniołów były bezskuteczne – a co dziwniejsza, że nawet modlitwy i cierpienia Samej Matki Najświętszej okazały się za słabe wobec winy grzechu pierworodnego – a już prawie niewiarygodna, ale prawdziwa, że nawet modlitwy Samego Jezusa Chrystusa dopiero wtenczas obiegły Boski skutek, gdy zostały poparte krwią i śmiercią na Krzyżu na Golgocie.
Tak aż trgedji Golgoty z Bogobójstwem trzeba było, by zgładzić jeden grzech pierworodny.

Tu mamy odpowiedź, dlaczego świat istnieje mimo potopu grzechów. – Dlatego istnieje, a nawet cieszy się opieką Bożą i w dodatku tylu jeszcze cudami, jakie się niemal codziennie dzieją, choćby za przyczyną św. Teresy od Dzieciątka Jezus – że codziennie odprawia się Msza św. która jest ponawianiem Ofiary z Góry Kalwarji.
A teraz bardzo ważne pytanie: Kiedy możemy najpewniej spodziewać się, że Pan Bóg wysłucha próśb naszych?
Zdaje się, że podanie sposobu na to będzie nieocenionem wyjawieniem sekretu dla wszystkich.
Cieszylibyśmy się niezmiernie, gdybyśmy mieli tę pewność, że np. stale i codziennie modli się za nas taka stygmatyczka Teresa Neuman z Konnersreuth… a jeszcze więcej, gdyby nam się objawiła św. Teresa od Dzieciątka Jezus i zapewniła nas, że stale pamięta o nas w niebie… ale już za szczyt szczęścia poczytalibyśmy sobie, gdyby Sama Matka Najświętsza dała nam znać, że ciągle poleca nas Dobroci Bożej. Toby nas cieszyło niewymownie. – ale jakże bylibyśmy zachwyceni i ogarnięci niepojętą radością, gdybyśmy wiedzieli, że sam Bóg modli się za nas.
I właśnie jeżeli o czem, to o tem możemy być przekoani z nieomylną pewnością, że rzeczywiście modli się za nas Sam Bóg, Jezus Chrystus. – Gdzie i kiedy? – W kościele, gdy jesteśmy na Mszy św.
Tu mamy odpowiedź, kiedy możemy mieć niemal pewność, że Bóg wysłucha próśb naszych i przez co.
Tylko przez Mszę św., bo we Mszy św. modli się za nas już nie Najświętsze Stworzenie, jak np. Matka Najświętsza – ale Sam Bóg.
Jakżeż wiele tracimy i jak sobie strasznie lekceważymy Boga, gdy lekkomyślnie opuszczamy Msze św., lub gdy bezmyślnie i bez uwagi bierzemy udział we Mszy świętej”.

Dodaj komentarz