W imię Prawdy! C. D. 160

25 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści dotyczące nawrócenia świętego Pawła:

,,Kościół tak nadzwyczajne łaski od Boga otrzymał za pośrednictwem świętego Pawła, że uznał właściwem uczcić szczególną uroczystością pamiątkę jego nawrócenia, po którem nastąpiło nawrócenie narodów pogańskich. Święto też dzisiejsze, jest świętem dziękczynnem za łaskę cudownego powołania błogosławionego Pawła do apostolstwa, i jego tak skutecznego do pogan posłannictwa. Zwyczajem było w Starym Zakonie, obchodzić uroczyście pamiątki świetnych zwycięstw, odniesionych nad nieprzyjaciółmi kraju, lecz czyż jest jakie zwycięstwo, któreby tyle przyniosło Kościołowi pożytków, i tyle poddało mu ludów, jak to które Pan Jezus odniósł nad najzawziętszym prześladowcą wiernych, i przez które największego wroga swojego, jakim był święty Paweł przed nawróceniem się, przemienił w najgorliwszego obrońcę swojej Ewangelii, uczynił naczyniem wybranem, nauczycielem ludów pogańskich i jednym z najpierwszych swoich apostołów. Słusznie więc pamiątkę tego uroczyście święcimy.

Szaweł, który po nawróceniu przyjął imię Pawła, rodem żyd, był z pokolenia Benjamina. Przyszedł na świat w kilka lat po narodzeniu Chrystusa Pana, w mieście Tarsie, stolicy Cylicyi, z ojca należącego do sekty Faryzeuszów, to jest tych Żydów, którzy chcieli uchodzić za najgorliwszych przestrzegaczy starego prawa, i na pozór bardzo surowych byli obyczajów. Pierwsze lata swoje spędził w Tarsie, gdzie słuchał nauk wykładanych po grecku, jak w Aleksandryi i atenach. Ponieważ go Pan Bóg obdarzył nadzwyczajnemi zdolnościami, a przytem bardzo był rozmiłowany w naukach, rodzice posłali go do Jerozolimy, dla słuchania tam wyższych wykładów w szkole Gamaliela, sławnego podówczas mistrza starego Zakonu. Tam starannie wyuczony został wszystkiego, co się tyczyło religii, zwyczajów i obrzędów żydowskich. W skutek tego stał się on najgorliwszym przestrzegaczem praw Starego Zakonu, był nieposzlakowanych obyczajów, lecz oraz najzagorzalszym obrońcą sekty Faryzeuszów.

Taka gorliwość i przywiązanie do Starego Zakonu wyrodziły w nim najnieprzyjaźniejsze uprzedzenie przeciw religii chrześcijańskiej: okazał się też on jednym z najzawziętszych nieprzyjaciół Chrystusa Pana i Jego wyznawców. Był z liczby żydów z Cylicyi, którzy powstali na świętego Stefana, rozprawiając z nim publicznie, a nawet należał i do tych, którzy najusilniej domagali się jego śmierci. Gdy tego świętego Męczennika kamienowano, Szaweł zbyt wówczas młody, aby mógł w tem brać udział, chciał przynajmniej należeć do tego czynu, strzegąc odzienia tych, którzy rzucali na Stefana kamienie, aby tym sposobem, jak się wyraża święty Augustyn, przez ręce wszystkich, którzy go kamienowali, sam go zamordowywał.

Krew tego pierwszego Męczennika powiększyła jeszcze bardziej zawziętość żydów na chrześcijan. Wszczęło się okrutne prześladowanie wiernych w Jerozolimie, a Szaweł przechodził wszystkich w swojej zawziętości na sługi Chrystusowe. Zachęcany do tego przez swoich współwyznawców, i od starszych Synagogi upoważniony, żadnej miary w ściganiu nawróconych żydów nie zachowywał. Wpadał do domów, wyciągał z nich wszystkich, których uważał za chrześcijan, i okutych w kajdany wtrącał do więzienia. Otrzymał od Kajfasza, wielkiego kapłana, szczególne polecenie wyśledzania wiernych, i pastwienia się nad nimi. Przebiegał z synagogi do synagogi, kazał bić i chłostać okrutnie wszystkich, którzy wierzyli w Jezusa Chrystusa, i używał wszelkich środków: jużto świetnych przyrzeczeń, jużto gróźb i mąk, dla zmuszenia ich do odstępstwa od wiary. Wieść o tem rozeszła się po całej Palestynie, i wszyscy nowi chrześcijanie poczytywali Szawła za najzawziętszego prześladowcę swojego, za najzaciętszego wroga Jezusa Chrystusa, i na samo jego imię drżęli. Zdawało się, że Ziemia-żydowska, Galilea i cała Palestyna były za ciasnem polem dla zapamiętałości tego prześladowcy Kościoła. Wzdychał on tylko za mordem, a na samo wspomnienie o chrześcijanach, w najstraszniejszych groźbach się rozwodził.

Dowiedziawszy się, że liczba wyznawców wiary świętej codziennie wzrastała w Damaszku, wielkiem mieście, za górą Libanu położonem, wyjednał sobie od najwyższego kapłana listy do synagog tamtejszych, upoważniające go do schwytania tam wszystkich chrześcijan, jakich znajdzie, i przyprowadzenia ich uwięzionych do Jerozolimy. Zamierzał zaś to uczynić w tym celu, aby w tem mieście, w którem już najokrutniej obchodzono się z wiernymi, mógł on tem swobodniej nad nimi się pastwić, mając zamiar sam jeden wytępić do szczętu nowo powstające wyznanie. Takim był Szaweł, gdy się udawał do Damaszku.

Owoż na kilka już tylko staj był już od tego miasta, kiedy oto wśród południa, ujrzał zstępującą z nieba jaśniejszą od słońca światłość, która go otoczyła wraz z tymi, którzy mu towarzyli. Wszyscy zdjęci trwogą obaleni zostali na ziemię, a Szaweł usłyszał głos wołający do niego po hebrajsku: ,,Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz: trudno jest tobie przeciw ościeniowi wierzgać”. Bardziej więc jeszcze tem przestraszony, zawołał: ,,Ktoś jest Panie?” – ,,Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz”, odpowiedział Zbawiciel. A Szaweł cały drżący od wzruszenia, ,,Panie, powiada, co chcesz abym czynił?” Wtedy Zbawiciel kazał mu z ziemi powstać, a chociaż miał go posłać do pewnego człowieka mieszkającego w Damaszku, dla dowiedzenia się od niego co ma uczynić, przypuszczać jednak można, że niezwłocznie Sam mu zapowiedział, do czego go powołuje i przeznacza, i że wtedy w podobne słowa przemówił do niego wewnętrznie; ,,Podnieś się, rzekł mu Pan Jezus, i stań na nogach, gdyż oto objawiłem się tobie w tym celu, aby cię uczynić świadkiem i nauczycielem rzeczy, któreś widział, i tych, które ci jeszcze okaże. Wyrywam cię bowiem z błędów, w które pogrążony jest twój naród, a przeznaczam cię do ludów pogańskich, abyś im otworzył oczy, iżby przeszli z ciemności do światła, z pod panowania szatańskiego pod panowanie Boże, i aby otrzymali odpuszczenie grzechów, a przez wiarę we mnie dostąpili dziedzictwa Świętych”.

Gdy tedy to wszystko się działo z Szawłe, ci, którzy towarzyszyli mu w drodze, podniósłszy się z ziemi, długo przyjść do siebie nie mogli. Głos przemawiający słyszeli, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł zaś powstawszy, chociaż oczy miał otwarte, zupełnie zaniewidział, tak, że trzeba było podać mu rękę, żeby go zaprowadzić do Damaszku. Zawiedli go tedy do pewnego mieszkańca, nazwiskiem Judasza, gdzie przebył trzy dni, nie odzyskawszy wzroku, a przez cały ten czas nie jadł i nie pił.

Był wtedy w Damaszku jeden z uczniów Pana Jezus, nazwiskiem Ananiasz, człowiek wielkiej pobożności, którego cnotom oddawali sprawiedliwość i sami żydzi. Pan Jezus objawił mu się w widzeniu, i kazał iść na ulicę, zwaną Prostą, do pewnego podróżnego, zwanego Szawłem z Tarsu, znajdującego się w domu Judasza, a którego zastanie na modlitwie. Ananiasz, przestraszony na samo imię Szawła, rzekł: ,,Panie, słyszałem od wielu o tym mężu, jako wiele złego uczynił Świętym Twoim w Jeruzalem. I tu ma moc od najwyższych kapłanów, wiązać wszystkich, którzy wzywają imienia Twojego. A Pan rzekł do niego: idź, albowiem ten mi jest naczyniem wybranem, aby nosił imię przed narody i królmi i syny Izraelskimi, bo mu ja okażę, jako wiele potrzeba cierpieć dla imienia mego”. Podczas zaś gdy to mówił Zbawiciel Ananiaszowi, Szaweł w objawieniu widział go wchodzącego do mieszkania, w którym się znajdował, i wkładającego nań ręce, aby wzrok odzyskał.

Ananiasz spełnił bez odwłoki dany mu rozkaz przez Pana Jezusa, i udał się do wskazanego domu, gdzie mieszkał Szaweł, i przybywszy tam, włożył na niego ręce i rzekł: ,,Szawle, Szawle, bracie, posłał mię Pan Jezus, który ci się okazał w drodze, którąś szedł, abyś przejrzał, a był napełnion Duchem Świętym. A natychmiast spadły z oczu jego jakby łuski, i wnet przejrzał”.

Wtedy Paweł, pełen świętego wesela i najżywszej dla Boga wdzięczności, gdy mu i Ananiasz zdał sprawę z tego, co mu był powiedział Pan Jezus o powołaniu Pawła, prosił go o Chrzest święty. Udzielił mu go Ananiasz, a przy nim Duch Święty napełnił go swoimi darami. Według powszechnego podania Paweł miał wtenczas lat trzydzieści sześć. Przed odejściem z Damaszku nowopowołany ten Apostoł miewał kazania w synagogach, głosząc, że Pan Jezus, którego sam w sługach Jego prześladował, jest prawdziwym Messyaszem, Synem Boga Przedwiecznego. ,,Zdumiewali się wszyscy, którzy słuchali, i mówili: izali nie tento jest, który burzył w Jeruzalem tych, którzy wzywali tego Imienia, i tu na to przyszedł, aby je powiązawszy wiódł do przedniejszych kapłanów”. W istocie był to tenże sam Szaweł, lecz już cudownie nawrócony, a pełen Ducha Świętego, wzmacniał się daleko więcej, i zawstydzał żydów, którzy mieszkali w Damaszku, twierdząc, iż Pan Jezus jest Synem Bożym i Messyaszem, zapowiedzianym przez Proroków.

Niezwłocznie też spełniło się i to, co Pan Jezus przepowiedział był Ananiaszowi, o prześladowaniu jakie czeka Pawła po jego nawróceniu się. Od tej już bowiem chwili, zaczęli żydzi czyhać na jego życie, i to go więzili, to kamienowali, to z miast wyganiali, a w końcu, i w ręce pogan go wydali.”

W tym dniu przeczytałem ciekawe słowa współczesnego autora:

,,Niech więc ujawnią się nasze ukryte podłości, zanim staniemy przed Sądem Boga, bo teraz jeszcze jest czas, by je odpokutować, a wówczas będzie już tylko czas nieznośnej rozpaczy.
Jak Mu wynagrodzić? Mamy jeszcze liturgię, mamy Eucharystię, która jest przecież tajemnicą Jego ukrzyżowania. Bierzemy w niej udział albo jak ci, którzy obnażyli Jezusa z szat, wbijali Mu gwoździe, wyzywali Go, albo jak ten, co nawet martwe Ciało włócznią przebił, albo może jak Józef z Arymatei, który z czułą troską zadbał o najmniejszą kroplę Krwi, zadbał o najmniejszą cząstkę Jego poszarpanego ciała.
Doznawanie i okazywanie Bogu czułości staje się najpotężniejszym murem chroniącym człowieka przed grzechem. I odwrotnie: początkiem wszelkiego grzechu jest nieczułość wobec boga: nie-czułość, czyli nie-odczuwanie Boga. Uniemożliwianie Mu szansy na okazanie nam miłości. Człowiek nietroszczący się o czułość – niestarający się o wczuwanie się w mękę Chrystusa na Eucharystii – ślepnie na Objawienie, na słowa Boga w Biblii, chamieje w modlitwie, staje się bezczelny w liturgii, chłodno spoufalony wobec Boga i nawet jak go wzywa, to tak jakby Go wyzywał.”

Oraz

,,Czas bowiem, aby sąd zaczął się od domu Bożego. Jeżeli zaś najpierw od nas, to jaki koniec czeka tych, którzy nie są posłuszni Ewangelii Bożej? A jeżeli sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawienia, to gdzie znajdzie się bezbożny i grzesznik?” (1P 4, 17-18)

Dodaj komentarz